Książki

Baśnie braci Grimm… „Baśnie dla dzieci i domu” Czy aby na pewno dla dzieci?

  Baśnie, legendy, podania i mity fascynowały mnie od zawsze. Od kiedy pamiętam między innymi za sprawą baśni lubiłam odkrywać i poznawać kultury innych państw, narodów, społeczności. To opowieści z przesłaniem, nauką, morałem. Takie, które warto znać. Fascynujące jest ile można wyczytać z jednej baśni.
Najbardziej znanymi baśniami najprawdopodobniej są baśnie Braci Grimm oraz Hansa Chrystiana Andersena. I jedne i drugie znajdują się w mojej domowej biblioteczce a te pierwsze darzę szczególnym sentymentem. Na książce czas odcisnął swoje piętno, jednak nadal ona zachwyca. Baśnie w niej opisane są różne: jedne zbliżone do oryginału (np. Kopciuszek – motyw uciętego palca, piety i krwi, która sączyła się z pantofelka), natomiast inne ułagodzone (np. Śnieżka – w oryginale Zła Królowa kazała myśliwemu przynieść serce oraz wątrobę Śnieżki, które potem ugotowała i zjadła, natomiast w ułagodzonej jest to serce).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Nie przypominam sobie abym ja lub moja siostra kiedykolwiek bałyśmy się tych brutalnych opowieści. Dla nas były one zupełnie normalne – śmiem nawet stwierdzić, że podobało nam się to iż nie są cukierkowate i przesłodzone.
Według mnie to upływ czasu i przeróżni tłumacze sprawili, że wydźwięk baśni i ludowych opowieści krążących przez wieki po miastach, wsiach i wioskach praktycznie całkowicie utracił swój pierwotny wydźwięk i sens. Niejednokrotnie baśnie te zostały tak zmienione, że dorosła osoba nie wie o jaką baśń lub bajkę chodzi.
Obecnie rynek zalewają kucyki Ponny, różowe księżniczki, jest słodko, zgrabnie, wesoło i nie realnie. A przecież w życiu nie jest jak w bajcie. Powinniśmy oswajać dzieci z brutalnością świata, pokazywać im, że jest na nim również zło, choroby, kłótnie, zwady, nieporozumienia. Dzieci nie są głupie – nie wystraszą się byle czego a na pewne sytuacje opisane w tego typu historiach w ogóle nie zwrócą uwagi. Oczywiście i takie lektury należy umiejętnie wybierać i dawkować – nie widzę dziecka czytającego Grey’a. Tutaj nadal mówimy i baśniach.https://www.ambelucja.pl/UserFiles/Image/basnie-okladki.gif  Ostatnio w moje ręce trafił pakiet – dwu tomowe wydanie baśni braci Grimm wydawnictwa Media Rodzina. „Baśnie dla dzieci i dla domu t.1/2”  który zawiera 200 baśni w najnowszym przekładzie Elizy Pieciul-Karmińskiej (z zawodu germanista i teoretyk przekładu). Tłumaczenie to zostało oparte na tzw. „Wielkim wydaniu” z 1857 roku” – najprawdopodobniej pochodzi bezpośrednio ze źródła, czyli oryginalnego języka w którym baśnie spisali bracia. Całość została wzbogacona rycinami niemieckiego artysty Ottona Ubbelohde. Przed przystąpieniem do lektury baśni należy  zwrócić uwagę, na posłowie oraz historię przekładu baśni. Autorka przybliża genezę baśni a także przytacza przeróżne „pomysły” tłumaczy, które pojawiły się na przestrzeni lat (można przeżyć wielkie zaskoczenie). Ponadto kilka słów poświęca roli baśni w kształtowaniu psychiki najmłodszych czytelników.Podobny obraz  Pod względem treści opowieści nie zostały ułagodzone aby dostosować ją do „współczesnych” wymagań literatury dziecięcej i wrażliwego czytelnika. Tłumaczka starała się spisać je w sposób jak najbardziej zbliżony pierwotnej wersji. Jest nutka dramatyzmu i rozpaczy, czasem poleje się krew, pojawi śmierć (w tym również jako postać), nienawiść, zło… w niektórych momentach jest nieco brutalnie, ale zawsze ze szczęśliwym zakończenie.
Nie było to dla mnie niczym nowym, bo w podobnej wersji poznawałam świat baśni Braci Grimm – właśnie w nieco „krwawej” wersji i nie były one dla mnie straszne i przerażające, nie śniły mi się po nocy koszmary. Poza tym sama nazwa sugeruje, że są to „baśnie dla dzieci i domów”, więc siłą rzeczy ich treść nie będzie aż tak brutalna jak mogłoby się wydawać – nie są to horrory, drogi nie ścielą się trupami  i nie ma w nich podtekstów seksualnych. Nic z tych rzeczy! W „Śnieżce” Królewna nadal budzi się od pocałunku księcia – po prostu jest w nich mowa o śmierci, pojawia się dramatyzm a przede wszystkim pozbawione zostały Disneyowskiego lukru – coś jak u Perraulta, czy Andersena, gdzie również czasem było nieco bardziej „brutalnie”. Nie zmienia to jednak faktu, że zostały utrzymane w typowym dla Grimmów stylu – mrocznym, strasznym, niepewnym… jak to przystało na od lat przekazywane drogą ustną podania i legendy mające na celu przestrzegać i upominać. Według mnie nie jest to pozycja dla maluchów a starszego czytelnika (czytałam o 12-latkach) i dorosłego. Możliwe, że treścią zostały zbliżone do bardzo starych wydań, które niektórzy z Was mogą pamiętać z dzieciństwa – tych w granatowej/zielonej okładce z żabą i krukiem (KLIK).Podobny obraz  Z jednej strony powinniśmy i chronimy nasze dzieci przed szokiem i złem, którego mogą zaznać. Świat ma różne barwy i odcienie – jest zło ale i też dobro. Czy przeważa zło? Nie wiem. Jestem świadoma, że zewsząd jesteśmy zalewani przemocą – w przeróżnych bajkach, animacjach, grach biją się, zabijają, kłócą, nienawidzą….. człowiek myśli „Po co dostarczać takich emocji jeszcze w literaturze”. I słusznie….  Z drugiej strony świata nie zbawimy, możemy go jednie powoli ulepszać ale nigdy tak naprawdę nie ustrzeżemy naszych bliskich przed całym złem i nienawiścią jaka panuje na świecie. Czy trochę nie jest tak, że nadmiernie chroniąc sprawiamy, że teraz jeszcze młody człowiek nie poradzi sobie w przyszłym życiu? Dziecko wiecznie dzieckiem nie będzie – w końcu dorośnie i ruszy w świat. Co jeśli nie będzie zaznajomione z tym przed czym obecnie chcemy je chronić? Jak sobie poradzi? Czy zamiast chronić nie lepiej oswajać? Oczywiście powoli, odpowiednim dla dziecka momencie i „porcjach.”

  Dlaczego boimy się smutnych, złych zakończeń jakie znajdujemy w Baśniach braci Grimm?
Czy rzeczywiście w trosce o dzieci?
A może ta troska jest przesada?

  Niekiedy to co przeraża dorosłych, dla dzieci jest niezauważalne lub stanowi punkt wyjścia do zadawania pytać „Po co?”, „Dlaczego?”. Prędzej czy później każdy spotka się z tym co smutne, przykre i złe – to nieuniknione.
Czy nie lepiej jest samemu w ten świat kogoś powoli poznawać, niż jeżeli on ma poznać w szkole, życiu, w otoczeniu i wśród rówieśników a co gorsze złym towarzystwie?
W baśniach nie chodzi o promowanie zła, przemocy, nienawiści i zawiści a zupełnie innych wartości. To wszystko co nam dorosłym (i rodzicom) wydaje się przerażające i „zbędne” na przykładzie wspomnianego zła oraz kontrastów, ma na celu mówić o dobru, miłości, szlachetnym sercu, czystym sumieniu. Pokazać, że na świecie jest zarówno dobro jak i zło, że człowiek może popełniać i będzie popełniał błędy ale zawsze może je naprawić – zawsze może zmienić swoje postępowanie i wynagrodzić wyrządzone innym krzywdy. Baśnie mają – powinny promować dobro, dawać poczucie bezpieczeństwa i poczucie bezpieczeństwa potrzebne dziecku.   Bohaterowie baśni są różni – pozytywni, negatywni, tacy którzy zmieniają swoje postępowanie i życie ale też nie są w stanie zrozumieć, że zbłądzili. Raz im się układa a innym razem zmuszeni są pokonywać problemy i kolejne przeciwności losu. Jednak takie jest życie a w baśniach przecież chodzi o lekcję życia i z życia. Wszystkie pokazują często brutalny i srogi jaki od zawsze był i jest świat. Rolą baśni jest miedzy innymi ostrzeganie – nie tylko dzieci ale również nas dorosłych. Tak… bo baśnie powstawały głównie z myślą o nas, bo to my najczęściej postępujemy bez skrupułów – siejemy zło, nienawiść i zniszczenie…. W baśniach zło zawsze zostaje ukarane i tak też jest w prawdziwym życiu.Znalezione obrazy dla zapytania "Baśnie dla dzieci i domu"  Dzisiaj baśnie nie tylko uczą ale są furtką do świata wyobraźni – pewnie dlatego zostały ułagodzone. Choć gdyby tak dobrze się zastanowić świat nadal jest surowy i brutalny. Dookoła nas tyle jest jadu, zła i nienawiści… najprawdopodobniej dlatego wielu nie chce dodatkowo dostarczać ich jeszcze w baśniach. Wszystko zależy zarówno od rodzica jak i dziecka – tego jak dużo rozumie i jak jest wrażliwe. I tutaj pojawia się kolejne pytanie: czy nadmiernie chroniąc zamiast czyniąc dziecko silniejsze, osłabiamy je bo nie jest zaznajomione z tym co smutne i przykre? Może lepiej stopniowo i dostosowując emocje do malucha uodparniać je, zaznajamiać – niech to dzięki nam a nie kolegom w szkole i na własnej skórze poznaje i „doświadcza” emocji, uczuć, przeżyć…
Tak na prawdę to temat rzeka. Opinie będą podzielone. Pewne jest jedno. Baśnie niosą (a przynajmniej powinny nieść) ze sobą przesłanie i morał, który jest aktualny mimo upływu lat.  Niezwykle istotne jest aby dobrze ustosunkować je do odpowiednich czasów i wieku.  bac59bnie.jpg  Jeśli chodzi o zbiór „Baśnie dla dzieci i dla domu” wydawnictwa Media Rodzina uważam, że nie jest to pozycja dla maluchów a starszego czytelnika (czytałam o wieku 12-lat), który rozumie więcej a także dorosłego. Wprawdzie posłowie autorki wiele wyjaśnia (podobnie jak w „Bajarce opowiada” z której dowiadujemy się, że baśnie powstawały z myślą o dorosłych – nie tylko dla zabicia czasu i przyjemności ale również aby stały się lekcją życia), jednak Ci najmłodsi, którzy dopiero poznają świat najprawdopodobniej do końca nie zrozumieją treści wszystkich baśni i ukrytego w nich morału a nawet mogą poczuć lekki strach.

Tytuł: Baśnie dla dzieci i dla domu (bracia Grimm) | Autor: Wilhelm i Jakub Grimm | Tłumacz: Eliza Pieciul-Karmińska | Wydawnictwo: Media Rodzina | Liczba stron: tom I – 496, tom II – 488

Prezentowany pakiet jest dostępny w księgarni Gandalf.plhttps://magicznykociolek.files.wordpress.com/2020/01/ad36d-gandaf2blogo2b92bcom-05.png

ilustracje Mediarodzina.pl więcej znajdziecie TUTAJ

236 myśli w temacie “Baśnie braci Grimm… „Baśnie dla dzieci i domu” Czy aby na pewno dla dzieci?

    1. Na baśnie nie ma wieku… baśnie powstawały przede wszystkim z myślą o nas dorosłych a nie dla dzieci. Baśnie miały ostrzegać i uczyć nas, dopiero z czasem zostały dostosowane do młodego odbiorcy i dzieci (chociaż chyba to bajki są bardziej dla dzieci). Ze wstępu zamieszczonego w tej książce jak również posłowia „Bajarka opowiada”, można wiele dowiedzieć się na ten temat. Znasz opisywany przeze mnie zbiór? 😉

      Polubienie

  1. Ja baśnie od dziecka wolałam w ich brutalniejszej formie, bo te cukierkowe były zbyt sztuczne. Na przykład właśnie Kopciuszek. Jakie było moje zdziwienie, gdy w wersji filmowej nie było tego cięcia u sióstr, aby dopasować nogę do pantofelka!

    Polubienie

    1. Z siostrą znałam te nieco mroczniejsze odsłony baśni, dopiero kiedy zaczęłam chodzić do biblioteki zobaczyłam, że są tez te cukierkowate, które wydały mi się właśnie jak napisałaś sztuczne. Jednak tak naprawdę wiele zależy od dziecka – nie każde dziecko jest na to gotowe…. nie każde zrozumie i nie każdemu taka treśc jest wskazana (a bo to raz słyszało się o nastolatku, który zabił rodziców bo się czegoś naoglądał i „zażył” – to siedzi w głowie i od czegoś się zaczyna).
      Mówisz o najnowszej adaptacji? Ona jest dość luźna tak jak serial „Ania” Netflixa 😉

      Polubienie

    1. Baśnie należą już do klasyki… klasyka rzeczywiście nie starzeje się mimo iż da się odczuć na niej upływ czasu (chociaż nie zawsze). Baśnie czytało się od pokoleń, nadal czyta i chyba będzie czytać. Chociaż kto wie co przyniesie przyszłosć – świat zaskakuje ^_^

      Polubienie

    1. Masz bardzo miłe wspomnienia 🙂 Mnie czytała starsza siostra a to i tak na „siłę”, bo nie miała ochoty. Razem z siostrą znalazłyśmy na to sposób – siostra nagrała nam na taśmę to jak czyta baśnie abyśmy potem mogły puszczać nagranie. Jednakże to już nie to samo ;P

      Polubienie

    1. Dobrze pamiętasz…w bajkach Disney’a pominięty zostaje motyw obcinania palca i pięty u stóp sióstr Kopciuszka w celu nałożenia pantofelka, jednak to nie jedyna zmiana ^_^ Jednakże w moim starym zbiorze baśni ten wątek nie został pominięty, chociaż ogólnie baśń i tak została nieco złagodzona, ale nie całkowicie 😉

      Polubienie

      1. Ja właśnie pamiętam tę wersję, że jedna ze złych sióstr Kopciuszka odcięła sobie kawałek pięty. I chyba właśnie Kopciuszek był moją ukochaną baśnią. A zaraz po niej uwielbiałam Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków, o i jeszcze o Trzech Małych Świnkach uwielbiałam! Mama mi mówiła, że znałam całą bajkę na pamięć 😀

        Polubienie

      2. A ptaszek śpiewał królewiczowi aby zawrócił bo z pantofelka kapie krew? 🙂
        Bajka o Trzech Świnkach mimo iż nie była moja ulubioną chyba najbardziej utkwiła mi w pamięci ze względu na fakt, że siostra miala swoje własne wydanie które dostała od wujka xD

        Polubienie

    1. Warto zaznajamiać dzieci z baśniami, jednak bardzo ważne jest aby ich treść dostosować do wrażliwości dziecka – wybierać baśnie adekwatnie do ich psychiki, wnętrza, tego co i ile rozumie…. Baśnie miały i mają na celu nie tylko uczyć i przestrzegać ale również dodawać otuchy a dzieci wprowadzać w stan rozluźnienia… Dziecko… nikt nie powinien wspominać baśni jako coś złego (mieć związane z nimi przykre czy też przerażajace wspomnienia) a te miłe… My dorośli sami musimy zdecydować co będziemy czytać naszemu dziecku a w przypadku baśni w jakiej wersji one będą 😉

      Polubienie

  2. Czytałam te baśnie jako dziecko i motyw z odciętym palcem zapamiętałam na zawsze. Jednocześnie nie pamiętam, żebym przeżyła jakąś wielką traumę, to po prostu wywarło na mnie silne wrażenie.
    Dzisiejszy świat ocieka hipokryzją… już kilkulatki wchodzą do internetu na przykład, gdzie mogą spotkać dosłownie wszystko i to bez ostrzeżenia, a „brutalne baśnie” się cenzuruje. Szkoda słów 😦

    Polubienie

    1. Masz na myśli tę nieco mroczniejszą odsłonę baśni (lub całkiem mroczną)? 🙂
      Coś w tym jest.. jakiś czas temu mówiło się o podtekstach w smurfach, Żwirku i Muchomorku itp itp a tak naprawdę jest tak jak mówisz – dzieciaki mają nieograniczony dostęp do internetu gdzie znajdą wszystko 😛

      Polubienie

      1. Już nie pamiętam, co to było za wydanie… Może tylko tę baśń czytałam, bo innych fabułę znam jak przez mglę. Dawne dzieje 😛
        Takie cyrki mnie śmieszą, nie mają innych problemów ci „mądrzy ludzie”… pogratulować 😛

        Polubienie

      2. Może to było wydanie z żabą na okładce? Jakby nie było coś utkwiło Ci w pamieci 🙂
        „Cyrki” – dobrze to określiłaś… 😛 cyrkiem można też nazwać fakt, że niektórzy unikają powyższej wersji baśni ale nie mają nic przeciwko aby dzieci oglądały animacje typu Gumabl (czy jak jemu tam), które wizualnie naprawdę mogą przerazić i przerażają nie jednego dorosłego a o beznadziejnej treści już nie wspomnę…. ale co poradzić – to rodzić wybiera, tylko czy słusznie? 😉

        Polubienie

      3. Takich szczegółów naprawdę nie pamiętam, co innego, gdybyś mnie spytała o okładki płyt xD
        Tutaj też wszystko zależy od wychowania i charakteru, bo np jako dziecko uwielbiałam takie „okropne” kreskówki z Cartoon Network jak „Johnny Bravo” albo „Krowa i Kurczak”. One były nie z tej planety, skierowane de facto bardziej do dorosłych niż dzieci… a braku wrażliwości chyba mi nie zarzucisz? 😉 Niech tego Gumballa (bo chyba tak mu xD) oglądają, czerpiąc właściwe wzorce z otoczenia, a nie samej kreskówki. Rola rodziców jest tu absolutnie najważniejsza.

        Polubienie

  3. Bywa że gdy czytam córce bajkę to zmieniam słowa… Np ostatnio chce cały czas bym czytała jej ‚Czerwony Kapturek’ – tam też zmieniam słowa… Nie uchronię jej całkiem przed światem ale póki mogę i kiedy czuję by to robić to tak robię… Bajki to życie, ale na wszystko przychodzi czas, czas odpowiedniejszy. Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Jak najbardziej… dzieci powinny znać bajki i baśnie, jednak ich treść nalezy dostosować do wrażliwości dziecka – wybierać tekst adekwatnie do ich psychiki, wnętrza, tego co i ile rozumie…. czasem należy coś pominąć, innym razem zmienić. do wrażliwości dziecka – wybierać baśnie adekwatnie do ich psychiki, wnętrza, tego co i ile rozumie…. My dorośli sami musimy zdecydować co będziemy czytać naszemu dziecku a w przypadku baśni w jakiej wersji one będą a taka baśń w której zmieniasz słowa za każdym razem jest inna i „smakuje” wyśmienicie 😉

      Polubienie

    1. Rozumiem i miałaś ku temu prawo. Takie baśnie rzeczywiście nie muszą i nie wszystkim będą się podobać, poza tym niektóre baśnie nawet z tym całym swoim lukrem i słodyczą posiadają swój urok, czar, klimat a do tego morał i przesłanie a przecież chodzi właśnie o ten morał i lekcje życia 😉

      Polubienie

  4. Bardzo ładne wydanie:-)
    Baśnie to baśnie, jestem za tym by czytać wspólnie i objaśniać dzieciom świat.
    Sama czytałam od wczesnego dzieciństwa i żaden psychopata ze mnie, zresztą dzieciaki dziś lubią się bać, ale to oczywiście kwestia indywidualna, do decyzji przez rodziców.

    Polubienie

    1. Oczywiście. Jak już wspominałam wyżej tekst baśni i bajek należy dostosować adekwatnie do wrażliwości dziecka – prawdą jest, że nie każde dziecko lubi i chce się bać, nie każde jest gotowe na nieco „mroczniejszą” wersje znanych baśni. Z drugiej strony dzieci nie powinny wiecznie żyć w cukierkowym świecie a my dorośli nie uchronimy ich od zła tego świata a zarazem dziecko musi być gotowe na kontakt z rzeczywistością

      Polubienie

  5. Ja jako dziecko byłam bardzo związana z babcią i strasznie przeżywałam bajkę o Czerwonym Kapturku. Do tego stopnia, że nie mogli mi jej czytać.
    Co zaś do niebezpieczeństw świata, to raczej nie serwuję ich juniorowi w bajkach, ale rozmawiamy o tym, jakie niebezpieczeństwa na świecie czyhają (sporo z nich jest przecież dzisiaj zupełnie innych, niż te w bajkach), jak powinien na nie reagować i na co uważać.

    Polubienie

    1. Dla mnie to zrozumiałe – jak najbardziej miałaś prawo czuć się właśnie w ten sposób… przezywać..
      A jednak rozmawiacie – rozmowa jest niezwykle istotna. Według mnie należy rozmawiać z dziećmi, tłumaczyć, wyjaśniać, objaśniać i zaznajamiać go z tym wszystkim czego może doświadczyć i co czeka go w życiu. Nie unikacie trudnych tematów a to bardzo dobrze. Junior będzie Ci za to wdzięczny 😉

      Polubienie

  6. Baśnie towarzyszyły mi w dzieciństwie praktycznie każdego dnia. Uwielbiałam kiedy mama czytała mi je do snu, później sama chętnie je sobie czytałam. Jakoś nigdy żadna historia nie przyprawiła mnie o negatywne emocje 🙂

    Polubienie

  7. Wychowałam się na baśniach braci Grimm w tej tradycyjnej formie i nigdy nie myślałam o tym, że są zbyt drastyczne dla dzieci, moim córkom też je czytałam 🙂 myślę, że warto po prostu dostosować bajki do wieku dzieci i wszystko będzie dobrze 🙂

    Polubienie

  8. Czytaliśmy z Małym baśnie braci Grimm, wersję złagodzoną. Masz rację, że ta pierwotna nie jest dla maluchów. Mój syn na samą myśl, że ktoś się skaleczył robi minę jakby to jego bolało, więc lepiej przed snem nie wprowadzać wizji uciętego palca 😉 W swoim czasie może sam sobie sięgnie po baśnie w wersji bliższej oryginałowi..

    Polubienie

    1. Jest jeszcze za mały na te „mroczniejsze” wersje baśni i bajek ale kiedy nieco podrośnie, to kto wie? Może sam będzie chciał je poznać a może nie będzie takiej potrzeby. Nikt inny lepiej niż Ty nie zna psychiki Twojego dziecka – Twojego malucha. Ważne jest aby dostosować treść czytanych książek do wieku i psychiki dziecka. Baśń ma dawać poczucie bezpieczeństwa. Prawda? 😉

      Polubienie

      1. Jak najbardziej, ja do tej pory nie lubię książek, przez które czuję strach. Nie wiem czy to czasem nie wina baśni bez cenzury, zbyt szybko czytanych 😉 Małemu na razie czytam książki łagodne..

        Polubienie

    1. Baśnie były przekazywane droga ustną przy czym często zaczerpnięte ze starych podań, legend, ludowych porzekadeł.. Miały przestrzegać, upominać, ostrzegać i uczyć. To nie miały być słodkie opowieści, z drugiej strony też nie wszystkie miały przerażać… jak wspomniałam to miała być lekcja życia i upomnienie a jednocześnie ukojenie. Między innymi tym baśń różni się od bajki 😉

      Polubienie

  9. O! I znowu przypomnienie dawnych czasów! :-)))) Miałam baśnie zaczytane do imentu, właśnie braci Grimm, z przepięknymi ilustracjali J.M.Szancera. Najbardziej lubiłam o królu Drozdobrodym! ;-))))
    Macham późnoniedzielnie! ;-))))

    Polubienie

  10. „Baśnie” braci Grimm od jakiegoś czasu budzą kontrowersje. Zarzuca się, że ich wyróżnikiem jest okrucieństwo. Myślę, że to dorośli, a nie dzieci, są przerażeni „krwawymi” zakończeniami.
    Czytałam te baśnie, gdy byłam dzieckiem, czytałam swoim córkom, opowiadam swoim wnukom i nie zauważyłam najmniejszych „zmian w psychice” u żadnego z nas.

    Polubienie

    1. Baśnie braci Grimm tak naprawdę były ludowymi podaniami, miejscowymi porzekadłami, klechami, historiami zasłyszanymi od ludzi z wiosek, które wynikały z ich tradycji, przekonań, czasem wytworu wyobraźni (ludzie na różny sposób wyjaśniali sobie zjawiska i „rzeczy” zachodzące w przyrodzie oraz świecie). Jak przystało na takie opowieści oraz baśnie miały one na celu uczyć i przestrzegać – pokazać świat we wszystkich jego odsłonach nie tylko tej dobrej ale i mrocznej (a może nawet przede wszystkim mrocznej). Jak wspomniałam we wpisie ukazywano to drogą baśni ale również na zasadzie kontrastów. Obecnie dla nas dorosłych wiele rzeczy wydaje się zbyt drastyczna a jednocześnie sklepowe półki oblegają zabawki i gry, które mogą wzbudzać i wzbudzają agresje, dzieci przebiera się za duchy, zjawy itp, daje nie ograniczony dostęp do internetu gdzie mogą znaleźć wszystko, pozwala na ogladanie animacji i bajek, które mogą przerażać i przerazą nie jednego dorosłego… Nie uważasz to za dziwne? Za paradoks współczesnych czasów? Z jednej strony rodzice chcą chronić a z drugiej nie chronią a jednocześnie nie uczą zycia a potem dziecko albo samo próbuje albo przezywa traumę. Jednocześnie z książkami jest tak, że ich treść należy dostosować do wrażliwości dziecka a przyczepić można się do wszystkiego

      Polubienie

  11. Świetny wpis, zwróciłaś uwagę na ważną rzecz, a mianowicie na to, że ludzie obecnie za bardzo „wydelikacają” dzieci, nie dając im poznać prawdziwego życia. Przez to rosną nam miernoty, które przy zderzeniu z brutalną rzeczywistością są bezsilni. I oczywiście, podobnie jak Ty uważam, że nie znaczy to, żeby dzieciom czytać i włączać krwawe horrory, czy pseudoerotyki, ale że powinno się im pokazywać, że świat nie jest różowy, lukrowany i słodziutki oraz, że choroby, cierpienie i śmierć są na porządku dziennym i nie trzeba się ich bać.
    Samych baśni braci Grimm nie lubię, zresztą podobnie jak tych delikatniejszych od Andersena. Ale to zapewne podejrzewałaś 😉

    Polubienie

    1. Dziękuję – cieszę się, że Ci się podoba. Przyznam, że sama nie byłam i nadal nie jestem jego do końca pewna… co rusz wprowadzałam poprawki (nawet wczoraj po publikacji wpisu na blogu). Widzę, że mamy podobne zdanie w tej kwestii – według mnie lekturę należy dostosować do wieku czytelnika, jego wrażliwości, tego ile rozumie i co rozumie. Jednocześnie jedna z czytelniczek zauważyła, że dorośli chcą chronić dzieci a tym czasem one wszystko mogą znaleźć w internecie do ktorego mają nieograniczony dostęp. Zresztą.. niektóre animacje emitowane w telewizji są bardziej przerażające od takich baśni a rodzice pozwalają aby ich dzieci je oglądały i głupiały, bo te pseudo bajki nie wnoszą nic…. dosłownie nawet nie śmieszą. Taki „dziwny” tok rozumowania.

      Tak, tak… 😉 Szczerze Ci przyznam, że ja wolę baśnie rosyjskie, czy węgierskie a będąc dzieckiem nie lubiałam baśni Andersena ale też nie do końca je rozumiałam… chodzi mi o to, że źle je odczytywałam. Kiedyś pisałam o tym na starej domenie bloga ale wpis nie został przeniesiony i przepadł – kiedy zagłębimy się w życiorys Andersena być może inaczej zaczniemy postrzegać tresć jego baśni, które tak naprawdę do końca baśniami nie były. Co nie zmienia faktu, że będąc dzieckiem Małą Syrenkę uważałam za głupią a mieszkańców miasta w „Dziewczynce z zapałkami” za bezdusznych, złych… nie rozumiałam ich postępowania. Jak tak można było 😦

      Polubienie

      1. Dokładnie, z jednej strony rodzice sami nie uczą dzieci o trudnych odcieniach życia, chociażby przez podsuwanie odpowiednich dla wieku lektur, a z drugiej pozwalają im na nieograniczone spędzanie czasu w sieci, gdzie na porządku dziennym są rzeczy o wiele gorsze i mogące spaczyć dziecięcą psychikę. Podobnie jak wspomniane przez Ciebie animacje. Dziwne to…

        Właśnie baśnie Andersena są dla mnie po prostu zbyt smutne.. Ja wiem, że życiowe i w ogóle, ale takie przygnębiające przy tym, że jakoś mi się źle je czyta. Z kolei baśnie braci Grimm do mnie po prostu nie przemawiają, ale nie znaczy to, że ich nie szanuję, po prostu to nie moje klimaty 😉

        Polubienie

      2. Nie uczą, nie rozmawiają, nie tłumaczą a potem robią wielkie oczy, że ich dziecko samo próbuje i schodzi na „złą” drogę… bo każdy jest ciekawy świata, każdy chce go doświadczyć i poznać, zaznajomić się. To normalne. Nie wiem w jakim świecie zyją niektórzy dorośli… ktoś może się śmiać ale to jest przerażające.

        Niestety Andersen nie miał szczęśliwego życia (przy czym prawdopodobnie chorował na depresję) a w swoich baśniach odzwierciedlał swoje zycie, postacie z baśni często posiadały cechy charakteru, które on posiadał. Z kolei baśnie Grimm to ludowe porzekadła, podania, legendy przekazywane drogą ustoną ^_^ Nie każdy lubi baśnie i to normalne, niemniej fajne że dostrzegasz ich morał i szanujesz 😉

        Polubienie

      3. Dokładnie, a potem jest zgrzytanie zębami, bo dziecko samo odkryło różne rzeczy i przypadkiem też trafiło tam, gdzie nie powinno… Smutne są teraz czasy, że dzieci wychowuje internet i telewizja i potem są różne dramaty…

        No właśnie to widać, bo jego baśnie mają bardzo depresyjny wydźwięk.
        Wiem, wiem, bracia Grimm je spisali (a może i pozmieniali na swoją modłę). A jak wiadomo, baśnie ludowe bywają mega brutalne 😉

        Polubienie

      4. Głupota czy bezmyślność? Niestety świat idzie w złą stronę… moja Mama jak na to wszystko patrzy to mówi, że zbliza się jego koniec

        Niestety… uczucia przelewał na papier a i jego baśnie bywają nieco drastyczniejsze
        Tak jak brutalne jest życie 😉

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ervisha Anuluj pisanie odpowiedzi