Książki

„Pożegnanie z Afryką” Karen Blixen

  Jakiś czas temu opowiadałam o książce, która ukazała się nakładem wydawnictwa Poznańskiego w ramach Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich, prezentującej najciekawsze powieści współczesnych skandynawskich autorów. Niedługo potem postanowiłam sięgnąć po kolejną a mianowicie Pożegnanie z Afryką Karen Blixen. Książkę (która nie jest powieścią a pamiętnikiem) znam jedynie ze słyszenia, wiem też że została zekranizowana jednak tak naprawdę to dla mnie nowość . Poczułam, że powinnam ją przeczytać w szczególności, że wspomniana powieść zaliczana jest do klasyki a ja lubię, cenię i czytam klasykę.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Książka nie posiada fabuły, którą znamy z większości powieści. To luźno spisane wspomnienia tego co autora widziała, czego doświadczyła, co i jak się czuła. Różne pod względem treści i stylu, opisujące przeróżne historie, przemyślenia, uczucia ale posiadające jeden czynnik, wspólny jakim jest Afryka i miłość do niej. Afryka i jej mieszkańcy nie tylko Ci którzy żyli i żyją tam od wiek wieków ale również nowo przybyli – biali kolonizatorzy. Poznajemy tamtejsze tradycje, panujące zwyczaje i kulturę. Relacje jakie łączą kobietę z tubylcami a także świat białych ludzi, którzy uważają się za lepszych od pozostałych. To jak te dwa zupełnie różne od siebie światy przeplatają się ze sobą i co jest z tym związane. Relacje miedzy ludzkie i te w stosunku do świata przyrody, bowiem w zapiskach nie brakuje dość licznych i barwnych opisów przyrody. Afryka w całej swojej okazałości, pięknie i klasie. Afryka. To dziennik Blixen z pobytu w tym niezwykłym miejscu.

„Sadzenie drzew jest szlachetnym zajęciem, sprawia zadowolenie jeszcze wiele lat później”

  Jak już wspomniałam opisy przyrody zajmują znaczną część książki. Jednym ten fakt będzie przeszkadzać, natomiast inni dostrzegą w nich piękno, urok i klasę. Wszystkie są na tyle plastyczne, że pozwalają poczuć się tak jakbyśmy sami byli w Afryce, tego wszystkiego co zostało opisane doświadczyli i przeżyli. Nigdy nie przepadałam za opisami przyrody – zawsze były dla mnie męczące i nużące. Nazywałam je „zapychaczami”, które niewiele wnoszą do powieści dlatego najczęściej omijałam. W przypadku „Pożegnania z Afryką” nie miałam takiej ochoty – wszystkie chłonęłam jak gąbka. Dzięki nim odbyłam podróż tam gdzie nigdy nie będę, usłyszałam trąbienie słoni, ryk lwa. Poczułam żar pustyni, suche powietrze, skwar słońca na twarzy, piasek we włosach ale również wytchnienie w zaciszu oazy, zapach pochodzący z plantacji kawy. Uwierzcie nie jest to łatwe do przekazania i zwizualizowania – trzeba mieć do tego talent i autorka z pewnością go posiada.

„(…) spadające gwiazdy były łzami na policzkach nieba.”

  Książka nie jest łatwa w odbiorze a opisany przez autorkę świat już nie istnieje. Minęły lata (wspomnienia pochodzą z lat 1913–1931), zmieniły się realia, zmieniła się Afryka i zmienił się świat. To co opisuje autorka to jej sposób patrzenia i rozumienia tego co widzi i czego doświadcza. To spojrzenie białego człowieka, który patrzy i widzi inaczej, zupełnie inaczej odczuwa wszelakie bodźce niż Ci, którzy mieszkają w Afryce od pokoleń. Z jednej strony w jej słowach jest ogromny szacunek ale z drugiej zbytnia idealizacja i lekka przesada. Takie były czasy, tak biały człowiek widział Czarny Ląd.
17 lat wspomnień z tamtego miejsca. Nie był to łatwy okres ale jak wspomina Karen najszczęśliwszy w jej życiu, taki kiedy czuła, że naprawdę żyje, nie musi udawać i nic nikomu udowadniać – naprawdę żyje.

„Ludzie cywilizowani utracili zdolność zachowywania ciszy, muszę się tego uczyć od natury, zanim zostaną dopuszczeni do obcowania z nią”

  Nie jest to łatwa lektura i z pewnością nie dla każdego. Przede wszystkim trzeba chcieć poznać historię autorki a także Afryki, od czasu do czasu czytać wspomnienia lub pamiętniki, poczuć zainteresowanie jak również nie zniechęcać się po trudnych początkach. Nie znajdziecie tutaj wartkiej akcji i zbiegów okoliczności – to zapis wspomnień będący pamiętnikiem w którym Karen otwiera całe swoje serce i dusze. Wspomnienia, uczucia, opisy, relacje, Afryka… Należy otworzyć się na Jej słowa, wspomnienia, na Afrykę… otworzyć aby poczuć i doświadczyć. Mnie się udało, chociaż muszę przyznać, że powieść mnie nie porwała, nie zachwyciła i nie urzekła. Jednak nie mogę powiedzieć, że jest zła i nie warta tego aby zwrócić na nią uwagę – to byłoby kłamstwo. Po prostu nie poczułam tego „czegoś”, nie złapałam przysłowiowego „bakcyla”. Nie wiem czy wynika to z treści, czy to nie był odpowiedni czas ale coś zgrzytało. Jednocześnie nie poczułam zawodu a z lektury byłam w miarę usatysfakcjonowana. Poczułam ciszę, spokój i przeniosłam się do Afryki, którą do tej pory znałam tylko z filmów a także powieści „W pustyni i w Puszczy”

Tytuł: Pożegnanie z Afryką | Autor: Karen Blixen | Wydawnictwo: Poznańskie | Okładka: twarda | Stron 462

123 myśli w temacie “„Pożegnanie z Afryką” Karen Blixen

  1. Znam tylko film, a i jemu opierałam się długo, bo dopiero w tym roku go zobaczyłam. Na książkę mam ochotę, ale jeszcze na regale mi nie zalega 😛

    Polubienie

    1. „W pustyni i w puszczy” doceniłam dopiero jako dorosła osoba – przeczytana w V klasie nie przypadła mi do gustu a opisy przyrody starałam się omijać. Kiedy dorosłam. nie przeszkadzały mi – odkrylam w nich rok i siłę powieści. Jednakże nie jest to moja ulubiona powieść 🙂
      W temacie Afryki… interesuje Ciebie? 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz