Książki

„Piekarnia czarodzieja” Gu Byeong-mo | Wydawnictwo Kobiece

  Tytuł wzbudził moje zainteresowanie – brzmiał słodko i aromatycznie zarazem. Przeczytany opis i słowa „koreańska baśń”, tylko podsyciła tę ciekawość (uwielbiam baśnie), przeczytany fragment wypełnił lekkim zniechęceniem w rezultacie zrezygnowaniem, natomiast umieszczane przeróżne opinie sprawiły, że ponownie zainteresowałam się tym tytułem. Zdecydowałam po raz drugi przeczytać umieszczony w internecie darmowy fragment a po krótkim zastanowieniu, podjęłam decyzję aby jednak spróbować – wszakże to jedynie kilkanaście stron.

TREŚĆ
  „Piekarnia czarodzieja” Gu Byeong-mo od wydawnictwa Kobiecego young, to „Piekarnia w której spełniają się niebezpieczne życzenia”. Wszystko za sprawą wypieków, które przygotowuje pracujący tam piekarz ze specyficznym, powiedziałabym „dziwnym” a nawet „makabrycznym” poczuciem humoru. Takie ciasteczko cynamonowe nie jest zwyczajną kruchą i aromatyczną słodką przekąską to kawy – tak naprawdę to Diabelskie Ciastko Cynamonowe. Podobnie jest z Migdałową Laseczką Wspomnień, Marcepanową laleczką voodoo czy Pokojowy Scone z Rodzynkami (tudzież mysimi bobkami). Wyglądają zwyczajnie – jak zwykłe łakocie, pachną cudownie, niejednokrotnie wspomnieniami przenosząc do czasów dzieciństwa, jednak w rzeczywistości do końca nie są tym czym się wydają. Ich zjedzenie przynosi nieoczekiwane skutki i to zarówno te pozytywne jak i nieoczekiwane – mroczne.

„W piekarni czarodzieja czekają na ciebie magiczne przysmaki, jednak uważaj, co wybierasz.”

  Do tej całodobowej piekarni z której unosi się aromatyczny zapach cudownych wypieków, zupełnie przypadkowo trafia chłopiec (jego imienia nie poznajemy). Jego życie nie było i nie jest usłane różami. Jako 6-latek zostaje porzucony na dworcu przez jego matkę a co zaskakujące ojciec nie zgłasza zaginięcia syna – tylko dzięki przypadkowej kobiecie trafia ponownie do domu. Jednak i tam nie zaznaje miłości – ojciec nie zwraca na niego uwagi, natomiast przyrodnia siostra razem z macochą wykluczają z rodziny. Pewnego dnia za sprawą pewnych wydarzeń główny bohater musi jak najszybciej uciekać ze swojego domu. Schronienie znajduje u Piekarza, od którego codziennie kupował pieczywo (mimo iż nie lubił pieczywa). Jedyne co musi to pomagać w prowadzeniu jego strony internetowej. Na miejscu chłopiec dowiaduje się, że nie jest to zwykła piekarnia i jaką moc mogą mieć wszystkie proponowane w niej wypieki. Ich wykonanie jest niezwykle proste, natomiast zjedzenie dostarcza przyjemności ale i niesie ze sobą konsekwencje.

Co zrobi chłopak kiedy jego oczom ukaże się zawsze „w przygotowaniu” lub „niedostępne” ciastko o tajemniczej nazwie Cofacz czasu? Czy w obliczu bólu, cierpienia oraz strachu skorzysta z jego magicznej mocy? A może jednak pozwoli na to by życie samo się potoczyło?

The cover of The Wizard’s Bakery

OGÓLNIE O BAŚNIACH, TRADYCJI I CO NIECO O KULTURZE KOREI ORAZ ZACHODU
  Na samym początku powinnam podkreślić fakt, że nie przypominam sobie abym do tej pory miała kontakt z baśnią koreańską w takiej formie. Baśnie chińskie i japońskie owszem, jednak nie te bezpośrednio z Korei. I tutaj przystępując do lektury tej książki, należy mieć na uwadze jedną bardzo ważną – istotną rzecz. To zupełnie odmienna kultura od tej która jest znana powszechnym Europejczykom – to zupełnie inny świat, nieco odmienne wątki, motywy, treść. Już same legendy koreańskie a nawet chińskie i japońskie bywają „mroczne”, bardzo często wypełnione duchami, czy demonami. To na podstawie tych baśni oraz legend w tym także tych miejskich powstają przeróżne horrory i filmy grozy. Podobnie jest z baśniami hinduskimi i afrykańskimi, które opowiada się tamtejszym dzieciom – mieszkańców bądź plemiona nie szokuje fakt, że ktoś zabija dziecko, człowiek zostaje rozszarpany przez leśnego demona lub żona zabija męża przez obcięcie głowy. Dla nas Europejczyków szokujące – tam normalne, bo to ich kultura oraz tradycja.

  Podobnie jest z „Piekarnią Czarodzieja” – jak głosi opis to koreańska baśń nasycona magią i elementami fantastyki. I tutaj taka moja uwaga…. o ile w Korei być może książka rzeczywiście znajduje się w dziale książek dla dzieci, tak tutaj zastanowiłabym się nad tym, czy rzeczywiście ją w tej kategorii umieszczać. Baśń brzmi słodko i niewinnie, jednak rzeczywistość może okazać się inna. Baśń owszem, jednak nie aż tak słodka, niewinna i infantylna jak mogłaby się wydawać – to bardziej baśń w stylu baśń braci Grimm i to w oryginale… powiedziałabym, że dla nieco starszej młodzieży oraz dorosłych.

FABUŁA KSIĄŻKI – JĘZYK, AKCJA
   Cała historia kręci się wokół tytułowej tajemniczej piekarni w której jak się okazuje wypieki posiadają moc spełniania nawet najskrytszych pragnień i największych marzeń. Jednak to co wydaje się być tak proste, oczywiste i wspaniałe – przynoszące radość i wywołujące uśmiech na twarzy (kto nie chciałby aby ziściły się jego marzenia) jednocześnie niesie ze sobą poważne w skutkach konsekwencje, których nie dostrzegamy od razu a dopiero po jakimś czasie.
Kiedy spotykamy głównego bohatera, którego życie sprowadziło do magicznej piekarni, powoli zaczynamy poznawać jego historię – bolesną, ciężką, przerażającą… wiele tajemnic skrywanych od lat, które ranią serce. Dowiadujemy się nie tylko o tym czego doświadczył bohater ale i razem z nim o magicznych właściwościach ciastek w tym wypieku „Cofacz Czasu”. Od tego momentu razem z historią chłopca równocześnie zaczynamy poznawać historie różnych osób, które takie ciastka zakupiły…. wiele smutnych, wręcz bolesnych wydarzeń i sytuacji, które sprawiły, że owi ludzie sięgnęli po ten wypiek. O tym jakie przyniósł korzyści, co im zaoferował i czy poprawił los ale i skutkach… głęboko skrywanej prawdzie – bo przecież nie ma nic za darmo, jeśli bierzesz musi dać coś w zamian.

  Te dwa wątki przeplatają się ze sobą, łącząc się i tworząc idealną całość. Historię spójną, choć bardzo krótką, zawierającą wiele prawd o życiu i nie tylko…. Wszystko napisane ze spokojem i harmonią – baśniowym językiem, w baśniowym stylu i z klimatem. Bez akcji i jej zwrotów, brawury, wybuchów, wyskoków i całą masą dialogów… tutaj jak w wielu baśniach liczą się słowa i treść, które płyną jak rzeka. Wewnętrzne przemyślenia, rozterki…. można by rzecz poezja. I przesłanie – lekcja życia a także aby czytelnika skłonić do refleksji.

„Dlaczego ludzie uczucia nie mogą się rozpuścić jak sól w gorącej wodzie? U niektórych puszka tuńczyka ma dłuższy termin niż emocje. Nagle zdałem sobie sprawę, że sól się rozpuszcza, ale nie znika. Bez siłowego oddzielenia pozostanie w wodzie na zawsze.”

https://www.instagram.com /wydawnictwo.kobiece/

PRZESŁANIE
   „Piekarnia czarodzieja” to nie tylko baśń w stylu baśni Baśni Grimm i książka z wieloma wyraźnymi elementami fantastyki (książkę można zaliczyć do kategorii fantastyka). Mimo iż historia może sprawiać takie wrażenie, tak naprawdę skrywa w sobie znacznie więcej. W trakcie lektury mamy okazję poznać inną, być może zupełnie obcą nam kulturę – postrzeganie rodziny, dzieci a nawet jednostki, czy rola kobiety zarówno w małżeństwie jak i wychowywaniu dzieci.
Nierzadko jesteśmy świadkami przemocy zarówno fizycznej (np. przemoc seksualna wobec młodocianych) jak i fizycznej, czy nawet samobójstwie. Dostrzegamy jak krzywdzące potrafi być życie – ile przynieść bólu (większość wydarzeń z życia chłopca jest smutna) ale i pięknych chwil – szczęścia, miłości (chłopiec w piekarni odnajduje nie tylko schronienie ale i dom) a także nadziei oraz piękna.
W filozoficzny aczkolwiek ładny sposób mówi o przeznaczeniu (postać czarodzieja), czasie, marzeniach, kolejnej szansie i decyzjach, które podejmujemy. Zwraca uwagę na konsekwencje podejmowanych przez nas działań, pokazując jak mogą one wpłynąć na nasz los i życie innych – przynieść korzyści ale i konsekwencje przed którymi czy tego chcemy czy nie, nie uda nam się uciec. Tym samym zachęca do zastanowienia się nad tym co zrobimy i jaki wykonamy krok – przeanalizowaniu, czy jest to nam potrzebne, czy możemy się bez tego obejść… bo każda podjęta przez nas decyzja, pragnienie, każde życzenie, które się spełni, weźmie coś w zamian… prędzej czy później sprawiedliwość nas dopadnie, czy chcemy tego czy nie.

Wszystko do nas wraca – zarówno to dobre, jak i to złe. Za wszystkie swoje czyny prędzej czy później zapłacimy, jednak zawsze mamy dwie możliwości – szanse na to aby zdecydować, którą ścieżką życia pójdziemy co pokazuje REWELACYJNE DWOJAKIE ZAKOŃCZENIE

ZAKOŃCZENIE HISTORII
   Jak już wspomniałam autorka proponuje dwa otwarte zakończenia, które różnie wpłyną na życie bohatera – jedną z opcją TAK, drugie z NIE. Czytelnik sam może podjąć decyzję, którą ścieżką podąży główny bohater – czy skorzysta z pomocy piekarza i magii zaklętej w wypiekach, czy jednak mimo iż cierpi, zda się na los i pozwoli biec wydarzeniom w swoim tempie i kolejności, bo przecież w sercu jest jeszcze nadzieja. Wybór jest trudny i każdy niesie ze sobą jakieś konsekwencje.

  Według mnie to świetny zabieg, dzięki któremu czytelnik ma miejsce i szansę na chwilę refleksji odnośnie znaczenia i sensu życia, podejmowanych decyzji a także tego co one ze sobą niosą.

„- Sam zły wybór nie jest problemem – powiedział po krótkiej przerwie. – Chodzi mi o to, że trzeba brać odpowiedzialność za skutki swoich działań.

PODSUMOWANIE
  „Piekarnia czarodzieja” z pewnością nie spodoba się każdemu. Nie każdy lubi powieści fantastyczne tudzież młodzieżowe z elementami fantastyki, akcja płynie bardzo powoli (nie ma nagłych zwrotów akcji, brawurowych scen, wybuchów itp.) i niewiele tutaj dialogów a nacisk kładzie się na historię, chwile zadumy i skłanianie do refleksji oraz morał – bycie sam na sam ze słowem i historią. Ponadto tematy jakie porusza i w jakim stylu nie każdemu przypadną du gustu. Jednocześnie wiele osób zainteresuje, urzeknie a nawet zachwyci swoimi wypiekami, aromatem, prostotą, nietuzinkową magią oraz klimatem – słodko-gorzkim okraszany lekkim mrokiem. Z jednej strony jest w niej coś słodkiego i lekkiego niczym w bajkach dla dzieci, natomiast z drugiej nic z dziecinności – KSIĄŻKA ANI TROCHĘ NIE JEST DZIECINNA. Klimatyczna i przerażająca zarazem – pokazująca uroki i słodycze życia jak również jego mroczną stronę, okrutny obraz człowieka… ale pokazująca dobro, które skrywają ludzkie serca, cząstkę człowieczeństwa i dająca nadzieję oraz wiarę w lepsze jutro i lepsze dni…

https://www.instagram.com /wydawnictwo.kobiece/

 MOJA OPINIA
Osobiście jak co niektórzy nie będę zachwycać się, czy to książką, czy okładką (choć ta przyciąga wzrok). „Piekarnia..” nie urzekła mnie i nie porwała, aczkolwiek zaintrygowała, jednocześnie wprowadzając pewien niesmak – może bardziej budząc wątpliwości. Nie chodzi o to, że książka jest nudna, głupia i banalna ale o samą treść, która na polskie realia jest zupełnie obca a nawet może wydawać się dziwna jak również „żarty” piekarza, które były wręcz makabryczne i absurdalne… taka baśń, bo nie da się temu zaprzeczyć, jednak w pierwotnym założeniu – baśń, która nie uległa popkulturze, słodzeniu, lukrowaniu, fałszowaniu prawdy a pozostała rodzima – wszystkie ludowe porzekadła, miejskie legendy i klechy, które krążyły po lasach, miastach i wsiach a pewnego dnia zostały spisywane przez Braci Grimm….

  Nie da się ukryć, że „Piekarnia czarodzieja” jest dość specyficzna – zupełnie inna od tego co jest nam znane. Jednak to nie oznacza, że się nie spodoba. Jeśli o mnie chodzi okazała się dość ciekawym doświadczeniem i odskocznią od odskocznia od tradycyjnych baśni i książek które czytam. Treść mimo iż dość szokująca, nie jest głupia, czy pozbawiona sensu, natomiast finał mimo iż dla mnie nie zaskakujący – satysfakcjonujący i pasujący do treści. Jednocześnie brakowało mi w niej tego „czegoś” co by mnie porwało i naprawdę zafascynowało. Możliwe, że gdybym była ciut młodsza (jednak nie młodzież i nie dziecko), nawet pomimo tego, że czytam baśnie i książki młodzieżowe „Piekarnia…” bardziej by mi się spodobała? Nie wiem… wszakże nie jest to odpowiednia powieść dla niedojrzałych czytelników a z pewnością nie dla dzieci (według mnie nie powinna znaleźć się w kategori „young”). Jednak co czytelnik to opinia, dlatego jeśli będziecie mieli okazję przeczytać, tę książkę, zróbcie to i sami przekonajcie się, czy Was porwie, czy też nie.

  Jak wspomniałam jestem przekonana, że nie jest to pozycja dla każdego, niemniej nie szkodzi dać książce szansę. Język jest prosty, sama fabuła mimo iż niedługa i niezbyt rozbudowana: ze swoistym klimatem, i mimo kontrowersyjnych jak dla młodzieży wątków, z przesłaniem – udzielająca kilka cennych lekcji miedzy innymi odnośnie podejmowanych przez nas decyzji (zarówno dobrych jak i złych) a także konsekwencji jakie one ze sobą niosą przed którymi nie uda nam się uciec. Tym samym może skłonić do refleksji.

„Bajki mogą być fikcją, lecz nie są kompletnym nonsensem. Choć czasy i obyczaje przychodzą i odchodzą, natura ludzka wcale nie zmienia się radykalnie.

UWAGA
Według mnie nie jest to książka dla dzieci – mamy w niej wątek wykorzystywania seksualnego a życie naszego bohatera przeważnie jest smutne, bolesne i dość przytłaczające. Owszem pojawia się słodka, ciepła, życzliwa Piekarnia Czarodzieja (pełna magii wykorzystywanej do dobrych, jak i złych celów), jednak tak naprawdę ona jest jednym z elementów akcji powieści. Tak naprawdę nie jest to łatwa lektura – to nie bajeczka do czytania przed snem a głębsza historia z przesłaniem, które nie każdy dostrzeże. Powiedziałabym, że dla starszej młodzieży oraz dorosłych.

Tytuł: Piekarnia czarodzieja | Autor: Gu Byeong-mo | Wydawnictwo: Young (Wydawnictwo Kobiece) |  | Okładka: twarda | Liczba stron: 226 | Data wydania: 24 marca 2021

fotografia    II

519 myśli w temacie “„Piekarnia czarodzieja” Gu Byeong-mo | Wydawnictwo Kobiece

  1. U Ciebie o niej usłyszałam. Bardzo mnie zaciekawiła. Wiesz jak uwielbiam baśnie. Podoba mi się, że mają w sobie coś z grimmowskich opowieści. Taki mroczny klimat zawsze mi pasował.

    Polubienie

    1. Według mnie na każdą książkę musi przyjść odpowiednie miejsce, pora czas… każda książka wymaga właśnie tego „dnia” ale i odpowiedniego nastroju, dlatego uważam, że dobrze iż zamierzać dać książce szansę, bo rzeczywiście za drugim razem możesz odebrać ją zupełnie inaczej 😉

      Polubienie

    1. Jeśli książka wzbudziła ciekawość, może mając okazję sprawdzisz, czy Ci się spodoba… to dość specyficzna lektura, która spodoba się lub nie, jednak nie szkodzi spróbować, tym bardziej jeśli intryguje 🙂

      Polubienie

      1. Bardzo zaintrygował mnie album „LOVE. Tygrys”. Ilustracje rzeczywiście piękne i byłyby np. atrakcyjną ozdobą ścian w pokoju. Ewentualnie sprawdziłyby się jako tapety na komputerze lub smartfonie. 🙂 A co do „Księgi dżungli”, napisałaś, że lubisz pewną filmową wersję. Czy chodzi o film z 1994 r., w którym wystąpili m.in. Jason Scott Lee i Lena Headey, jeśli można zapytać?

        Polubienie

      2. Leksykon roślin „Power Plant” wydaje się bardzo ciekawy dla kogoś, kto trzyma w domu różne rośliny lub dopiero to planuje. Ja jednak musiałam z zieleni zrezygnować, bo mój kot ma duże skłonności do dobierania się do kwiatków itp. Owszem, nie wszystko jest trujące dla zwierząt, ale wolę nie ryzykować.

        Polubienie

      3. Ojej.. i co pożera je? Wszystkie? Nawet storczyki? A może zawiesić paprotki na ścianie – one wchłaniają promieniowanie

        Polubienie

      4. Kładł się w roślinach, gryzł je – lepiej było nie ryzykować. Storczyki w domu też były i szybko poszły w odstawkę, nim zdążył się do nich dobrać (kiedyś słyszałam, że zwierzak może się ponoć nimi zatruć). Po prostu wydało się te kwiaty komu innemu. Paprotki na ścianie też odpadają, bo pewnie by wtedy jeszcze chętniej biegał po ścianach.

        Polubienie

  2. Spodobała mi się recenzja „Snu o okapi”. Okładka przyciąga wzrok od razu, ale treść… Wcześniej wydawało mi się, że to typowa, może trochę mroczniejsza baśń dla dzieci. A tu to chyba jedna z tych, które warto mieć na półce.

    Polubienie

    1. Okładka.. jest w niej coś magicznego…. czy dla dzieci? Dzieci w jakim wieku? 😉
      Wiesz… mnie urzekła bo ja lubię obcować ze słowem ale nie każdy lubi.. ktoś porównał ją do książek Małeckiego – nie wiem, nie znam sie i nie potwierdzę.

      Polubienie

  3. U Ciebie zawsze wiele książek… I jest co wybrać i jest czym się zainspirować. Lubię tu wpadać i czytać Twoje słowa o książkach 🙂

    Polubienie

  4. Czytałam gdzieś o niej bardzo entuzjastyczną recenzję, ale uznałam wtedy, że to jednak nie moje klimaty. Potem przejrzałam ją w księgarni, bo okładka bardzo ładna 😀 Ale po twojej recenzji upewniłam się tylko, że to nie książka dla mnie.

    Polubienie

  5. A ja lubię to co inne dziwne, mroczne, lubię smaki innych kultur a jeszcze ten motyw wyboru przy zakończaniu podoba mi się i z chęcią wezmę to ciasteczko na półkę jak gdzieś dorwę ❤ ah ten strop faktycznie mi się zawali xD

    Polubienie

  6. Co do „Franka i Finki”, nie miałam styczności z ich perypetiami. Cała twórczość A. Jadowskiej wciąż zresztą przede mną, ale chętnie to kiedyś nadrobię, bo od dłuższego czasu chodzi za mną nazwisko tej autorki.

    Polubienie

  7. Fajnie mi się czytało recenzję tej książki Jadowskiej. W tym roku pewnie poznam w końcu autorkę – choć nie od tej akurat pozycji 🙂 Mam na liście kilka części Dory Wilk, więc prędzej czy później którąś wypożyczę.

    Polubienie

      1. Nie, do biblioteki idę dopiero za tydzień. Mam stosik do przeczytania, ale już wiem, że nie wyrobię się ze wszystkim, więc co nieco prolonguję. Co nie przeszkodzi mi w wypożyczeniu następnych, być może właśnie Dory 😉 Na liście must read mam 30 bibliotecznych książek 🙂

        Polubienie

      2. Tak 🙂 Na tej liście są przeróżne książki, od Biblii po komedie kryminalne. Ogólnie mam co czytać, nie chcę recenzować wyłącznie książek od wydawnictw 🙂

        Polubienie

      3. Chcę poznać przekłamania – co jest na kartkach, a co mówi kler. Oczywiście wiem, że nie znajdę wszystkich manipulacji, bo przepisywano ją tyle razy, że nie da się już dokopać do pierwotnych treści. Każdy, kto miał władzę i chęci, miał też wpływ na jej treść. Na studiach dowiedziałam się, jak łatwo było to robić. Nie wiem jeszcze które wydanie wybiorę. Chciałabym najstarsze, jakie się da.

        Polubienie

      1. Myślę, że to trochę za szeroki temat na recenzję 🙂 Wyszłaby z tego praca na kilkanaście stron Worda co najmniej. Nie chodzi mi o opinię typu: fabuła trochę chaotyczna, autor zbytnio podkolorował niektóre fakty 😉

        Polubienie

      2. Może, zobaczymy 🙂 Czytanie pewnie trochę mi zajmie, więc przyjdzie prolongować. Myślałam, żeby poszukać jej na jakimś OLX etc., ale z drugiej strony nie chcę wydawać na nią pieniędzy. Więc zostaje biblioteka. Przy okazji podpytam: katolicka „obowiązująca” to B. Tysiąclecia czy jakieś inne wydanie? 🙂

        Polubienie

      3. Szkoda, ale nic to. Wypożyczę tę, która jest w najbliższej bibliotece 🙂 Ma też inne ciekawie zapowiadające się książki z mojej listy, np. „Wodnikowe wzgórze”, „Bóg urojony” Dawkinsa czy Hannę Krall. Jest również Jadowska 😉

        Polubienie

      4. Przepraszam:( W kościele obowiązuje Tysiąclecia z tej korzystają….

        O „Wodnikowie….” no ciekawe jak ocenisz…. reszty nie znam 😉

        Polubienie

      5. Hannę Kral mogłaś czytać w szkole. „Zdążyć przed Panem Bogiem” to jest (była?) lektura.

        „Wodnikowe wzgórze” pewnie wypożyczę już w piątek, o ile mi go nikt nie podbierze 😉

        Polubienie

  8. O Jadowskiej już gdzieś słyszałam. Nie miałam okazji czytać jej książek. Nie wiem, czy to dla mnie. Rzadko też pociągają mnie polscy autorzy, że tak powiem.

    Polubienie

Dodaj komentarz