Na samym początku zobaczyłam okładkę z tygrysem w puszczy a w związku z tym, że kocham naturę postanowiłam poszukać informacji o tej pozycji. Potem były ilustracje i informacja, że to nie komiks tylko książka w stylu powieści graficznej lub bardziej albumu – opowiedziana za pomocą obrazów – tym co widzimy (a te są naprawdę niesamowite) a jej akcja rozgrywa się w dzikiej puszczy. Byłam pewna, że chcę ją przejrzeć. „LOVE. Tygrys” francuskieggo duetu Frédéric’a Brrémaud’a (scenariusz) oraz Federico Bertolucci (ilustracje) to pierwszy wydany komiks z serii LOVE do której w rodzimy kraju należą albumy: Tygrys, Lis, Lew i Dinozaur. Ich akcja rozgrywa się w naturalnym środowisku bez obecności i interwencji człowieka, dlatego pozbawiono je tekstu – tutaj siłą napędową są rysunki…. obrazy, które spokojnie można by poświecić na ścianie.
Historia jest zapisem jednego dnia z życia króla dżungli – majestatyczniejszego tygrysa, który musi walczyć o przetrwanie. Mimo iż jest potężny i w wielu stworzeniach wzbudza strach, tak jak inne zwierzęta każdego dnia zmaga się z przeróżnymi wyzwaniami i musi pokonywać przeszkody jakie niesie ze sobą nie tylko dzika przyroda ale również cykl życia. I tak czytelnik razem z tygrysem przedziera się przez chaszcze dzikiej dżungli. Podąża za nim i obserwuje…. widzi to jak spaceruje, broni swojego terytorium, tropi, szuka, poluje, ściga – walczy aby zdobyć coś do jedzenia. Jedno zwierzę, drugie, trzecie…. tygrys jest wiecznie głodny, tropi, węszy, poszukuje…. Na swojej drodze spotyka przeróżne zwierzęta, bardziej i mniej groźne (tapiry, słonie, pantery, pawie… ), zmaga się z coraz to nowymi wyzwaniami aż w końcu odnajduje. W końcu trafia na posiłek godny króla, który daje mu upragnione nasycenie.
Jak już wspomniałam powieść nie posiada słów a narracja jest prowadzona przy pomocy obrazów. Według mnie wszystkie są naprawdę urzekające i pomimo iż z nutą baśniowości, na swój sposób prawdziwe a już z pewnością dopracowane. Federico Bertolucci posiada niezwykły talent przenoszenia na papier nie tylko wyglądu ale przede wszystkim charakteru widniejących na nich zwierząt, targających nimi uczuć, jak również otoczenia w którym się znajdują, co sprawia, że czytelnik może poczuć się jakby przeniósł się do historii.
Mieć wrażenie, że razem z królem dżungli stawia kolejne kroki, przemierza bezkres dzikiej natury, dostrzec jej powiązanie ze zwierzętami, to jak zwierzęta i puszcza są od siebie zależne, stanowiąc jedną całość. Poczuć tę interakcje, więź, zależność i dzikość… agresję i siłę stworzeń silniejszych a także przerażenie oraz bezradność przegrywających odwieczną walkę o przetrwanie a także swoje życie. Zobaczyć ich wszystkie emocje: agresję, odwagę, siłę ale i przerażenie, czy strach, tak jakby potrafiły mówić ludzkim głosem. To naprawdę niesamowite…
Widać, że autorzy poświęcił sporo czasu i pracy nad albumem a przed przystąpieniem do pracy dokładnie się przygotował. Poszukałam trochę w sieci i na zagranicznych stronach znalazłam informację, że artysta przeprowadził wiele badań nad naturalnym zachowaniem tygrysa, tak aby jego powieść w jak najbardziej możliwie rzeczywisty sposób przestawiała zachowanie tygrysów żyjących na wolności (choć może nie wszystkich zachowań w jeden dzień), ich interakcji z innymi zwierzętami jak również dzikości natury. Wędrując z tygrysem czytelnik nie tylko obserwuje naturę dostrzegając to tego jak bardzo jest dzika, tajemnicza, niebezpieczna, czy żyjących w niej stworzeń ale również co skrywa. Jakimi rządzi się prawami i co jest jej nieodłączną częścią, tym samym nikogo nie powinien zdziwić fakt, że w powieści znajdziemy obrazy przemocy i przetrwania w naturze.
Tak więc jest przemoc, polowanie, zabójstwo ale i cykl rozmnażania – zwierzęcy „sex” ślimaka, czy słonia i to ukazane w dość realny sposób – prawdziwy, niczym wyjęty z natury, czy filmów przyrodniczych (uwielbiam od dziecka i ten wspaniały głos Krystyny Czubaszek <3). Surowa rzeczywistość, nieodłączne elementy życia, przetrwania i zapewnienia bytu gatunkowi…. Narodziny, życie, śmierć, ponownie narodziny…. Jedno się rodzi, drugie umiera by inne mogło przeżyć. Krąg Życia. W mojej opinii album jest naprawdę niesamowity i robi wrażenie – przynajmniej na mnie zrobił i jako osobę od dziecka kochającą naturę i czującą z nią więź być może nawet zachwycił. Niektóre sceny przypominały mi trochę „Księgę Dżungli”, zarówno tę książkową ze swoją brutalnością i realizmem, jak i zdecydowanie łagodniejszą (aby nie powiedzieć słodką) Disney’a, czy też lubianą przeze mnie filmową. Jest też coś z „Króla Lwa” – śmierć, krąg życia, przetrwanie i nie tylko… Niby zwierzęca baśń, może thriller a nawet horror a nie do końca… jednocześnie mocno okrojony dokument przyrodniczy o konkretnym gatunku oraz łańcuchu pokarmowym.
Na stronie rodzimego wydawcy widnieje informacja, że jest to uniwersalna opowieść dla czytelników w różnym wieku – zarówno dorosłych, młodzieży jak i dzieci. Jeśli chodzi o dwie pierwsze grupy wiekowe to owszem – zgadzam się, natomiast w przypadku dzieci wszystko zależy od ich wrażliwości i tego ile rozumieją. Wiem, że już 5, czy 6-latkowie oglądają filmy przyrodnicze, gdzie są świadkami polowania lwic na gazelę, małe antylopy i ich śmierci a potem konsumowania, bądź też scen rozmnażania (ja oglądałam) czego zbytnio nie przeżywają lub nie przezywają w ogóle, jednak nie każdy maluch będzie reagował tak samo, tym bardziej, kiedy zobaczy tak dosadne i realne grafiki. Jednak sama wiem po sobie, że mimo iż od najmłodszych lat (4-5 lat?) kochałam i oglądałam filmy przyrodnicze sceny podchwytywania przez lwicę bezbronnej gazeli, rodziły w sercu smutek i doprowadzały do łez. Mimo iż wiedziałam, że to nieodłączny cykl życia, było mi ich żal – zawsze kibicowałam „ofierze” i cieszyłam się, kiedy tej udało się zbiec, z kolei na scenach sexu zwierząt, mimo iż nie wzbudzały we mnie żadnych emocji, rodzice kazali mi i siostrze wychodzić z pokoju (dla mnie były „normalne”). Tak więc najlepiej aby rodzic przejrzał album sam a potem zdecydował, czy jest od odpowiedni dla jego dziecka i do jakiego wieku powinien być skierowany. „LOVE Tygrys” to naprawdę ciekawy album, który może choć nie musi zachwycić, czy się spodobać. Powtórzę jeszcze raz: niby zwierzęca baśń, może thriller a nawet horror a jednocześnie mocno okrojony dokument przyrodniczy o konkretnym gatunku oraz łańcuchu pokarmowym (z nutą „Księgi Dżungli” i „Króla Lwa”). Można poczuć klimat, dzikość, zależność natury, interakcje, poczuć to co czują zwierzęta… doszukać się pewnych nawiązań (np. zwierzęta mogą być karykaturami ludzi), ale i tematów do poważnych i ważnych rozmów nie tylko o naturze i życiu. Całość opatrzona świetnymi grafikami z bardzo dobrze dobranymi kolorami oraz odcieniami a do tego starannie wydana, co na swój sposób czyni z powieści małe dzieło sztuki. Nie zapomnijmy o zakończeniu, które nie jest aż tak oczywiste jak mogłoby się wydawać i może zaskoczyć.
Jednocześnie biorąc pod uwagę znakomitą grafikę i klimat spodziewałam się czegoś mniej powtarzalnego (tygrys goni tapira, tygrys goni gazelę itp. a to przeplatane scenami z życia innych stworzeń) i czasem mało prawdopodobnego a bardziej pouczającego. Zabrakło między innymi morału o „majestatycznego zwierzęcia z dżungli”, czy też innego podobnego stwierdzenia. W każdym bądź razie zawodu nie było. Całość jest nastawiona na miłość to przyrody, co również jest ważne – uważam, ze to świetna powieść graficzna
CIEKAWOSTKA
1. Autorzy kochają przyrodę i na sercu leży im ich dobro
2. W albumie „Tygrys” zmierzyli się z dżunglą, „Lis” północną wyspą pokrytą śniegiem, natomiast „Lew„. „Dinozaur” przenosi czytelnika około 100 milionów lat wstecz, gdzie ten podąża razem z dinozaurami.
3.
Tytuł: LOVE Tygrys | Scenariusz: Frédéric Brrémaud | Ilustracje: Federico Bertolucci | Wydawnictwo: Scream Comics | Okładka: twarda | Stron: 80