Książki

„Ekspres Polarny” Chris Van Allsburg, wydawnictwo Tekturka

  Istnieją książki, które w krótkim czasie zostają okrzyknięte bestsellerem, książką kultową jak również „białym krukiem”. Takie, które cieszą się ciągle rosnącą popularnością a kiedy ich nakład się wyczerpie są poszukiwane, oczekiwane a ostatnie egzemplarze zdobywają na rynku zaskakującą kwotę – książki, które kiedy doczekają się dodruku są rozchwytywane jak świeże bułeczki. Taką książką jest „Ekspres Polarny” stworzony przez znanego amerykańskiego pisarza i rysownika Chrisa Van Allsburga. Opowieść wydana po raz pierwszy w 1985 roku, szybko stała się bestsellerem New York Timesa – mimo iż powstała przeszło 30 lat temu do dzisiaj zachwyca czytelników na całym świecie. Książka w Polsce pierwszy raz ukazała się nakładem Sonia Draga a potem przez lata była niedostępna. Jednak dzięki wydawnictwu Tektura w październiku tego roku pojawiła się ponownie – w nowym nieco „nowszym” przekładzie jednak tym samym przesłaniem. Piękna świąteczna nowość na tegoroczne Święta.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Opowieść przedstawioną w książce do tej pory znałam z animacji, która mimo wielu pozytywnych opinii nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Mimo tego byłam bardzo ciekawa „fenomenu” papierowej wersji tym bardziej, że uwielbiam – wręcz kocham refleksyjne i ponadczasowe opowieści, te z przesłaniem, morałem, które człowiek może czytać bez względu na wiek i zawsze wracać do ich treści. „Ekspres” właśnie te emocje mi zapowiadał.

   Już samo wydanie wzbudziło we mnie pozytywne uczucia. Widniejąca na okładce czarna lokomotywa gęsto przykryta płatkami śniegu i jej reflektor przebijający się przez ciemność, budzi „dziwne” i trudne do opisania, lecz przyjemne uczucie.
A w środku?
W środku jest jeszcze lepiej – pięknie, szczegółowo, refleksyjnie, mizernie… W sercu rodzi się ciepło, wracają pozytywne wspomnienia, na twarzy pojawia się szczery uśmiech – to niezwykłe jakie emocje może budzić książka. A przecież są jeszcze słowa – słowa są ważne a i te są niezwykłe… magiczne, wyjątkowe, pełne magii, nostalgii, wzruszenia.  Czytelnik otrzymuje opowieść o chłopcu, który w wigilijny wieczór z niecierpliwością wyparuje Świętego Mikołaja. Mimo iż wielokrotnie powtarzano mu, że ten nie istnieje, chłopiec jest przekonany, że to nie prawda. Liczy na to, że usłyszy dźwięk dzwoneczków przy saniach Świętego Mikołaja, jednak zamiast oczekiwanego zaprzęgu z reniferami pod jego dom podjeżdża wielki pociąg z czarną, buchającą parą lokomotywą. Pociąg okazuje się być magiczny – swoich pasażerów zabiera na Biegun Północny aby mogli odwiedzić pracownię Świętego, spotkać Mikołaja i porozmawiać z Nim. Taka podróż to spełnienie marzeń każdego dziecka, dlatego chłopiec wsiada do pociągu i razem z innymi dziećmi podąża ku celu. Rozpoczyna się niesamowita podróż…  Książka jest bardzo krótka – tak na prawdę nim historia na dobre się rozkręca, już dobiega końca, przy czym większość miejsca zajmują ilustracje (na jedną stronę przypada zaledwie kilka linijek tekstu). Treść odbiega od wersji animowanej, która jest dość rozbudowana (np. w książce akcja w pociągu to zaledwie dwie ilustracje). Można odnieść wrażenie, że to znaczne skrócenie tej historii – jej esencja, należy jednak pamiętać, że to animacja powstała na podstawie opowiadania a nie odwrotnie. Jednak to zupełnie nie przeszkadza w odbiorze i ocenie tej publikacji – z każdą przeczytaną i przejrzaną stroną czytelnik powoli zaczyna rozumieć skąd fenomen tej opowieści, to dlaczego została nazwana nie tylko „bestsellerem” ale również książką wyjątkową i ponadczasową. Dlaczego jej nakład tak szybko się wyczerpał i po dzień dzisiejszy jest tak rozchwytywana.  Znacie powiedzenie „Piękno tkwi w prostocie”? „Mniej znaczy więcej”? Ta pozycja jest tego najlepszym przykładem. Na 32 stronach i w kilku zdaniach autor zawarł tak wiele treści, mądrości i przesłania, że nie pomieściła by je nawet encyklopedia. Prostymi słowami, obrazem i przekazem opowiedział o tym co jest w życiu najważniejsze – przeniósł tyle magii…. Bo to nie banalna historia i nie taka, która potrzebuje tysiąca słów. To opowieść o tym o czym zapomina każdy a w szczególności my dorośli – o tym czym jest prawdziwa Magia Świąt Bożego Narodzenia, o Świątecznej Magii i Świętach. O przeżywaniu ich całym sobą, z rodziną i przyjaciółmi u boku – nie przed telewizorem, nie w pogoni za sławą, rzeczami materialnymi a tymi których kochamy i z którymi ową miłością chcemy się dzielić. O tym jak ważna jest wiara i aby nie zapominać o tym co tak naprawdę liczy się w Świętach a także w życiu. To opowieść o nas…https://i.wpimg.pl/O/644x265/i.wp.pl/a/f/jpeg/29185/0008637.jpeg  Prosta, magiczna, niesamowita. Pełna piękna, ciepła, mądrości i nostalgii… Jest niczym sentymentalna podróż w przeszłość, kiedy było się dzieckiem i wierzyło w elfy przygotowujące zabawki, zaprzęg ciągnięty przez renifery i Mikołaja. Kiedy pisało się do Niego list, który następnie chowało pod poduszką, stawiało pod choinką (aby zabrały go elfy) lub próbowało wysłać „świąteczną pocztą”. Kiedy w ciemnym pokoju, jedynie w blasku choinkowych świec razem z mamą po chichu śpiewało kolędy, w wigilijny wieczór spoglądano w niebo w poszukiwaniu tej „jedynej”, „wyjątkowej” Gwiazdy, kładło sianko pod obrusem, wspólnie odmawiało modlitwę a po wspólnej kolacji marzyło o tym by porozmawiać ze zwierzętami i razem z rodzicami szło do kościoła na Pasterkę. Gdy schowanym za kanapą, wyczekiwało się Świętego Mikołaja – po to by w momencie układania przez Niego prezentów pod choinką, wyjść z kryjówki i porozmawiać… spełnić jedno ze swoich największych marzeń. Do lat kiedy czas Świąt przezywało się tak intensywnie i radośnie. Ciepło w sercu, wspomnienia ale i łzy wzruszenia… prawdziwe i szczere łzy. A to wszystko za sprawą tej krótkiej opowieści i jej przepięknego zakończenia – listu jaki autor skierował do dorosłego czytelnika.

 Na koniec mam dla wszystkich apel.
Proszę z biegiem lat, w całej tej gonitwie za sławą, pieniędzmi i tym co materialne nie zabijmy w sobie dziecka, które potrafi dostrzec prawdziwą magię świąt…

„Większość moich przyjaciół na początku słyszała magiczny dźwięk dzwonka, ale w miarę upływu lat stali się głusi na jego melodię. Jednak ja,choć zdążyłem już dorosnąć, wciąż słyszę dźwięk srebrnego dzwonka. Słyszą go tylko ci, których prawdziwa wiara nigdy nie gaśnie „

Tytuł: Ekspresa polarny | Autor: Chris Van Allsburg | Wydawnictwo: Tekturka | Okładka: twarda|Stron: 32

UWAGA
Niestety nie mam możliwości porównania najnowszego wydania Polarnego Ekspresu z tym pierwszym od wydawnictwa Sonia Draga. Z informacji umieszczonych przez blogerki wiem, że jest między nimi nieznaczna różnica w tłumaczeniu (pierwsze od Soni Dragi – klasyczne z elementami poetyckości, natomiast najnowsze od Tekturki – dużo bardziej współczesne TUTAJ porównanie), a także wizualna – w wydaniu od Tekturki kadry zostały pomniejszone.
Egzemplarz Sonia Draga nie jest dostępny stacjonarnie, natomiast Tekturka poinformowało „To wydanie jest wydaniem jubileuszowym – na 30. lecie Ekspresu. Wydawnictwo macierzyste Houghton Mifflin Harcourt nie dysponuje już plikami starego wydania, postanowiło wprowadzić pewne zmiany w starej wersji i traktuje obecną wersję jako wersję aktualną i obowiązującą.

 

142 myśli w temacie “„Ekspres Polarny” Chris Van Allsburg, wydawnictwo Tekturka

  1. Piękny apel na końcu wpisu – mam nadzieję, że każdy to zapamięta, ja na pewno 😉
    A Ekspresu polarnego nigdy nie czytałam ani nie oglądałam w zekranizowanej wersji, ale dużo o nim słyszałam. Z tego co piszesz widzę jednak, że naprawdę warto, więc może przy okazji świąt zerknę 🙂

    Polubienie

    1. Zgadzam się… jest piękny, jednak czy dotrze do każdego? Nie wiem. Oby. Miejmy taką nadzieję ❤
      Kiedyś widziałam film ale będąc zupełnie szczerą to mnie nudził, książkę przeczytałam pierwszy raz w życiu w nowym przekładzie (nie wiem jak wcześniejszy) i zauroczyła mnie – być może w tym roku odświeżę sobie ten film 🙂

      Polubienie

  2. Mówisz, ze animacja nie zrobiła na Tobie wrażenia? A to szkoda, bo ja tę opowieść kojarzę tylko z animacji, nie wiedziałam, że to na podstawie książki, i planuję co święta ją oglądnąć. Oczywiście jak dotąd moje plany spełzały na niczym, ale kiedyś się w końcu uda.
    A moje wewnętrzne dziecko ma się bardzo dobrze, zwłaszcza w okresie świątecznym 😉

    Polubienie

    1. Film widziałam chyba rok potem jak pojawił się na ekranach i rzeczywiście nie zrobił na mnie wrażenia – nudziłam się, jednak książka przeczytana niedawno zauroczyła. Możliwe, że wrócę do filmu i teraz odbiorę go zupełnie inaczej – zmieniłam się, dorosłam ale chyba mam w sobie sporo tej dziecięcej radości. Chyba. Zobaczymy 🙂 Zgadza się to książka byłą najpierw a potem film – mocno rozbudowany 🙂
      Cieszę się, że Twoje wewnętrzne dziecko daje o sobie znać 🙂 Mam nadzieję, że w tym roku usłyszysz dźwięk dzwoneczków sań zaprzęgu Świętego Mikołaja 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz