Książki

„Była sobie rzeka” Diane Setterfield | wydawnictwo Albatros

  Do powieści „Była sobie rzeka” Diane Setterfield wydawnictwa Albatros trochę podchodziłam jak „pies do jeża”. Z jednej strony zainteresował mnie opis książki a także staranne wydanie, natomiast z drugiej słowo „bestseller” budziło pewne obawy i wątpliwości. Nie od dziś wiadomo, że tak zwane bestsellery ciężko bywają „wydmuchane” a w rzeczywistości nie sprostają wymaganiom czytelników. Jednak wiadomo – co człowiek to opinia a „Była sobie rzeka” opinie miała różne – zarówno te pozytywne jak i negatywne, jednak to nie miało wpływu na moją decyzję. Ostatecznie postanowiłam przekonać się, czy wraz z wieloma czytelnikami na świecie dam porwać się rzecze i opłynę z prądem, czy wręcz przeciwnie…OLYMPUS DIGITAL CAMERA  TROCHĘ O FABULE
Karczma „Pod Łabędziem” nad Tamizą to miejsce gdzie od lat spotykają się gawędziarze po to by snuć przeróżne opowieści. Pewnej ciemniej nocy w środku zimy do gospody trafia ciężko ranny nieznajomy z małą dziewczynką w dłoniach. Wszystko wskazuje na to, że dziecko nie żyje, gdyż nie słychać, jego oddechu, ani nie można wyczuć pulsu. Martwe dziecko przekazano pod opiece miejskiej pielęgniarce Ricie – okazuje się, że po godzinie wraca ono do świata żywych. Wszyscy nie mogą w to uwierzyć i uznają to za cud. Niestety nikt nie wie jest dziewczynka a ze względu na fakt, że mała jest niema sama nie może o tym powiedzieć – jedyne co o niej wiadomo, to to, że została wyłowiona z rzeki. Mimo iż w miasteczku jest nowa szybko znajdują się trzy rodziny, które chciałby się nią zaopiekować – matka, która wierzy, że to jej zaginiona przed dwóch laty córeczka, rodzina farmerów próbująca odnaleźć swoją wnuczkę a także skromna gospodyni, twierdząca, ze to jej młodsza siostra. Niestety nikt z nich nie jest w stanie udowodnić, że dziewczynka należy jest częścią ich rodziny.

  STYL AUTORKI, AKCJA ORAZ TREŚĆ
Akcja powieści rozgrywa się w Anglii z przeszłości i jest umiejscowiona w kilku wioseczkach ulokowanych nad brzegiem Tamizy. Na uznanie z pewnością zasługuje styl autorki – liryczny, poetycki, baśniowy ale i dopracowany, choć spokojny i bardzo powolny. Nadaje to klimat właśnie takiej baśni lub legendy, która stara się wciągnąć od pierwszych stron – porwać czytelnika niczym tytułowa rzeka. O ile klimat mnie zauroczył o tyle nie poczułam abym była niesiona przez prąd – płynęłam spokojnie w odpowiednim dla siebie tempie, bez fascynacji a z zainteresowaniem o losach małej dziewczynki.
SPOKÓJ… zdecydowanie przez tę powieść przebija spokój ale i melancholia – w trakcie lektury właśnie taka się czułam… spokojna, wyciszona, może czasem nieco znużona ale przede wszystkim spokojna. Można powiedzieć, że treść pozwala osiągnąć wewnętrzną harmonię, daje poczucie stabilności, nawet jeśli w przyszłości być może będziemy świadkami jakieś tragedii.OLYMPUS DIGITAL CAMERA    SYMBOLE – MOTYW BAŚNI, MIEJSKIEGO FOLKLORU, ZNACZENIE RZEKI
Powieść z jednej strony budowana jest na motywach baśni, legend oraz miejskiego folkloru, natomiast z drugiej niedopowiedzeń – sporo w niej zagadek, tajemnic oraz pytań bez odpowiedzi, co może wzbudzać niepewność, ale również wymaga od czytelnika skupienia a także uwagi. Bardzo ważny i jednocześnie ciekawy jest motyw samej rzeki, która nie tylko ma wpływ na życie mieszkańców (miedzy innymi porusza młyńskie koła, nawadnia uprawy, umożliwia transport towarów a także przemieszczanie się ludzi) ale również kształtowanie się miejskich tradycji oraz zwyczaj (miejskiego folkloru).
Raz powolna i spokojna a innym razem wzburzona, groźna, mętwa i niebezpieczna  – ciągle się zmienia. Magiczna… w swej otchłani skrywająca mroczne tajemnice. Ta która  daje życie ale i je odbiera, uczy szacunku do natury jak również pokory. Wpływa na człowieka, którego egzystencja tak bardzo jest od niej zależna. Rzeka… metafora życia – jej początek, bieg i koniec. Narodziny, rozwój ale i śmierć. Życie.

  Jednak to nie wszystko. Uważny czytelnik z pewnością dostrzeże w treści również metaforę przemiany płynącej z fabuły – zarówno tej widocznej i dotyczącej ogółu jak i wnętrzu każdego człowieka. To stopniowe przechodzenie od wiary w to co magiczne i baśniowe do tego co realne, rzeczywiste i ważne. Porzucanie ślepej wiary w zabobony i tego co mówią inni a kierowanie się własnym rozsądkiem jak również tym co podpowiada serce – bo przecież bywa, że i rozum płata figle. Uświadamiamy sobie, że bez względu na epoki człowiek zawsze musiał w coś wierzyć – aby czuć się bezpiecznym, szukał czegoś w co mógłby pokładać wiarę, nawet jeśli nie potrafił tego wytłumaczyć. To także przemiana własnego wnętrza jak również serca.

  OPOWIEŚĆ O LUDZIACH. BOHATEROWIE
W powieści sporo jest opisów nie tylko krajobrazów, ale również przeżyć bohaterów, bo tak naprawdę „Była sobie rzeka” to opowieść również o ludziach – ich życiu, przemyśleniach, wewnętrznych rozterkach, motywach jakimi kierują się w życiu. Dokładnie poznajemy każdego z nich – jego wnętrze, radości i bolączki.
Niestety… o ile narrację a także klimat autorka zbudowała bardzo dobrze, to sylwetki postaci pozostawiają wiele do życzenia. Tak na prawdę trudno mówić o jakichkolwiek sylwetkach, czy portretach psychologicznych – tutaj coś jest wyraźnie białe albo czarne. Jeśli ktoś jest zły to jest zły do szpiku kości co widać na pierwszy rzut oka i odwrotnie – postać dobra jest niemal nieskazitelnie czysta. Nie ma niczego pomiędzy – odcieni szarości, barw, zaskoczenia.
Kobiety zajmują się domem i wychowywaniem dzieci a jeśli ich nie mają to usilnie pragną mieć. Mężczyźni z kolei „zarabiają” lub są gotowi na wiele poświęceń dla tej pani serca. Jeszcze jako tako nadzieję pokładałam w pielęgniarce Ricie, która poświęciła wiele lat na samokształcenie – wydała mi się nieco wyróżniać na tle innych… taka kobieta z charakterem, która wie czego chce, ma swoje marzenia a także plany. Niestety w finale ona również została sprowadzona do poziomu i roli pozostałych kobiet opisanych w powieści.
Jakiej roli?
(UWAGA SPOJLER!) wszystkie kobiety są sprowadzone do roli matki, przykładnej żony a ich jednym marzeniem jest chęć założenia rodziny i posiadania dzieci – dosłownie każda kobieta o tym marzy. Na prawdę? Czyżby kolejna Małgorzata Musierowicz i przedwojenne wyznawane priorytety? Byłoby fajnie gdyby chociaż jedna bohaterka wyszła poza ten schemat. Z drugiej strony zważywszy na fakt, że akcja powieści rozgrywa się w przeszłości, kiedy to ludność opierała się na miejskich legendach, baśniach i folklorze, taki zabieg miałby sens. Wówczas świat kierował się innymi zasadami, jednocześnie już wcześniej niż w XIX wieku pojawiały się głosy sprzeciwu. Tym samym domyślam się, prawdopodobnie to zamierzony zabieg, jednak taki, który nie przypadł mi do gustu. Myślę, że nie byłoby nic złego w tym, gdyby jedna z bohaterek nieco „odstawała” od wszechobecnie wyznawanych zasad.  Ta „szarość” sprawiła, że mimo chęci nie byłam w stanie zżyć się z którymkolwiek z bohaterów.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  ELEMENTY BAŚNI I FANTASY
Mimo iż kocham baśnie a także legendy, bałam się, że autorka zbyt bardzo pójdzie stricie w fantasy. Na szczęście Diane Setterfield udało się zachować balans między baśnią, fantastyką a literaturą piękną. Na dobrą sprawę powieść została opowiedziana bardzo realnie niczym „rasowa” powieść obyczajowa z wplecionym motywem baśni oraz legend. Tak naprawdę wątków nadprzyrodzonych jest tutaj niewiele – opierają się na granicy między tym co realne a baśniowe oraz przekonaniu, że na świecie istnieje „coś” czego nie można wytłumaczyć żadnymi zmysłami
Wykorzystanie motywu legend nie wziął się z niczego – w wywiadzie udzielonym przez autorkę przeczytamy, że powieść czerpie z mitów, legend oraz szeroko pojętego folkloru, niegdyś przekazywanego ustnie, z kolei opisana historia wzięła swój początek z młodzieńczych spostrzeżeń i pewnej historii, którą Setterfield przeczytała w gazecie będąc dzieckiem).

  PRZEPIĘKNY JĘZYK, WYJĄTKOWY KLIMAT I DOBRY POLSKI PRZEKŁAD
Z pewnością nie jest to książka dla tych, którzy w powieściach szukają akcji, napięcia, czy zwrotów akcji. One wszystkie nie mają tutaj znaczenia – liczą się: słowo, piękno języka i to w jaki sposób powieść została napisana. A „Była sobie rzeka” została pięknie napisana – z wyraźnie wyczuwalnym klimatem baśni, legend i starych podań. Bez pośpiechu, delikatnie, plastycznie i z licznymi metaforami i poetyckimi opisami, co rzeczywiście bardzo dobrze buduje klimat baśni, czy gawędy jak również melancholii oraz spokoju. Oczywiście duża w tym zasługa polskiej tłumaczki, której rewelacyjnie udało się to wszystko przekazać. Tym samym w trakcie lektury wiemy, że mamy do czynienia z literaturą piękną i to przez duże „P”, chociaż jak już wcześniej zauważyła Marta z bloga W sercu książki, nie obyło się bez literówek a także błędu w fabule, jednak tutaj „wina” leży po stronie korekty. Jednakże wątpię by wiele osób doszukało się tych niuansów, chyba, że zacznie uważnie szukać ^_^OLYMPUS DIGITAL CAMERA  MOJE ODCZUCIA – WEWNĘTRZNY SPOKÓJ, UROK JAK RÓWNIEŻ…
Mam mieszane uczucia co do tej powieści. Jak już wspomniałam zarówno język jak i styl uważam za świetny, taki który mimo iż miejscami mnie nużył, rewelacyjnie oddaje klimat opowiedzianej historii. Ponadto nie brakuje tutaj przesłania jak chociażby ten wypływający ze znaczenia rzeki w życiu, jak również jej metafory.  Refleksji na temat przeszłości, teraźniejszości ale i przyszłości, przeznaczenia, macierzyństwa, czy rodzicielstwa ale… no właśnie, jest to ale jak chociażby bohaterowie, czy spłycanie roli wszystkich kobiet do jednej.
   Jednakże „Była sobie rzeka” nie jest złą książką a czasu z nią spędzonego nie uważam za stracony. Mimo cech, które okazały się być dla mnie minusem i wbrew pozorom, tak naprawdę została ona bardzo dobrze przemyślana – fabuła ma nawiązać do motywu płynącej rzeki i tak jak rzeka powoli nabierać tempa. Nie oznacza, że nie znajdziecie w niej punktów zwrotnych – mimo iż nieliczne również tutaj występują. Jednak nie oszukujmy się – jeśli nie lubicie tego typu powieści a temat od początku Was nie zainteresuje, to i powieść nie przypadnie do gustu a wyda nudna, monotonna, może nawet bez sensu. Nie jest to powieść dla każdego, na każdy czas i do przeczytania od deski do deski za jednym razem a powolnego czytania.

  W SKRÓCIE
„Była sobie rzeka” nie jest książką dla tych, którzy w powieściach szukają akcji, napięcia, czy zwrotów akcji a słowo, piękno języka i to w jaki sposób powieść została napisana. Dla tych, którzy cenią sobie spokój, ciszę, lubią oddać się melancholii, marzeniem. Nie przeszkadzają im motywy baśniowe, czy te z legend. Jeśli nie lubicie tego typu powieści a temat od początku Was nie zainteresuje, to i powieść nie przypadnie do gustu a wyda nudna, monotonna, może nawet bez sensu. Nie jest to powieść dla każdego, na każdy czas i do przeczytania od deski do deski za jednym razem a powolnego czytania. Mimo iż nie obyło się bez „wad”, z pewnością mnie zauroczyła, wyciszyła, pozwoliła osiągnąć wewnętrzny spokój jak również skłoniła do refleksji.

Ocena: 5/6

Tytuł: Była sobie rzeka | Autor: Diane Setterfield | Wydawnictwo: Albatros | Okładka: twarda z obwolutą | Stron: 480

370 myśli w temacie “„Była sobie rzeka” Diane Setterfield | wydawnictwo Albatros

  1. O, właśnie niedawno skończyłam czytać tę książkę! 😀 Przede wszystkim przyciągnęła mnie do niej piękna okładka, dopiero później przeczytałam opis (który też mnie zaciekawił) a i oceny były poytywne to zdecydowałam się ją zakupić 🙂 Książkę czytało mi się bardzo dobrze, ale jednak myślałam, że historia będzie bardziej wciągająca, a zakończenie zaskakujące 🙂 Książka nie zapadła mi jakoś bardzo w pamieć, ale też uważam, że przeczytanie jej nie było stratą czasu 😉

    Polubienie

    1. Okładka rzeczywiście przyciąga i zachęca ale i sama treść może wciągnąć, jednakże nie koniecznie… chyba wiele osób myślało podobnie jak Ty – że będzie ciekawsza.. wiele poczuło również zawód. Cieszę się, że Ty nie 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz