Przepisy

„Jadłonomia po polsku” Marta Dymek | wydawnictwo Marginesy

  W świecie wegetarian i wegan chyba nie ma osoby, która nie znała by Marty Dymek – cieszącego się wielką popularnością bloga Jadłonomia, organizatorką warsztatów kulinarnych kuchni wegańskiej a także autorką dwóch książek „Jadlonomia” oraz „Nowa Jadłonomia”. Pani Marta zyskała nawet miano „propagatorki weganizmu w Polsce” – że to od niej wszystko się zaczęło. Pamiętam, że kiedy mając 16 lat przechodziłam na wegetarianizm bardzo chciałam przejrzeć książkę jej autorstwa „Jadłonomia”, jednak nie mając okazji korzystałam z przepisów z bloga Magdaleny Gembackiej amniammniam.pl a niekiedy zerkałam na Wegannerd.pl – inspirowały mnie, zachęcały do próbowania czegoś nowego, udowadniały, że wege jest pożywne i smaczne (polecam).

https://ocdn.eu/images/pulscms/ZDk7MDA_/2698fde66c3869ed3a15e9720614eac6.jpgŹródło: Luka Lukasiak, Wydawictwo Marginesy

    Kiedy w końcu po wielu latach w końcu zajrzałam do pierwszej książki „Jadłonomia” – spotkałam się z wielkim rozczarowaniem – okazało się, że przepisy w niej umieszczone w większości pochodzą z bloga, sporo jest przepisów od podstaw, które równie dobrze można znaleźć w każdej innej książce lub przepisów na zasadzie „kopiuj-wklej” z zamianą jednego lub trzech składników. Być może gdybym trafiła na tę książkę, kiedy stawiałam  pierwsze kroki w diecie wege inaczej bym ją oceniła – może wówczas okazałaby się dla mnie źródłem inspiracji. Z drugiej strony wątpię, bo tak naprawdę tak naprawdę zainteresowały mnie tylko 2-3 przepisy, przy czym jak wspomniałam większość przepisów pochodzi z bloga autorki (a i na blogu znajdziecie więcej inspiracji). Co do samego bloga to przygotowałam z niego trzy, może cztery przepisy i w zasadzie tylko jedna potrawa mi smakowała a druga po mojej modyfikacji. Wolę inne miejsca w sieci, gdzie od dawna znajdowałam więcej inspiracji i ciekawych potraw.

https://www.twojaksiegarnia.pl/wp-content/uploads/2020/05/budy%C5%84-1160x738.jpg

  Kiedy dowiedziałam się o najnowszej książce autorskiej „Jadłonomia po polsku”, która jeszcze przed premierą została okrzyknięta bestsellerem, pomyślałam, że z chęcią do niej zajrzę – nie zaszkodzi.  To co od razu rzuca się w oczy to wielki, dość ciężki i nieporęczny format książki, który według mnie utrudni przygotowywanie posiłków w kuchni, chyba, że ktoś posiada specjalny stelaż na książki na którym mógłby taką książkę ustawić. Według mnie o wiele wygodniej i praktyczniej byłoby, gdyby książka ukazała się w mniejszym formacie, jednak sądząc po „popularności” autorki, niedługo pojawi się wersja „mini” tej książki.

  Treść została podzielona na wstęp w którym napisano trochę na temat miar kuchennych, jak przygotowywać warzywa strączkowe, kaszę i ryż, grzyby oraz jak obchodzić się z aquafabą.  Treść właściwa z przepisami to podział na cztery pory roku, co zapowiada sezonowe przygotowywanie potraw. Według mnie to dobry pomysł – sama wyznaje sezonowe, regionalne i tradycyjne gotowanie z produktów, które aktualnie można znaleźć w sklepach i na ryneczku a nie tych sprowadzanych zza morza a co gorsze produktów, których należy szukać w internecie i sklepach z orientalną, zagraniczną czy jeszcze jakąś inną kuchnią. Jednak czy tak było rzeczywiście?

 
  Przed każdym rozdziałem umieszczono spis potraw jakie w nim znajdziemy. Poszczególne rozdziały to:
Przedwiośnie –
roślinny twarożek, sojlanka boczniakowa, budyń chałwowy itp
Wiosna
 – między innymi: chrzanową pastę z fasoli z żurawiną, żurek, czy też kapuśniak po zbójnicku.
Lato
  pasta z wędzonego tofu, schabowego z kalafiora, potrawka z czerwonej fasoli i porzeczek, kisiel, czy jagodzianki
Jesień – pasta rogalowa, leśna fasola, kiszona kapusta dla współczesnych, awaryjne ciasto czekoladowe, ryż z jabłkami
Przedzimie – pasta dla zdolnych ale leniwych, kapuśniak wyśmienity, keks, racuchy z wiśniami
Zima –
dynia z owocami pod kruszonką, sałatka mazurek, tofu do kanapek, skrumbrie w romacie
Przepisy dodatkowesosy, buliony, jak ugotować kapustę itp.
Indeks
– jest mało precyzyjny i nie obejmuje wszystkich, tylko główne składniki danej potrawy co utrudnia wyszukiwanie
Podziękowania, Przeprosiny, Lista Przepisów

Całość zawiera 117 przepisów, w tym 20 zawierających gluten (w postaci bułki tartej) oraz 18-19 przepisów na słodko z uwzględnieniem kompotu, masy makowej.

   Przepisy rozpoczyna  opis autorki (w którym przedstawia ona nam potrawę, czasem mówi o jej smaku, historii powstania, przytacza „legendę”), następnie umieszczono listę produktów (wraz  gramaturą), ilość porcji, przygotowanie a także porady – jak ułatwić sobie gotowanie, wykorzystać „resztki”, zastąpić jeden składnik innym itp.
Autorka z reguły nie kombinuje, zbytnio nie wymyśla a korzysta z sezonowych i z reguły łatwo dostępnych produktów (jedyne problemy mogą być z tofu, sosem sojowym itp). W przepisach bardzo często występuje biała fasola, sos sojowy, mąka z ciecierzycy i (o zgrozo) nagminnie boczniaki a do tego w wielu przepisach dodatek piwa lub wina. NA PRAWDĘ?! To co zwróciło moją uwagę to fakt, że część przepisów jak w przypadku „Awaryjnego ciasta czekoladowego”, „Fasoli po bretońsku”, „Makowca japońskiego”. niektórych past kanapkowych czy „Paprykarza jaglanego” z małymi zmianami można znaleźć na blogu Jadłonomia a sam „Schabowy z kalafiora” to nic innego jak stek z kalafiora z tym, że panierowany w cieście z ciecierzycy i bułce tartej a następnie usmażony a nie upieczony. Tak więc to trochę przekopiowanie bloga – trochę bo być może dla niepoznaki lub odświeżenia w przepisach książkowych wprowadzono drobne zmiany w postaci niektórych składników. Inną kwestią jest fakt, że sporo przepisów w podobnej formie znajdziecie po prostu w internecie na wegańskich blogach Wegannerd, Weganon, czy Veganbanda jak również innych – wystarczy poszukać. A jednocześnie nie brakuje nieoczywistych i niebanalnych połączeń, które mogą zaskoczyć np.  Fasolka szparagowa ze szpinakiem i malinami

Przepis na pasztet do smarowania, bez pieczenia, z książki Marty Dymek 'Jadłonomia po polsku' / fot. materiały prasowe Wydawnictwa Marginesy

  „Jadłonomia po polsku” jest książką, która szturmem podbiła internet, jeszcze na długo przed premierą. Miłośnicy autorki, jej bloga jak również wegetarianie i weganie na wieści o jej premierze z niecierpliwością wyczekiwali dnia w którym będą mogli zamówić ją przed premierą. Patrząc jako osoba wege ale nie „fanatyczka” – zupełnie na zimno, twierdzę, że Marta Dymek Ameryki nie odkryła, tylko wydała kolejną książkę, która sprawia wrażenie jakby napisanej „na potrzeby” – pod publikę.

Może dla fanów, może dla pieniędzy?

  Oczywiście fajne jest to, że w przeciwieństwie do „Nowej Jadłonomi” nie znajdziecie w niej wymyślnych i orientalnych produktów (jednak taki był zamiar tamtej książki będącej książką z podróży) a te rodzime i łatwo dostępne a ponadto znajdziemy w niej kilka połączań, które nas zaskoczą, jednak nie jest to jedyna taka książka o tematyce roślinnej. Wspomniane przeze mnie książki Magdaleny Gembackiej opierają się na tej samej zasadzie, blog Weganon oferuje sporo przepisów z kuchni polskiej w wersji wegańskiej a i na blogu WeganNerd, czy Veganbanda znajdziecie sporo przepisów na łatwe i smaczne potrawy.

https://marginesy.com.pl/uploads/products/133294/original/vid21415f099727386ad7a16470f1f7f239.png

   Jak dla mnie „Jadłonomia po polsku” to trochę przerost formy nad treścią. Oczywiście jest źródłem inspiracji, przeróżnych przepisów, niekiedy oryginalnych połączeń jak również na dobrą sprawę w Polsce brakowało książki o polskiej – wegańskiej kuchni roślinnej, jednak poczułam, że to kolejna książka z wielu… Taka która idzie za modą wydawniczą, w której w prawdzie można znaleźć coś ciekawego, jednak niektóre przepisy już były publikowane, inne sprawiają jakby pisanych na siłę i nic nie wnoszą poza objętością książki, są nieciekawe lub po prostu stanowią połączenie kilku składników, jednakże mogące wydać się ciekawe. Jednak nie powiem i przyznam, że z całej książki zainteresowało mnie 4-5 przepisów, pozostałe widywałam na innych blogach (sporo na WeganNerd), inne okazały się „zwyczajnymi”, takimi, które sama przygotowuje bez żadnego przepisu (po mojemu), składały się z produktów których nie spożywam, lub połączenie smaków było dla mnie zbyt „dziwne”, co nie oznacza, że to nie ulegnie zmianie. No ale te te boczniaki, sos sojowy i mąka z ciecierzycy – praktycznie wszędzie i non stop tak jakby autorka chciała mi wmówić, że się bez nich nie obejdę. A właśnie, że obejdę! Do tej pory nigdy nie jadłam i jakoś żyję. I ten alkohol, który rzekomo ma dodawać smaku – osobiście jestem abstynentką. Minusem jest też opasły format – osobiście wolę mniejsze i bardziej poręczne książki. Niemniej nie da się ukryć, że przepisy zostały klarownie napisane (wszystko jest zrozumiałe) a same zdjęcia ładne.

Marta Dymek "Jadłonomia po polsku"jadlonomia / instagram.com

PODSUMOWUJĄC
  Cytując autorkę „Przepisy to nie adaptacje polskich potraw, a raczej dania wokół polskich, popularnych u nas składników, zwyczajów i sentymentów. To kolaż z naszych smaków i przyzwyczajeń, bez udawania klasycznych polskich receptur.”  Tym samym sporo przepisów z książki, w nieco „innej” postaci można znaleźć w internecie miedzy innymi na blogach: Weganon.pl (SKARBNICA polskiej kuchni roślinnej), WeganNerd (tudzież w książkach autorki) czy Ammniam.pl. 
Dlatego jeśli posiadasz poprzednie książki autorki a także regularnie odwiedzasz jej bloga (oraz inne) dokładnie przemyśl zakup tej książki – najpierw przejrzyj osobiście. Jak wspomniałam część przepisów w podobnej formie znajdziesz na blogu autorki a praktycznie wszystkie w internecie (nie tylko na blogach wegańskich).
Jeśli stawiasz pierwsze kroki w kuchni roślinnej i nic nie wiesz o Jadłonomi książka jak najbardziej może Ci się spodobać (chociaż i w tym przypadku możesz korzystać z internetu i bloga Weganona) – podobnie jak w przypadku faktu, kiedy po prostu cenisz sobie autorkę i chciałbyś dać jej zarobić. Nie oznacza to jednak, że w książce nie znalazłam inspiracji – znalazłam a przecież to jest ważne. Prawda? A jednocześnie uważam, że na blogu można znaleźć więcej inspiracji i ciekawych przepisów ^_^

„JADŁONOMIA PO POLSKU” W PIGUŁCE DLA NIECIERPLIWYCH

Plusy
wariacje na temat polskiej, sezonowej – rodzimej kuchni
♦ spis treści z podziałem na pory roku (sezonowość)
♦ przepisy bazują na prostych, z reguły łatwo dostępnych i rodzimych składnikach (dużo fasoli, strączków, cieciorka, polskie sezonowe warzywa i owoce, boczniaki)
♦ nie brakuje nieoczywistych połączeń jak np. Fasolka szparagowa ze szpinakiem i malinami
♦ łatwo dostępne przyprawy i zioła
♦ mało przepisów z tofu – 3-4
♦ porady dotyczące roślinnego gotowania np. kasz, czy jak obchodzić się z grzybami (dobre dla początkujących)
♦ niewiele przepisów na słodkości – ok 18-19 w tym masa makowa, kisiel (nie lubię, nie przepadam – w końcu książka, która nie skupia się przede wszystkim na słodkich potrawach)
♦ gotowanie „z resztek” tak aby nic nie marnować
♦ przepisy zostały klarownie napisane (wszystko jest zrozumiałe)
♦ bardzo dobrze, szczegółowo opisane sposoby przygotowania dań, często z ilustracyjnymi zdjęciami np. zakwasu buraczanego w różnych fazach przygotowania
♦ dobra dla stawiających pierwsze kroki w kuchni jak również wege
♦ można zaprzyjaźnić się i poznać kuchnię roślinną (przygotować roślinny obiad, śniadanie, święta, imprezy…) jak również przekonać siebie i innych, że bez mięsa i nabiału również może być smacznie i pożywnie

Minusy
♦ wielki, dość ciężki i nieporęczny format książki, który według mnie utrudni przygotowywanie posiłków w kuchni – książka waży 2 kg? A może więcej? (jednak taki był zamysł – patrz UWAGI)
♦ mało precyzyjny Indeks, który nie obejmuje wszystkich, tylko główne składniki danej potrawy co utrudnia wyszukiwanie
♦ kilka przepisów pochodzi z bloga z drobnymi zmianami
♦ duża ilość przepisów z boczniakami jakby autorka chciała mi wmówić, że się bez nich nie obejdę
♦ dużo sosu sojowego – w zasadzie w każdym wytrawnym przepisie jako smak umami (nie wszyscy mogą jeść soję i sól – nie wszyscy solą).
w wielu potrawach występuje dodatek wina lub piwa
♦  do panierki tylko i wyłącznie mąka z cieciorki – nie ma zamienników bo mamy nie kombinować
♦ nawet sporo przepisów z aquafabą (płyn pozostały po gotowaniu strączków – tudzież płyn z puszki po cieciorce) – gotowanie z aquafabą wymaga dobrego planowania a także umiejętności
♦ niektóre przepisy z książki są do siebie zbliżone (2 przepisy na leczo, 2 na pieczoną fasolę, 2 na pieczoną ciecierzycę)
♦ mało precyzyjny sposób na obróbkę strączków
♦ niektóre rady są… „bez sensu” (np. gotowanie szparagów na patelni aby zaoszczędzić na wodzie – szparagi wówczas tracą cały smak)
♦ przewidywalność, brak oryginalności, wykorzysta bogactwa i różnorodności dostępnych składników – jest schemat, że mięso zastępuje się boczniakami i sosem sojowym

Neutralne
♦ brak czasu przygotowywania potraw
♦ sporo przepisów z książki, w nieco „innej” postaci można znaleźć na blogach: Weganon.pl (polska kuchnia roślinna), WeganNerd (tudzież w książkach autorki), Ammniam.pl a część przepisów na blogu Jadłonomia
♦ dla mnie za dużo dań tych „ciężkich” na bazie fasoli w których nie ma warzyw lub jest ich niewiele – osobiście sama dodaje sporo warzyw plus dodatkowa porcja
♦ może wydawać się, że przepis zawiera dużo składników, jednak tak naprawdę część z nich to poszczególne przyprawy np. sól, pieprz, majeranek itp.
♦  mało lekkich, świeżych potraw, sałatek, surówek, surowych przekąsek (nawet wiosną). Większość przepisów do dania duszone, smażone, gotowane, duszone, blendowane, miksowane…. brak świeżości, surowizny, chrupkości a nawet grillowania… brak potraw, które nie wymagają obróbki termicznej – jednak taki był zamysł autorki o czym mówi w udzielonym wywiadzie

Ocena: 4,5/6

WEDŁUG MNIE NA BLOGU MOŻNA ZNALEŹĆ RÓWNIE CIEKAWE – JEŚLI NIE CIEKAWSZE PRZEPISY

  Tytuł: Jadłonomia po polsku | Autor: Marta Dymek | Wydawnictwo: Marginesy | Okładka: twarda | Stron: 280

fot. materiały prasowe Wydawnictwa Marginesy

KOMUNIKAT OD WYDAWNICTWA

Drodzy Czytelnicy! Każda książka to miesiące pracy dziesiątek osób i wielka przygoda. Zawsze staramy się, aby wszystko było „dopięte na ostatni guzik”. Niestety, z przyczyn leżących po stronie wydawnictwa Marginesy, w książce Marty Dymek „Jadłonomia po polsku”, na stronie 160 powstał błąd w przepisie na bigos z dynią i podgrzybkami. Do przepisu nie dołączyliśmy zestawu niezbędnych przypraw, za co przepraszamy. Poniżej znajduje się prawidłowy przepis, a także instrukcja, jak otrzymać erratę. Jeszcze raz przepraszamy i życzymy smacznego – w końcu dobrze doprawiony bigos to gwiazda polskich stołów!

Aby naprawić swój błąd i podać Państwu właściwy przepis, na stronie www.marginesy.com.pl w zakładce DOBRZE PRZYPRAWIONY BIGOS Z DYNIĄ I PODGRZYBKAMI ZE STRONY 160 JADŁONOMII PO POLSKU przygotowaliśmy erratę. Można ją samodzielnie wydrukować (ikona drukuj) i włożyć do książki lub napisać do wydawnictwa (na adres mailowy marginesy@marginesy.com.pl w temacie wpisując BIGOS). Przygotujemy dla Państwa wydruk i pocztą odeślemy erratę. Proszę pamiętać o podaniu adresu zwrotnego.
bit.ly/ErrataJadłonomiaPoPolsku

Mimo iż Jadłonomia po polsku mnie nie zachwyciła, w wersji Mini mogłaby zagościć u mnie na półce a nawet chętnie bym ją tam widziała, jak również Delicius Ella, której nakład się wyczerpał i której szukam ^_^   JADŁONOMIA PO POLSKU ZA JAKIŚ CZAS WRÓCI DO WŁAŚCICIELA

  Jednakże na prezent wolałabym książkę z mojej listy Klasyków, którą za jakiś czas opublikuje 😉

599 myśli w temacie “„Jadłonomia po polsku” Marta Dymek | wydawnictwo Marginesy

  1. Ja tak prawdę powiedziawszy unikam wszelkich książek kucharskich. Jest tyle inspiracji w internecie, że wydają mi się po prostu niepotrzebne. Wygrałam kilka w konkursach i choć zapowiadały się ciekawe to łącznie może ze trzy przepisy mi pasowały. Reszta albo zbyt wymyślata (szukaj w sklepie składników które ciężko wymówić xD), za długa do przygotowania, albo z czymś czego nie lubię. Wegetariańskie potrawy to tez u mnie rzadkość. Od czasu do czasu tylko, bo mąż mięsożerca marudzi 😀
    Ale i tak musiałam przerwać Twój wpis w połowie i iść coś zjeść xD

    Polubienie

    1. Wiesz co? Ja również nie korzystam – zazwyczaj 2-5 przepisów wzbudza moja ciekawość a i tak zawsze gotuje po swojemu, od zawsze i zawsze.. chociaż nie ukrywam, że rok temu kiedy poznawałam kuchnie orientalną (curry, dhal, orientalne gulasze itp) to zerkałam na blogi np. Minimalist Baker ale tylko po to aby jak to mowią „wiedzieć z czym to sie je” bo i tak robiłam po swojemu i po swojemu doprawiałam. Gotowanie z internetem dla mnie nie jest wygodne – przepisać przepis a potem gotować z kartką ale i z książką bym nie gotowała – w sensie nie przyniosłabym jej w okolice garów aby nie ubrudzić (jedna dziewczyna zamiast przypraw wrzuciła do garnka książkę xD). Ja lubię prostą, sprawdzoną, sezonową kuchnie…. i sama wymyślam a nie szukam, chociaż… no czasem zerkam jak wszystko mi się przeje xD ale i tak nie odzwierciedlam xD
      A Ty mogłabyś tak bez mięsa? Co dobrego zjadłaś? 😉

      Polubienie

      1. Ja taka dobra w kuchni nie jestem. Wręcz boję się eksperymentować bo wtedy mąż dłużej zostaje w pracy, a kot miauczy na mnie żebym wyszła z kuchni (serio to robi o.o). Jak mam przepis to zawsze coś wyjdzie. Zwykle korzystam z telefonu. Też bym książki nie chciała ubrudzić ani tym bardziej wrzucić do gara (a bywają takie dni xD). Na kartkach czasem notowałam przepisy i wszystkie zgubiłam…. Musze sobie tak jak mamusia zeszyt założyć i taki ochlapany tłuszczem i czekoladą trzymać w kuchni :D.
        Co dobrego jadłam nie pamiętam xD. Teraz podjadam Raffaelo ale nie polecam tego nowego malinowego. Nie smakuje mi 😛
        Tak bez mięsa całkowicie raczej nie. Za bardzo lubię niektóre mięsne dania i boczek 😛 ale lubię też urozmaicenia, więc od czasu do czasu coś wege jak najbardziej 🙂

        Polubienie

      2. Rozumiem. Jak ma się smartfona i dostęp do internetu to można z telefonem a jak się nie ma (bo się nie potrzebuje) to sama wiesz… 🙂 A kiedyś wrzuciłaś coś do gara – czego nie powinnaś? 😀
        Przepisy trzeba było włożyć do segregatora lub teczki xD A taki tłuszcz na zeszytach ma swój urok ale dlaczego czekolada? Kochasz? 😀 Malinowe Rafaello podobno sztuczne jest 😛

        Ulubiona potrawa? 🙂

        Polubienie

      3. Jednak smartfon z internetem się przydaje. Ja długo mówiłam, że nie jest mi to do życia potrzebna (a jednak nie zdałabym studiów bez niego o.o). Czy coś wrzuciłam chyba nic takiego jak książka, ale nie raz czegoś za dużo wsypałam, albo coś, jakieś wpadki kuchenne były. Zdarzało mi się część obiadu nie dogotować a część spalić ;p Norma 🙂
        Miłości do czekolady nie czuję jakiejś mocnej ale tak jakoś mi się skojarzyło, bo pewnie bym w tym zeszycie nie tylko obiadki ale i deserki notowała 😀 Może mniej ale czasem ma się ochotę na jakiś wypiek.
        Nie wiem czy sztuczne ale no… mąż z miłości kupił 😛
        Ulubiona… Pierogi ❤ 😀 ruskie, z kapustą i grzybami, uszka 🙂
        Co do Ciebie wejdę wychodzę głodna! xD

        Polubienie

      4. Dla przepisów nie warto… ja nie korzystam z telefonu – nie mam z kim rozmawiac, czasem z Mamą jak jest poza domem a tak… wystarczy mi wysłużona Nokia 🙂
        Spalić… nie jedna kucharka spaliła lub pomyliła cukier z solą ;P
        Ja nie lubię słodyczy ale czasem mam ochotę na słodkie – raz na ruski rok – najczęściej zjadam kawałek batonika RAW 🙂
        Pierogi? Smazone? 😀
        Ojej… przeprasza. I co zjadłaś? 🙂

        Polubienie

      5. Nie izolujesz się za bardzo od ludzi? (nie żeby siedzenie z nosem w telefonie było takie zdrowe). Ja słodycze lubię raz w miesiącu (czasem cykl szwankuje i raz na dwa miesiące ;p).
        Pierogi gotowane, podsmażane, różne pierożki lubię. Tylko nie za bardzo na słodko.
        A zjadłam jajecznicę :D. Teraz tylko kawę dopijam. Jestem po śniadanku i chyba jeść nie będę ;p

        Polubienie

    2. Ale co masz na myśli? Trzeba mieć z kim rozmawiać a w moim przypadku…. to nie jest tak, że bym nie chciała… to nie temat na forum
      I wtedy wypada czekolada 🙂
      Ja za pierogami od dziecka nie przepadam a tych na słodko nigdy nie lubiłam 🙂
      Dobre wiejskie jajka 😀 Chyba?:D

      Polubienie

  2. Oooo…. Zainteresowałaś mnie to książką. Cenię sobie zdrową żywność. A przepisy kulinarne mnie pochłaniają. Nie lubię jeść ciągle tego samego, muszę eksperymentować w kuchni… Poznawanie nowych smaków- to jest to 🙂

    Polubienie

    1. Według mnie warto poznawać i odkrywać nowe połączenia, smaki, potrawy… to może być ciekawa przygoda, możliwość poznania smacznych potrawy, nowych ulubionych…. niewykluczone, że „Jadłonomia po polsku” okazałaby się dla Ciebie właśnie taką przygodą 🙂

      Polubienie

  3. Weganką nie jestem, ale na Jadlonomie lubię zaglądać. Mam inna ksiazke autrostwa Marty Dymek i bardzo często po nią siegam. Kobieta odczarowała warzywna kuchnie dla Polaków kochających schabowego. Wiem co mówię, bo tylko jak gotuję z jej przepisu mąż nie pyta sie gdzie jest mięso.

    Polubienie

    1. Cieszę się, że dzięki Pani Marcie poznałaś więcej smaków, potraw, inaczej spojrzałaś na kuchnie, gotowanie, poszczególne produkty i potrawy… że zaczęłaś jeść różnorodnie, ciekawie i Ci to służy bo przecież o to chodzi 🙂 Masz swoje ulubione przepisy? Posiadasz Pierwszą książkę Jadłonomi? 😉

      Polubienie

  4. Szczerze się przyznaję, że nie znam tej Pani, przeczytałam o niej dopiero u Ciebie na blogu. Nie jestem wege ganką, ani getarianką. Zapewne dlatego o Pani Marcie wcześniej nie słyszałam. Co do samych książek kucharskich, to może kilka razy z jednej skorzystałam..Szukam przepisów raczej w Internecie, lub oglądając jakiś program kulinarny, bo lubię je oglądać. Książka toporna, jak piszesz, nieporęczna, ale w środku te strony, które pokazałaś to ładnie wyglądają, czytelnie.

    Polubienie

    1. Ani wegetarianką ani weganką? Wiesz… ludzie jedzący mieso o niej słyszeli ale nie każdy musiał – nie obracasz się w tych tematach i to nic złego 🙂 Ja z książek kucharskich również nie korzystam – zazwyczaj kiedy przejrzę jeden, dwa, no może 4 przepisy mnie zainteresują a tak to nic. Zresztą i tak od kiedy pamiętam gotowałam z głowy i po swojemu… tak jak chciałam – wychodziło i wychodzi a uczyłam się obserwując. Jedynie rok temu kiedy eksperymentowałam z kuchnią indyjską zerkałam na czym ona polega aby wiedzieć „z czym to się je” a i tak doprawiałam po swojemu 🙂 Tak najlepiej… Książka rzeczywiście nie poręczna ale ludzie chwalą. Któryś z przepisów Ciebie zainspirował? 🙂

      Polubienie

      1. Zazwyczaj dowiaduję się o czymś lub o kimś ostatnia, jak nie dociekam. ;D Lubię gotować, ale robię to rzadko. W sensie nieczęsto szukam nowych przepisów, stawiam na te sprawdzone, ale jak mnie najdzie to wtedy eksperymentuję.

        Polubienie

      2. E tam ostatnia… na pewno nie jesteś ostatnia, tylko tak Ci się wydaje 😉
        Sprawdzone, proste i szybkie, które nie wymagają godzin stania przy garach.. chyba większość tak lubi 🙂
        Znasz kuchnie indyjską? 😉

        Polubienie

    1. Może najpierw przejrzyj osobiście (najlepiej osobiście przejrzeć i ocenić) i zwróć uwagę na braki w przepisie na stronie 160 – abyś ewentualnie trafiła na poprawione wydanie 😉

      Polubienie

  5. W tego typu publikacjach zwykle można znaleźć choć jeden przepis do wypróbowania. Lubię czasem poszperać w poszukiwaniu czegoś innego 😉

    Polubienie

  6. Ja lubię książki kucharskie, lubię je przeglądać z kubkiem kawy w dłoni, relaksuje mnie to i nawet nie muszę nic z nich gotować, poprostu takie książki sprawiają mi przyjemność, inspirują 🙂

    Polubienie

    1. Nie słyszałaś o żadnej z książek o tematyce wegańskiej? A może po prostu nie zwracasz uwagi na kuchnie i gotowanie? Ja osobiście nie rozglądam się za takimi książkami ale usłyszeć usłyszałam a potem miałam okazję aby książkę przejrzeć 🙂

      Polubienie

      1. Czasami ktoś może po prostu czegoś nie lubić. Ot, kwestia preferencji. Wystarczy zresztą spojrzeć na przypadek kawy i herbaty, których fanów można czasem podzielić na 2 obozy. Są bowiem takie osoby, które ubóstwiają kawę, a także takie, które – wręcz odwrotnie – nie wyobrażają sobie dnia bez herbaty, nie przepadając za to za kawą. 🙂

        Polubienie

      2. Dokładnie, taka różnorodność cieszy. 🙂 Oczywiście z wyjątkiem skrajnych przypadków, kiedy ludzie niemal skaczą sobie do gardeł w przypadku różnicy zdań i w imię zasady „moja racja jest najlepsza”. 😦

        Polubienie

      3. Ten komentarz jako „anonim” z odpowiedzią o różnorodności jest mój. W formularzu wpisałam wpierw adres mojej strony i z rozpędu wcisnęłam „enter”, zanim uzupełniłam pozostałe pola. Przez to poszło jako anonimowy komentarz. Przepraszam za zamieszanie. 😦

        Polubienie

  7. Osobiście kupiłam kilka książek kucharskich, ale bardzo uważnie zawsze sprawdzam czy nie jest to kopia czegoś co mogę znaleźć w internecie. Nie chodzi nawet o pieniądze, ale bardziej o miejsce. Te książki niemal zawsze są tomiszczami, najczęściej w twardej oprawie…
    Nie skusiła mnie ta książka chociaż nie mam nic przeciwko wegetariańskiej kuchni w domu (nawet jeśli na co dzień jadamy mięso, to odmiana jest zawsze pożądana!). Powtarzalność przepisów z tym co można znaleźć w internecie to dla mnie spory minus. Boczniaków (i wszystkich grzybów) nie lubię. 😛 Także tego, jeśli już to będę buszować po blogach! 🙂
    Jednak cieszę się, że znalazłaś inspirację! 🙂

    Polubienie

    1. Ja książki też nie kupiłam, nawet jej nie posiadam ale miałam możliwość przejrzenia i postanowiłam zrecenzować na bloga 🙂 Ja nigdy nie jadłam boczniaków, kurek… soi nie używam, nie jem i nie zamierzam jeść (nawet nie mogę), więc te przepisy odpadają ale tofu mogę zastąpić czymś innym. Prawda? 🙂 Ale co gorsze w wielu przepisach jest alkohol – piwo lub wino ;/

      Zrobię eksperyment – przyszykuję fasolkę po kujawsku według Jadłonomii i weganona i porównam 🙂

      PS Jakie książki kucharskie posiadasz? Skąd czerpiesz inspirację? 🙂

      Polubienie

    1. Rozumiem. Możesz kupić książkę ale też jeśli nie jesteś pewna skorzystać z wegańskich przepisów umieszczonych w internecie – jest ich sporo. Próbowalaś? 🙂

      Polubienie

  8. Z przepisów z książek Marty Dymek u mnie przebojem jest surówka z marchewki. Dzisiaj zjadłam całą porcję sama i żałuję, że nie zrobiłam więcej 😉

    Polubienie

  9. Książki ciekawe. U mnie dzisiaj w menu: placuszki z marchewki i ziemniaka z pesto z rukoli i bazyli. I sałatka z ogórka z rzodkiewka z octem ryżowym i wszystko właśnie w ramach szyczenia lodówki 😃

    Polubienie

    1. Nie musimy być wegetarianami, czy weganami aby potrawy,przekąski czy inne przepisy bez dodatków produktów zwierzęcych (lub tylko wegetariańskie) przypadły nam do gustu. Które z przepisów Marty Dymek wypróbowałaś i możesz polecić? 🙂

      Polubienie

  10. Chyba nie ma książek, które interesują mnie mniej niż książki kucharskie ;D No, może wszelkiego typu poradniki o rozwoju osobistym, związkach etc. Robiłam kiedyś bulion a’la rosół z Jadłonomii i wyszedł kompletnie bez smaku. Musiałam ratować go kostką. Jestem ciekawa tego kalafiora, który ostatnio święci triumfy na fejsie, ale na pewno nie kupię książki, żeby poznać przepis 🙂

    Polubienie

    1. To tak jak ja… nie zwracam na nie uwagi a jedynie czasami przeglądam – wolę skupić się na innych pozycjach 🙂 Kalafior?
      Bulionu/rosołu warzywnego nie robiłam – nigdy xD
      Masz na myśli schabowego? A już nawet w internecie pojawił się przepis a to nic innego jak panierowany, smażony plaster kalafiora xD Wcześniej były „steki” z kalafiora 🙂

      Polubienie

      1. Ale ta panierka jakaś niby superaśna. Chyba, tyle osób się zachwycało tym kalafiorem, że aż mnie zaintrygował 😉

        Polubienie

      2. Aaa, nie będę specjalnie kupować fikuśnej mąki. Może kiedyś mnie najdzie, ale na pewno nie w najbliższym czasie 😉

        Polubienie

  11. Z Nowej Jadłonomi robiłam: barszcz ukraiński (polecam!!), hiszpańską zupa z ciecierzycą, turecką soczewicowa ,grzybowy straganow, paprykowy gulasz węgierski, malijski gulasz z masłem orzechowym,curry dla wiecznie głodnych chłopaków, kilka razy babkę pomidorową, mus czekoladowy i Meksykańską zupę z kukurydzy. Wszystko mi smakowało. Pierwszy raz jestem w posiadaniu takiej książki kucharskiej xD

    Polubienie

    1. Zarówno „Jadłonomia po polsku” jak i „Nowa jadłonomia” bardzo mnie kuszą i chciałabym zobaczyć co jest w środku. Szkoda tyko, że w tej nowszej książce w przepisach są czasem te oryginale przyprawy, bo jednak ja też wolę tańsze zamienniki. Fajne jest to, że są różne wprowadzenia i anegdoty, to dla mnie ciekawy dodatek. 😉

      Polubienie

      1. Karolajna Kilka stron z książek umieściłam tutaj, sporo możesz znaleźć w internecie jak również wybrać się do księgarni stacjonarnej. Co do samych przypraw to według mnie nie ma problemu aby świeże liście curry zastąpić domową mieszanką (a nawet taką gotową) – zawsze można coś zmieniac, modyfikować 🙂

        Polubienie

  12. A ja pierwszy raz widzę obie części. Musiałabym mieć je w rękach, żeby ocenić. A Twoje recenzje jak zawsze świetne 🙂 Ps. Napisałam na FB na twojej stronie. Nela Neliada

    Polubienie

    1. Dziękuję za miłe słowa :*
      No pewnie w ten sposób najlepiej przekonać się, czy treść przypadnie nam do gustu, czy też nie. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję 🙂
      Dziękuję. Potem zajrzę – niestety teraz nie mam czasu ;/
      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Wiele innych rzeczy też mi się podoba, tak jak przepisy z łatwo dostępnymi składnikami, no i ogólnie lubię książki kucharskie, ale ten spis treści najbardziej mnie zaciekawił 😊

        Polubienie

      1. Tak, chodzi mi o „Jadłonomię po Polsku”. 🙂 Ta druga książka też wydaje się bardzo fajna, bo lubię takie nowe i wyszukane smaki 🙂 (sorry, że odpowiadam komentarz niżej, ale pod moim nie ma funkcji „odpowiedz”)

        Polubienie

      1. A dlaczego miałby się nie zachować 🙂
        Niby tak ale w tej najnowszej książce chodzi także o planowanie posiłków i przygotowanie półproduktów aby w ciągu tygodnia nie gotować albo ugotować jak najmniej 😉

        Polubienie

      2. Bo mógłby zginąć pod innymi komentarzami ;D Ta najnowsza książka jest w sam raz dla mnie, bo nie przepadam za gotowaniem, zawsze kombinuję, żeby gotować jak najmniej 😉

        Polubienie

      3. Ludzie wcale tak chętnie nie komentują 🙂
        Ale gotujesz? Jakie jest Twoje popisowe danie? Może zerkniesz na linki, które podałam 🙂

        Polubienie

      4. Na szczęście rzadko muszę. U mnie w domu albo siostra albo mama gotuje, a ja zazwyczaj zmywam. Za bardzo nie mam talentu kulinarnego😊 a tą pizzę umiem zrobić tylko fit, czyli taką na patelni, którą robi się szybko i nieskomplikowanie 😊

        Polubienie

      5. Podział obowiązków 😉
        Ja jem wegańsko, moi rodzice nie ale najczęściej muszę gotować też i dla rodziców ale mama zmywa 😉
        Podaj przepis 🙂

        Polubienie

      6. Ja jem przeróżnie, nie jestem ani weganką ani wegeterianką😊 nie każdy ma talent do gotowania 😀 szkoda, że nie można tu zdjęć przesyłać, bo mam ten przepis na zdjęciu w telefonie…

        Polubienie

      7. Każdy rodzi się z innym talentem.. ja go też nie posiadam 😉 A co do gotowania to zawsze można sie nauczyć 😀
        Napisz na e-maila 🙂

        Polubienie

      8. Może kiedyś się nauczę, ale póki co sytuacja mnie do tego nie zmusza 😉 Przepis wysłałam, tylko zawsze dodatki, które są na wierzchu pizzy modyfikuję, żeby była jeszcze lepsza 😉

        Polubienie

      9. Tak czy siak kiedyś będzie trzeba, bo partner nie zawsze musi mieć ochotę coś ugotować a gotowiec, czy zamawiane to nie to samo 😛

        Polubienie

      10. Kiedyś będzie trzeba się nauczyć gotować, ale póki co sytuacja życiowa mnie do tego nie zmusza 😛
        Co do dzisiejszej książki to pierwszy raz czytam o Fleksiwegetarianizmie 😉

        Polubienie

      11. Ja tam nikogo nie zachęcam – sama jestem weganką od kilku lat a od kilkunastu wegetarianką… dieta mięsna mi nie służy. Wazne by słuchać organizmu 🙂

        Polubienie

      12. Każdy organizm jest inny, znam przypadek, który czuje ciągłe zmęczenie po jedzeniu mięsa. U mnie w organizmie nic złego się nie dzieje po takim jedzeniu.

        Polubienie

  13. Co do tej najnowszej książki, którą opisujesz, to raczej niespecjalnie. Nie mam ani jednej takiej na półce i nie szukam. Nie znoszę gotować! 🙂 Ale planowanie posiłków by nam się przydało, bo nieraz kupuję coś, napalona na eksperymenty, a potem nie robię i się marnuje. Tak było np. z glonami. Chciałam zrobić selerybę, ale jakoś poszło, przeszło i nie wyszło 😉

    Polubienie

    1. Nie lubisz. Prawda? 🙂
      To moze trzeba było powiedzieć by partner (teraz mąż) zrobił 🙂 Czasem już tak jest, że człowiek nie może zebrać się w sobie aby zacząć działać 😉

      Polubienie

      1. Cały czas partner 😉 Może jutro (dziś) uda się zrobić jakąś rozsądną listę. Zbieramy się na zakupy chyba od tygodnia i wiecznie coś. Jedziemy na produktach z Żabki, a to bez sensu, bo drogo, no i Rydzykowi do kieszeni. Pójdziemy do Lidla, w końcu kupię rzeczy do zupy soczewicowej 😀

        Polubienie

      2. Co kto lubi 😉 W naszym domu je się tylko jedno danie. Nikomu nie chciałoby się gotować dwóch, poza tym jedno jest wystarczająco sycące. Zwłaszcza gdy to zupa soczewicowa 😉

        Polubienie

      3. Dokładnie kto co lubi.. u mnie zawsze były dwa ale to też wynikało z pracy rodziców, teraz jem jedno ale dla rodziny gotowane jest różnie 🙂

        Polubienie

      4. No tak, trzeba patrzeć na wszystkich członków rodziny. Kiedy mieszkałam w domu rodzinnym, też jadło się dwa dania. Pewnie jeszcze w wielu domach tak robią, z drugiej strony w wielu zamawia się jedzenie z dowodem albo je na mieście (kiedy można). Jak komu pasuje. Ja bym chętnie zatrudniła jakąś gosposię, która by nam gotowała 😉

        Polubienie

      5. Wolę drzewko w pinionszkami 😉

        Uciekam do łóżka, wyjątkowo wcześnie jak na mnie, ale dziś piątek. Trzeba cieszyć się weekendem 🙂 Do napisania!

        Polubienie

      1. tak, nawet przed chwilą pozmywałam 😀 Co do dzisiejszej książki, to widzę, że podpasowałyby mi niektóre przepisy, bo uwielbiam dania na słodko 😉

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ervisha Anuluj pisanie odpowiedzi