Istnieją książki piękne wizualnie ale również takie które mogą i być może nie zachwycają swoją oprawą graficzną – mało tego umieszczone w nich ilustracje mogą nie podobać się lub wydawać „dziwne”. Takie na które nie zwrócilibyśmy szczególnej uwagi, jednak kiedy do nich zajrzymy i przeczytamy chociaż jedno zdanie, zaczynamy zupełnie inaczej na nie patrzeć i o nich myśleć a to co wcześniej nam się nie podobało nabiera zupełnie innego znaczenia i wyrazu. Nie wiem czy nowość wydawnictwa Wytwórnia do takich książek należy. Wiem jednak, że graficznie mimo iż okładka może przyciągać wzrok, wewnątrz nie każdemu przypadnie ona gustu, jednak wszystko po kolei. Nowość w powieściach rysunkowych „Moje maleństwo” to przykład książki kiedy „mniej znaczy więcej”. To kilka krótkich i prostych zdań, które mają większą moc i siłę przekazu, są piękniejsze i bardziej poruszające niż milion wyniosłych słów. Tak naprawdę nie potrzeba mówić/pisać wiele aby przekazać to co najważniejsze – aby ująć sendo, głębię, poruszyć serca, dusze, trafić do najgłębszych ich zakamarków. To opowieść, która powoduje ucisku w gardle przy lekturze za pomocą bardzo skromnych środkach wyrazu. Kilka ilustracji przypominających szkice i tylko 10 słów. A może aż 10? W tych 10 słowach umieszczono tak wiele treści. Wiele emocji, piękna, przesłania, morału. Sendo wszystkiego o czym ta książka opowiada, o czym mówi i co chce przekazać. Miłość matki to dziecka – jedyna i niepowtarzalna więź, która rozpoczyna się od poczęcia. O tej wyjątkowej – niepowtarzalnej i jedynej w swoim. O oczekiwaniu na narodziny, narodzinach. Byciu ze sobą razem w przeróżnych sytuacjach, budowaniu więzi, dojrzewaniu, dorastaniu. O upływie czasu, przemijaniu i tym co nieuniknione. O mamie i jej dziecku. O…
Towarzyszymy naszym bohaterom od samego początku od poczęcia, poprzez oczekiwanie, radosne przywitanie, dorastanie i bycie razem. Obserwujemy jak budują się relacje, silna więź ale i upływ czasu, który nie staje a ciągle gna do przodu. Dziecko dorasta a mama starzeje się. Maleństwo staje się chłopcem a potem dorosłym mężczyzną, natomiast mama maleje, garbi się, starzeje… W pewnym momencie role odwracają się. Przychodzi taki moment, że staje to mama staje się maleńka, delikatna i krucha. To chłopiec będący dorosłym mężczyzną czule trzyma ją na rękach i otacza ciepłem oraz opieką – tak jak ona kiedyś jego. Na początku mama witała syna a teraz syn… Wybaczcie ale więcej już nie napiszę. W chwili pisania tego tekstu jak również za każdym razem kiedy o tym myślę, głos mi się załamuje, serce ściska a w oczach pojawiają łzy. Nie jestem mamą ale mam mamę i małe dziecko w rodzinie. Kiedy czytałam tę książkę miałam przed oczami siebie i mamę – małego szkraba i jego rodziców. Bo wróciły wspomnienia – te wszystkie lata, które przeżyłam z mamą, to jak się mną opiekowała, uczyła, pomagała. Była przy mnie w najcięższych momentach, płakała po nocach myśląc, że nie widzę, te wszystkie nieprzespane noce. To i wiele więcej…. i rzeczywiście teraz role się odwracają – to ja zaczynam opiekować się mamą (i nie tylko mamą). Czas upływa, zegar odmierza czas, tik-tak… do przodu, ciągle do przodu. Taniec życia. Na samym początku wspomniałam o ilustracjach i tym, że nie każdemu mogą się one spodobać. Tak naprawdę trudno mówić tutaj o ilustracjach – powiedziałabym, że mamy tutaj do czynienia z rysunkami ołówkiem, szkicami, które mogą przypominać pierwsze rysunki, które stawiają dzieci. Niby nieciekawe a jednak ma swój urok – możliwe, że przepełnione kolorami, detalami i mnogością szczegółów rysunki nie współgrały by z delikatną, symboliczną aczkolwiek głęboką i piękną treścią. Nie byłoby takiego przesłania – mocy. Może o to w tym chodzi, w jest w tym metoda, sekret?
A może to tylko taka wizja autora. Jakiś czas temu przeglądałam podobną książkę o miłości matki do dziecka – ilustracje również były proste a ponadto posiadadły delikatne kolory i współgrały z tekstem.
Jakby nie było książka dociera do najgłębszych zakamarków serce – wzrusza, skłania do refleksji a także zatrzymania się na chwilę i zastanowienia nad tym, co w życiu ważne.
Tytuł: Moje maleństwo | Autor: Zullo Germano | Wydawnictwo: Wytwórnia | Okładka: twarda | Stron: 80
W tej prostocie tkwi piękno 😉
PolubieniePolubienie
Zgadza się 🙂
PolubieniePolubienie
Miłego wieczoru!
PolubieniePolubienie
Dziękuję i wzajemnie 🙂
PolubieniePolubienie
Tytuł bardzo orginalny i zachecający do czytania.
PolubieniePolubienie
Z przyjemnością poznam Twoje zdanie o tej pozycji – oczywiście jeśli przejrzysz i przeczytasz 😉
PolubieniePolubienie
Nie wiem czy jestem dziwna, ale trochę mnie przerażają te ilustracje 😀
PolubieniePolubienie
Dlaczego dziwna. Masz prawo mieć takie wrażenie. Co Ciebie w nich przeraża? 🙂
PolubieniePolubienie
Masz rację! Czasami oszczędny tekst i nieprzytłaczające ilustracje potrafią bardziej poruszyć niż setki słów:)
PolubieniePolubienie
Jak najbardziej. Potrafisz podać przykład takiej książki – książki, która prostą formą poruszyła Twoje serce? 🙂
PolubieniePolubienie
Oczywiście „Mały Książę”. I przepiękna historia o miłości napisana przez peruwiańskiego noblistę Mario Vargasa Llosę „Fonsito i księżyc”. Książka dedykowana jest dzieciom, ale to również wspaniała lektura dla dorosłych. Polecam:)
PolubieniePolubienie
Faktycznie, prosta a poruszająca książka, ale zdecydowanie nie należy do moich klimatów – wolę więcej słowa niż obrazu, a i nie należę do osób, które się wzruszają 😉
PolubieniePolubienie
Pamiętam, rozumiem i szanuję. Jak najbardziej człowiek ma do tego prawo – to jak jesteśmy różni jest piękne. Miło mi, że mimo iż ksiązka nie znajduje się w grupie Twoich zainteresowań, zajrzałaś tutaj. Dziękuję. :*
PolubieniePolubienie
Zawsze ciekawią mnie Twoje recenzje, więc chętnie tu zaglądam, nawet jak opowiadasz o książkach niekoniecznie należących do moich klimatów 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję… to bardzo miłe. Kochana jesteś :*
PolubieniePolubienie
Nie przepadam za powieściami graficznymi, tym bardziej, że powyższa książka zupełnie nie trafia w mój klimat.
PolubieniePolubienie
Rozumiem. I tak bywa. Nie ma rzeczy (książki), która spodobała by się każdemu i to zupełnie normalne.
Dziękuję za odwiedziny i podzielenie się swoimi refleksjami 🙂
PolubieniePolubienie
Już lubię tę książkę! Taki dobry, piękny, pełen ciepła temat…Czekanie matki na dziecko, opieka nad nim, dorastania dziecka, a później zamiana ról – tak, to sens naszego życia i to, co w nim najbardziej wzruszajcie. I wiesz, też tak myślę, że pełne kolorów, efektowne ilustracje mogłyby nie współgrać z tą opowieścią.
Bardzo mnie wzruszył twój wpis na temat tej książki. Ściskam cię mocno, Ervisho!
PolubieniePolubienie
Kochana Emmo w tym krótkim komentarzu napisałaś wszystko – ujęłaś kwintesencje i głębię tej książki. Dokładnie… taki cykl – krąg życia – narodzin, życia, przeżywania aż do samego końca…
Ten wpis był pisany emocjami – miło, że to dostrzegłaś i poczułaś :*
Miłego a także spokojnego weekendu :*
PolubieniePolubienie
Tobie również pięknego weekendu, Ervisho!
PolubieniePolubienie
Dziękuję :*
PolubieniePolubienie
Ciekawa forma. Coś innego
PolubieniePolubienie
Coś innego niż przeglądasz, czytasz na co dzień? Wcześniej nie miałaś do czynienia z picturebookami i artbookami? 😉
PolubieniePolubienie
Ilustracje są bardzo sugestywne 🙂
PolubieniePolubienie
Jaka jest Twoja pierwsza myśl, kiedy na nie patrzysz – odczucia? 😉
PolubieniePolubienie
Podejrzewam, że nie zachwyciłabym się tymi ilustracjami, ale z drugiej strony ich przesłanie ma w sobie moc. A co do słów – czasami faktycznie mniej znaczy więcej.
PolubieniePolubienie
Jest jeszcze jedna opcja – po kontakcie z książką i jej treścią, połączeniu ilustracji z tekstem jednocześnie i osobiście, dostrzegłabyś w nich coś innego niż przez monitor komputera 🙂
PolubieniePolubienie
Mogłoby też tak być 🙂
PolubieniePolubienie
Jest jeden sposób aby się przekonać 🙂
PolubieniePolubienie
To jakieś żarty. Nie, nie przeczytam. Skoro łzy mi stanęły w oczach podczas czytania Twojej recenzji tej książki to podczas czytania książki jako takiej poryczę się na amen. Nie ma mowy. No żesz, zaraz będę musiała iść poprawić makijaż
PolubieniePolubienie
Naprawdę? Nie wiem co mam napisać…. nie spodziewałam się, że moje słowa, mój wpis pisany emocjami i sercem wzbudzi w kimś takie emocje – sprawi, że poczuje chociaż część tego to co ja poczułam, tego jakie emocje mogą towarzyszyć w trakcie „przebywania” z tą książką, jej treścią, przesłaniem…. To piękne co poczułaś ❤
Dziękuję za ten komentarz i te słowa… poruszyły mnie
PolubieniePolubienie
Bardzo estetyczna i bardzo ciekawa. Rzeczywiście czasami mniej znaczy więcej to dobra zasada
PolubieniePolubienie
Najlepsza – sprawdza się i wychodzi najlepiej. Zasada, która jest znana od dawna 🙂
PolubieniePolubienie