Ci, którzy regularnie odwiedzają mój blog wiedzą, że od najmłodszych lat cenię klasykę (w tym również klasykę dla dzieci) a także książki sprzed lat – te w których być może zaczytywali się nasi dziadkowie, rodzice, starsze rodzeństwo. Cieszy mnie kiedy te wszystkie, niekiedy zapomniane książki po latach otrzymują swoje „drugie życie”. I choć niektóre z nich tych kolejnych żyć otrzymują kilka, to znajdą się również i takie które nie miały aż tylu wcieleń. Wydawnictwo Dwie Siostry założone w 2005 roku przez trzy koleżanki (Joannę Rzyską, Jadwigę Jędryas i Ewę Stiasny, z siedzibą w Warszawie), specjalizuje się w książce dziecięcej z dużym naciskiem na treść jak również oprawę graficzną. Nakładem tego wydawnictwa ukazało się wiele wznowień takich książek jak „Babcia na jabłoni”, „Mała Księżniczka”, czy seria o detektywie True Sventonie – te wymienione z oryginalnymi ilustracjami pochodzącymi z pierwszych wydań. Niedawno swoje wznowienie miała powieść dla dzieci autorstwa Lymana Franka Bauma pt „Czarnoksiężnik ze szmaragdowego grodu” znana po tytułem „Czarnoksiężnik z Krainy Oz”. Powieść po raz pierwszy została wydana w Chicago w 1900 roku, będąc pierwszym utworem fantasy w amerykańskiej literaturze dziecięcej, odgrywając istotną rolę w rozwoju tego gatunku.
Pierwsze polskie wydanie, zatytułowane „Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu”, ukazało się w 1962 roku nakładem Naszej Księgarni w przekładzie Stefanii Wortman i ilustracjami Adama Kilian. Powieść była wielokrotnie wznawiana w tym samym tłumaczeniu, jednak następne wydania Naszej Księgarni ilustrował już Zbigniew Rychlicki. Oczywiście na rynku księgarskim jest sporo różnych wydań i różnych przekładach w tym również te z ilustracjami pochodzącymi z pierwszych amerykańskich wydań, jednak wydawnictwo Dwie Siostry dwie siostry zdecydowało się na wznowienie pierwowzoru wybierając ilustracje Adama Klian. Książka opowiada historię mieszkającej w Kansas Dorotki, która za sprawą tornada, wraz ze swoim domem i psem Toto, przenosi się do baśniowej krainy. Spadający dom zabija jedną z czterech czarownic władających tym miejscem, dzięki czemu dziewczynka wchodzi w posiadanie czarodziejskich srebrnych trzewiczków. W powrocie do domu Dorocie może pomóc tylko potężny czarnoksiężnik Oz mieszkający w Szmaragdowym Grodzie (stąd też tytuł książki). W trakcie swojej podróży dziewczyna poznaje nowych przyjaciół: Stracha na Wróble, Tchórzliwego Lwa oraz Blaszanego Drwala, którzy mając swoje własne prośby do czarnoksiężnika, postanawiają do niej dołączyć. Historia jest prosta i w zasadzie schematyczna, oparta na motywie drogi – wędrówki w trakcie której bohaterowie poznają siebie samych jak również nawzajem i przechodzą wewnętrzną przemianę. Mamy Dorotkę, która początkowo jest nieuprzejma, pyskata i krnąbrna: Strachowi na Wróble wytyka brak rozumu, Tchórzliwego Lwa nazywa tchórzem, a poza tym obrażała się tupiąc nóżką. Jednak z czasem dostrzega je co daje możliwość aby nad nimi popracować i stać się lepszym człowiekiem.
Strach na Wróble bardzo pragnie rozumu, który tak na prawdę posiada bo to on rozwiązuje problemy i wykazuje się największą rozwagą oraz rozsądkiem.
Tchórzliwy Lew w niektórych sytuacjach rzeczywiście odczuwał lęk. Jednak kto go w sobie nie posiada? ” Tak na prawdę ten „tchórz” potrafi odnaleźć w sobie mnóstwo odwagi, by stanąć w obronie bliskich.
Problem mam z Blaszanym Drwalem. Twierdzi, że nie ma serca: z jednej strony płacze po przypadkowo zabitym żuczkiem a z drugiej bez zastanowienia zabija żbika. Pozostawia to lekkie zniesmaczenie w szczególności, że opis „zbrodni” mimo iż to książka dla dzieci, jest bardzo dosłowny. Świat, który stworzył Baum nazwałabym schematycznym. Wszystko jest w nim białe lub czarne, nie ma miejsca na odcienie szarości co widać na pierwszy rzut oka. Ponadto Dorotka spotyka nowych przyjaciół w równych odstępach czasu a każdy z nich ma jasno postawione sobie cele, które pragnie zrealizować. Tak na prawdę jedną zagadką stanowi fakt kim jest wielki Oz i czy zrealizuje prośby bohaterów.
Nie oznacza to, że jest nudno – wielokrotnie powtarzałam, że w „prostocie tkwi siła”. Nie wszyscy lubią skomplikowane historie, są również tacy, którzy piękno dostrzegają w tym co niepozorne i nie przeszkadza im schematyczność. Poza tym w przypadku „Czarnoksiężnika…” należy mieć na uwadze fakt kiedy książka została napisana – to rok 1900 – nie były to czasy, kiedy autor musiał wymyślać i zmyślać aby książka została pozytywnie odebrana przez czytelników (widać to na przykładzie prostych opowieści w których zaczytywali się nasi dziadkowie i rodzice). Powieść Lymana Franka Bauma te uznanie zdobyła rozpoczynając nowy gatunek literacki (fantastykę) a także zostając wpisanym na listę klasyki dziecięcej. „Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu” bazując na schematycznym i przewidywalnym motywie wędrówki (bohaterowie idą przed siebie i docierają do celu) nie tylko pokazuje wewnętrzną przemianę bohaterów i to jak dojrzewają, ale również fakt, że nikt nie jest doskonały. Każdy posiada zarówno mocne jak i słabe strony. Każdemu czegoś brakuje i to nie znaczy, że jesteśmy od kogoś gorsi. One również decydują o tym jacy i kim jesteśmy. Jeśli jesteśmy w stanie, możemy braki uzupełnić aby stać się lepszą wersją siebie.
Ponadto uczy, że pozory mogą mylić (co widać na przykładzie tytułowego Czarnoksiężnika) jak również a może i przede wszystkim tego aby uwierzyć w siebie. Ileż to razy podobnie jak bohaterowie tej opowieści wątpiliśmy w swoje umiejętności, szukaliśmy tego co tak na prawdę od dawna mieliśmy w swoim posiadaniu, tuż przed oczami? „Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu” to opowieść, która ma swoje mocne jak i słabe strony. Jednych zachwyci, innych zadowoli a kolejnym wyda się nieciekawa. Jesteśmy różni ale tak samo ważni i między innymi o tym mówi jej treść. Ja mam z nią miłe wspomnienia z tą różnicą, że pod innym tytułem. Pamiętam, że „Czarnoksiężnik z krainy Oz”, był jedną z pierwszych grubszych książek literatury dziecięcej (wcześniej podczytywałam encyklopedie, słowniki języka polskiego, wyrazów obcych, książki o historii itp), które przeczytałam niedługo po tym jak nauczyłam się czytać. Sięgnęłam po nią tylko i wyłącznie ze względu na lwa na okładce oraz śliski papier a w rezultacie miło spędziłam czas. Jakiś sentyment pozostał. Zachęcam aby sięgnęli po nią fani fantastyki – nie w celu poszukiwania wrażeń a sprawdzenia jak ten gatunek literacki uległ zmianie i owulował na przestrzeni lat.
Tytuł: Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu | Autor: L. Frank Baum | Tłumaczenie: Stefania Wortman | Ilustracje: Adam Kilian | Wydawnictwo: Dwie Siostry | Liczna stron: 224 | Okładka: twarda
ilustracje pochodzą z instagrama wydawnictwa Dwie Siostry
W dziale przepis chciałabym zaproponować Wam przepis na lekką i wiosenną przekąskę – w 100% wegańską, RAW, bezglutenową, bezmleczną, bezcukrową i nie wiem jeszcze jakie „bez” ^_^ Składniki
1 średniej wielkości marchewka
Pasta z groszku:
* 250g groszku
ew. 1 ząbek czosnku
ew. 1-2 łyżki zimnej wody
ew. odrobina soku z cytryny, przyprawy do smaku
tahni lub pasta słonecznikowa do smaku
* najsmaczniejszy jest ten mrożony ale może być również z puszki
Mrożony zielony groszek zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na kilka minut do czasu aż zmięknie. Odsączamy następnie miksujemy na gładko ewentualnie z drobno posiekanym ząbkiem czosnku oraz tahini/pastą słonecznikową. Gdyby pasta była zbyt gęsta dolewamy odrobinę wody. Jeśli chcemy możemy również dodać odrobinkę soku z cytryny. Na końcu doprawiamy do smaku i odkładamy do lodówki na ok. 30 minut.
UWAGI
Zielony groszek można też rozgnieść widelcem lub tłuczkiem/praską do ziemniaków.
Z tych proporcji pasty wyjdzie Wam więcej niż to co wykorzystacie w przepisie – to co zostanie możecie wykorzystać na kanapki, grzanki lub wafle.
Roladki:
Pestki słonecznika prażymy na suchej rozgrzanej patelni. Odkładamy na bok.
Marchew myjemy i obieramy. Przy pomocy szerokiego obieraka lub mandoliny kroimy ją w wzdłuż w cienkie długie plastry (o grubości ok. 2-3 mm). Staramy aby się nie przerwały.
Układamy je płasko na blacie lub desce. Każdy smarujemy pastą z zielonego groszku, zawijamy w roladkę a następnie spinamy wykałaczką.
Gotowe roladki układamy na talerzu i odstawiamy na ok. 15 minut do lodówki. Wyciągamy je ok. 15 min. przed podaniem i posypujemy prażonymi pestkami słonecznika.
Smacznego
Do końca nie przemawiają do mnie te ilustracje ale doceniam zamysł wznowienia pierwszych polskich wydań tejże powieści.
Pomysł na roladki ciekawy
PolubieniePolubienie
Rozumiem – ilustracje są takie „inne”, niespotykane 🙂
Zgadzam się… taki powrót do korzeni 🙂
PolubieniePolubienie
Mam inne wydanie ,,Czarnoksiężnika”, ale jeszcze go nie przeczytałam ;P
PolubieniePolubienie
Jakie wydanie tej książki posiadasz? 🙂
PolubieniePolubienie
Śliczne!
PolubieniePolubienie
Przyznam, że ilustracje są takie „niespotykane” 😉
PolubieniePolubienie
Uwielbiam tę książkę!
PolubieniePolubienie
Jedna z ulubionych książek dzieciństwa? 🙂
PolubieniePolubienie
Ładniutkie te roladki, wyglądają trochę jak z szynki 😀 z puszkowanego groszku nie wyjdzie? 🙂
PolubieniePolubienie
Wyjdzie, tylko będzie nie ten smak – według mnie ten mrożony jest smaczniejszy, chociaz dużo osób lubi ten z puszki 🙂
Zaraz poprawię 😉
PolubieniePolubienie
Ja bardzo lubie groszek w każdej postaci ^^ czasem jak nie mam czasu gotowac mrozonego to ratuje się puszkowym i tez bardzo smakuje 😀 ale pamiętam jak kiedys zbieralam świeże strączki słodziutkiego groszku prosto z dzialki i jadlam taki prosto ze strączkow… O mamciu jakie to było dobre ❤
PolubieniePolubienie
Taki groszek jest najlepszy – nie ma smaczniejszego ❤ Rok temu u nas na działce nie wzeszedł ale dwa lata temu zajadałam się nim ze smakiem 😀 Nic tylko czekać do lata aż będzie nowy – mam nadzieję, że będzie 😉
PolubieniePolubienie
Ulubiona książka mojej siostry 🙂
PolubieniePolubienie
A co Ty sądzisz o tej książce? 🙂
PolubieniePolubienie
Uwielbiam tę historię, chętnie bym przeczytała książkę, bo widziałam tylko film.Roladki wyglądają mega pysznie!
PolubieniePolubienie
O którym filmie myślisz? Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Jedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa 🙂
PolubieniePolubienie
Książkę czytałam w dzieciństwie, jednak nie mogłam zaliczyć jej do ulubionych. Niemniej rzeczywiście dużo osób miło ją wspomina ale czytałam również negatywne opinie. Co człowiek to inna opinia 🙂
PolubieniePolubienie
Czarnoksiężnika poznałam jako film muzyczny z Judy Garland, potem oglądałam wersję z Michaelem Jacksonem ale nigdy nie przeczytałam książki. Nie miałam pojęcia, że była pierwszą z gatunku fantasy 🙂
Świetny pomysł na szybką i zdrową przekąskę 😉
PolubieniePolubienie
Nie oglądałam musicalu o którym piszesz a o ekranizacji z Michaelem Jacksonem nie miałam pojęcia. Jedyna ekranizacja i adaptacja jakie oglądałam to „Oz wielki i potężny” oraz „Czarnoksiężnik z Oz: Powrót Dorotki” 🙂
Dziękuję za miłe słowa. Chciałabyś spróbować takiej roladki? 😉
PolubieniePolubienie
Nigdy nie czytałam a pomysł na roladki ciekawy 😉
PolubieniePolubienie
Jeśli miałabyś ochotę możesz to zmienić. Z drugiej strony w pewnym wieku nie ma sensu nadrabiać niektórych zaległości 😉
PolubieniePolubienie
Gdy moje córki były małe czytałam im mnóstwo książek. „Czarnoksiężnika z Krainy Oz: również.
Marchewkowe roladki wyglądają fantastycznie. Przepis notuję.
Pozdrawiam:).
PolubieniePolubienie
Wersje pełną, czy skróconą – bajkową bo i takie widziałam. Jak wspominasz powieść? 🙂
Dziękuję. Mam nadzieję, że posmakują 😉
PolubieniePolubienie
Wydaje mi się, że była to pełna wersja, ale głowy nie dam. Wiele lat minęło. Gdy czytałam tę pełną magii i czarów książkę pierwszy raz byłam zachwycona. Ciekawa jestem, jak oceniłabym ją dziś.
PolubieniePolubienie
A może to był musical? Słyszałam, że jest jednym z pierwszych i to dość znanym 🙂
Rzeczywiście w książce sporo magii ale nie tej znanej z Harrego Pottera, lecz prostej, nieskomplikowanej wynikającej z dziecięcej (a także ludzkiej wyobraźni). Dzisiaj to może wydawać się banalne, jednak w czasach kiedy powstała książka to musiało być „coś” wielkiego, zrobić ogromne wrażenie w szczególności, że to właśnie od tej powieści rozpoczął się nowy gatunek w literaturze dziecięcej… według mnie to niezwykłe 🙂 Jeśli jesteś ciekawa jak odebrałabyś ją jako dorosła osoba możesz to zrobić (kiedyś), jednak nie będę nalegać. Na takie powroty trzeba mieć odpowiedni nastrój, chęci, czas…. a z tym bywa różnie 🙂
PolubieniePolubienie
O mniam! Kocham takie warzywne ruloniki. Chętnie wypróbuję Twój przepis – idealny na przekąskę imprezową 😀
PolubieniePolubienie
Miło mi 🙂 Jeśli marchewka okaże się zbyt twarda zawsze może delikatnie ją sparzyć ale to już nie będzie przepis RAW 😉
PolubieniePolubienie
Czarnoksiężnik ….to na pewno mocno klasyczna pozycja. a Wydawnictwo Dwie Siostry raczej trzymają poziom. Także może być naprawdę dobrze. Propozycja kulinarna też niczego sobie 😉
PolubieniePolubienie
Klasyka a do tego pierwsza powieść z gatunku amerykańskiej fantastyki dla dzieci 🙂
Chciałabyś spróbować takich roladek? 🙂
PolubieniePolubienie
Wspaniale odpisałaś tę książkę.. bardzo ciekawie od strony historycznej i analizy osobowości bohaterów ☺️ Czytałam ją w dzieciństwie, ale film i bajka (nie wiem które wersje widziałam) napawały mnie trochę lękiem.. obawiałam się czarnoksiężnika, lew z drwalem jakoś też nie byli moimi ulubieńcami 😉 A może to po prostu kwestia gustu literackiego, bo do tej pory nie przepadam za fantasy..
PolubieniePolubienie
Dziękuję za miłe słowa – jest mi niezmiernie miło i cieszę się, że spodobała Ci się taka forma recenzji (obawiałam się, że będzie zbyt długa a przez to monotonna). Nie odpowiem na te pytanie – jedyny „Czarnoksiężnik” jakiego widziałam to „Oz wielki i potężny” oraz „Powrót Dorotki do Krainy Oz” a to są filmy/animacje inspirowane powieścią. Jeśli chodzi o gatunek fantasy również za nim nie przepadam i nie czytam – mimo tego pamiętam, ze w dzieciństwie książkę przeczytałam w jeden dzień a sięgnęłam po nią ze względu na śliski papier i wizualnie przyjemną okładkę (ksiązka była bez ilustracji) 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawe danie! 🙂
PolubieniePolubienie
Powiedziałabym, że przekąska ale miło, że tak uważasz. Dziękuję 😉
PolubieniePolubienie
Ciekawa książka, a roladki wyglądają rewelacyjnie!
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂 Znasz tę powieść z książki lub filmy/bajki? 🙂
PolubieniePolubienie
Tak siedzę chwilę i próbuje sobie przypomnieć, skąd ja kojarzę te książki. Na pewno ich nie czytałam, ale ktoś mi o nich opowiadał.. ale nie mam pojęcia teraz kto. Trochę nie moje gatunki, ale tak z czystej ciekawości chętnie bym zajrzała do książek i poczytała, a nóż przełamałabym ten bunt do danego gatunku 🙂
PolubieniePolubienie
A może oglądałaś jedną z ekranizacji lub film na motywach („Oz wielki i potężny”) i dlatego coś świta Ci w pamięci 🙂 Jeśli chodzi o gatunek to powieść rzeczywiście zaliczana jest do gatunku fantasy, jednak to inny rodzaj niż to co znamy obecnie. Powieść powstała lata temu a wtedy były inne oczekiwania, wymagania i cechy określające tenże gatunek. Poza tym to właśnie ta powieść rozpoczęła nowy gatunek literatury dziecięcej jakim jest fantastyka dla dzieci i młodzieży – wtedy to było naprawdę coś a dzisiaj może okazać się niczym szczególnym. Osobiście zakwalifikowałabym ją również do powieści przygodowej i również pod tym kątem można na nią patrzeć 🙂
PolubieniePolubienie
Za książkę podziękuję, ale przepis, na pewno wypróbuję. 😊
PolubieniePolubienie
Podziękujesz ze względu na fakt, że to fantastyka mimo iż również klasyka i inny rodzaj fantasy niż to co mamy obecnie? 😉 Mam nadzieję, że chociaż roladki okażą się trafem 😉
PolubieniePolubienie
„Czarnoksiężnika z krainy Oz” znam wyłącznie w wersji filmowej, to kolejna książka z dzieciństwa, która mnie ominęła ;).
A przekąska fajna, pasuje na wielkanocny stół ;). (Właśnie szukam inspiracji na Święta, zapiszę sobie i ten prosty przepis)…
PolubieniePolubienie
Przez te wszystkie lata ukazało się dość sporo filmów: ekranizacji, adaptacji, bajek czy filmach na motywach. „Oz wielki i potęzny” nie jest „Czarnoksiężnikiem” 😀
Miło mi, że przepis wzbudził Twoje zainteresowanie. Mam nadzieję, że posmakuje – jestem świadoma, że nie każdy lubi marchewkę w postaci surowej 😉
PolubieniePolubienie
Oj tam, oj tam, wiadomo o co chodzi ;).
Ja akurat lubię marchewkę w każdej postaci, no może oprócz soku ;). I moja rodzina też, więc myślę, że może im posmakować ta potrawa…
PolubieniePolubienie
Jak wiadomo to z pewnością nie o pieniądze xD
Mam nadzieję bo byłoby mi trochę głupio, że wciskam „kicz” ;/ Ja lubię chrupkość marchewki – wolę surową, ewentualnie pieczoną na chrupko (coś ala chipsy) niż duszoną… duszona w niewielkiej ilości do warzyw jak do ryby po grecku (fajny dodatek do kaszy a nawet na pieczywo) 😉 Jeśli machrchew w takiej postaci byłaby zbyt „toporna”, zawsze można takie roladki lekko z grillować albo podpiec na patelni aby marchewka lekko zmiękła 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję za rady ;). Taka podpieczona „chipsowa” marchewka jest super, to zdrowsza wersja chipsów, a równie smaczna. Dobra przekąska do pochrupania przed tv. Surowa marchewka jest z kolei fajna z różnymi dipami, albo z hummusem.
PolubieniePolubienie
Nie ma za co – służę radą 🙂
Chrupiąca marchewka jest bardzo smaczna, tak samo jak pieczona i inne pieczone warzywa – smakują inaczej niz te duszone, wydobywa się z nich smak 🙂 Marchewka sama w sobie do pochrupania też jest smaczna w szczególności ta młoda 😉
PolubieniePolubienie
Byłam tak zakochana w Czarnoksiężniku, że 5 razy byłam w Teatrze Muzycznym na sztuce:)
PolubieniePolubienie
Przeszło Ci, czy nadal mogłabyś wybrać się do teatru na spektakl? Kiedy byłaś ostatnio? 😉
PolubieniePolubienie
ojejku, to było jak miałam z 8-9 lat, moja mama pracowała w teatrze więc wchodziłam na kulisy, po ponad 20 latach z pewnością go już nie grają;0
PolubieniePolubienie
Twoja Mama pracowała w teatrze? Domyślam się skąd Twoja sympatia do kina i jemu podobnych 🙂
PolubieniePolubienie
Fajna przekąska 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję 😉
PolubieniePolubienie
Mnie też zawsze cieszy, kiedy widzę w księgarni nowe wydanie starej klasyki – super, że się o niej cały czas pamięta 🙂 Choć ja o tej książce pierwszy raz słysze :p
A roladki wyglądają cudnie ❤ Pomysł ze zrobieniem roladki z marchewki ekstra, a ta pasta z groszku i super wygląda i super pasuje 🙂
PolubieniePolubienie
„nowe wydanie starej klasyki” – bardziej takie wznowienie ale wiem co miałaś na myśli 🙂 Taki powrót do korzeni 🙂
Dziękuję ;*
PolubieniePolubienie
Lubiłam te książki gdy byłam mała. Bardzo chciałam kupić dalsze tomy, ale niestety nie były dostępne 😦
PolubieniePolubienie
Sprawdzała Pani na Allegro? Coś powinno być – nie wiem, czy wszystkie części ale warto sprawdzić 😉
PolubieniePolubienie
Muszę przyznać, że to wydawnictwo ma bardzo ładne książki. Sami w naszej kolekcji posiadamy kilka sztuk od nich i jesteśmy zadowoleni 😉
PolubieniePolubienie
Które z książek wydawnictwa posiadacie? 😉
PolubieniePolubienie
Przypomina mi sie ta ksiazka z dziecinstwa i pamietam, ze troche sie jej balam. Nie wiem, czy sprawily to ilustracje, czy moze sama Dorotka, albo ktorys z bohaterow, ale dzisiaj mi sie to uczucie strachu przypomnialo…A roladki cudowne i te wiosenne kolory! Cos dla mnie 🙂
PolubieniePolubienie
O ilustracjach jakiego artysty myślisz – Adama Kilian a może innego? A może to klimat a nie Dorotka wydały Ci się wówczas przerażające? Pamiętasz ile miałaś lat? (przepraszam za tyle pytań :*)
Miło mi – starałam się już tak w wiosennym klimacie 😉
PolubieniePolubienie
Mam miłe wspomnienia związane z tą bajką 🙂
PolubieniePolubienie
Czytałaś i oglądałas? 🙂
PolubieniePolubienie
Znam bajkę, książki nie czytałam.
Roladki cudowne – coś dla mnie 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję 😉
PolubieniePolubienie
Znakomite te ilustracje. Uwielbiam „obrazki” w książkach. Czasem treści nie pamiętam do końca ale widzę ilustrację i w głowie mam od razu „…. wow czytałam to, co to było?…” i tu uśilne myślenie. Kocham ilustracje z „Babci na jabłoni” Miry Lobe. To po prostu perełka.
PolubieniePolubienie
Tego typu ilustracje mają swój klimat, chociaż te mogą wydawać się „dziwne” 😉 Obecnie można spotkać artystów, których obrazy potrafią zauroczyć i zachwycić ale to już inny rodzaj kreski i należy inaczej je oceniać. Zauważyłam, że bywają sytuacje w których patrzymy na takie obrazy i nie wiemy co przedstawiają i zastanawiamy się co autor miał na myśli. Jednak w przypadku takich artystów jak np. Szancer wiemy, że mamy do czynienia z klasyką i arcydziełami lustracji.
Przeglądałam „Babcię na jabłoni” – chciałabym aby książka znalazła się w mojej biblioteczce 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Taka pasta z groszku jest pyszna ☺
PolubieniePolubienie
Często przygotowujesz taką pastę? 🙂
PolubieniePolubienie
Niesamowicie pysznie wyglądają te roladki, nawet bez wielu bez…
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂 Dodałabyś coś do nich? 😉
PolubieniePolubienie
Zawsze lubiłam tę historię. Roladki interesujące – nie jadłam pasty z groszku 🙂
PolubieniePolubienie
Zachęcam aby spróbować – według mnie naprawdę jest smaczna i uniwersalna (nie tylko jako dodatek do roladek ale również do naleśników, burgerów, placuszków, na pieczywo, dip do warzyw itp) 🙂
PolubieniePolubienie
Wspomnienie dzieciństwa….
PolubieniePolubienie
Miłe? 🙂
PolubieniePolubienie
Świetne książki i dobrze, że doczekały się wznowienia. Ale ilustracje nie w moim guście, bardzo przekombinowane…
PolubieniePolubienie
To jedna książka a odnośnie ilustracji może nie są piękne i mogą wydać się „dziwne” ale mają swój klimat. Powiedziałabym, że są „niecodzienne” 😉
PolubieniePolubienie
Ładne ilustracje – choć zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie te czarno-białe. Kolor mi tutaj nie pasuje.
PolubieniePolubienie
Szczerze przyznam, że mnie również ale autor miał inną wizję;)
PolubieniePolubienie
Świetne zdjecie to w trawie:) fajnie sie ze sobą wszystko komponuje
PolubieniePolubienie
Które bo są dwa? 🙂
Marchewka, zielony groszek, trawa… wyszło stricie roślinie ;D
PolubieniePolubienie
Pamiętamy te roladki 🙂 Wyglądają pysznie 🙂
PolubieniePolubienie
Postanowiłam odświeżyć przepis tym bardziej, że nie został przeniesiony na nową domenę. I jak widzę nie wszyscy go zapamiętali 😉
PolubieniePolubienie
wygląda cudnie! Sama bym przeczytała 😀
PolubieniePolubienie
Ciekawe jak odebrałabyś ją jako osoba dorosła i dojrzała 😉
PolubieniePolubienie
Piękna i mądra literatura, a roladki kolorowe i zdrowe, akurat na świąteczny stół:-)
PolubieniePolubienie
Tak z doświadczenia bibliotekarza – jest wypożyczana? 🙂
PolubieniePolubienie
Niestety nie!
PolubieniePolubienie
Ciekawe czy bardziej chodzi o klimat, czy język – nie jest to ten sam rodzaj fantastyki co obecnie
PolubieniePolubienie
Podobają mi się ilustracje, chociaż nie powiedziałabym, że są ładne. 😀 Ale mają to coś! 😛
PolubieniePolubienie
W którymś miejscu napisałam, że są ładne? Brzydkie również nie są (chociaż w mojej opinii lepiej wyglądają te bez koloru). Powiedziałabym, że są takie „niespotykane” 🙂
PolubieniePolubienie
Fajna, zupełnie nieskomplikowana przekąska 😉
PolubieniePolubienie
W życiu nie trzeba sobie komplikować 😉
PolubieniePolubienie
„Czarnoksiężnika z krainy Oz” nigdy nie czytałam, kojarzę chyba jakieś ekranizacje. Fajnie przybliżyłaś tę książkę 🙂
PolubieniePolubienie
Jest ich kilka w tym te na podstawie powieści 😉 Starałam się opowiedzieć o książce jak najlepiej i aby nie przynudzać 😉
PolubieniePolubienie
A to ciekawostka… Od razu skojarzyło mi się z Krainą Oz, jak widać, słusznie. To klasyka, która jednak zupełnie do mnie nie trafia. Oglądałam film jako dziecko i na tym koniec. Niestety nie moje klimaty.
PolubieniePolubienie
Ciekawostka? Masz na myśli tytuł? A no ciekawostka tak jak fakt, że jest to pierwsza powieść z gatunku fantasy 🙂 Ja również nie mogę powiedzieć, że książka mnie porwała i zachwyciła ale również nie poczułam irytacji po jej przeczytaniu jak po większości współczesnych obyczajówek. Z reguły wybieram inne lektury 😉
PolubieniePolubienie
Oj na taką roladkę to bym się skusiła 😛
PolubieniePolubienie
Bardzo mi miło 😉
PolubieniePolubienie
Fajna przekąska 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
O jakie piękne wydanie książki 😍 Zakochana jestem w niej
PolubieniePolubienie
Zakochałaś się w wydaniu a sama historia wzbudziła Twoje zainteresowanie? 🙂
PolubieniePolubienie
Fajna ta twoja przekąska. Pozdrawiam i życzę cudownych Świąt 🙂
PolubieniePolubienie
Ślicznie dziękuję Marzenko.
Pogodnych i cudownych Świąt :*
PolubieniePolubienie