Książki

„Ucieczka z Krainy Czarów. Prawdziwa historia Królowej Kier” Elisa Puricelli Guerra | Akapit Press

  Lubię baśnie, legendy podania i wszelkie podobne im motywy. Za interesujące uważam również wszelkie reetelingi, opowiadania a także powieści na motywach baśni lub takie, których bohaterami są postacie ze znanych baśni np. zupełnie inna wersja bajki o Kopciuszku lub „Przygody Małej Syrenki” widziane z punktu patrzenia złego Jafara. Tutaj od razu muszę przyznać, że żadnej takiej książki nie czytałam, jednak po prostu jestem ich ciekawa. Właśnie dlatego „Ucieczka z Krainy Czarów. Prawdziwa historia Królowej Kier” włoskiej pisarki literatury dziecięcej Elisy Puricelli Guerry wzbudziła moje zainteresowanie i od razu wpisałam ją na listę, kiedy tylko się o niej dowiedziałam.  Akcja książki rozgrywa się w świecie stworzonym przez Charlesa Lutwidge’a autora „Alicji w Krainie Czarów”. Poznajemy młodziutką dopiero trzynastoletnią przyszłą Królową Kier, która ma zupełnie inne plany na życie – inaczej widzi swoją przyszłość. Nie pochwala rządów swojej matki Królowej Mieczykowej, która sprawuje władzę surową ręką i jest bardzo sroga a sama dziewczynka nie chce wychodzić za mąż a w przyszłości przejąć władzę w Krainie Czarów. Pozbawiona matczynej miłości a także zainteresowania czuje się samotna, opuszczona i bezradna. Brakuje jej tego wszystkiego co mają zwyczajne dzieci w tradycyjnej rodzinie – ciepła, czułego pocałunku, przytulenia, szczerej rozmowy. Zamknięta w czterech ścianach zamku, tak naprawdę nie wie jak wygląda świat. Marzy o tym aby podróżować aby dzięki temu znaleźć swojego miejsce na świecie – swój własny cel. Niestety jej los został już przesądzony – ma na zawsze pozostać w zamku a po wyjściu za mąż przejąć władzę po swojej matce. Bezradna szuka pomocy w bibliotece. Tam w jednej z ksiąg znajduje informację, że Czas jest człowiekiem, który zarządza losem każdej osoby. W sercu nastolatki rodzi się nadzieja. Postanawia uciec z zamku, odnaleźć Czas i poprosić go o to aby ten zatrzymał wskazówki zegara, by nigdy nie została przerażającą Królową Kier.

„Jedno jest pewne, w Krainie Czarów nic nie jest takie, jakie się wydaje”

  Nie będę ukrywać, że nigdy jakoś specjalnie nie przepadałam za „Alicją w Krainie Czarów”, choć już chyba w wieku 7 lat w bibliotece zaintrygowała mnie wspomniana lektura i to wtedy przeczytałam ją jako pierwsza. Cały świat stworzony przez Charlesa Lutwige, język powieści… wydawały mi się dziwne, nieco niezrozumiałe, zagmatwane – ciężkie mimo iż przecież czytałam encyklopedie i klasyki. Jednak w przypadku „Alicji…” coś nie zgrzytało, choć nie mogłam odmówić książce swoistego klimatu. Niemniej sam pomysł na to aby przedstawić historię przyszłej Królowej Kier uważam za bardzo ciekawy a nawet świetny, mimo iż była ona jednym chyba z nielicznych czarnych charakterów, których nigdy nie potrafiłam polubić. W czarnych charakterach zawsze podobało mi się to, że wiedzą czego chcą, są to ludzie silni, z jasno ustalonym celem, charakterem, którzy twardo stąpają po ziemi. Zdecydowani i zdeterminowani aby osiągnąć swój cel. Potrafiący myśleć i to bardzo często nietuzinkowo ale czasem i skrzywdzeni przez bliskich, zwykłych ludzi, życie… Nie filigranowe laleczki potrzebujące opieki księcia, czy gałązki, które złamią się na wietrze a osoby, które potrafią same zadbać o siebie i swoje interesy. Jednak Królowa Kier… w moich oczach była po prostu wariatką, mającą chore ambicje, plany, wyobrażenia. Jakby uciekła z zakładu dla obłąkanych. Z drugiej strony cały świat stworzony przez Charlesa był jakby „nawiedzony”. Jednocześnie zawsze interesował mnie fakt, dlaczego Królowa była taka a nie inna – przyczyny jej zawiści, złości, szaleństwa. Dlaczego sprawowała władzę aż tak srogą ręką, dlaczego wiecznie krzyczała, była niezadowolona, posądzała wszystkich o spisek i chciała skrócić o głowę.

Co nią kierowało? Co stało się w dzieciństwie? Kto i dlaczego tak bardzo ją skrzywdził? Czemu tak a nie inaczej….

   To przywołało mi na myśl film „Czarownica”, który z kolei pozwala poznać historię Diaboliny ze „Śpiącej Królewny”. I na to liczyłam sięgając po „Ucieczkę z Krainy Czarów…”

„Nie staraj się być na siłę, kim nie jesteś. Nikt nie powinien. Każdy ma prawo zachowywać się tak jak podpowiada mu serce. I dążyć do tego co czyni go szczęśliwym”

  Powieść włoskiej pisarki nie jest opowieścią o Królowej Kier, którą znamy z „Alicji w Krainie Czarów” mimo iż obraz przyszłej władczyni ma z nią wiele wspólnego, dzięki czemu wiemy, że to ta sama postać. Tutaj spotykamy nastolatkę, która ma zupełnie odmienną wizję swojej przyszłości – plany, marzenia , pasje. Powoli poznajemy jej dzieciństwo, to jak i w jakim otoczeniu a także warunkach dorastała, rozwijała się, mieszkała. Dostrzegamy, że z jednej strony była rozpieszczana i faworyzowana a z drugiej tak wiele wymagano. Tyle presji, nacisku na to by pozostać elegancką, nienaganną, wyrachowana i nosić się z podniesionym czołem. Zawsze dobrze wyglądać, odpowiednio chodzić, ubierać się, wysławiać… a przecież ona była jeszcze dzieckiem – młodą osóbką, która potrzebowała rodzicielskiej miłości, ciepła, zainteresowania. Nigdy nie usłyszała słów „Kocham Cię”, „Córeczko” – tak naprawdę nikt nigdy nie zainteresował się nią jako człowiekiem, jedyne co obchodziło wszystkich to to, by w przyszłości przejęła władzę po matce i sprawowała ją twardą ręką. Nie było to szczęśliwe dzieciństwo – nic więc dziwnego, że dziewczynka chciała to zmienić, marzyła o tym by samej decydować o swoim losie a także znaleźć cel życia – swoje miejsce.

„Kot się uśmiechnął. – Twój preceptor ma rację, szczypiorku. – Uśmiech Kota powiększył się a jego puchate ciałko zaczęło znikać. Po chwili zostały tylko zęby ułożone w kształt półksiężyca. – Czasem w książkach piszą same bzdury. -Zęby błysnęły. – Zapamiętaj jedną rzecz cukiereczku. Dobrze ją zapamiętaj, bo jest ważna: masz wybór. Zawsze masz wybór. Każdy jest wolny, wszystko zależy od ciebie, wszystko jest w twoich rękach…”

  Wraz z rozwojem fabuły obserwujemy zmiany jakie zachodzą w głównej bohaterce. Poznajemy jej wnętrze w tym także myśli i psychikę – wszystko to co nią kierowało i skłaniało do takich a nie innych decyzji, co wpłynęło na fakt, że stała się taka a nie inna. Całe podłoże psychologiczne, które mogło doprowadzić i doprowadziło do tak diametralnej zmiany w sposobie myślenia, zachowywania się, postrzegania świata i postępowania przyszłej królowej. Wszystko to co pozostawiło ślad w jej sercu i psychice. Czytelnik ma możliwość i okazję aby zobaczyć zupełnie inny punkt patrzenia – drugą stronę zaczarowanego lustra co sprawia, że postać staje się bardziej ludzka, życzliwsza a może nawet bliższa sercu. Niewykluczone, że czytelnik zacznie jej współczuć, poczuje żal i smutek – zapragnie mocno przytulić do serca, powiedzieć „wszystko będzie dobrze”, „Jesteś silna”, „Twoja Mama na pewno Ciebie kocha, tylko nie potrafi okazywać uczuć”. Kto wie? Może losy młodej królowej poruszą i wzruszą – nawet do łez?
Co ciekawe a nawet i intrygujące, to fakt, że przez całą powieść nie poznajemy imienia głównej bohaterki. Podczas gdy dziewczynka przez cały czas robi wszystko aby odmienić swoją przyszłość i nie zostać surową władczynią, znienawidzoną przez swój lud, wszyscy zwracają się do niej „przyszła Królowa”, tak jakby postawiono na niej pieczęć a los nastolatki już z góry został przesądzony i nie dało się go zmienić.

Jednak czy tak było w rzeczywistości?
Czy nasza przyszłość rzeczywiście jest gdzieś zapisana i nie istnieje żadna siła, która mogłaby to zmienić a my musimy się z tym pogodzić?
Czy los Królowej Kier został przesądzony?
A może jest cień nadziei?
Tyle pytań – pytań na które nie udzielę odpowiedzi.

disney Alice In Wonderland my gifs:alice in wonderland

„Bo jak wiadomo Kraina Czarów nie zna nudy”

  Język i styl powieści jest prosty, lekki i przyjemny, jednak nie infantylny (duża w tym zasługa nie tylko autorki powieści ale również polskiej tłumaczki Moniki Motkowicz, która według mnie poradziła sobie z powierzonym jej zadaniem) a sama historia opowiedziana w równie lekki a przede wszystkim ciekawy sposób. W fabule nie brakuje akcji i jej zwrotów, przygody, tajemnicy, niebezpieczeństw a także zagadek. Wszakże droga jaką musi przebyć główna bohaterka nie jest prosta i lekka – to nie spacerek a trudna wędrówka najeżona pułapkami i wyzwaniami, które czekają tuż za rogiem. To niebezpieczna ale ważna podróż ku przeznaczeniu i jego odmianie. Jednak, czy jest to w ogóle możliwe?
Nie zabraknie również postaci znanych czytelnikom z uniwersum „Alicji” w postaci Kapelusznika, gąsienicy czy Kota z Cheshire. A to wszystko w baśniowej, sennej i wyjątkowej scenerii Krainy Czarów, co nie tylko tworzy klimat i uatrakcyjnia lekturę ale również najprawdopodobniej ucieszy tych, którzy lubią ten świat, czy to książkowy, czy z filmu.

„Kraina Czarów bywa koszmarem – rzekła uśmiechając się do przyszłej Królowej, lecz przede wszystkim nie brak tu snów”

  Niemniej to wszystko tak naprawdę w 100% nie odda klimatu tej samej Krainy Czarów co z przygód Alicji, ale też nie o to chodzi. Autorka nie zamierzała kopiować powieści Charlesa Charlesa Lutwidge’a Dodgsona. Jedynie zachowała klasyczne elementy ze znanej nam opowieści, aby czytelnik mógł wczuć się zarówno w klimat jak również lepiej poznać główną bohaterkę – mieć pewność, że czytamy właśnie o tej Królowej Kier a nie żadnej innej władczyni. Stworzyła własną historię – może trochę przewidywalną, schematyczną i tak naprawdę nie będącą niczym nowym w swoim gatunku (powieść przygodowa z elementami baśni i fanatyki), ale to nie oznacza, że nudną. Elisa Purcielli Gurrea nie starała się na siłę stworzyć czegoś innego, tylko poszła za tym co znane, tak aby wyszło naturalnie. I udało się, bo oprócz przyjemnej treści, akcji i przygody mamy to co w tego typu książkach jest równie ważne a mianowicie morał i przesłanie.

„Wszyscy musimy robić rzeczy, które się nam nie podobają i przybierać dobrą minę do złej gry (…)”

   Książka porusza temat marzeń, odpowiedzialności za siebie, innych a także podejmowane decyzje i ewentualne konsekwencje jakie się z nimi wiążą. Pojawia się wątek podróży i drogi w poszukiwaniu celu a także sensu życia, to jak życie zaskakuje, bywa przewrotne… Jest o przyjaźni, która przetrwa wszystko nawet to co najgorsze, odwagi, determinacji, walki o marzenia, rodzinie i rodzicielstwie, miłości – zarówno jej braku jak i potrzebie. O zdardzie i jej konsekwencji, zawiści, nienawiści. O tym jak postępować a jak nie, czym kierować się w życiu, kogo i czego słuchać. O tym jak przeszłość i życie mogą odbić się na człowieku i jego przyszłości. O losie i tym czy rzeczywiście nie da się go zmienić.

  „Ucieczka z Krainy Czarów” to oryginalna osadzona w Krainie Czarów historia, dla czytelników w różnym wieku. Jest zupełnie inna od „Alicji..” – mimo iż osadzona w tym samym świecie, bardziej przyziemna, bardziej logiczna, z sensem a nie niczym ze snu. Taka, która może przynieść relaks i ukojenie, stanowić miły powrót do dzieciństwa ale również skłonić do refleksji i czegoś nauczyć.

„Bez przerwy powtarzajcie sobie kim jesteśmy i dokąd zmierzamy”

Tytuł: Ucieczka z Krainy Czarów. Prawdziwa historia Królowej Kier | Autor: Elisa Puricelli Guerra | Tłumaczenie: Monika Motkowicz | Wydawnictwo: Akapit Press | Okładka: integrowana

Linia na bloga

Książka jest dostępna w księgarni Gandalf.pl w dziale książek dla dzieci i młodzieżyhttps://magicznykociolek.files.wordpress.com/2020/01/ad36d-gandaf2blogo2b92bcom-05.png

fotografia  gify I  gify II