Książki

Baśnie braci Grimm… „Baśnie dla dzieci i domu” Czy aby na pewno dla dzieci?

  Baśnie, legendy, podania i mity fascynowały mnie od zawsze. Od kiedy pamiętam między innymi za sprawą baśni lubiłam odkrywać i poznawać kultury innych państw, narodów, społeczności. To opowieści z przesłaniem, nauką, morałem. Takie, które warto znać. Fascynujące jest ile można wyczytać z jednej baśni.
Najbardziej znanymi baśniami najprawdopodobniej są baśnie Braci Grimm oraz Hansa Chrystiana Andersena. I jedne i drugie znajdują się w mojej domowej biblioteczce a te pierwsze darzę szczególnym sentymentem. Na książce czas odcisnął swoje piętno, jednak nadal ona zachwyca. Baśnie w niej opisane są różne: jedne zbliżone do oryginału (np. Kopciuszek – motyw uciętego palca, piety i krwi, która sączyła się z pantofelka), natomiast inne ułagodzone (np. Śnieżka – w oryginale Zła Królowa kazała myśliwemu przynieść serce oraz wątrobę Śnieżki, które potem ugotowała i zjadła, natomiast w ułagodzonej jest to serce).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Nie przypominam sobie abym ja lub moja siostra kiedykolwiek bałyśmy się tych brutalnych opowieści. Dla nas były one zupełnie normalne – śmiem nawet stwierdzić, że podobało nam się to iż nie są cukierkowate i przesłodzone.
Według mnie to upływ czasu i przeróżni tłumacze sprawili, że wydźwięk baśni i ludowych opowieści krążących przez wieki po miastach, wsiach i wioskach praktycznie całkowicie utracił swój pierwotny wydźwięk i sens. Niejednokrotnie baśnie te zostały tak zmienione, że dorosła osoba nie wie o jaką baśń lub bajkę chodzi.
Obecnie rynek zalewają kucyki Ponny, różowe księżniczki, jest słodko, zgrabnie, wesoło i nie realnie. A przecież w życiu nie jest jak w bajcie. Powinniśmy oswajać dzieci z brutalnością świata, pokazywać im, że jest na nim również zło, choroby, kłótnie, zwady, nieporozumienia. Dzieci nie są głupie – nie wystraszą się byle czego a na pewne sytuacje opisane w tego typu historiach w ogóle nie zwrócą uwagi. Oczywiście i takie lektury należy umiejętnie wybierać i dawkować – nie widzę dziecka czytającego Grey’a. Tutaj nadal mówimy i baśniach.https://www.ambelucja.pl/UserFiles/Image/basnie-okladki.gif  Ostatnio w moje ręce trafił pakiet – dwu tomowe wydanie baśni braci Grimm wydawnictwa Media Rodzina. „Baśnie dla dzieci i dla domu t.1/2”  który zawiera 200 baśni w najnowszym przekładzie Elizy Pieciul-Karmińskiej (z zawodu germanista i teoretyk przekładu). Tłumaczenie to zostało oparte na tzw. „Wielkim wydaniu” z 1857 roku” – najprawdopodobniej pochodzi bezpośrednio ze źródła, czyli oryginalnego języka w którym baśnie spisali bracia. Całość została wzbogacona rycinami niemieckiego artysty Ottona Ubbelohde. Przed przystąpieniem do lektury baśni należy  zwrócić uwagę, na posłowie oraz historię przekładu baśni. Autorka przybliża genezę baśni a także przytacza przeróżne „pomysły” tłumaczy, które pojawiły się na przestrzeni lat (można przeżyć wielkie zaskoczenie). Ponadto kilka słów poświęca roli baśni w kształtowaniu psychiki najmłodszych czytelników.Podobny obraz  Pod względem treści opowieści nie zostały ułagodzone aby dostosować ją do „współczesnych” wymagań literatury dziecięcej i wrażliwego czytelnika. Tłumaczka starała się spisać je w sposób jak najbardziej zbliżony pierwotnej wersji. Jest nutka dramatyzmu i rozpaczy, czasem poleje się krew, pojawi śmierć (w tym również jako postać), nienawiść, zło… w niektórych momentach jest nieco brutalnie, ale zawsze ze szczęśliwym zakończenie.
Nie było to dla mnie niczym nowym, bo w podobnej wersji poznawałam świat baśni Braci Grimm – właśnie w nieco „krwawej” wersji i nie były one dla mnie straszne i przerażające, nie śniły mi się po nocy koszmary. Poza tym sama nazwa sugeruje, że są to „baśnie dla dzieci i domów”, więc siłą rzeczy ich treść nie będzie aż tak brutalna jak mogłoby się wydawać – nie są to horrory, drogi nie ścielą się trupami  i nie ma w nich podtekstów seksualnych. Nic z tych rzeczy! W „Śnieżce” Królewna nadal budzi się od pocałunku księcia – po prostu jest w nich mowa o śmierci, pojawia się dramatyzm a przede wszystkim pozbawione zostały Disneyowskiego lukru – coś jak u Perraulta, czy Andersena, gdzie również czasem było nieco bardziej „brutalnie”. Nie zmienia to jednak faktu, że zostały utrzymane w typowym dla Grimmów stylu – mrocznym, strasznym, niepewnym… jak to przystało na od lat przekazywane drogą ustną podania i legendy mające na celu przestrzegać i upominać. Według mnie nie jest to pozycja dla maluchów a starszego czytelnika (czytałam o 12-latkach) i dorosłego. Możliwe, że treścią zostały zbliżone do bardzo starych wydań, które niektórzy z Was mogą pamiętać z dzieciństwa – tych w granatowej/zielonej okładce z żabą i krukiem (KLIK).Podobny obraz  Z jednej strony powinniśmy i chronimy nasze dzieci przed szokiem i złem, którego mogą zaznać. Świat ma różne barwy i odcienie – jest zło ale i też dobro. Czy przeważa zło? Nie wiem. Jestem świadoma, że zewsząd jesteśmy zalewani przemocą – w przeróżnych bajkach, animacjach, grach biją się, zabijają, kłócą, nienawidzą….. człowiek myśli „Po co dostarczać takich emocji jeszcze w literaturze”. I słusznie….  Z drugiej strony świata nie zbawimy, możemy go jednie powoli ulepszać ale nigdy tak naprawdę nie ustrzeżemy naszych bliskich przed całym złem i nienawiścią jaka panuje na świecie. Czy trochę nie jest tak, że nadmiernie chroniąc sprawiamy, że teraz jeszcze młody człowiek nie poradzi sobie w przyszłym życiu? Dziecko wiecznie dzieckiem nie będzie – w końcu dorośnie i ruszy w świat. Co jeśli nie będzie zaznajomione z tym przed czym obecnie chcemy je chronić? Jak sobie poradzi? Czy zamiast chronić nie lepiej oswajać? Oczywiście powoli, odpowiednim dla dziecka momencie i „porcjach.”

  Dlaczego boimy się smutnych, złych zakończeń jakie znajdujemy w Baśniach braci Grimm?
Czy rzeczywiście w trosce o dzieci?
A może ta troska jest przesada?

  Niekiedy to co przeraża dorosłych, dla dzieci jest niezauważalne lub stanowi punkt wyjścia do zadawania pytać „Po co?”, „Dlaczego?”. Prędzej czy później każdy spotka się z tym co smutne, przykre i złe – to nieuniknione.
Czy nie lepiej jest samemu w ten świat kogoś powoli poznawać, niż jeżeli on ma poznać w szkole, życiu, w otoczeniu i wśród rówieśników a co gorsze złym towarzystwie?
W baśniach nie chodzi o promowanie zła, przemocy, nienawiści i zawiści a zupełnie innych wartości. To wszystko co nam dorosłym (i rodzicom) wydaje się przerażające i „zbędne” na przykładzie wspomnianego zła oraz kontrastów, ma na celu mówić o dobru, miłości, szlachetnym sercu, czystym sumieniu. Pokazać, że na świecie jest zarówno dobro jak i zło, że człowiek może popełniać i będzie popełniał błędy ale zawsze może je naprawić – zawsze może zmienić swoje postępowanie i wynagrodzić wyrządzone innym krzywdy. Baśnie mają – powinny promować dobro, dawać poczucie bezpieczeństwa i poczucie bezpieczeństwa potrzebne dziecku.   Bohaterowie baśni są różni – pozytywni, negatywni, tacy którzy zmieniają swoje postępowanie i życie ale też nie są w stanie zrozumieć, że zbłądzili. Raz im się układa a innym razem zmuszeni są pokonywać problemy i kolejne przeciwności losu. Jednak takie jest życie a w baśniach przecież chodzi o lekcję życia i z życia. Wszystkie pokazują często brutalny i srogi jaki od zawsze był i jest świat. Rolą baśni jest miedzy innymi ostrzeganie – nie tylko dzieci ale również nas dorosłych. Tak… bo baśnie powstawały głównie z myślą o nas, bo to my najczęściej postępujemy bez skrupułów – siejemy zło, nienawiść i zniszczenie…. W baśniach zło zawsze zostaje ukarane i tak też jest w prawdziwym życiu.Znalezione obrazy dla zapytania "Baśnie dla dzieci i domu"  Dzisiaj baśnie nie tylko uczą ale są furtką do świata wyobraźni – pewnie dlatego zostały ułagodzone. Choć gdyby tak dobrze się zastanowić świat nadal jest surowy i brutalny. Dookoła nas tyle jest jadu, zła i nienawiści… najprawdopodobniej dlatego wielu nie chce dodatkowo dostarczać ich jeszcze w baśniach. Wszystko zależy zarówno od rodzica jak i dziecka – tego jak dużo rozumie i jak jest wrażliwe. I tutaj pojawia się kolejne pytanie: czy nadmiernie chroniąc zamiast czyniąc dziecko silniejsze, osłabiamy je bo nie jest zaznajomione z tym co smutne i przykre? Może lepiej stopniowo i dostosowując emocje do malucha uodparniać je, zaznajamiać – niech to dzięki nam a nie kolegom w szkole i na własnej skórze poznaje i „doświadcza” emocji, uczuć, przeżyć…
Tak na prawdę to temat rzeka. Opinie będą podzielone. Pewne jest jedno. Baśnie niosą (a przynajmniej powinny nieść) ze sobą przesłanie i morał, który jest aktualny mimo upływu lat.  Niezwykle istotne jest aby dobrze ustosunkować je do odpowiednich czasów i wieku.  bac59bnie.jpg  Jeśli chodzi o zbiór „Baśnie dla dzieci i dla domu” wydawnictwa Media Rodzina uważam, że nie jest to pozycja dla maluchów a starszego czytelnika (czytałam o wieku 12-lat), który rozumie więcej a także dorosłego. Wprawdzie posłowie autorki wiele wyjaśnia (podobnie jak w „Bajarce opowiada” z której dowiadujemy się, że baśnie powstawały z myślą o dorosłych – nie tylko dla zabicia czasu i przyjemności ale również aby stały się lekcją życia), jednak Ci najmłodsi, którzy dopiero poznają świat najprawdopodobniej do końca nie zrozumieją treści wszystkich baśni i ukrytego w nich morału a nawet mogą poczuć lekki strach.

Tytuł: Baśnie dla dzieci i dla domu (bracia Grimm) | Autor: Wilhelm i Jakub Grimm | Tłumacz: Eliza Pieciul-Karmińska | Wydawnictwo: Media Rodzina | Liczba stron: tom I – 496, tom II – 488

Prezentowany pakiet jest dostępny w księgarni Gandalf.plhttps://magicznykociolek.files.wordpress.com/2020/01/ad36d-gandaf2blogo2b92bcom-05.png

ilustracje Mediarodzina.pl więcej znajdziecie TUTAJ

236 myśli w temacie “Baśnie braci Grimm… „Baśnie dla dzieci i domu” Czy aby na pewno dla dzieci?

  1. Popatrz jaki zbieg okoliczności – będąc na wigilii u rodziców zabrałam dwutomowe właśnie (tylko o wiele starsze) wydanie basni braci Grimm 🙂 Niedługo przeczytam i porównam moje odczucia z Twoimi 🙂

    Polubienie

    1. Strzelam, że w poniższym wydaniu z Krukiem i Żabą, tylko być może granatowym tłem okładki 🙂

      Zdradzisz mi czy w tym zbiorze jest Roszpunka, czy „Jagódka” jak w moim starym od Naszej Księgarni? 🙂

      Polubienie

      1. Dokładnie to wydanie, tylko granatowe, jak piszesz 😀 Tylko moje po latach namiętnego czytania nie wyglądają już tak dobrze 🙂 Jak tylko wrócę do domu (bo jestem złą kobietą i w biurze zmiast pracowac czytam blogi….) to sprawdze która baśń w nich jest i wrócę odpowiedzieć 🙂

        Polubienie

      2. Tego wydania nie kojarzę – w sensie nie widziałam, jednak słyszałam, że jest świetne… i wiele osób szuka na allegro tip 🙂 U mnie w domu jest takie

        chyba z 1992 lub 1995 roku – zaczytane, miejscami nawet zaznaczone długopisem przez moją siostrę. Ale jeszcze trzyma się kupy niemniej staram się postępować z tą książką delikatnie. Jest dla mnie skarbem ❤ Mam też inną z dzieciństwa od Dziadka

        Będę wdzięczna za sprawdzenie – jeśli nie zapomnisz :*

        Polubienie

      3. Hej, ja mam JEDNOTOMOWE wydanie bajek z 1944 roku. Tłumaczenie niejaki Tarnowski.
        Roszpunka to Jagódka, a Titerlitury to Hałasik.

        Polubienie

    1. To tak jak ja z siostrą – nie roztrząsałyśmy na czynniki pierwsze, jednak nie wszystkie dzieci takie są… niektóre pytają i mogą odczuwać strach, dlatego treść książek należy dostosować do psychiki i wrażliwości czytelnika 😉

      Polubienie

    1. „Klasyczne” klasycznym nie równie – niektóre wersje tych klasycznych zawierają „krwawe” fragmenty jak obcięcie palca a inne nie. Jakie Ty poznałaś? 😉 Mam nadzieję, że będziesz miała okazję zaznajomić się z powyższym zbiorem i zaspokoić ciekawość 😉

      Polubienie

    1. Wolałaś baśnie Grimm’ów od Andersena? W jakiej wersji poznałaś te baśnie? 🙂
      Jak najbardziej warto wrócić – to może być miły powrót 🙂

      PS Dziękuję za odwiedziny i miłe słowo w dyskusji 🙂

      Polubienie

  2. Weszłam tutaj i od razu przywitała mnie wielka żaba.
    Dobry początek, nie ma co!

    Co do bajek i baśni, to jasne, że kiedyś były znacznie inne. Dzisiaj oryginalne wersje baśni braci Grimm raczej się dla kilkulatków kompletnie nie nadają, chyba że chce się, by dzieciak miał potem koszmary.
    Sama pamiętam, jak w młodym wieku natknęłam się na bardziej drastyczną wersję Kopciuszka (gdzie bohaterki za wszelką cenę chciały wcisnąć stopę w mały pantofelek), co mnie mocno wtedy (przynajmniej) obrzydziło.

    Cóż, kiedyś ludzie zupełnie inaczej do tego podchodzili. Epoka i czasy uległy zmienia, teksty kultury zostały.

    Owszem, dzieciaki głupie nie są. Niemniej, drastyczne szczegóły nie zawsze są im potrzebne.

    Polubienie

    1. Nie lubisz żab i żabek? Nawet tych pluszowych? 🙂 Przede wszystkim dziękuję za odwiedziny i chęć wypowiedzenia się 🙂

      Baśnie Grimm’mów to przede wszystkim ludowe podania, klechy i porzekadła przekazywane sobie drogą ustną przez pokolenia ale również gdzieś zasłyszane i przekazywane dalej – coś na wzór legend i podań. I rzeczywiście w zależności od epoki inaczej postrzega się te same rzeczy i to nie tylko książki ale nie tylko kultury – to zależy również od człowieka, czego oczekuje i czego wymaga.

      Z jednej strony tak jak wspomniałam powinniśmy chronić dzieci ale z drugiej tego nie zrobimy i powinniśmy je uświadamiać (chociaż nie koniecznie w baśniach i poprzez baśnie). Bo dzieci są ciekawe świata a mając praktycznie nieograniczony dostęp do internetu znajdują w nim przeróżne rzeczy – równie a może nawet bardziej przerażające. Niektóre bajki emitowane w telewizji również mogą wzbudzać strach, nie wspominając już o zabawkach. Drastyczne szczegóły? I te dziecko może samo poznać z internetu…. Dlatego rodzic sam musi dostosować to wszystko do wrażliwości dziecka 😉

      PS W kwestii Kopciuszka – z tego co pamiętam i o ile dobrze pamiętam, to razem z siostrą puściłyśmy to mimo uszu 😉

      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję

      Polubienie

    1. Mimo iż baśnie wielu kojarzą się z dzieciństwem z pewnością istnieją zarówno Ci którzy znają te baśnie jak również nie znają ich tekstu w wersji łagodniej czy to zbliżonej do oryginału 😉

      Polubienie

    1. Możesz rozwinąć swoją myśl? ^_^
      Wydaje mi się, że treść wielu tych baśni (podań, legend, ludowych porzekadeł) została zmieniona miedzy innymi ze względu na fakt, że w oryginalnej wersji jest zbyt trudna aby zrozumieli ją najmłodsi – nie dostrzegliby morału i lekcji życia, która z nich płynie, bo to morał dla ludzi którzy w zyciu już coś przeszli, czegoś doświadczyli a dzieci przecież dopiero ten świat poznają 😉

      Polubienie

  3. Ja bardzo lubię baśnie Braci Grimm. Zawsze uwazalam je za interesujace. Też jestem zdania że przeznaczone są dla dzieci starszych. Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. Baśnie Braci Grimm to tak naprawdę legendy, podania, ludowe opowieści przekazywane drogą ustną z pokolenia na pokolenie ale też zasłyszane… zdecydowanie dla dojrzałego odbiorcy. Znasz te opowieści w wersji zbliżonej do oryginału?

      Polubienie

  4. Zgadzam się z Tobą w tak wielu punktach! Dzisiaj króluje przewrażliwienie, pudrowy róż, słodkości i śliczności, a prawdziwy świat kompletnie tak nie wygląda, a baśnie mają przecież nieść przesłanie. Ma być trochę wesoło, trochę smutno, trochę ostrzegawczo (dokładnie tak jak napisałaś!!), a wszystko to okraszone morałem.
    Mimo, to uczciwie Ci powiem, że akurat z baśniami braci Grimm się nie polubiłam. I ja poznawałam je w ich dosyć niezmienionej formie i dla mnie były one nieco zbyt brutalne. Z drugiej strony wbrew pozorom baśnie innych autorów też miały swoje mankamenty – rany, pamiętam jak czytałam „Dziewczynkę z zapałkami” Andersena w wersji „oryginalnej”. Myślałam, że się pochlastam tak dołujące to było. 😛

    Polubienie

    1. Z jednej strony baśnie mają nieść przesłanie i uczyć a z drugiej tak jak piszesz bawić, dostarczać rozrywki ale i dawać poczucie bezpieczeństwa. Potrzebna jest równowaga, bilans… tylko gdzie jest ta granica? Gdzie jest granica między tym co mądre a nie aż tak przerażające i jednocześnie zabawne? To trudny temat…. temat baśni jest trudny i można by polemizować przez wiele godzin 😉
      Andersen, Prrraulta, baśnie rosyjskie a te z „1001 nocy”? Wszystkie mają w sobie pierwiastek strachu bo baśnie nie są bajkami… baśnie to ludowe porzekadła, powieści, legendy, opowieści zasłyszane i przekazywane sobie droga ustną z pokolenia na pokolenie… baśnie to lekcja z życia. Natomiast jeśli chodzi o Andersena to w jego baśniach mozna odnaleźć wątki autobiograficzne ale to wiesz 🙂

      PS Baśnie Grimm również nie należały do moich ulubionych ale chyba wolałam je od baśni Andersena – nie wiem czy to kwestia przekładu czy treści 🙂

      Polubienie

    1. Oczywiście – uwielbiam. W domu mam zacną kolekcję w tym baśnie z zakątków świata – te od Media Rodzina, Andersena… O wielu baśniach pisałam na blogu 🙂 Dlaczego pytasz? 🙂

      Polubienie

  5. Hej. Mam w domu stare wydania z krukiem i żabą – pamiętam, jak czytałam całymi dniami nie mogąc się oderwać. Mam zamiar kupić to dwutomowe i porównać. Czytając własnym dzieciom złagodzone wersje bajek, które od dłuższego czasu zalewają książkowy rynek zawsze czułam niedosyt. Oryginalny tekst to jest to, czego lukrowany styl niektórych tłumaczy nie zastąpi.
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. Wiem o którym mowa.. wiele osób chwali 🙂
      Ja mam stare z Naszej Księgarni lub Zielonej Sowy… ojej jakie ono zaczytane, poklejone, naderwane…. i nie były ułagodzone, chociaż tłumacz kombinował z imionami i tak np. jest Jagódka zamiast Roszpunki 🙂
      Jednak co oryginał to oryginał 😉

      Polubienie

  6. Co do zbioru baśni, w której dochodzi do zamiany płci, pomysł ten niby z jeden strony prosty, ale z drugiej właśnie przez to bardzo ciekawy. Kreatywność nie zawsze musi iść przecież w parze z bardzo wyszukanymi i złożonymi pomysłami. Chętnie przeczytałabym kiedyś zresztą taki zbiór. 🙂

    Polubienie

  7. Świat dzieciństwa jest niesamowity, niepowtarzalny i zostaje w nas na zawsze. Czasy czytania baśni, ich oddziaływanie na psychikę jest niekwestionowane. I kształtowanie wyobraźni. Uwielbiałam i pamiętam treści, ilustracje…
    P.S. Nie zawsze udaje mi się zostawic komentarz 🙂

    Polubienie

  8. Szczerze mówiąc zamienianie na siłę ról w bajkach zupełnie mi nie odpowiada. To oczywiste, że kobieta może być silna i waleczna, ale powinna mieć swoją własną opowieść typu „Merida”, a nie odgrzewanego kotleta 😛 i robienie z faceta kopciuszka. Bleee.

    Polubienie

  9. PS. Zazwyczaj nie wyświetla mi się możliwość komentowania, choć czytam Cię bardzo często – to błąd mojego kompa czy strony? W ostatnim czasie bardzo często chciałam coś napisać, bo pozycje były bardzo ciekawe 😀 Pozdrawiam ciepło!

    Polubienie

  10. Nim zaczęłam czytać Twój wpis, zerknęłam na okładkę „Królewny w lśniącej…” Pomyślałam, że prezentowana książka to zbiór baśni rosyjskich. Takie moje pierwsze skojarzenie.
    Bardzo chętnie przeczytałabym znane baśnie w nowej odsłonie. Pomysł autorów zabawny i zaskakujący:)

    Polubienie

    1. Przed premierą książki, kiedy zobaczyłam okładkę także taka myśl przewiała mi przez głowę, jednak ilustracje rosyjskie są wyjątkowe… Znasz Baśnie NSRR? 🙂
      Co sądzisz o takiej modyfikacji baśni, takiej zabawie z baśniami? 😉

      Polubienie

      1. Uwielbiałam baśnie rosyjskie. Z wypiekami na twarzy czytałam np. „Konika Garbuska” czy „Ognistego ptaka”.
        „Królewna w lśniącej zbroi, czyli trochę inne bajki dla dziewczynek i chłopców” to niebanalny sposób na przełamanie stereotypów.

        Polubienie

      2. Przepiękne a to zaledwie namiastka 😉
        „Ognisty ptak’? Nie znam ;/
        Zgadzam się, jednak nie do wszystkich on przemówi – niektórzy powiedzą, że to usilny feminizm

        Polubienie

  11. Myślę, ze baśnie idealnie pasują do czytania na głos dzieciom, tym bardziej, że w wielu utworach baśniowych są sytuacje i symbole, które należy wyjaśnić małym czytelnikom…

    Polubienie

      1. Nie miałaś wrażenia, że zamieniają się rolami? Skoro Kopcuszek jest teraz Kopciuchem, a Kot w butach Kotką? Przecież taki był zamysł autora i oczywiście miałam na myśli zamianę płci w bajkach. W rzeczywistości faktycznie wszyscy jesteśmy ludźmi i powinniśmy być równi i równo traktowani (choć nie zawsze tak jest). Zarówno kobieta może uronić łzę, jak i mężczyzna. A oboje potrafią tak samo umyć naczynia, czy zająć się dziećmi.

        Polubienie

      2. Nie miałam odczucia, że książka jest genderowska… Zresztą sama wiesz jak teraz jest w prawdziwym życiu – mężczyźni także sprzątają, gotują, zajmują się domem, dziećmi a kobiety robią karierę… to nie tak, że role się pozamieniały ale wszyscy uczestniczą w życiu i chcą z niego czerpać. To miałam na myśli 😉

        Polubienie

    1. Jak najbardziej. Według mnie baśnie są na tyle uniwersalne i ponadczasowe, że można (a może nawet powinno) czytać się je bez względu na wiek – w każdym wieku….. w zależności od wielu czynników zobaczymy je inaczej i co innego w nich dostrzeżemy 🙂

      Polubienie

  12. Ta książka ,, Królewna w lśniącej zbroi” bardzo mnie intryguje. No kochana przyznaje, że się zaopatrzyłaś w bardzo smakowite książki 😉

    Polubienie

  13. ..już to mówiłam Kochana i powtórze jeszcze nie raz, bardzo lubię Twój blog i wspaniałe, ciekawe posty z polecajacymi książkami ❤ ..zaglądam do Ciebie z ogromną przyjemnością i czytam (pisałam Ci pod Twoim komentarzem na miom blogu) ale niestety nie mam możliwosci zostawienia śladu bytności, gdyż nie moge odnaleźć 'skomentuj'..
    – pozdrawiam cieplutko 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz