Myśli

Moje doświadczenie z pszenicą, nabiałem i dietą bezglutenową

UWAGA

NIE JESTEM LEKARZEM ANI DIETETYKIEM. NIE CHCE NIKOMU NIC NARZUCAĆ, POLECAĆ CZY ZALECAĆ. STARAM SIĘ W MIARĘ NEUTRALNIE WYRAŻAĆ SWOJE ZDANIE W OPARCIU O MOJE ŻYCIE. OPOWIADAM SWOJĄ HISTORIĘ

Wpis nie jest ani reklamą, ani lokowaniem produktu. Nie ma na celu promować dietę bezglutenową a inspirować.informować – sama również takie informacje chciałabym od Was uzyskać (na podstawie doświadczenia) i będę wdzięczna za rady i sugestie. Ponadto postanowiłam podzielić się z Wami swoją historią.
CHCESZ SKOMENTOWAĆ? PODZIELIĆ SIĘ SWOIM ZDANIEM I/LUB DOŚWIADCZENIEM?
Dokładnie przemyśl to co chcesz napisać!
Aby potencjalni czytelnicy mogli odnaleźć wszystkie informacje zawarte w dyskusji, wszystkie komentarze nie związane z tematem będą usuwane. Nie chcę wprowadzać zbędnego chaosu, bałaganu i zamętu a wypowiedzi typu „ciekawe”, „nie jestem na diecie bezglutenowej”, „nie znam produktów” itp nic nie wnoszą do dyskusji a jedynie zakłócają przejrzystość wypowiedzi.
Bardzo proszę o zrozumienie.

Linia na bloga

  Gluten…. białko występujące w pszenicy i jej odmianach, a także w życiu i jęczmieniu. O glutenie i diecie bezglutenowej powstało wiele teorii. Swego czasu było o nim bardzo głośno a dieta bezglutenowa stała się „modą” – przechodziło na nią wiele osób w tym również Ci, którzy nie mieli takich wskazań. Sam profesor, który odkrył szkodliwość glutenu obalił swoją pierwszą teorię mówiąc, że jeśli nie ma ku temu przeciwwskazań NIE MOŻEMY w 100% rezygnować z glutenu, gdyż możemy sobie zaszkodzić.https://zdrowie.wprost.pl/_thumb/02/29/de57cc2448072ee91354fc53a1c0.jpeg  Gluten jest dobrze tolerowany przez większość ludzi, jednak u niektórych osób jego spożywanie może wiązać się z konsekwencjami zdrowotnymi.  To ludzi chorzy na celiakie, mający alergie na gluten a także nietolerujące glutenu jak również bardzo często mających alergię na pszenicę. Istnieje również grupa ludzi, którzy borykają się z nadwrażliwością na gluten – w przeciwieństwie do nietolerancji, ta charakteryzuje się dyskomfortem trawiennym np. ssaniem, uczuciem pieczenia, czy zgagą.

Choroby związane z glutenem:

  • celiakia (choroba trzewna),
  • alergia na pszenicę,
  • nieceliakalna nadwrażliwość na gluten – jej objawy są podobne do objawów innej choroby, w przebiegu której nie toleruje się glutenu – ciężko ją zdiagnozować (więcej informacji TUTAJ)

 Spożywanie glutenu przez osobę chorą, prowadzi do zaniku u niej kosmków jelita cienkiego w konsekwencji czego dochodzi do niedoborów żywieniowych a co z tym idzie poważnych skutków zdrowotnych np. anemii czy krzywicy a nawet niedożywienia zagrażającego życiu. PODOBNO jest odwrotnie… stosowanie diety bezglutenowej bez wskazań, powoduje brak mikroelementów jak również witamin z grupy B co doprowadza do osłabienia systemu odpornościowego. Nie wiem – nie mogę potwierdzić, ponieważ nie specjalizuje się tym tematem (nie jestem ani lekarzem, ani technologiem od  żywienia, czy dietetykiem – ponadto pojawiają się coraz to nowe teorie), jednak z pewnością NIE MOŻNA SAMEMU BAWIĆ SIĘ W LEKARZA! To, że coś jest bezglutenowe, nie znaczy, że jest zdrowe (co widać po niektórych bezglutenowych produktach)https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2019/10/bread-1460403_960_720.jpg  Osobiście nie mogę stwierdzić, czy cierpię na nietolerancję glutenu, jednak moja własna – dłuższa obserwacja organizmu sprawiła, że dowiedziałam się o alergii na pszenicę jak również nadwrażliwości na gluten. Jednak nim do tego przejdę powinnam zacząć od tego, że ponad dwa lata temu mój organizm sam odrzucił nabiał – twarożki, białe serki (wytrawne), które dość często gościły w moim jadłospisie, przestały mi smakować a wręcz mnie od nich odrzucało – po prostu zaczął mi śmierdzieć (wcześniej twaróg, wręcz pochłaniałam). O jajkach nie wypowiem się, ponieważ nigdy za nimi nie przepadałam. Dłuższe odstawienie (odrzucenie od nabiału) sprawiło, że stan mojej cery poprawił się (między innymi przestały pękać mi naczynka), pozbyłam się wzdęć, uczucia „trampka w ustach”, egzem z okolic palców jak również czerwonych krost z ciała. Tak więc nabiał w ogóle mi nie służy i nadal mnie do niego „nie ciągnie” a wręcz odrzuca z małym wyjątkiem… sos czosnkowy na bazie jogurtu naturalnego bez mleka w proszku i białka mleka (to to samo), mi nie szkodzi a i tak nie jem go zbyt często. Co nie oznacza, że jeśli nie będę miała ochoty na twarożek, serek wiejski, czy sernik babci to go nie zjem – zjem i może nawet mi posmakuje. Po prostu słucham organizmu 🙂 Produktów sojowych – napoi, jogurtów itp. nie kupuje. Czasem na przecenie kupię naturalny jogurt kokosowy a kiedy w Lidlu była dostępna wegańska śmietana kokosowa i to po 2-1,50zł kupowałam tę śmietanę jako dodatek do curry, sosów itp. https://mindfulbalance.files.wordpress.com/2020/02/meusli.jpg?w=820   Po bardzo długim czasie postanowiłam zrobić kolejny eksperyment – na pół roku zrezygnowałam z pszenicy, jednak gluten nadal spożywałam – zauważyłam, że stopniowo zaczęły znikać moje alergie np. na trawy, oczy przestały łzawić a ja jakbym „zwężała” (zeszła ze mnie woda? Opuchlizna). Kolejna kwarantanna sprawiła, że alergia całkowicie zniknęła – zniknęła również opuchlizna o której nawet nie wiedziałam. Poprawił mi się stan cery, włosów, paznokci,  pozbyłam się uczucia ssania w żołądku, senności, czasem wzdęć po zjedzonym posiłku, czułam się lżej i zyskałam więcej energii. Ponadto i co najważniejsze – wyniki badań EEG głowy znacznie uległy poprawie. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że w moim przypadku pszenica to zło wcielone.twarozek  Na dobrą sprawę pszenicy z drobnymi wyjątkami nie jem od ponad roku – zresztą produkty z białej, oczyszczonej mąki nigdy mi nie smakowały (wydawały się mdłe, jałowe, bez smaku, nijakie, co innego z pełnoziarnistej, gdzie czuć było pełne ziarno, zboże). Wyjątki o których piszę to sytuacje, kiedy jestem np. u cioci, babci i nie mogę „wykręcić się ze spróbowania” czegoś pszennego, kiedy jestem częstowana, kiedy nie chcę odmówić babci bo mam ochotę spróbować tego czym mnie częstuje (w szczególności, kiedy Babcia przygotuje dla mnie coś w wersji wegańskiej – nawet takie pszenne pierogi smakują), gdy najdzie mnie ochota na domową puszystą pizze a że nie posiadam mąki pełne ziarno (i nie zamierzam jej kupować, bo „raz na ruski rok” nie miałoby to sensu) korzystam z tego co mam w domu, domowego burgera w „zwykłej bułce” lub po prostu mam ochotę czegoś spróbować jak np. batonika Wanted Nuts Dark. Nie popadam w paranoję i nie chcę dać się zwariować! NIE ODSTAWIŁAM GLUTENU

  Niestety….  potem (kiedy jest to pszenica) najczęściej muszę to odchorować – z nosa leci woda, pojawia się alergiczny katar, w oczach łzy a i przewód pokarmowy (nie tylko żołądek) daje o sobie znać (pojawiają się wzdęcia, uczucie ciężkości, pieczenie, czasem zgaga i biegunka). Tym samym podejrzewam u siebie alergię na pszenicę i być może (choć tutaj nie jestem pewna) nadwrażliwość/alergię na gluten… I jeśli przyjrzeć się mojemu dorastaniu przewijały się przez nie wszystkie problemy, które są jednym z symptomów celiaki (przeczytasz o nich TUTAJ) co nie oznacza, że choruje – nigdy takich badań mi nie wykonano a chorobę tę może stwierdzić jedynie kompleksowe badanie! Wskazana jest między innymi wizyta u gastrologadoughnut in round brown wooden tray

Celiakia i alergia na gluten mają wiele różnych, podobnych dla siebie objawów. Dlatego postawienie jasnej diagnozy nie jest wcale takie łatwe. Istnieją jednak wytyczne celiakii, które pozwalają nam ją odróżnić od zwykłej alergii na gluten.

Dietę bezglutenowa wprowadza się dopiero po szczegółowej diagnostyce, dlatego jeśli chcemy odstawić gluten wpierw powinniśmy udać się do specjalisty – nie można samemu bawić się w lekarza! Dieta ta stosowana bez zaleceń może przyczynić się do znacznych niedoborów w tym również problemów neurologicznych!

Osoby zdrowe nie powinny rezygnować z glutenu. Zboża i produkty zbożowe posiadają wiele cennych składników (podobno sam gluten, jako białko korzystnie wpływa na prawidłowe funkcjonowanie organizmu). Ponadto, ‘produkt bezglutenowy’ nie zawsze oznacza ‘zdrowy’ –  bardzo często dodaje się do nich sporo cukru a także wymagają one użycia różnego rodzaju zagęstników czy wzmacniaczy, które mogą być przyczyną dolegliwości ze strony pokarmowego (guma guar może wywoływać wzdęcia) a nawet być szkodliwe dla zdrowia.

Każda źle zbilansowana dieta będzie nam szkodzić!

  Jak już wspomniałam nie wiem, czy to 100% nietolerancja (w moim mieście takich badań nie zrobi), czy celiakia na gluten a może nic z tych rzeczy – może to tylko moje gdybanie. Jednak alergia na pszenice jak najbardziej u mnie występuje. Tak więc pszenica w mojej diecie nie jest wskazana – nie warto cierpieć, dlatego jej unikam. Jednak nie patrzę obsesyjnie na gluten, ponieważ nie chcę sobie zaszkodzić. Według mnie należy słuchać swojego organizmu, ponieważ ten wie najlepiej czego potrzebujemy. Osobiście ze sporadycznymi „wyskokami”, wykluczyłam pszenicę ze swojej diety, jednak nie GLUTEN, choć siłą rzeczy i ten w większej mierze z niej zniknął (jem przeważnie kaszę gryczaną, jęczmienną sporadycznie)  Jeśli chodzi o sam gluten to nie mogę powiedzieć, że całkowicie z niego zrezygnowałam. Obsesyjnie nie patrze na składy i nie szukam znaczków z napisem „bez glutenu” – jak wspomniałam nie mam 100% pewności o jego nietolerancji (alergii, celiakii), tylko na podstawie własnych obserwacji wiem, że jego nadmierna ilość mi szkodzi a w szczególności ten z pszenicy jak i sama pszenica. A może to jednak sama pszenica? W prawdzie nie za często jem kaszę jęczmienną, jednak kiedy już ją zjem, to nie zauważyłam aby coś mi „doskwierało”, podobnie jest po pieczywie żytnim razowym 100% na zakwasie – zjedzona kromka, czy dwie nie wywołują u mnie boleści itp. A przecież to glutenowe zboża. Więc może tylko mi się wydaje?

RÓŻNICE MIĘDZY NADWRAŻLIWOŚCIĄ A ALERGIĄ NA GLUTEN

NAJWIĘKSZE MITY  NA TEMAT GLUTENU

O DIECIE BEZGLUTENOWEJ W PIGUŁCE OKIEM DIETETYKA

DIETA BEZGLUTENOWA HIT CZY KIT?

RYZYKO DIET BEZGLUTENOWYCH

  Jeśli chodzi o produkty stricie bezglutenowe, to jak już wspomniałam nigdy ich nie szukałam i nie kupowałam a jedynie zaczęłam zaczęłam zwracać uwagę na to aby nie było w nich pszenicy (tutaj mam pewność, że mi szkodzi). Kiedyś czytałam o pieczywie bezglutenowym – jedni je chwalili, natomiast inni pisali, że jest niezjadliwe bo jak gąbka, wata a przede wszystkim słodkie niczym słodka drożdżówka lub chałka. Rzeczywiście, kiedy kiedyś zerknęłam na ich skład cukier i/lub substancje słodzące były na wysokim miejscu w składzie a dodatkowo nie brakowało zagęstników oraz wypełniaczy – nieciekawie. Jednak nie oceniałam i nie wypowiadałam się bo tych produktów nie znałam. Okazja ku temu nadarzyła się z początkiem maja (dokładnie 8 maj), kiedy odezwała się do mnie Pani z firmy Bezgluten.pl z propozycją możliwości spróbowania wybranych produktów. Zerknęłam na ich ofertę i widząc sporo makaronów, które lubi mój tata a także mąkę gryczaną z „czystym” składem, pomyślałam „Czemu nie”.

https://bezgluten.pl/templates/gfx/logo.png

  Bezgluten to firma zajmująca się produkcją jak również sprzedażą bezglutenowej i niskobiałkowej żywności, by nietolerancja glutenu, celiakia i fenyloketonuria nie stanowiła przeszkody w prowadzeniu normalnego trybu życia. Od 2004 roku lider polskiego rynku żywności bezglutenowej i niskobiałkowej, który zyskał zwolenników również w innych krajach. Producent stworzył bazę ponad 250 produktów wysokiej jakości, wśród których znajduje się wiele rodzajów makaronu, pieczywa, mąk, płatków, słodyczy, przekąsek, przypraw, czy zup. Jednak na tym nie zamierza poprzestać. Firma jako producent żywności bezglutenowej z rosnących oczekiwań konsumentów i najświeższych rynkowych trendów, nieustannie poszerza ofertę, opracowując coraz to nowsze i lepsze produkty niskobiałkowe i bezglutenowe. Jak zapewnia jego produkty spełniają nie tylko standardy najwyższej jakości, ale również charakteryzują się niepowtarzalnym smakiem oraz formą. Wyroby nie są jedynie zamiennikami żywności glutenowej.https://bezgluten.pl/cache/o-nas.jpg_alpha-0_cr-wp_466x466_im.jpg

 Do testów zaproponowano mi 10 produktów:OLYMPUS DIGITAL CAMERASchar MEHRKORNBROTCHEN – bułeczki na zakwasie z ziarnami bezglutenowe
Skład: woda, skrobia kukurydziana, zakwas (mąka ryżowa, woda), mąka ryżowa, nasiona słonecznika /9%/, siemię lniane /7%/, mąka gryczana /6%/, błonnik (Psylium, jabłkowy), skrobia ryżowa, drożdże, ekstrakt z jabłek, syrop z buraków, substancja zagęszczająca: hydroksypropylometyloceluloza; białko SOJOWE, olej słonecznikowy, sól, regulator kwasowości: kwas winowy.
Może zawierać łubin i soje. BEZ LAKTOZY.

Mieszanka 7 Ziaren 250g
Skład: ziarna 54% (nasiona słonecznika, pestki dyni, siemię lnu, nasiona chia, ekspandowane nasiona amarantusa), płatki 43,6% (owsiane, jaglane), inulina, błonnik z babki jajowatej

Bułki bez dodatku cukru jasne/ciemne (dodatek-niespodzianka)
Skład bułek jasnych: woda, skrobie (kukurydziana, ryżowa), mąki (ryżowa, kukurydziana), olej rzepakowy, pasta daktylowa, substancje zagęszczające: guma ksantanowa, guma guar, hydroksypropylometyloceluloza; drożdże, sól, błonnik z babki jajowatej.
Składnik bułek ciemnych: woda, skrobie (kukurydziana, ryżowa), mąki (ryżowa, jaglana), olej rzepakowy, ziarna 5,4% (słonecznika, siemienia lnianego, czarnuszki), pasta daktylowa, substancje zagęszczające: guma ksantanowa, guma guar, hydroksypropylometyloceluloza; drożdże, sól, błonnik z babki jajowatej, ekstrakt jabłkowy

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMieszanka wieloziarnista bezglutenowa 500g
Skład: skrobia kukurydziana, mąki (ryżowa, jaglana), ziarna 12,4 % (słonecznika, siemienia lnianego, czarnuszki), substancje zagęszczające: guma ksantanowa, hydroksypropylometyloceluloza; otręby ryżowe 3,6 %, błonnik z babki jajowatej 1,7 %
Bez dodatku cukru, substancji spulchniających oraz regulatora kwasowości.

Mąka gryczana bezglutenowa
Skład: gryka

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMakaron bezglutenowy z mąki ryżowej
Skład: mąka z ryżu pełnoziarnistego (65%), mąka ryżowa

Makaron TAGLIATELLE (wstążka szeroka) bezglutenowa
Skład: mąka kukurydziana, mąka ryżowa.

Makaron nitka 
Skład: mąka kukurydziana, mąka ryżowa

Makaron Makaron penne
Skład: mąka kukurydziana, mąka ryżowa

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Markizy z kremem kokosowym

Krówki mleczne
Skład:
cukier, syrop glukozowy, mleko pełne w proszku (9,6%), olej kokosowy, mlekoodtłuszczone w proszku (3,2%), masło /z mleka/ (0,4%), aromat.

Brownie
Składniki: dropsy czekoladowe gorzkie (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone kakao w proszku, emulgator: lecytyny z soi, aromat waniliowy), cukier, jaja, olej rzepakowy, mąka kukurydziana, skrobia z tapioki, rozpuszczalny błonnik kukurydziany, kakao, aromat, sólOLYMPUS DIGITAL CAMERA

BAZA PRODUKTÓW

  Z wyjątkiem mąki gryczanej, to będzie moje pierwsze spotkanie z produktami „tego typu” – nigdy nie kupowałam i nie miałam możliwości kupić gotowych mieszanek bezglutenowych, ani też robić ich samemu (wiem, że tak jest najlepiej, jednak nie każdy ma możliwość, więc proszę o pominięcie takich komentarzy). Pomijając dodatek substancji zagęszczających w postaci: gumy ksantanowej (mimo iż pochodzenia naturalnego mogą powodować wzdęcia – u mnie często powodują) oraz hydroksypropylometyloceluloza, prezentuje się w porządku. Osobiście tego typu zagęstniki zamieniłabym na mielone siemię lniane lub babkę płesznik, która ma właściwości zagęszczające a także przypominające”działanie” glutenu i wypiekach spokojnie może zastępować gluten.

Mąka w mojej diecie gości sporadycznie, jednakże postaram się wykorzystać je w jakiś przepisach, które jeśli zdjęcia pozwolą pokażę na blogu ^_^ Bardzo ciekawi mnie również mieszanka na chlebek bez mąki, tak zwany „chleb zmieniający życie” – przyznam, że od dawna chciałam takiego spróbować, jednak nie było okazji aby go  upiec.

  Jeśli chodzi o makarony to ostatnio (co mnie zaskoczyło) jak nigdy miałam ochotę właśnie na taki makaron – grube wstążki w wersji wegańskiej. Fajnie, że i ten rodzaj znalazł się w przesyłce, chociaż nie ukrywam, że bardziej jestem ciekawa smaku tego z z pełnoziarnistego ryżu. Jak zauważyliście makaronów jest sporo – w domu mam makaroniarza, więc jak znalazł, jednak i tutaj postaram się o jakiś przepis 😉

  Są i ciasteczka – markizy kokosowe a także krówki skład pozostawię bez komentarza ^_^  Ciasteczek nie jedliśmy, jednak krówki tata już próbował – nie są zbyt twarde, ani też gumowate a kruche. W środku krucha otoczka skrywa lekko ciągnące wnętrze (słyszałam, że im świeższa krówka, tym środek bardziej ciągnący, jednak nie wiem ile jest w tym prawdy), z pewnością nie jest to mordoklejka. W smaku słodkie ale nie ulepek cukru i lekko maślane. Tata mówił, że to smaczne krówki 🙂OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Bułeczki bez dodatku cukru BEGLUTEN były produktem niespodzianką(są słodzone pastą z daktyli w 100g jasne mają 4,8g cukru na 100g, natomiast ciemne 2,9g cukru – bułka ma 60g). Bułeczki jasne swoim wyglądem przypominały mi bułeczki panini lub ciabatty – po podpieczeniu zarumieniły się, zyskały chrupiącą skórkę, natomiast w środku były miękkie oraz puszyste – pojawił się efekt chrupnięcia w którym po przegryzieniu się przez chrupką powłokę, dostajemy się do miękkiego wnętrza pieczywa, jednak nie jest to gąbka, czy wata. W smaku przypominały mi tradycyjne bułki pszenne z lokalnej piekarni – w związku z tym, że nie w swojej kuchni nie używam cukru a słodkie jem bardzo rzadko, wyczułam słodycz, jednak tę od dłuższego czasu wyczuwałam również w pieczywie z piekarni. Mój tata po zjedzeniu bułki myślał, że bułka została kupiona w sklepie i jest pszenna. Smakowała mu i nic nie mówił o słodyczy, chociaż stwierdził, że smaczniejsze są te, które kupuje w piekarni. Jeśli chodzi o dodatek substancji zagęszczających to moje zdanie jest takie samo jak przy mieszance mąki – można zastąpić siemieniem lnianym lub babką płesznik.Jasne bułki bezgluten

   Bułeczki SCHAR to bułki na zakwasie z dodatkiem mąki gryczanej, słodzone syropem z buraka, makarony SCHAR są makaronami z mąki ryżowej (nie ma składu w języku polskim, jednak niestety doczytałam, że są lekko posłodzone syropem z daktyli) natomiast ciasteczko z żurawiną to produkt bezglutenowy bez utwardzonych tłuszczy roślinnych, słodzony cukrem a także pastą daktylową.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Skład Ciasteczka z żurawiną  wygląda następująco: mąki (owsiana pełnoziarnista 15,8%, ryżowa), skrobia ryżowa, tłuszcz kokosowy, żurawina cięta słodzona 10,5 % (żurawina, cukier trzcinowy, mąka ryżowa, olej słonecznikowy), cukier trzcinowy, błonnik z cykorii, rozpuszczalny błonnik kukurydziany, pasta daktylowa, jaja, woda, płatki owsiane 3,5 %, substancja spulchniająca: węglan sodu. zjadła moja bratanica – chrupała ze smakiem i zamkniętymi oczami co oznacza, że jej smakowało 🙂

  Makaron rurki mój tata zjadł z sokiem i w smaku nie wyczuł różnicy miedzy nim a makaronem z pszenicy durum

   Przypominam, że nie jest to wpis promocyjny, czy reklamowy. Najzwyczajniej w skrócie podzieliłam się z Wami swoją „przygodą”, „historią” odnośnie diety bez pszenicy. Wiecie już, że nie jestem na diecie bezglutenowej i nie unikam glutenu a jedynie słucham organizmu i tego co mi podpowiada… A ten mówi, że pszenica mi szkodzi, dlatego powinnam jej unikać.

Jak to jest z glutenem?

 Szczerze? Nie wiem… Nie raz i nie dwa jadłam chleb żytni 100% bez pszenicy i nie odczułam jakiś dolegliwości a przecież żyto jest zbożem glutenowym. Ponadto do krojenia używam tych samych noży – oczywiście po wcześniejszym umyciu ale z pewnością zdarzyło się, że ostał się na nim okruszek np. pszennego chleba. Nigdy nie popadałam i nie zamierzam popadać w paranoję w wybierać to co mi służy a przy okazji bardziej mi smakuje (jak wspomniałam nigdy nie przepadałam za produktami z białej, oczyszczonej mąki). Tak więc zrezygnowałam z pszenicy (z wyjątkami), natomiast na gluten nie zwracam uwagi.

  I to chyba byłoby na tyle – może kiedyś stworzę podobny wpis o wegetarianizmie i weganizmie. Nie wiem… Może macie podobne, jakieś inne doświadczenia lub chcielibyście wypowiedzieć się w temacie? Jeśli tak, proszę pisać, jednak pamiętajcie, że wszystkie komentarze nie związane z tematem, będą usuwane. 😉

NIE JESTEM LEKARZEM ANI DIETETYKIEM. STARAM SIĘ W MIARĘ NEUTRALNIE WYRAŻAĆ SWOJE ZDANIE W OPARCIU O MOJE ŻYCIE

bread with tomato and green vegetable on white ceramic plate

DOPISEK 24.05.2020

    Gwoli ścisłości... sama nie korzystam i nie kupuję tego typu produktów – tak zwanych „gotowców”. Wyznaję tradycyjną, prostą i sezonową kuchnie z łatwo dostępnych produktów (takich, które znajdziecie na ryneczku, warzywniaku, osiedlowym sklepie lub markecie). Nie wymyślam i nie szaleję z produktami o dziwnych nazwach, które bardzo często wymówić lub aby dowiedzieć się czym są, trzeba zajrzeć do słownika wyrazów obcych. Od zawsze wyznawałam to co proste, naturalne, sezonowe… smaczne. Jednocześnie lubię próbować to co nowe – poznawać nowe smaki np. kuchni meksykańskiej, indyjskiej… oczywiście w wersji wege. Jednak i takie potrawy przygotowuje od podstaw (poczynając od namoczenia i gotowania strączków), nie  korzystając z gotowych mieszanek przypraw typu curry itp a dodając przyprawy sama (w tych mieszankach jest sól a ja nie solę). Podobnie jest, kiedy przygotowuje obiad rodzicom – również od podstaw, od zera. Wolę wiedzieć od podstaw co jem, co dodaje kiedy gotuje itp.
Kiedy niegdyś jadłam pieczywo (akurat na drożdżach), również sama na zmianę z mamą  je wypiekałam – obie twierdzimy, że takie domowe pieczywo nie umywa się do tego z piekarni. Podobnie domowy makaron, pierogi, naleśniki… lepsze nawet niż z garmażeryjni. I człowiek wie co dodaje, co je… jeśli coś zaszkodzi to przynajmniej wie, że nie chemiczny dodatek lub mięso, którego nie ma. ceramic bowl beside white ceramic mug   Jak już wspomniałam nie korzystam z gotowych produktów (co można zauważyć po moich przepisach), jednak kiedy mam możliwość spróbowania a dany produkt wzbudzi moje zainteresowanie lub ciekawość przy czym jego skład nie jest tragiczny (i dla mnie „bezpieczny”) to nie zawsze odmawiam.  Od spróbowania nikt nie umarł. Prawda? Tym razem dostałam taką możliwość to pomyślałam „Czemu nie?” W szczególności, że z mąki gryczanej korzystam, chlebka 7 ziaren zawsze chciałam spróbować, tata uwielbia makarony i łakocie a wspomniane produkty mają całkiem przyjemny, jeśli nie naturalny skład. Przy okazji tego wpisu pokazałam je na blogu – może kogoś zainteresuje.. jak tak się wczytałam to są ludzie, którym takie produkty smakują. Dlatego proszę o wyrozumiałość 🙂

 

156 myśli w temacie “Moje doświadczenie z pszenicą, nabiałem i dietą bezglutenową

      1. W sklepach dostępne są bezglutenowe, nawet osoby, które nie borykają się z nietolerancją glutenu po nie sięgają, ponieważ im smakuje – mnie posmakował makaron z zielonego groszku, tylko szkoda, że jest taki drogi ;/

        Polubienie

      2. Tak – jest też z soczewicy ale z groszku bardziej mi smakował. Kosztuje 5zł za 250g. Ogólnie nie jestem makaronowa, jednak ten okazał się smaczny 😉

        Polubienie

      3. Dla mnie zielonym groszkiem, natomiast moja mama powiedziała, że to „zielsko”, chyba fasolka szparagowa. Jeśli jesteś ciekawa mozesz spróbować 😉

        Polubienie

  1. Takie „doświadczenia” są dobre, jednak zgadzam się, że trzeba uważać i warto postawić na zdrowy rozsądek i udać się do specjalisty a nie samemu bawić się w lekarza

    Polubienie

    1. Obserwacja własnego organizmu np. po odstawieniu pszenicy, czy nabiału to jedno, natomiast całkowita rezygnacja z glutenu co innego. Nie znając dokładnie tematy, tylko możemy sobie zaszkodzić.

      Polubienie

  2. Stosowałam dietę bezglutenową i mam co do niej bardzo dobry stosunek – czułam się lekko, byłam mniej ospała, miałam większą motywację 🙂

    Polubienie

    1. Cieszę się, że czułaś się dobrze. Pytanie czy to wynikało z rezygnacji z glutenu, czy konkretnie pszenicy (tak jak w moim przypadku). Potem wróciłaś do spożywania glutenu? 😉

      Polubienie

    1. Dla mnie nie – produkty pszenne jakoś nigdy mi nie smakowały, jednak o to należy zapytać tych, którzy lubią pszenne bułeczki, makarony, pierogi, kluski, pizze… 😉

      Polubienie

  3. Nie stosowałam nigdy diety bezglutenowej i pewnie jeśli nie zmusi mnie do tego zdrowie to nie będę jej stosować. Moda na tego typu diety zupełnie mnie nie przekonuje 🙂

    Polubienie

    1. Jeśli nie było takiej potrzeby, to po co. Sama spożywam gluten, choć nie często ale to siłą rzeczy, kiedy postanowiłam mocno ograniczyć, wręcz zrezygnować z pszenicy (która i tak nigdy specjalnie mi nie smakowała). Rzeczywiście… swego czasu nastała „moda” na dietę bezglutenową. Czy ta moda jeszcze trwa? Nie wiem…. Lepiej samemu nie bawić się w lekarza, bo tylko można sobie zaszkodzić

      Polubienie

    1. Dziękuję, jednak pamiętaj, że nie jestem lekarzem, dietetykiem itp. Staram się też nie narzucać nikomu niczego, tylko w miarę neutralnie wyrazić swoją opinię w oparciu o swoje życie 🙂

      Polubienie

  4. Super, że szczerze piszesz, że przestrzegasz, zwracasz uwagę na „za dużo” i „za mało”. Super tekst. Bardzo Ci dziękuję, bo o wielu sprawach nie wiedziałam.

    Polubienie

    1. „Za dużo”, „za mało”? Co masz na myśli?
      To tylko mój punkt widzenia, moje doświadczenie oparte na obserwacji organizmu – nie jestem lekarzem i nie chce bawić się w lekarza. Sama po sobie zauważyłam, że pszenica mi szkodzi – nie wiem jak gluten, dlatego nie zamierzam całkowicie go odstawiać a jeść tak jak podpowiada mi organizm. Jednocześnie odstawiajac pszenice (i tak takie produkty mi nie smakowały), siłą rzeczy tego glutenu w mojej diecie pojawia sie mniej ale nie zamierzam aż tak tego pilnowac, tylko słuchać organizmu i tego co mi podpowiada 🙂

      Polubienie

    1. Pytanie czy rzeczywiście chodzi o gluten, czy pszenice… Jednak jeżeli nie ma alergii to ja nie widzę potrzeby eliminacji pszenicy, czy też glutenu z diety 🙂 Odnośnie białych klusek to są rózne zamienniki bardziej lub mniej smaczne – mnie smakują np. pierogi z mąki gryczanej mimo iż nie jestem kluchowa 😉

      Polubienie

    1. Nie wiem, czy rzeczywiście zło, jednak to nie zmienia faktu, że nie każdemu służy ale i wie osób lubi przy czym po zjedzeniu np. pszennej bułeczki nie odczuwa żadnych dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego 😉

      Polubienie

  5. Nie mam uczulenia na gluten. Po jego spożyciu nie mam żadnych dolegliwości, ani od razu – ani w upływie czasu. Lubię produkty pszenne i chyba ciężko byłoby mi z nich zrezygnować 🙂
    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

    Polubienie

    1. Jeśli nie ma takiej potrzeby, to nie widzę potrzeby. Jak wspomniałam we wpisie czasem sama mam ochotę na pszenną pizze (domową) i nie odmówię babcinych pierogów ze szpinakiem w szczególności, kiedy Babcia zrobiła je w wersji wegańskiej z myślą o mnie. Natomiast jeśli chodzi o gluten, to u siebie nie mam pewności, dlatego nie postanowiłam zwracać na niego większej uwagi (choć jest ściśle związany z pszenicą) 😉

      Polubienie

  6. Już dawno wykazano, że nie ma żadnego uczulenia na gluten (oprócz celiakli), a na glifosat nagminnie stosowany w uprawie pszenicy, a później stosowany do suszenia ziarna.
    Zamień mąkę pszeniczną na eko orkiszową. Orkisz nie wymaga stosowania randapu i ma gluten łatwoprzyswajalny:)

    Polubienie

    1. Dziękuję za rady… tak myślałam, że to chodzi głównie o pszenice i fakt jak jest pryskana, modyfikowana i „ulepszana”. W przyszłości będę miała mąkę orkiszową na uwadze, chociaż jak wspomniałam we wpisie – nie przepadam za produktami pszennymi (pszenica sama w sobie mi nie smakuje i nie ma znaczenia, czy to orkisz, czy nie. Niemniej ciekawe, czy po orkiszu rownież odczuwałabym jakieś dolegliwości). Nie tęsknię za pszenicą a pieczywo, pierogi itp z mąki gryczanej również wychodzą bardzo smaczne, choć nie będą smakować każdemu 😉

      Polubienie

    1. Rzeczywiście swego czasu to była moda. Czy ta moda jeszcze trwa? Nie wiem.. co do pieczywa, to czasem widuje takie bezglutenowe chleby w sklepach i rzeczywiście wyglądają jak wata lub gąbka, przy czym ich skład jest nieciekawy a wręcz bardzo często odstraszający. Te bułeczki w szczególności od SCHAR wyglądają na zbite i treściwe – sporo w nich ziarenek, jednak nie wiem czy tak jak w przypadku bułek z ziarnami Bezguten.pl tylko z zewnątrz (przy czym z bułek Bezgluten odpadły), czy też w środku. Dam znać jak ich spróbuje – spróbować nie zaszkodzi 😉

      Polubienie

    1. Mnie kilka razy mignęła przed oczami jak robiłam zakupy w Kauflandzie 🙂
      Przepisy? Nie wiem, czy będą przepisy, czy jedynie inspiracje, jednak na pewno coś się pojawi 🙂

      Polubienie

  7. Fajnie, że podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami i zachowujesz zdrowy rozsądek. Widzisz, że pszenica Ci szkodzi, więc jej unikasz ale nie odmawiasz jeśli masz ochotę i nie rezygnujesz z glutenu bo nie ma takiej potrzeby. Zgadzam się, że podstawą takich eliminacji powinny być badania bo w innym przypadku możemy sobie zaszkodzic. Sama nie mam ani alergii na pszenice, ani na gluten (przynajmniej tak mi się wydaje) Lubię pszenne bułeczki 🙂

    Polubienie

    1. Jak wspomniałam we wpisie nie jestem lekarzem a jedynie opowiedziałam o swojej „przygodzie” (czy jak to nazwać). Mój wpis nie może być punktem odniesienia do eliminacji glutenu, niemniej myślę. że na krótki czas warto robić pewne „doświadczenia” jeśli chodzi o organizm – na jakiś czas zrezygnować z jakiegoś produktu aby zobaczyć jak się czujemy. Taka obserwacja może być punktem wyjścia i odniesieniem aby zrobić badania w pewnym kierunku, jednak to musi wykonać specjalista (w przypadku glutenu chyba również gastrolog)… w ogóle do jakichkolwiek eliminacji powinny być badania. Należy też pamiętać aby takie odstawienie produktu nie przerodziło się w obsesje – mam na myśli fakt, że kolejno będziemy eliminować z diety kolejne produkty, co powoli przerodzi się w chorobę… nie tylko odbije fizycznie na organizmie ale i psychice. Tutaj też może pojawić się ryzyko.

      Co do nietolerancji to ja nietolerancji nabiału nie mam, jednak do niego mnie nie ciągnie… nie mam ochoty na twarożki, serki a poza tym po ich zjedzeniu źle się czuje, jedynie jogurt naturalny trawię. Co nie oznacza, że jeśli nie będę miała ochoty na twarożek to go nie zjem – zjem… słucham organizmu i tego co mi podpowiada 🙂
      Pszenne bułki i ogólnie pieczywo lubi mój tata, z kolei ja zawsze wolałam te z ziarnami, sezamem itp. jak również grahamki, podobnie pieczywo – ciemniejsze, ze słonecznikiem i wyczuwalnym zakwasem… od zawsze 😉

      Polubienie

  8. Słyszałam, że niektórzy na diecie bezglutenowej czują się dobrze. Ja na szczęście nie muszę z niego rezygnować – lubię naleśniki, pierogi, makaron i pszenne bułki 🙂

    Polubienie

    1. Jeśli nie ma ku temu wskazań i/lub zaleceń nie widze takiej potrzeby, natomiast naleśniki i pierogi można przygotować z innej mąki niż pszenna (podobnie bułki, czy chleb) 🙂

      Polubienie

    1. Nie jestem odpowiednią osobą, która mogłaby to potwierdzić – nie jestem na diecie bezglutenowej, jednak i na niej można znaleźć zdrowe zamienniki 🙂

      Polubienie

    1. Nie wiem, czy ta moda rzeczywiście trwa, czy już przemija, co nie zmienia faktu, że producenci zawsze będą łapać okazję i korzystać z tego, że mogą zarobić 😉

      Polubienie

  9. Produkty bezglutenowe są bardzo drogie, np kg szynki to koszt 50zł za kg, paczkowane pieczywo po 6-7 zł za kilka kromek a i tak skład pozostawia wiele do życzenia i nie zawsze jest ono zjadliwe, o przekąskach też nie wspomnę (chociaż tutaj jest większy wybór w różnych cenach i można kombinować samemu). Producenci zarabiają na „modzie” na diete bezglutenową a niektórzy muszą tak się odżywiać z konieczności, szukać jakiś alternatyw

    Polubienie

    1. Na szczęście można znaleźć takie alternatywy, zamienniki. Nie ma potrzeby kupować i korzystać z gotowców, których skład bardzo często pozostawia wiele do życzenia (sama nie kupuje gotowców i nie zamierzam tego zmieniać). Wędliny? Te można upiec samemu, podobnie chleb, ciasteczka, przygotować łakocie, zrobić makaron… nie trzeba kupowac tego kukurydzianego, chociaż oczywiście można 🙂 Mamy wolny wybór i alternatywy 🙂

      Polubienie

    1. Podobno ta moda już minęła – teraz modne jest co innego (nie wiem co). Zresztą to, ze „coś” jest modne nie oznacza, ze mamy podążać za tą modą i tłumem – każdy z nas ma własny rozum 🙂

      Polubienie

  10. Zgadzam się w 100% z komentarzem NIKI! Nie jestem lekarzem ani dietetykiem, ale logicznie myślącą osobą. To wysoko przetworzona żywność, zawartość „chemii” do uzdatniania, polepszania oraz glifosatów na polach a potem gotowe wyroby ze sklepów są niestety przyczyną różnych dolegliwości. Różnych? Fatalnych! To one właśnie upośledzają pracę jelit, wchłaniania i tu tkwi przyczyna wielu chorób. Alergie- również! Niestety! Kto 50 lat temu słyszał o alergiach? Skąd one nagle? i w takiej ilości? Pomyślmy logicznie.
    Ja zmieniłam swoją dietę 6 lat temu o 360 stopni. Prawie wszystko ( co najmniej 90%) produktów wykonuję samodzielnie w domu ze zdrowych mąk Eko. Najlepsze są prastare odmiany orkiszu- samopsza i płaskurka. Nie będę wymieniać, le wszystko, dosłownie, robię sama. I wreszcie wiem ,co jem i nie mam żadnych dolegliwości. Fakt, zainwestowałam w nietanią maszynę, bo pomaga i oszczędza czas, ale nie tylko z niej korzystam. Dla mnie to temat rzeka, i mogłabym bez końca…

    Polubienie

    1. Zgadzam się z Tobą. Trendy na różne diety (i nie tylko) sprawiają, że producenci chcą i próbują na tym zarobić. Szał na wegańskie produkty? W sklepach co rusz pojawiają się nowe, kolejne oczywiście odpowiednio opatrzone ceną (bo jest okazja aby zarobić). Ludzie w szale, zaślepieni kupują, wrzucają do koszyków, niekiedy nie patrząc na ceny a przede wszystkim na skład. A potem? Potem okazuje się, że człowiek przez tak przetworzoną żywność bardziej sobie szkodzi niż pomaga (a myśli inaczej). Jak wspomniałam (nie wiem czy doczytałaś) nie zawsze to co bezglutenowe jest zdrowe, podobnie jest z każdym produktem… tutaj nie będę pisać o słodyczach ze sklepu bo wiadomo jakie one są ale i taka słodkość raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Dlatego ja nie korzystam z gotowców – nie kupuje ich. Stawiam na prostą, nieprzetworzoną, regionalną kuchnie i na niej opieram swoją dietę, swoje odżywianie… słucham tego co podpowiada mi organizm – źle się czuje po twarogach.. nie jem ich. W mojej diecie są kasze, warzywa, strączki, orzechy, pestki… jem różnorodnie i nie choruje od lat. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam zwykłą grypę. Jeśli chodzi o chorobach kiedyś prawda jest taka, że lata temu żywność nie była tak przetworzona a pszenica, czy kukurydza modyfikowana.
      Co do produktów ze zdjęcia na szczęście makarony, mąka gryczana i mieszanka 7 ziaren mają dobry – czysty skład. Tutaj nie ma nic do zarzucenia, chociaż czytałam, że skrobia kukurydziana nie należy do najzdrowszych ;/ Takich produktów – gotowców nie kupuję i nie zamierzam kupować – według mnie nie ma konieczności z nich korzystać a od spróbowania nikt jeszcze nie umarł 😉
      Odnośnie orkiszu, to jednak pszenica – nie wiem jak zareagowałby mój organizm, zresztą jak wspomniałam nie smakuje mi ona.. wolę grykę 🙂
      A człowiek ma mózg to niech go używa. Prawda? Myślmy i wybierajmy a jednocześnie nie dajmy się zwariować 🙂

      Polubienie

  11. Nigdy nie miałam do czynienia z żywnością bezglutenową. Jeśli jednak miałabym za nią płacić więcej, to chciałabym, żeby to faktycznie było w pełni zdrowe 🙂

    Polubienie

    1. Na pewno spotkałaś się z mąką ziemniaczaną, kaszą gryczaną czy jaglaną a te nie mają glutenu 🙂
      Jeśli chodzi o żywność bezglutenową to rzeczywiście ceny takich produktów są wysokie a skład pozostawia wiele do życzenia – przypuszczam, że gdyby był on w 100% czysty ich cena była by jeszcze wyższa (o zgrozo). Na szczęście można znaleźć jakieś zdrowe alternatywy, tylko trzeba poczekać i pomyśleć. Nie ma potrzeby od razu kupować wszystkiego co bezglutenowe w szczególności, kiedy nie mamy ku temu wskazać/zaleceń. Osobiście nie mam tego w planach 🙂

      Polubienie

  12. No na pewno nie masz łatwo, ale skoro takie zabiegi dobrze Ci służą i obserwujesz poprawę, to warto , każdy sam najlepiej poznaje swój organizm.

    Polubienie

    1. Hm.. szczerze? Nie zauważyłam aby miała jakieś problemy. Jak wspomniałam we wpisie za produktami pszennymi nigdy nie przepadałam (zresztą pszenica jest znacznie nawożona, modyfikowana i przetworzona.. najprawdopodobniej z wyjątkiem pradawnego orkiszu. Już dawno słyszałam, że orkisz jest zdrowy) a jeśli już najdzie mnie na nie ochota to sporadycznie, więc nie jest tak źle. Lubię różne kasze, warzywa, orzechy, w mojej diecie ich nie brakuje, nie brakuje również strączków, wegańskich źródeł białka. Dieta jest różnorodna, regionalna, sezonowa…. staram się urozmaicać choć ostatnio brakuje mi pomysłów ale wege mi służy – nie choruje od lat, nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam grypę 😉 Najlepiej obserwować organizm a z glutenem i dietą bezglutenową trzeba uważać – rezygnacja z glutenu bez wskazań może przyczynić się do znacznych niedoborów a nawet zaburzeń neurologicznych. Nie można bawić sie w lekarza i igrać z ogniem,dlatego z glutenu nie rezygnuje – jem zgodnie z tym co podpowiada mój organizm.

      Polubienie

      1. W sumie, cały czas trzeba uważać na to, co się jada, bo tolerancje pokarmowe zmieniają się z wiekiem także. Ja nie lubię gotowców wszelkich, wole proste rzeczy typu jajecznica z kanapką, niż zafoliowane erzace z masa chemicznych dodatków.

        Polubienie

      2. Prawda – czasem alergie i nietolerancje objawiają się po latach.
        To tak jak ja Jotko – nie kupuje, nie korzystam, nie zwracam większej uwagi. Wolę to co proste, naturalne, regionalne, sezonowe…. smaczne. Prosto, bez wydziwiania, wymyślania, chociaż lubię też próbować to co nowe – kuchni meksykańskiej, indyjskiej w wersji wegańskiej. Jednak i to sama gotuje od podstaw nie korzystając z gotowych mieszanek przypraw typu curry itp a dodając przyprawy sama (w tych mieszankach jest sól a ja nie solę). KIedy przygotowuje obiad rodzicom – również od podstaw, od zera. Wolę wiedzieć od podstaw co jem, co dodaje kiedy gotuje itp.
        Kiedyś kiedy jadłam pieczywo na drożdżach sama piekłam chleb i bułki – razem z mamą twierdzimy, że takie domowe pieczywo nie umywa się do tego z piekarni. Podobnie domowy makaron, pierogi, naleśniki… lepsze nawet niż z garmażeryjni. I człowiek wie co dodaje, co je… jeśli coś zaszkodzi to przynajmniej wie, że nie chemiczny dodatek lub mięso, którego nie ma. Kiedyś oglądałam program w którym szefowie kuchni na jeden dzień zamieniali się restauracjami – okazało się, że jeden szef kuchni korzysta z gotowych mieszanek, bo jest szybciej. Pomocnik szefa kuchni restauracji do której poszedł na zamianę był w szoku – zamurowało go i nie wiedział co powiedzieć… szok.

        Rzeczywiście sporo gotowców ma kiepski skład (nie mówię o słodyczach, bo wiadomo jak to z nimi jest ale i taka słodkość raz na jakiś czas nie zaszkodzi) ale też pojawia się coraz więcej tych z lepszym składem, tylko tutaj pojawia się kolejny kłopot – masakryczna ilość soli ;/ I po co tyle sypać? Albo cukier… jest wszędzie a on uzależnia gorzej niż narkotyk. Na szczęście można znaleźć jakieś zdrowe alternatywy, tylko trzeba poczekać i pomyśleć, no i nie ma potrzeby od razu kupować wszystkiego co bezglutenowe, czy reklamowane jako zdrowe. Sama gotowców nie kupuje i nie zamierzam kupować – nie korzystam. Jak wspomniałam tak jak Ty lubię prosto, naturalnie i od podstaw – zasada „wiem co jem” 😉

        Co do produktów ze zdjęcia na szczęście makarony, mąka gryczana i mieszanka 7 ziaren mają dobry – czysty skład. Tutaj nie ma nic do zarzucenia, chociaż czytałam, że skrobia kukurydziana nie należy do najzdrowszych ;/ Jak wspomniałam gotowców nie kupuję i nie zamierzam kupować – według mnie nie ma konieczności z nich korzystać a od spróbowania nikt jeszcze nie umarł 😉
        Niemniej Jotko rozumiemy się bardzo dobrze i chyba myślimy podobnie 😉

        Polubienie

  13. Na co dzień staram się aby moja dieta była różnorodna. Nie cierpie na nietolerancję glutenu i zostanę przy znanych produktach, chociaż tych ciasteczek to bym spróbowała 🙂

    Polubienie

    1. I bardzo dobrze. Każda dieta powinna być urozmaicona, różnorodna, kolorowa… bogata w warzywa, owoce, kasze, pełnoziarniste zboża po to by nie nabawić się niedoborów a takie „niezdrowe” łakocie zjedzone raz na jakis czas również nie zaszkodzą – są przecież dla ludzi 😉

      Polubienie

  14. ja po antybiotyku kilka lat wstecz, miałam okropne żołądkowe problemy, pani kazała mi odstawić nabiał i gluten. Wytrzymałam 2 tygodnie. Pieczywo bezglutenowe smakuje jak wata nasączona octem, kupowałam w różnych piekarniach, ale każde miało skład na 7 linijek! Jedyne co mi smakowało to wegańskie kokosowe jogurty z lidla. Nie toleruję świeżego mleka, mam po nim rewolucje żołądkowe, ale gluten i nabiał jem. Problemy wtedy zniknęły po miesiącu, nie wiem czy to zasługa jakaś tej diety czy nie?

    Polubienie

    1. Rzeczywiście skład bezglutenowego pieczywa wygląda nieciekawie (za głowę człowiek się łapie) a do tego wygląda jak taki napompowany twór z laboratorium – jeszcze moze okaze się, że świeci w ciemnościach ;/ Na szczęście nawet bezglutenowy nie muszą jego kupować – mogą upiec chleb z kaszy gryczanej lub z różnych bezglutenowych mąk (w internecie są przepisy). Co prawda nie wiem jak taki chleb smakuje i czy może być alternatywą dla pszennego chleba ale warto spróbować samemu upiec, chociaż z drugiej strony nie każdy ma taką możliwość. Niemniej spotkałam się z opiniami osób, które lubią takie pieczywo – smakuje im i nie mają nic przeciwko. Tak samo jak smakuje im paczkowane, foliowane pieczywo, które skład pozostawia wiele do życzenia.
      Te wegańskie jogurty kokosowe są w porządku – zarówno jeśli chodzi o smak jak i skład. Jeśli nie ma potrzeby rezygnacji z glutenu to nie rezygnujmy, tak samo jak z innych produktów, bo tylko możemy sobie zaszkodzić. Z tego co piszesz Tobie szkodzi świeże mleko a nie gluten, czy pszenica… inna sprawa, że po antybiotykach organizm jest wyjałowiony – w trakcie ich brania jak również po powinno się łykać florę bakteryjną aby wspomóc jelita oraz przewód pokarmowy. Może tego Ci brakowało?

      Polubienie

      1. brałam, oczywiście, zawsze biorę, ja to nawet codziennie to jem 🙂 probiotyki i jogurty, bo mam taką sobie odporność i żołądek zmęczony IBS, i wiesz, przy tym schorzeniu antybiotyki czy ostry stres i wszystko się zaostrza… Ja akurat właśnie ze względu na te moje drażliwe jelita nie mogę jeść dużo błonnikowych rzeczy na co dzień, i właśnie przyznaję, często gluten ratuje mi życie-maślane bułki, sucharki itp

        Polubienie

      2. Rozumiem… słyszałam o takich dolegliwościach w związku z błonnikiem a jednocześnie musisz pamiętać aby w małych ilościach pojawiał się w Twojej diecie, ponieważ on też jest ważny. Czyli jak widać w Twoim przypadku gluten jak najbardziej wskazany 🙂
        Sama pieczesz maślane bułeczki? 🙂

        Polubienie

    1. Nie ma za co. Może komuś to się przyda, jednak jak wspomniałam nie jestem lekarzem ani dietetykiem – to tylko moje doświadczenie, moja historia. Wszelkie nietolerancje, alergie itp. może stwierdzić jedynie lekarz (a przynajmniej powinien). Ja nim nie jestem.

      A Ty miałaś podobne doświadczenia z dietą? 😉

      Polubienie

  15. Dieta bezglutenowa zdecydowanie nie jest dla mnie, nie potrafiłabym zrezygnować z chleba babci, pierogów mamy, ciepłego crosainta lub bułki paryskiej. Już na samą myśl zrobiłam się głodna ❤ Na szczęście nie muszę z niczego rezygnować ani z glutenu ani z nabiału (kocham sernik babci <3)

    Polubienie

    1. Jeśli nie ma ku temu wskazań, nie ma takiej potrzeby, bo na dłuższą metę możemy sobie zaszkodzić a nie pomóc 🙂

      PS Nie Ty pierwsza i na pewno nie ostatnia chwalisz sernik i/lub pierogi babci 🙂

      Polubienie

  16. Ogółem to kocham nabiał, a teraz jestem na diecie, w której stanowi jeden z głównych składników. Jajka mogłabym jeść codziennie, ale to też kwestia wychowania na wsi, gdzie babcia ma kury, więc ten produkt był zawsze 😀
    Nie umiałabym zrezygnować ze składników w swojej diecie, nawet ta teraz jest po to, aby zrzucić zbędne kilogramy i jest to ograniczenie chwilowe (a przy okazji odwyk od cukru od którego jak nic jestem uzależniona). Chyba bym się załamała, gdybym czegoś nie tolerowała, bo dla mnie diety są po prostu ograniczające i trudne, lubię jeść to, co lubię.
    Z tym nabiałem jeszcze – moja koleżanka zaczęła mieć ostre wysypki i się okazało, że mając 20 lat nagle jest uczulona, gdzie jadła go całe życie.

    Polubienie

    1. Dieta Morgana? Powiesz coś więcej? My również mamy jajka od Babci ze wsi, jednak nie zauważyłam aby w naszej rodzinie były specjalnie lubiane. Jajka u Ciebie to takie „must have”? W jakiej postaci najbardziej? 😉
      Rozumiem Twoje podejście.. rzeczywiście „dieta” kojarzy się z ograniczeniami i zakazami – nic dobrego, dlatego np. weganizmu, wegetarianizmu nie zawsze bym tak nazwała – to przede wszystkim sposób życia, choć oczywiście niektórzy przechodzą ze względów zdrowotnych i wówczas można mówić o diecie i „wyrzeczeniach”. Osobiście ja nie jestem na .żadnej z diet – nie mam ochoty na nabiał, więc go nie jem a jeśli będę miała ochotę na kawałek twarogu, czy sernika to zjem – bo chcę. A co 🙂 Za pszenicą nigdy specjalnie nie przepadałam – w zasadzie może dla mnie nie istnieć ale nie ukrywam, że „raz na ruski rok” nachodzi mnie na coś pszennego, chociaż nie mogę powiedzieć, że jakoś specjalnie mi to smakuje. Jak dla mnie pszenica jest zbyt bardzo „wyjałowiona” i bez smaku a jeśli chodzi o same pieczywo to może dla mnie nie istnieć… choć skłamałabym gdybym napisała, że miesiąc temu nie miałam ochoty na kromkę prawdziwego chleba żytniego 100% na zakwasie, jednak takiego nie można u mnie kupić i po dniu mi przeszło – to było chwilowe. Nawet słodycze są dla człowieka – osobiście nie jem, bo mnie nie ciągnie ale nie ukrywam, że sporadycznie mam ochotę na kawałeczek czegoś słodkiego i to nie słodycz z owocu… wiesz co mam na myśli 🙂 Ogólnie jestem zdania, że nasz organizm podpowiada co nam szkodzi a co nie, daje jakieś sygnały, symptomy, jednak na dłuższa metę, tak na poważnie nie powinniśmy bawić się w lekarza, bo możemy sobie zaszkodzić… z drugiej strony lekarze również często się mylą i nie zwracają uwagi na pewne symptomy. I weź tu bądź mądrym…Najważniejsze aby nie dać się zwariować, czuć się dobrze fizycznie i psychicznie i być zdrowym. Ja niedoborów żadnych nie mam… wegetarianizm, który dla mnie jest stylem zycia a nie dietą pełną wyrzeczeń mi służy. A może to już prawie weganizm? Nie wiem i nie zwracam na to większej uwagi – mam na coś ochotę to to jem (od mięsa od zawsze mnie odrzucało, nigdy mi nie smakowało i zawsze szkodziło). „Jeść do lubię” przecież tak można a przy tym czuć się zdrowo i być zdrowym 😉

      Uczulenie/alergia wyszła po latach? Niestety czasem tak bywa – moją siostrze wywala po dużej ilości cukru

      Polubienie

  17. Ja nie mam celiakii, ale źle reaguje na gluten w większych ilościach, albo jedzony codziennie w w mniejszych. Zawsze wtedy mam wypryski na twarzy i jestem lekko opuchnięta. Tak samo reaguje na zbyt dużą ilością cukru.

    Polubienie

  18. Mam problemy żołądkowe, ale podczas gastroskopii pobrane wycinki wykluczyły celiakię. Ale trochę nakierowałaś mnie na temat problemów z cerą i eliminację nabiału. Tylko ja go kocham.

    Polubienie

    1. Gastroskopia to za mało aby stwierdzić nietolerancję czy też nadwrażliwość na gluten – potrzebne są również inne badania a w tym celu należy wybrać się do specjalisty. Natomiast jeśli chodzi o nabiał i problemy z cerą, fakt, że u mnie ma to ze sobą związek, nie oznacza, że tak też jest u Ciebie. Jeśli lubisz nabiał nie rezygnuj z niego, nie męcz się, tylko może w pierwszej kolejności go ogranicz. Inna kwestia, że problemy z cerą nie muszą być powiązane z nabiałem a innymi czynnikami, które występują w Twojej diecie (cukier, jakiś dodatek do żywności – widziałam, że w swoich przepisach korzystasz z gotowców a te nie zawsze mają dobry skład) albo kosmetykami. Może to kosmetyki a nie jedzenie wywołuje u Ciebie takie objawy?

      Polubienie

  19. Jetem na tej diecie bezglutenowej od kilku lat (zalecenia lekarza), wybieram i jem produkty bezglutenowe ale naturalne, które kupuje w sklepie – „bezglutenowe zamienniki” i gotowce często są pełne chemii i innego syfu

    Polubienie

    1. Masz rację – składy tak zwanych „bezglutenowych gotowców” najczęściej pozostawiaja wiele do życzenia i nie budzą zaufania. A przecież jesli jest taka konieczność można jeść bezglutenowo, zdrowo, naturalnie bez tych wszystkich zagęstników, ulepszaczy i wzmacniaczy (przy czym słyszałam, że takie produkty np. pieczywo, bardzo często są bez smaku(, chociaż te są dodawane nie tylko do żywności bezglutenowej. Trzeba czytać składy.

      Polubienie

  20. Mój mąż ma dietę bezglutenową i cukrzycową. Ja przyznaje że próbowałam się przestawic ale trwało to krótko, bo szybko zapomniałam.

    Polubienie

  21. Ja nie czułam nigdy potrzeby odstawiania glutenu ani pszenicy, ale zauważyłam, że lepiej się czuję, kiedy nie jest jej w diecie zbyt dużo. Typowe bezglutenowe produkty mnie nie przekonują, te, które pokazałaś, jeszcze w miarę wyglądają, ale najlepszym wyjściem chyba jest przestawienie swojego sposobu żywienia tak, żeby nie szukać zastępników. Choć rozumiem, że wielu osobom – bo mnie również – trudno sobie wyobrazić życie zupełnie bez pieczywa.
    Za to moja kuzynka twierdzi, że odstawienie glutenu wyeliminowało u niej migreny. Ja może migren już nie mam, ale bóle głowy regularnie, więc trochę mnie to zastanowiło…
    O nabiale są różne teorie i zastanawiałam się, czy odstawienie nie zrobiłoby mi dobrze, ale też tego nie robię. Czystego mleka za dużo nie mogę, ale przetwory już jak najbardziej. A jogurt robię sobie sama w domu. 🙂

    Polubienie

    1. Pszenicy? Ja również nie czułam takiej potrzeby ale kiedy najpierw ją mocno ograniczyłam, zauważyłam, że jest lepiej. Czytałam, że obecnie pszenica jest najbardziej modyfikowanym, polepszanym i nawożonym zbożem – podobno jej odmiana orkisz nie, ale kto tam wie jaka jest prawda. Najlepiej słuchać organizmu. Co do gotowych produktów to nie uznaję takich – nie kupuje, nie korzystam, nie zwracam większej uwagi. Wolę to co proste, naturalne, regionalne, sezonowe…. od postaw, od zera. Prosto, bez wydziwiania, wymyślania, chociaż lubię też próbować to co nowe – kuchni meksykańskiej, indyjskiej w wersji wegańskiej. Jednak i to sama gotuje od podstaw nie korzystając z gotowych mieszanek przypraw typu curry itp a dodając przyprawy sama (w tych mieszankach jest sól a ja nie solę). Kiedy przygotowuje obiad rodzicom – również od podstaw, od zera. Wolę wiedzieć od podstaw co jem, co dodaje kiedy gotuje itp. Kiedyś kiedy jadłam pieczywo na drożdżach sama piekłam chleb i bułki – razem z mamą twierdzimy, że takie domowe pieczywo nie umywa się do tego z piekarni. Podobnie domowy makaron, pierogi, naleśniki… lepsze nawet niż z garmażeryjni. I człowiek wie co dodaje, co je… jeśli coś zaszkodzi to przynajmniej wie, że nie chemiczny dodatek lub mięso, którego nie ma.

      Co do pieczywa to obecnie dla mnie może ono nie istnieć – nie mam na nie ochoty, dla mnie jest zbędę chociaż nie ukrywam, że „raz na ruski” rok przychodzi mi ochota na kromkę chleba ale to już na zakwasie. Jednak masz rację – niektórzy nie potrafią bez niego funkcjonować lub się nie najadają. Jednak nawet na diecie bez pszenicy i bez glutenu można samemu przygotować chleb np. z kaszy gryczanej lub własnych mieszanek – nie ma obowiązku kupowania gotowców, których skład nie ukrywajmy pozostawia wiele do życzenia. Czytałam, że jedni mówią, że w zależności od producenta i „gatunku” takie gotowce są zjadliwe lub nie, ale mnie one z wyglądu przypominają watę, taki dziwny twór, który powstaje w laboratorium i może jeszcze świeci w ciemnościach, chociaż o dziwo bułki jasne pod podpieczeniu takie nie były ale nie ukrywajmy nie jest to też pszenna bułka, chociaż niektórzy lubią – no mnie nie zachwyciło ale spróbować nie zaszkodzi. To, że coś jest reklamowane jako zdrowe nie oznacza, ze takie jest – od tego mamy mózg aby go używać, czytać, analizować, wybierać a nie kupować co popadnie bo „taka jest moda” To błąd.
      Co do własnych wypieków można próbować – wiele osób chwali taki chleb z kaszy gryczanej nie palonej lub samych ziaren, ale co człowiek to opinia. A kupne słodycze? Wiadomo jakie są wszystkie ale one nie powstały dla składu tylko dla przyjemności 🙂
      Jakby nie było jak wspomniałam ja takich gotowców nie kupuje, nawet nie wiem czy na szerszą metę są u mnie dostępne ale od spróbowania nikt nie umarł. Prawda? Dostałam taką możliwość to pomyślałam „Czemu nie?” W szczególności, że z mąki gryczanej czasem korzystam, tata uwielbia makarony i łakocie 😉 Przy okazji pokazałam na blogu – może kogoś zainteresuje.. jak tak się wczytałam to są ludzie, którym takie produkty smakują….
      Wracając do sposobu odżywiania – nie popadać w paranoje i nie iść za tłumem a słuchać siebie… nie iść za modą bo można sobie zaszkodzić a nie o to chodzi.

      Jeśli po nabiale nie odczuwasz żadnych przykrych dolegliwości to nie ma sensu odstawiać – mnie od niego „odrzuciło”, nie mam na nie ochoty, na twarożki itp a mleka nigdy nie lubiłam. Nie oznacza to jednak, że jeśli nadejdzie dzień w którym będę miała ochotę na twarożek to go nie zjem – zjem i może nawet mi posmakuje, chociaż niekoniecznie… pamiętam jak raz przyszła taka ochota a że od razu nie mogłam jej zaspokoić czekałam… utrzymywała się przez dwa,trzy dni a kiedy w końcu zjadłam (bo niby miałam ochotę), to w ogóle mi ten twaróg nie smakował a potem czułam się jakbym zjadła kamień ;/ nie przypominam sobie abym kiedyś, kiedy jadłam twarogi odczuwała taki ciężar….

      Z czego robisz jogurt? Często jesz pieczywo? 🙂

      Polubienie

      1. Przygotowanie od podstaw jest najzdrowsze i tak jak piszesz, wtedy wiesz, czego używasz. Ale czasami można sobie ułatwić. Produkty z tego wpisu to jakaś alternatywa… I dobrze się dowiedzieć, że działanie glutenu można zastąpić siemieniem albo babką płesznik.
        Pieczywo jem codziennie, zwykle na jeden posiłek. Niektórzy ludzie u mnie w pracy nie mogli przeżyć, że codziennie mam bułki, ale tak mi było najwygodniej… Tęskniłabym, gdybym je odstawiła zupełnie. 🙂
        Dolegliwości po nabiale nie odczuwam ani mnie nie odrzuca (kiedy nie mam akurat ochoty, jem go rzadziej), ale w związku z zaburzeniami hormonalnym często poleca się go odstawić. Jednak bez poważniejszych wskazań raczej tego nie zrobię. Nie jem za to np. sera pleśniowego, bo wydaje mi się, że bardzo sprzyja migrenom i wolę nie ryzykować. Pamiętam, jak przez długi czas prawie nie jadłam masła, chyba w ramach manii ograniczania kalorii, a potem uznałam, że to bez sensu. 😉 Obecnie jestem już raczej odporna na mody. 🙂
        Jogurt robię ze zwykłego mikrofiltrowanego mleka ze sklepu i dodaję bakterie do jogurtu kupowane w sklepie ze zdrową żywnością. Raz dodaję bakterie z fiolki, a potem kilka razy poprzedni jogurt.

        Polubienie

      2. Jak najbardziej. Po pierwsze nie zawsze mamy czas a po drugie umiejętności i dostępność do wszystkich składników. Osobiście jeśli w moim przypadku produkty mączne jem „raz na ruski rok” – naprawdę bardzo rzadko, nie widzę sensu kupowania mąki ryżowej, mąki kukurydzianej, mąki owsianej bezglutenowej i jeszcze innych dodatków aby piec takie pieczywo, tym bardziej, że nie mam stwierdzonej nietolerancji glutenu. Musiałabym te wszystkie mąki zamówić w internecie, zapłacić nie wiadomo ile a i tak pewnie bym je wyrzuciła bo by mi zjełczały… nawet mąkę gryczaną 500g miałam ponad pół roku i używałam ją po terminie (na szczęście się nie zepsuła). Więc tutaj tylko zmarnowałabym żywność. W takim wypadku już chyba lepiej zjeść bułkę z Lidla (niektóre mają lepszy skład niż pieczywo z mojej piekarni) i liczyć, że dolegliwości z pszenicy nie będą duże niż kupować mieszanki a potem wyrzucac. Gdzie tu sens? Natomiast jeśli ktoś piecze systematycznie to czemu nie, chociaż i takie osoby bardzo często korzystają z gotowych mieszanek, nie patrzą, że jest w nich cukier, guma czy coś i czują się dobrze… mnie guma guar szkodzi. Po to powstały takie produkty aby ułatwiać życie chociaż nad ich składem producenci powinni popracować 🙂
        O tym dowiedziałam się chyba z jakiegoś bloga… w szczególności ta babka.. ja sprawdzałam na siemieniu lnianym w pierogach gryczanych (z samej mąki gryczanej, bez jajka) i udało się, z tym ,że wiele zależy od jakości mąki. Miałam mąkę marki ESKA i była okropna – zarówno w konsystencji jak i w smaku, natomiast EKO razowa z LIDLA mimo iż ciemniejsza, rewelacyjna i ciasto było bardziej elastyczne 🙂 A co do pierogów z mąki bezglutenowej na bazie mąki kukurydzianej, ryżowej itp to one wychodzą takie białe i blade… jaśniejsze niż z najbardziej oczyszczonej mąki, ale nie wiem jak smakują… mnie już wygląd tych z mąki pszennej 450 odstrasza 😛
        A jakie wybierasz pieczywo? 🙂
        Z tego co mówisz przez niektóre rzeczy człowiek musi przejść, sam doświadczyć aby zrozumieć… gorzej jeśli takie przygody i zabawy kończą się powikłaniami zdrowia 😦
        NO tak te bakterie… bo teraz mleko ze sklepu to prędzej skiśnie niż się zsiądzie 😛 I jak smakuje takie domowy jogurt? 😉

        Polubienie

      3. Smak jogurtu zależy od rodzaju bakterii, są mieszanki różnych szczepów, ale na ogół jest gęsty i delikatny. Za pierwszym podejściem wydawał mi się zbyt delikatny, teraz mi bardzo smakuje. Tylko przeważnie najpierw mocno podgrzewam mleko, a potem czekam aż ostygnie i dopiero dodaję bakterie/jogurt, wtedy wychodzi gęstszy, taki zbyt płynny mnie nie przekonuje.
        Czasami rodzice mają mleko prosto ze wsi i ono się ładnie zsiada, ze sklepowym nie próbowałam. Tylko że to zsiadłe a jogurt to co innego, choć tata twierdzi, że robili w domu jogurty bez dodawania niczego. 🙂
        Kiedyś kupiłam mąkę gryczaną, już nie pamiętam jaką, z myślą o bułeczkach, ale źle obeszłam się z drożdżami i bułki mi nawet smakowały, ale były twarde i mało wyrośnięte. Potem miałam zamiar jej używać do placków takich na śniadanie, ale nie pamiętam, czy użyłam, teraz się boję, czy nie zamieszkały w niej mole…
        Pieczywo jem różne, kiedyś tylko pełnoziarniste, teraz białe bułki również. Tylko biały chleb mi zwykle średnio smakuje, muszę mieć ochotę.

        Polubienie

      4. O ciekawe… przypomina może grecki? 😉
        Takie mleko prosto od krowy to zawsze się zsiądzie – naturalne i nie przetworzone. Ono też inaczej smakuje i z takiego mleka jogurt wyjdzie bez szczepów 😉
        Mąka gryczana jest bezglutenową mąką – bułeczki upieczone na samej mące gryczanej wyjąd ciężkie, suche i mało wyrośnięte bo to gluten sprawia, że ono wyrasta…. ja piekłam bułeczki z mąki gryczanej i ziemniaczanej i one również były małe ale już nieco bardziej puszyste, natomiast sama mąka gryczana do bułek to raczej jako dodatek. Z drugiej strony na blogu blendman jest przepis na chleb z mąki gryczanej (na malutką foremkę) i on wychodzi 🙂
        Biały to chyba tylko na bułkę tartą xD

        Polubienie

      5. Grecki wydaje mi się jeszcze gęstszy. A smaku nie pamiętam na tyle, żeby porównać, w ogóle mój zmysł smaku nie jest jakoś bardzo wyczulony. 🙂
        Pamiętam, że takie wiejskie mleko nigdy mi nie smakowało. 😀 Nadal bym go nie wypiła (ale innego w czystej postaci też nie), za to w postaci zsiadłego albo twarogu już jak najbardziej.
        Przepis na bułeczki wzięłam od kuzynki, u niej na zdjęciu wyglądały lepiej niż moje. Nie pamiętam już, czy mąka gryczana była wymieszana z inną. Na pewno przegrzałam wtedy drożdże.

        Polubienie

      6. Rozumiem… na pewno jest smaczny 🙂
        Ja nawet nie pamiętam, czy takie mleko piłam chociaż Babcia kiedyś miała krowy xD Ale masło babcine jadłam 😉
        Zdjęcie można podrasować xD

        Polubienie

  22. Chciałabym zmniejszyć ilość przyjmowanego pieczywa, z innych powodów, o których wiesz 🙂 ale naprawdę bardzo je lubię i to niełatwe zadanie.. U mojego Brata było podejrzenie celiakii, przez rok prowadził dietę bezglutenową, poszukując różnych produktów zamiennych. Po tym czasie nie zauważył zbytniej poprawy zdrowotnej ale niektóre nawyki żywieniowe weszły mu „w krew”. Bardzo ciekawy wpis i Twoja historia niejednemu może pomóc..

    Polubienie

    1. Kochana możesz jeść pieczywo i jednocześnie odżywiać się zdrowo a nawet zrzucić na wadze – kilogramów nie nabieramy od poszczególnych produktów a od źle zbilansowanej diety i nadmiaru kalorii 😉
      Brat sam sobie taką dietę wdrążył? Korzystał z gotowych produktów, pieczywa itp? Taka dieta stosowana na własną rękę nie zaszkodziła mu? A może korzystał z pomocy lekarza/dietetyka lub specjalisty?

      Polubienie

      1. Miał zaleconą przez lekarza, zrezygnował ze wszystkich produktów zawierających pszenicę i tak zastępował je gotowymi produktami. Ale wrócił już dawno do jedzenia pszennego pieczywa czy ciasta na mące pszennej. Za to posmakował mu makaron z mąki kukurydzianej (dla mnie okropny). Ten nadmiar kalorii zawsze był problemem, ale idzie coraz lepiej. Wiosenne warzywa mi służą 🙂

        Polubienie

      2. I jak? Smakował mu taki gotowy – paczkowany bezglutenowy chleb lub bułki? Jak teraz czuje się po pszenicy? 😉
        Odnośnie makaronu kukurydzianego, to moi rodzice nie wyczuli różnicy w smaku – może to zależy od producenta? 😉
        Problem? Jaki, gdzie? W czym? 🙂 Myszko lubisz dobrze i porządnie zjeść? 🙂

        Polubienie

      3. Lubiłam, teraz mam wrażenie że po dwóch tygodniach pilnowania się i jedzenia większej ilości warzyw do każdego posiłku zmniejszył mi się żołądek i już tak dużo nie jestem w stanie zjeść. A Bratu absolutnie nie smakował kupny chleb bezglutenowy, dla mnie też makaron z mąki kukurydzianej jest okropny. Chłopaki od razu wyczuli różnicę i jeść tego nie chcieli. Dogotowałam wtedy makaron zwykły i jakoś poszło 😉

        Polubienie

      4. Myszko najważniejsze abyś była zdrowa i nie odmawiała sobie jeśli masz na coś ochotę ale i zachowała rozsądek 🙂
        Podobno z keczupem wszystko smakuje i da sie zjesc xD

        Polubienie

  23. Najważniejsze, co wydaje mi się warto wyciągnąć z Twojej historii, to fakt, że po prostu należy słuchać organizmu 🙂 on dokładnie wie, co szkodzi, co nie, co potrzebuje, a czego jest nadmiar 🙂 nic na siłę, ani w jedną, ani w drugą stronę.

    Polubienie

    1. Dokładnie… nie można też popadać w paranoje i iść za „modą” w szczególności jeśli coś nam nie służy lub inaczej… panikowac bo zjedliśmy Snicersa 😉

      Polubienie

  24. Ja ostatnio myślę, że chyba też mam problemy z glutenem. czego bym nie zjadła czuję się koszmarnie.. chyba będę musiała zrobić diagnostykę w tym kierunku.

    Polubienie

    1. Hm.. jeśli odczuwasz pewne dolegliwości po wszystkim co zjesz, to nie musi być gluten a problemy z jelitami lub żołądkiem. Warto się przebadać a nawet jest to wskazane

      Polubienie

  25. Dobrze że napisałaś, iż na dieta nie jest dla każdego bo teraz taka moda się zrobiła na ten gluten. Mi chyba szkodzi mleko i po pandemii chce sobie zrobić badania na tolerancje go w mojej diecie, na razie staram się unikać i widzę, że jak to robie jest lepiej, ale wiadomo najlepiej sie zapytać specjalisty.
    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Ta moda nadal trwa? A może teraz nastała moda na wegetarianizm i weganizm? Producenci zakładów mięsnych wypuszczają na rynek swoje „roślinne” wegetariańskie lub wegańskie zamienniki mięsa pasztety, kiełbaski, kotlety, gołąbki itp. Podobnie dyskonty – co rusz pojawiają się nowe produkty… taka „moda” – moda która przemija. A z odżywianiem trzeba uważać, to, że coś jest w modzie nie oznacza, że jest zdrowe i każdemu będzie służyć – przecież każdy organizm jest inny i inaczej reaguje na różne produkty. Powinniśmy obserwować nasze ciało – nasz organizm…
      Odnośnie mleka to jest możliwe – z wiekiem dorośli tracą enzym który jest odpowiedzialny za trawienie laktozy w mleku w związku z tym wiele osób po jego spożyciu odczuwa dyskomfort. Niemniej nie zaszkodzi udać się do specjalisty

      Polubienie

  26. Piszę tutaj, bo tam nie widziałam pola.
    Przyznam, że ja także prostą kuchnie wolę trochę z lenistwa, ale lubię nowe smaki i jeśli wiem, że dobra restauracja, bez oszukaństwa, to chętnie chodzimy, tym bardziej, że syn zna w Poznaniu różne nowinki i załatwia zniżki.
    Marzy mi się mieć tyle czasu, by upiec chleb, zrobić przetwory, zasuszyć to i owo…ale lenistwo to też problem 😉

    Polubienie

    1. No pewnie.. nie potrzeba wymyślać i wydziwiać aby zjeść smacznie i zdrowo a jednocześnie czasem miła odmiana jest wskazana a nawet człowiek jej potrzebuje 😉 Dobrze, że są sprawdzone miejsca, gdzie można smacznie i zdrowo zjeść a przy okazji coś innego. Próbowałaś kiedyś kuchni indyjskiej? 🙂
      Haha.. na lenia jest metoda 😀

      Polubienie

  27. Gratuluję poprawy stanu zdrowia 🙂 nie jestem uczulona na gluten, ale od czasu do czasu ograniczam pszenicę w codziennym żywieniu na rzecz innych zbóż, raczej ze względu na dbałość o wagę, a nie ze względów zdrowotnych, najważniejsze to nie podążać ślepo za modą 🙂

    Polubienie

    1. Dokładnie… moda jest ale i przemija 🙂 Zachować zdrowy rozsądek, umiar, myśleć…. odżywiac się tak aby czuć się dobrze – zdrowo i być zdrowym 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Kasia Dudziak Anuluj pisanie odpowiedzi