UWAGA
NIE JESTEM LEKARZEM ANI DIETETYKIEM. NIE CHCE NIKOMU NIC NARZUCAĆ, POLECAĆ CZY ZALECAĆ. STARAM SIĘ W MIARĘ NEUTRALNIE WYRAŻAĆ SWOJE ZDANIE W OPARCIU O MOJE ŻYCIE. OPOWIADAM SWOJĄ HISTORIĘ
Wpis nie jest ani reklamą, ani lokowaniem produktu. Nie ma na celu promować dietę bezglutenową a inspirować.informować – sama również takie informacje chciałabym od Was uzyskać (na podstawie doświadczenia) i będę wdzięczna za rady i sugestie. Ponadto postanowiłam podzielić się z Wami swoją historią.
CHCESZ SKOMENTOWAĆ? PODZIELIĆ SIĘ SWOIM ZDANIEM I/LUB DOŚWIADCZENIEM?
Dokładnie przemyśl to co chcesz napisać!
Aby potencjalni czytelnicy mogli odnaleźć wszystkie informacje zawarte w dyskusji, wszystkie komentarze nie związane z tematem będą usuwane. Nie chcę wprowadzać zbędnego chaosu, bałaganu i zamętu a wypowiedzi typu „ciekawe”, „nie jestem na diecie bezglutenowej”, „nie znam produktów” itp nic nie wnoszą do dyskusji a jedynie zakłócają przejrzystość wypowiedzi.
Bardzo proszę o zrozumienie.
Gluten…. białko występujące w pszenicy i jej odmianach, a także w życiu i jęczmieniu. O glutenie i diecie bezglutenowej powstało wiele teorii. Swego czasu było o nim bardzo głośno a dieta bezglutenowa stała się „modą” – przechodziło na nią wiele osób w tym również Ci, którzy nie mieli takich wskazań. Sam profesor, który odkrył szkodliwość glutenu obalił swoją pierwszą teorię mówiąc, że jeśli nie ma ku temu przeciwwskazań NIE MOŻEMY w 100% rezygnować z glutenu, gdyż możemy sobie zaszkodzić. Gluten jest dobrze tolerowany przez większość ludzi, jednak u niektórych osób jego spożywanie może wiązać się z konsekwencjami zdrowotnymi. To ludzi chorzy na celiakie, mający alergie na gluten a także nietolerujące glutenu jak również bardzo często mających alergię na pszenicę. Istnieje również grupa ludzi, którzy borykają się z nadwrażliwością na gluten – w przeciwieństwie do nietolerancji, ta charakteryzuje się dyskomfortem trawiennym np. ssaniem, uczuciem pieczenia, czy zgagą.
Choroby związane z glutenem:
- celiakia (choroba trzewna),
- alergia na pszenicę,
- nieceliakalna nadwrażliwość na gluten – jej objawy są podobne do objawów innej choroby, w przebiegu której nie toleruje się glutenu – ciężko ją zdiagnozować (więcej informacji TUTAJ)
Spożywanie glutenu przez osobę chorą, prowadzi do zaniku u niej kosmków jelita cienkiego w konsekwencji czego dochodzi do niedoborów żywieniowych a co z tym idzie poważnych skutków zdrowotnych np. anemii czy krzywicy a nawet niedożywienia zagrażającego życiu. PODOBNO jest odwrotnie… stosowanie diety bezglutenowej bez wskazań, powoduje brak mikroelementów jak również witamin z grupy B co doprowadza do osłabienia systemu odpornościowego. Nie wiem – nie mogę potwierdzić, ponieważ nie specjalizuje się tym tematem (nie jestem ani lekarzem, ani technologiem od żywienia, czy dietetykiem – ponadto pojawiają się coraz to nowe teorie), jednak z pewnością NIE MOŻNA SAMEMU BAWIĆ SIĘ W LEKARZA! To, że coś jest bezglutenowe, nie znaczy, że jest zdrowe (co widać po niektórych bezglutenowych produktach) Osobiście nie mogę stwierdzić, czy cierpię na nietolerancję glutenu, jednak moja własna – dłuższa obserwacja organizmu sprawiła, że dowiedziałam się o alergii na pszenicę jak również nadwrażliwości na gluten. Jednak nim do tego przejdę powinnam zacząć od tego, że ponad dwa lata temu mój organizm sam odrzucił nabiał – twarożki, białe serki (wytrawne), które dość często gościły w moim jadłospisie, przestały mi smakować a wręcz mnie od nich odrzucało – po prostu zaczął mi śmierdzieć (wcześniej twaróg, wręcz pochłaniałam). O jajkach nie wypowiem się, ponieważ nigdy za nimi nie przepadałam. Dłuższe odstawienie (odrzucenie od nabiału) sprawiło, że stan mojej cery poprawił się (między innymi przestały pękać mi naczynka), pozbyłam się wzdęć, uczucia „trampka w ustach”, egzem z okolic palców jak również czerwonych krost z ciała. Tak więc nabiał w ogóle mi nie służy i nadal mnie do niego „nie ciągnie” a wręcz odrzuca z małym wyjątkiem… sos czosnkowy na bazie jogurtu naturalnego bez mleka w proszku i białka mleka (to to samo), mi nie szkodzi a i tak nie jem go zbyt często. Co nie oznacza, że jeśli nie będę miała ochoty na twarożek, serek wiejski, czy sernik babci to go nie zjem – zjem i może nawet mi posmakuje. Po prostu słucham organizmu 🙂 Produktów sojowych – napoi, jogurtów itp. nie kupuje. Czasem na przecenie kupię naturalny jogurt kokosowy a kiedy w Lidlu była dostępna wegańska śmietana kokosowa i to po 2-1,50zł kupowałam tę śmietanę jako dodatek do curry, sosów itp. Po bardzo długim czasie postanowiłam zrobić kolejny eksperyment – na pół roku zrezygnowałam z pszenicy, jednak gluten nadal spożywałam – zauważyłam, że stopniowo zaczęły znikać moje alergie np. na trawy, oczy przestały łzawić a ja jakbym „zwężała” (zeszła ze mnie woda? Opuchlizna). Kolejna kwarantanna sprawiła, że alergia całkowicie zniknęła – zniknęła również opuchlizna o której nawet nie wiedziałam. Poprawił mi się stan cery, włosów, paznokci, pozbyłam się uczucia ssania w żołądku, senności, czasem wzdęć po zjedzonym posiłku, czułam się lżej i zyskałam więcej energii. Ponadto i co najważniejsze – wyniki badań EEG głowy znacznie uległy poprawie. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że w moim przypadku pszenica to zło wcielone. Na dobrą sprawę pszenicy z drobnymi wyjątkami nie jem od ponad roku – zresztą produkty z białej, oczyszczonej mąki nigdy mi nie smakowały (wydawały się mdłe, jałowe, bez smaku, nijakie, co innego z pełnoziarnistej, gdzie czuć było pełne ziarno, zboże). Wyjątki o których piszę to sytuacje, kiedy jestem np. u cioci, babci i nie mogę „wykręcić się ze spróbowania” czegoś pszennego, kiedy jestem częstowana, kiedy nie chcę odmówić babci bo mam ochotę spróbować tego czym mnie częstuje (w szczególności, kiedy Babcia przygotuje dla mnie coś w wersji wegańskiej – nawet takie pszenne pierogi smakują), gdy najdzie mnie ochota na domową puszystą pizze a że nie posiadam mąki pełne ziarno (i nie zamierzam jej kupować, bo „raz na ruski rok” nie miałoby to sensu) korzystam z tego co mam w domu, domowego burgera w „zwykłej bułce” lub po prostu mam ochotę czegoś spróbować jak np. batonika Wanted Nuts Dark. Nie popadam w paranoję i nie chcę dać się zwariować! NIE ODSTAWIŁAM GLUTENU
Niestety…. potem (kiedy jest to pszenica) najczęściej muszę to odchorować – z nosa leci woda, pojawia się alergiczny katar, w oczach łzy a i przewód pokarmowy (nie tylko żołądek) daje o sobie znać (pojawiają się wzdęcia, uczucie ciężkości, pieczenie, czasem zgaga i biegunka). Tym samym podejrzewam u siebie alergię na pszenicę i być może (choć tutaj nie jestem pewna) nadwrażliwość/alergię na gluten… I jeśli przyjrzeć się mojemu dorastaniu przewijały się przez nie wszystkie problemy, które są jednym z symptomów celiaki (przeczytasz o nich TUTAJ) co nie oznacza, że choruje – nigdy takich badań mi nie wykonano a chorobę tę może stwierdzić jedynie kompleksowe badanie! Wskazana jest między innymi wizyta u gastrologa
Celiakia i alergia na gluten mają wiele różnych, podobnych dla siebie objawów. Dlatego postawienie jasnej diagnozy nie jest wcale takie łatwe. Istnieją jednak wytyczne celiakii, które pozwalają nam ją odróżnić od zwykłej alergii na gluten.
Dietę bezglutenowa wprowadza się dopiero po szczegółowej diagnostyce, dlatego jeśli chcemy odstawić gluten wpierw powinniśmy udać się do specjalisty – nie można samemu bawić się w lekarza! Dieta ta stosowana bez zaleceń może przyczynić się do znacznych niedoborów w tym również problemów neurologicznych!
Osoby zdrowe nie powinny rezygnować z glutenu. Zboża i produkty zbożowe posiadają wiele cennych składników (podobno sam gluten, jako białko korzystnie wpływa na prawidłowe funkcjonowanie organizmu). Ponadto, ‘produkt bezglutenowy’ nie zawsze oznacza ‘zdrowy’ – bardzo często dodaje się do nich sporo cukru a także wymagają one użycia różnego rodzaju zagęstników czy wzmacniaczy, które mogą być przyczyną dolegliwości ze strony pokarmowego (guma guar może wywoływać wzdęcia) a nawet być szkodliwe dla zdrowia.
Każda źle zbilansowana dieta będzie nam szkodzić!
Jak już wspomniałam nie wiem, czy to 100% nietolerancja (w moim mieście takich badań nie zrobi), czy celiakia na gluten a może nic z tych rzeczy – może to tylko moje gdybanie. Jednak alergia na pszenice jak najbardziej u mnie występuje. Tak więc pszenica w mojej diecie nie jest wskazana – nie warto cierpieć, dlatego jej unikam. Jednak nie patrzę obsesyjnie na gluten, ponieważ nie chcę sobie zaszkodzić. Według mnie należy słuchać swojego organizmu, ponieważ ten wie najlepiej czego potrzebujemy. Osobiście ze sporadycznymi „wyskokami”, wykluczyłam pszenicę ze swojej diety, jednak nie GLUTEN, choć siłą rzeczy i ten w większej mierze z niej zniknął (jem przeważnie kaszę gryczaną, jęczmienną sporadycznie) Jeśli chodzi o sam gluten to nie mogę powiedzieć, że całkowicie z niego zrezygnowałam. Obsesyjnie nie patrze na składy i nie szukam znaczków z napisem „bez glutenu” – jak wspomniałam nie mam 100% pewności o jego nietolerancji (alergii, celiakii), tylko na podstawie własnych obserwacji wiem, że jego nadmierna ilość mi szkodzi a w szczególności ten z pszenicy jak i sama pszenica. A może to jednak sama pszenica? W prawdzie nie za często jem kaszę jęczmienną, jednak kiedy już ją zjem, to nie zauważyłam aby coś mi „doskwierało”, podobnie jest po pieczywie żytnim razowym 100% na zakwasie – zjedzona kromka, czy dwie nie wywołują u mnie boleści itp. A przecież to glutenowe zboża. Więc może tylko mi się wydaje?
RÓŻNICE MIĘDZY NADWRAŻLIWOŚCIĄ A ALERGIĄ NA GLUTEN
NAJWIĘKSZE MITY NA TEMAT GLUTENU
O DIECIE BEZGLUTENOWEJ W PIGUŁCE OKIEM DIETETYKA
DIETA BEZGLUTENOWA HIT CZY KIT?
Jeśli chodzi o produkty stricie bezglutenowe, to jak już wspomniałam nigdy ich nie szukałam i nie kupowałam a jedynie zaczęłam zaczęłam zwracać uwagę na to aby nie było w nich pszenicy (tutaj mam pewność, że mi szkodzi). Kiedyś czytałam o pieczywie bezglutenowym – jedni je chwalili, natomiast inni pisali, że jest niezjadliwe bo jak gąbka, wata a przede wszystkim słodkie niczym słodka drożdżówka lub chałka. Rzeczywiście, kiedy kiedyś zerknęłam na ich skład cukier i/lub substancje słodzące były na wysokim miejscu w składzie a dodatkowo nie brakowało zagęstników oraz wypełniaczy – nieciekawie. Jednak nie oceniałam i nie wypowiadałam się bo tych produktów nie znałam. Okazja ku temu nadarzyła się z początkiem maja (dokładnie 8 maj), kiedy odezwała się do mnie Pani z firmy Bezgluten.pl z propozycją możliwości spróbowania wybranych produktów. Zerknęłam na ich ofertę i widząc sporo makaronów, które lubi mój tata a także mąkę gryczaną z „czystym” składem, pomyślałam „Czemu nie”.
Bezgluten to firma zajmująca się produkcją jak również sprzedażą bezglutenowej i niskobiałkowej żywności, by nietolerancja glutenu, celiakia i fenyloketonuria nie stanowiła przeszkody w prowadzeniu normalnego trybu życia. Od 2004 roku lider polskiego rynku żywności bezglutenowej i niskobiałkowej, który zyskał zwolenników również w innych krajach. Producent stworzył bazę ponad 250 produktów wysokiej jakości, wśród których znajduje się wiele rodzajów makaronu, pieczywa, mąk, płatków, słodyczy, przekąsek, przypraw, czy zup. Jednak na tym nie zamierza poprzestać. Firma jako producent żywności bezglutenowej z rosnących oczekiwań konsumentów i najświeższych rynkowych trendów, nieustannie poszerza ofertę, opracowując coraz to nowsze i lepsze produkty niskobiałkowe i bezglutenowe. Jak zapewnia jego produkty spełniają nie tylko standardy najwyższej jakości, ale również charakteryzują się niepowtarzalnym smakiem oraz formą. Wyroby nie są jedynie zamiennikami żywności glutenowej.
Do testów zaproponowano mi 10 produktów:Schar MEHRKORNBROTCHEN – bułeczki na zakwasie z ziarnami bezglutenowe
Skład: woda, skrobia kukurydziana, zakwas (mąka ryżowa, woda), mąka ryżowa, nasiona słonecznika /9%/, siemię lniane /7%/, mąka gryczana /6%/, błonnik (Psylium, jabłkowy), skrobia ryżowa, drożdże, ekstrakt z jabłek, syrop z buraków, substancja zagęszczająca: hydroksypropylometyloceluloza; białko SOJOWE, olej słonecznikowy, sól, regulator kwasowości: kwas winowy.
Może zawierać łubin i soje. BEZ LAKTOZY.
Mieszanka 7 Ziaren 250g
Skład: ziarna 54% (nasiona słonecznika, pestki dyni, siemię lnu, nasiona chia, ekspandowane nasiona amarantusa), płatki 43,6% (owsiane, jaglane), inulina, błonnik z babki jajowatej
Bułki bez dodatku cukru jasne/ciemne (dodatek-niespodzianka)
Skład bułek jasnych: woda, skrobie (kukurydziana, ryżowa), mąki (ryżowa, kukurydziana), olej rzepakowy, pasta daktylowa, substancje zagęszczające: guma ksantanowa, guma guar, hydroksypropylometyloceluloza; drożdże, sól, błonnik z babki jajowatej.
Składnik bułek ciemnych: woda, skrobie (kukurydziana, ryżowa), mąki (ryżowa, jaglana), olej rzepakowy, ziarna 5,4% (słonecznika, siemienia lnianego, czarnuszki), pasta daktylowa, substancje zagęszczające: guma ksantanowa, guma guar, hydroksypropylometyloceluloza; drożdże, sól, błonnik z babki jajowatej, ekstrakt jabłkowy
Mieszanka wieloziarnista bezglutenowa 500g
Skład: skrobia kukurydziana, mąki (ryżowa, jaglana), ziarna 12,4 % (słonecznika, siemienia lnianego, czarnuszki), substancje zagęszczające: guma ksantanowa, hydroksypropylometyloceluloza; otręby ryżowe 3,6 %, błonnik z babki jajowatej 1,7 %
Bez dodatku cukru, substancji spulchniających oraz regulatora kwasowości.
Mąka gryczana bezglutenowa
Skład: gryka
Makaron bezglutenowy z mąki ryżowej
Skład: mąka z ryżu pełnoziarnistego (65%), mąka ryżowa
Makaron TAGLIATELLE (wstążka szeroka) bezglutenowa
Skład: mąka kukurydziana, mąka ryżowa.
Makaron nitka
Skład: mąka kukurydziana, mąka ryżowa
Makaron Makaron penne
Skład: mąka kukurydziana, mąka ryżowa
Krówki mleczne
Skład: cukier, syrop glukozowy, mleko pełne w proszku (9,6%), olej kokosowy, mlekoodtłuszczone w proszku (3,2%), masło /z mleka/ (0,4%), aromat.
Brownie
Składniki: dropsy czekoladowe gorzkie (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone kakao w proszku, emulgator: lecytyny z soi, aromat waniliowy), cukier, jaja, olej rzepakowy, mąka kukurydziana, skrobia z tapioki, rozpuszczalny błonnik kukurydziany, kakao, aromat, sól
Z wyjątkiem mąki gryczanej, to będzie moje pierwsze spotkanie z produktami „tego typu” – nigdy nie kupowałam i nie miałam możliwości kupić gotowych mieszanek bezglutenowych, ani też robić ich samemu (wiem, że tak jest najlepiej, jednak nie każdy ma możliwość, więc proszę o pominięcie takich komentarzy). Pomijając dodatek substancji zagęszczających w postaci: gumy ksantanowej (mimo iż pochodzenia naturalnego mogą powodować wzdęcia – u mnie często powodują) oraz hydroksypropylometyloceluloza, prezentuje się w porządku. Osobiście tego typu zagęstniki zamieniłabym na mielone siemię lniane lub babkę płesznik, która ma właściwości zagęszczające a także przypominające”działanie” glutenu i wypiekach spokojnie może zastępować gluten.
Mąka w mojej diecie gości sporadycznie, jednakże postaram się wykorzystać je w jakiś przepisach, które jeśli zdjęcia pozwolą pokażę na blogu ^_^ Bardzo ciekawi mnie również mieszanka na chlebek bez mąki, tak zwany „chleb zmieniający życie” – przyznam, że od dawna chciałam takiego spróbować, jednak nie było okazji aby go upiec.
Jeśli chodzi o makarony to ostatnio (co mnie zaskoczyło) jak nigdy miałam ochotę właśnie na taki makaron – grube wstążki w wersji wegańskiej. Fajnie, że i ten rodzaj znalazł się w przesyłce, chociaż nie ukrywam, że bardziej jestem ciekawa smaku tego z z pełnoziarnistego ryżu. Jak zauważyliście makaronów jest sporo – w domu mam makaroniarza, więc jak znalazł, jednak i tutaj postaram się o jakiś przepis 😉
Są i ciasteczka – markizy kokosowe a także krówki skład pozostawię bez komentarza ^_^ Ciasteczek nie jedliśmy, jednak krówki tata już próbował – nie są zbyt twarde, ani też gumowate a kruche. W środku krucha otoczka skrywa lekko ciągnące wnętrze (słyszałam, że im świeższa krówka, tym środek bardziej ciągnący, jednak nie wiem ile jest w tym prawdy), z pewnością nie jest to mordoklejka. W smaku słodkie ale nie ulepek cukru i lekko maślane. Tata mówił, że to smaczne krówki 🙂 Bułeczki bez dodatku cukru BEGLUTEN były produktem niespodzianką(są słodzone pastą z daktyli w 100g jasne mają 4,8g cukru na 100g, natomiast ciemne 2,9g cukru – bułka ma 60g). Bułeczki jasne swoim wyglądem przypominały mi bułeczki panini lub ciabatty – po podpieczeniu zarumieniły się, zyskały chrupiącą skórkę, natomiast w środku były miękkie oraz puszyste – pojawił się efekt chrupnięcia w którym po przegryzieniu się przez chrupką powłokę, dostajemy się do miękkiego wnętrza pieczywa, jednak nie jest to gąbka, czy wata. W smaku przypominały mi tradycyjne bułki pszenne z lokalnej piekarni – w związku z tym, że nie w swojej kuchni nie używam cukru a słodkie jem bardzo rzadko, wyczułam słodycz, jednak tę od dłuższego czasu wyczuwałam również w pieczywie z piekarni. Mój tata po zjedzeniu bułki myślał, że bułka została kupiona w sklepie i jest pszenna. Smakowała mu i nic nie mówił o słodyczy, chociaż stwierdził, że smaczniejsze są te, które kupuje w piekarni. Jeśli chodzi o dodatek substancji zagęszczających to moje zdanie jest takie samo jak przy mieszance mąki – można zastąpić siemieniem lnianym lub babką płesznik.
Bułeczki SCHAR to bułki na zakwasie z dodatkiem mąki gryczanej, słodzone syropem z buraka, makarony SCHAR są makaronami z mąki ryżowej (nie ma składu w języku polskim, jednak niestety doczytałam, że są lekko posłodzone syropem z daktyli) natomiast ciasteczko z żurawiną to produkt bezglutenowy bez utwardzonych tłuszczy roślinnych, słodzony cukrem a także pastą daktylową.
Skład Ciasteczka z żurawiną wygląda następująco: mąki (owsiana pełnoziarnista 15,8%, ryżowa), skrobia ryżowa, tłuszcz kokosowy, żurawina cięta słodzona 10,5 % (żurawina, cukier trzcinowy, mąka ryżowa, olej słonecznikowy), cukier trzcinowy, błonnik z cykorii, rozpuszczalny błonnik kukurydziany, pasta daktylowa, jaja, woda, płatki owsiane 3,5 %, substancja spulchniająca: węglan sodu. zjadła moja bratanica – chrupała ze smakiem i zamkniętymi oczami co oznacza, że jej smakowało 🙂
Makaron rurki mój tata zjadł z sokiem i w smaku nie wyczuł różnicy miedzy nim a makaronem z pszenicy durum
Przypominam, że nie jest to wpis promocyjny, czy reklamowy. Najzwyczajniej w skrócie podzieliłam się z Wami swoją „przygodą”, „historią” odnośnie diety bez pszenicy. Wiecie już, że nie jestem na diecie bezglutenowej i nie unikam glutenu a jedynie słucham organizmu i tego co mi podpowiada… A ten mówi, że pszenica mi szkodzi, dlatego powinnam jej unikać.
Jak to jest z glutenem?
Szczerze? Nie wiem… Nie raz i nie dwa jadłam chleb żytni 100% bez pszenicy i nie odczułam jakiś dolegliwości a przecież żyto jest zbożem glutenowym. Ponadto do krojenia używam tych samych noży – oczywiście po wcześniejszym umyciu ale z pewnością zdarzyło się, że ostał się na nim okruszek np. pszennego chleba. Nigdy nie popadałam i nie zamierzam popadać w paranoję w wybierać to co mi służy a przy okazji bardziej mi smakuje (jak wspomniałam nigdy nie przepadałam za produktami z białej, oczyszczonej mąki). Tak więc zrezygnowałam z pszenicy (z wyjątkami), natomiast na gluten nie zwracam uwagi.
I to chyba byłoby na tyle – może kiedyś stworzę podobny wpis o wegetarianizmie i weganizmie. Nie wiem… Może macie podobne, jakieś inne doświadczenia lub chcielibyście wypowiedzieć się w temacie? Jeśli tak, proszę pisać, jednak pamiętajcie, że wszystkie komentarze nie związane z tematem, będą usuwane. 😉
NIE JESTEM LEKARZEM ANI DIETETYKIEM. STARAM SIĘ W MIARĘ NEUTRALNIE WYRAŻAĆ SWOJE ZDANIE W OPARCIU O MOJE ŻYCIE
DOPISEK 24.05.2020
Gwoli ścisłości... sama nie korzystam i nie kupuję tego typu produktów – tak zwanych „gotowców”. Wyznaję tradycyjną, prostą i sezonową kuchnie z łatwo dostępnych produktów (takich, które znajdziecie na ryneczku, warzywniaku, osiedlowym sklepie lub markecie). Nie wymyślam i nie szaleję z produktami o dziwnych nazwach, które bardzo często wymówić lub aby dowiedzieć się czym są, trzeba zajrzeć do słownika wyrazów obcych. Od zawsze wyznawałam to co proste, naturalne, sezonowe… smaczne. Jednocześnie lubię próbować to co nowe – poznawać nowe smaki np. kuchni meksykańskiej, indyjskiej… oczywiście w wersji wege. Jednak i takie potrawy przygotowuje od podstaw (poczynając od namoczenia i gotowania strączków), nie korzystając z gotowych mieszanek przypraw typu curry itp a dodając przyprawy sama (w tych mieszankach jest sól a ja nie solę). Podobnie jest, kiedy przygotowuje obiad rodzicom – również od podstaw, od zera. Wolę wiedzieć od podstaw co jem, co dodaje kiedy gotuje itp.
Kiedy niegdyś jadłam pieczywo (akurat na drożdżach), również sama na zmianę z mamą je wypiekałam – obie twierdzimy, że takie domowe pieczywo nie umywa się do tego z piekarni. Podobnie domowy makaron, pierogi, naleśniki… lepsze nawet niż z garmażeryjni. I człowiek wie co dodaje, co je… jeśli coś zaszkodzi to przynajmniej wie, że nie chemiczny dodatek lub mięso, którego nie ma. Jak już wspomniałam nie korzystam z gotowych produktów (co można zauważyć po moich przepisach), jednak kiedy mam możliwość spróbowania a dany produkt wzbudzi moje zainteresowanie lub ciekawość przy czym jego skład nie jest tragiczny (i dla mnie „bezpieczny”) to nie zawsze odmawiam. Od spróbowania nikt nie umarł. Prawda? Tym razem dostałam taką możliwość to pomyślałam „Czemu nie?” W szczególności, że z mąki gryczanej korzystam, chlebka 7 ziaren zawsze chciałam spróbować, tata uwielbia makarony i łakocie a wspomniane produkty mają całkiem przyjemny, jeśli nie naturalny skład. Przy okazji tego wpisu pokazałam je na blogu – może kogoś zainteresuje.. jak tak się wczytałam to są ludzie, którym takie produkty smakują. Dlatego proszę o wyrozumiałość 🙂
Kiedyś kupiłam jakieś produkty bezglutenowe. Z tego co pamiętam, to chyba były chrupki i makaron. Makaron był ok, ale chrupki smakowały okropnie. Tak po prostu chciałam spróbować, sprawdzic. Jeśli komuś faktycznie szkodzi gluten, no to wskazne jest, żeby go nie jadł. Obserwacja swojego organizmu dużo daje. Ale właśnie to, o czym napisałaś, że to byla swego czasu moda. Mi się nie podobało, że ktoś kto mógł spożywać gluten nagle się rzucił na dietę bezglutenową, jaki to miało mieć sens – nie wiem.
PolubieniePolubienie
Niestety.. zauważyłam, że jak w sieci pojawi się nowa teoria, to ludzie zaraz zaczynają wyszukiwać w sobie chorób i wmawiać, że również na to cierpią mimo iż tak nie jest. Szaleją, popadają w paranoję a przecież takie zachowanie może tylko zaszkodzić.
Odnośnie chrupek to wszystkie chrupki kukurydziane są bezglutenowe ale wiadomo – człowiek kupuje z dodatkowym napisem „Gluten free” i płaci wiecej ;/
PS W jaki sposób mogę do Ciebie trafić?
PolubieniePolubienie
Tak się cieszę, że nie mam żadnej z chorób, w której trzeba ograniczać gluten – miałabym dużo problemów z ograniczeniem pieczywa…
PolubieniePolubienie
I na pszenne pieczywo można znaleźć zdrowe-bezglutenowe zamienniki 🙂 Próbowałaś piec chleb z kaszy gryczanej? 🙂
PolubieniePolubienie
Tak poza tematem glutenu.. Nie wiem czemu, ale ten post nie pojawił mi się na liście nowych wpisów. Poprzedni o „zawodach” jeszcze tak, a ten już nie. Chyba jakieś zmiany w WordPressie, ale nie wiem czemu skoro mam Twój blog stale dodany do obserwowanych i inne wpisy się pojawiają (chyba na bieżąco)
PolubieniePolubienie
Hm… nie wiem dlaczego – co mogło być przyczyna. Może to chwilowe?
PolubieniePolubienie
Właśnie nie wiem, kilka razy przeglądałam listę i nie ma.. Dopiero jak weszłam na Twoją stronę z poprzedniego wpisu to zobaczyłam, że dodałaś nowy. Mam nadzieję, że to chwilowe. Zobaczymy jak będzie z kolejnym wpisem..
PolubieniePolubienie
Wiesz to elektronika i technika a z tą bywa różnie 🙂
PolubieniePolubienie
Wiem właśnie, ale takich numerów tu jeszcze nie było.. Jak coś daj mi znać w komentarzu że jest kolejny wpis, zobaczymy czy się pojawi w tradycyjny sposób 🙂
PolubieniePolubienie
Nadal nic? Może wyłączyły Ci się jakieś powiadomienia?
PolubieniePolubienie
Dobrze wspomniałaś, ze to jedzenie bezglutenowe stało się modą i myślę, ze dlatego ludzie za tym podążyli – ile przypadków innych chorób potem wyszło? Pewnie wiele. Ja nie zwracam uwagi na gluten, od dziecka lubiłam jeść chyba wszystko prócz wyjątków papryki, grzybów itd. pieczywo? No przyznam szczerze, że pieczone (domowe) chlebki są lepsze, a te bananowe to w ogóle ♥ Chyba nie byłabym gotowa aby zwracać uwagę na to czy coś ma gluten czy nie.. ale mąki jako mąki również nie używam. Od 3 lat nie mam zwykłej mąki w domu, więc chyba nie jest tak źle 😀
PolubieniePolubienie
Domowe pieczywo smakuje o niebo lepiej niż to z piekarni, które nie ukrywajmy bardzo często wzbogacone jest o proszki zwiększające wydajność mąki – bo tak taniej, chociaż z pewnością istnieją piekarnie z tradycją w których takie środki są niedozwolone, jednak nie u mnie. W mojej piekarni nie kupi takiego pieczywa – wszystko z dodatkami lub z proszku. A chleb żytni 100% na zakwasie bez drożdży? Możesz sobie pomarzyć – jedynie w K. kupisz Oskrobę paczkowaną i tyle. Odnośnie produktów pszennych to ja ich nie jem a jeśli już to sporadycznie – czasem pierogi z mąki gryczanej – nigdy nie byłam mączna ani kluskowa, jednak mój tata już tak – uwielbia kluski, makarony, naleśniki, placuszki i mąka musi być 😉
Tak zapytam… piszesz, że domowe chleby w tym bananowy są lepsze a mąki nie masz…. to jak to jest? Pieczesz je czy nie? 🙂
A co do odzywiania to najlepiej jest tak aby czuć się i być zdrowym 🙂
PS Pewnie tak jak ja wolisz kasze. Prawda? 🙂 Jesz pieczywo? 🙂
PolubieniePolubienie
Ja się nie znam na dietach itp. Co organizmowi służy, jest dla niego najlepsze – wiem po swoim przykładzie.
PolubieniePolubienie
To tak samo jak ja 🙂
PolubieniePolubienie
A u mnie się to nie sprawdza. Uwielbiam produkty z mąki pszennej i nabiał, wprost kocham szczególnie nabiał. Mam tak straszliwą alergię (po 30 się ujawniła), że nie mogę zjeść nawet plasterka sera, nawet kotleta obtoczonego w mące pszennej. Długo nie potrafiłam zdiagnozować problemu, bo szukałąm wśród produktów które zpożywam sporadycznie. A trzeba przyjrzeć się tym, które spożywamy najczęściej. Alergia typu IgE – tutaj organizm nam podpowie, bo szkodzi nam nawet szczypta. Alergia typu IgG (książkowo nazywana nietolerancją) jest zależna od ilości i częstotliwości spożywanego produktu. Wychodzi po czasie ,,przeładowania” danym alergenem. U mnie doszło do takiego przeładowania i musiałam wykluczyć z diety. Nie wiem na jak długo. W tej chwili niewielka ilość wywołuje u mnie uciążliwe reakcje skórne i jelitowe, a detoks trwa tydzień.
Z tego co słyszałam bardzo wiele osób w naszej populacji jest uczulonych na pszenicę. Te osoby mogły odczuć pozytywne efekty na diecie bezglutenowej, która jest w dużej mierze bez pszenicy (istnieje jednak mąka pszenna bezglutenowa, po której osoba uczulona na pszenicę też będzie miała reakcję). To tłumaczy entuzjazm dla diety bezglutenowej. Jednak w przypadku uczulenia na pszenicę nie trzeba odrzucać glutenu, wystarczy tylko pszenica – dieta nie będzie wówczas tak trudna do zbilansowania jak w przypadku diety bezglutenowej.
Następnym w kolejności silnych populacyjnych alergenów (po białkach mleka krowiego i pszenicy) jest żyto. I tu trzeba uważać zastępując pszenicę żytem. Jeśli alergia jest oparta o przeciwciała IgE, objawy pojawią się dopiero po ,,przeładowaniu” – czyli obserwować i w razie czegoś niepokojącego od razu wykluczyć też żyto, nie szukać wśród innych produktów.
Ogólnie przy dietach eliminacyjnych trzeba być przygotowanym, że mogą ujawnić się kolejne alergie i nietolerancje, bo zwiększamy ilość w diecie innych produktów, które wcześniej jedliśmy sporadycznie, rzadko lub wogóle.
Ciężkie jest życie alergika. Życzę wszystkim wytrwałości i głowa do góry!
PolubieniePolubienie
Masz absolutną rację i świetnie, że to napisałaś 🙂 Nie bawmy się a lekarza! Ale jeśli faktycznie powinniśmy z naszej diety gluten wyeliminować to fajnie, że są różne pomocne produkty 🙂
PolubieniePolubienie
Produkty z których możemy lub nie musimy korzystać. Należy pamiętać, że nie zawsze to co bezglutenowe, wegańskie, fit, light jest zdrowe bo nie jest. Z pewnością zauważyłaś, że skład pewnych produktów pozostawia wiele do życzenia – nie ukrywajmy nie jest najlepszy i najzdrowszy, jednak od tego mamy mózg i własny rozum. Musimy analizować i wybierać bezpiecznie poza tym nie zawsze jest konieczność korzystania z takich „gotowców – niektóre można przygotować samemu od podstaw, z drugiej strony nie każdy ma taką możliwość i umiejętności. Jakby nie było to nasz wybór a my musimy odzywiać się tak aby czuć się zdrowo i być zdrowym a jednocześnie samemu nie bawić w lekarza 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy post- na szcescie nie jestem bezglutenowcem 🙂
PolubieniePolubienie
Lubisz pszenne pieczywo? We wpisie pisałam nie tylko o glutenie 🙂
PolubieniePolubienie
Mogę Ci poklaskać? 🙂 W końcu mądry i racjonalny wpis na temat glutenu, bo co rusz to różne teorie. Zwykle staram się nie wnikać, bio nie wiem z jakiego powodu ktoś z glutenu rezygnuje ale fakt, że zrobiło się to trochę modne. W ogóle podziwiam za wnikliwą analizę siebie i to jak oddziaływają na Ciebie różne składniki odżywcze. Widać, że podchodzisz do tego roztropnie i z dbałością o swoje zdrowie. Ja akurat nie zauważyłam, żeby gluten mi szkodził, więc spokojnie po niego sięgam.
PolubieniePolubienie
Klaskać? Jeśli chcesz to klaszcz ale chyba nie ma takiej potrzeby i powodu.. nie wiem. Jakby nie było dziękuję za miłe słowa 🙂
Moda dzisiaj jest a jutro jej nie ma. Teraz chyba jest moda na weganizm i wege żarcie. Zauważyłaś, że koncerny mięsnych produktów wypuszczają na rynek swoje roślinne, wege zamienniki i produkty? W dyskontach i marketach co rusz pojawiają się kolejne-nowe produkty. Z jednej strony dobrze, że pokazuje się, że pewne produkty można zastąpić innymi, że nasza dieta nie musi opierać się tylko i wyłącznie na mięsie a być urozmaicona, że stwarza alternatywy, jednak według mnie większa w tym chęć zysku, niż przysłużenie się naszej planecie. Chociaż kto wie? Może ludzie zaczną o nią dbać? Z drugiej strony teraz wszystko jest pakowane w plastik a ten nas zalewa ;/
Gluten glutenem. A nabiał, cukier? Według mnie warto obserwować swój organizm i to jak reaguje na różne produkty, bo może być tak, że czasem nieświadomie sobie szkodzimy ;/ W tym wpisie nie chodziło mi tylko i wyłącznie o gluten – wspomniałam też o pszenicy, nabiale…. Jak to mówią „jesteś tym co jesz”. Prawda? 😉 Mnie chyba gluten nie szkodzi bo po kaszy jęczmiennej nic mi nie jest (a przynajmniej nie zauważyłam), ale po pszenicy, czy nabiale (z wyjątkiem jogurtu naturalnego, którego i tak jem minimalne ilości) źle się czuje, chociaż z drugiej strony raz czy dwa zjadłam bułkę pszenną z dodatkiem mąki żytniej i nic nie zauważyłam, z tym ze zaprawiłam ją kopiastą ilością warzyw no, no i miała ona w sobie żyto (plus moje ziarenka). Cieszę się, że Tobie nic nie doskwiera 😉
PolubieniePolubienie
Fakt wszystko wykorzystują. Chcą się zdrowo odżywać trzeba uważać, żeby nie wpaść w pętlę marketingu. Wege, nie wege, brak różnych składników, żywność reklamowana jako zdrowsza a tak naprawdę jest po prostu droższa :P. Najważniejsze nie dać się zwariować. Aktualnie to ja jem wszytko bo muszę przytyć (znaczy się próbuje jeść wszystko bo coś głodu nie czuję). No na fast foody się nie przerzucę, bo nawet nie potrafię ich zbyt dużo zjeść ;p
PolubieniePolubienie
W pętle marketingu i ładnych opakowań… bo często produkty które można znaleźc na półce ze zdrową żywnością nie powinny się tam znaleźć. Z drugiej strony nie ma co popadać w paranoje i kupować wszystko z „czystym” składem odmawiajac sobie batonika bo to też nie jest zdrowe…
Przytyć? Ze względów zdrowotnych? Coś się stało, że schudłaś? Można nabrać „ciałka” w zdrowy sposób jednocześnie nie odmawiając sobie przyjemności 😉 Fastfood domowy nie jest już fast i fe bo te z sieciówek pewnie zalegają w żołądku ale po co pakować je na siłe skoro jest wiele innych smacznych potraw i można odkrywać nowe 🙂
Lubisz kuchnie indyjską, chińską? Poznawać nowe smaki? Masz okazję 🙂
Co do głodu.. może metabolizm zwolnił? Zbyt bardzo….
PolubieniePolubienie
Dobrze, że nie muszę stosować takiej diety.
PolubieniePolubienie
Już u siebie czytałam takie słowa, tylko nie wiem, czy od Ciebie
PolubieniePolubienie
Glutenu staram się unikać, ale czasem lubię zjeść chleb, bułeczki czy oczywiście ciasto 😀 Ale wszystko w umiarkowanych ilościach, bo jednak zauważyłam, że gdy zjem za dużo to nie czuje się najlepiej 🙂 Co do nabiału to kiedyś na próbę całkiem go wykluczyłam z diety (głównie ze względu na problemy z cerą), ale ostatnio znów do niego powróciłam, również w umiarkowanych ilościach 🙂 Jedynie z jajek nie jestem w stanie zrezygnować 😀
PolubieniePolubienie
Ale to na pewno gluten? Może jednak pszenica? Jak jest po jęczmieniu, życie? Również to samo? Nie robiłaś badań, tylko tak jak ja sama obserwowałaś organizm? 😉
Jeśli masz ochotę, to nie ma sensu sobie odmawiac bo to tylko może przerodzić się w chorobę… wiesz co mam na myśli. Widze, że również słuchasz tego co podpowiada Ci organizm 😉
PolubieniePolubienie
Mam takie samo podejście do tych wszystkich diet bezglutenowych dla ludzi bez stwierdzonej celiaki lub rzadkiej nadwrażliwości na gluten – ludzie szukają w nich odpowiedzi na wszystko i recepty na zdrowie do końca życia, a to przecież bujda. Modnie brzmi, gwiazdy reklamują i się dobrze sprzedaje. Jedyne co dobre w tym wszystkim to fakt, że teraz dużo łatwiej kupić mąkę gryczaną czy ryżową, a nie jak kiedyś 😀
I super, że słuchasz swojego organizmu, najlepsze podejście 🙂 Ja tylko się mega cieszę, że z nabiałem się lubię, bo twaróg to u mnie produkt bazowy wręcz 😀
PolubieniePolubienie
Dokładnie a więcej z tego może być szkody niż pożytku i to na prawdę poważne powikłania 😦 Podążanie za modą nie jest dobre, to że coś słuzy jednemu nie oznacza, że drugiemu będzie. To niebezpieczne igranie ze zdrowiem a nawet życiem. A Ty słuchasz organizmu? 🙂
PolubieniePolubienie
Hmm prawdopodobnie to nie gluten nam szkodzi ani nawet mleko nam nie szkodzi.
Szkodzi nam to czym są pryskane zboża.
Szkodzi nam mleko pasteryzowane a następnie podgrzewane.
Mleko prosto od krowy i niepryskane chemią zboża pewnie by nam nie szkodziły a jeśli nawet to w bardzo małym procencie. Wiele już czytałam i słuchałam wypowiedzi profesorów którzy właśnie to cały czas podkreślają i zaczynam w to wierzyć coraz bardziej… Chemia nam szkodzi najbardziej.
PolubieniePolubienie
To fakt zboża są bardzo pryskane i do tego modyfikowane w szczególności pszenica. Natomiast jeśli chodzi o przetwory mleczne to one są mocno przetwarzane ale też może chodzi o brak enzymu, który jest odpowiedzialny na tolerowanie i trawienie laktozy. Jak wspomniałam we wpisie – nietolerancji glutenu chyba nie mam ale alergia na pszenicę jest, tego nie ukryje. Dlatego nie unikam glutenu tylko pszenicy i chemii w jedzeniu. Jak wspomniałam nie jem przetworzonej żywności, wypełnionej E, konserwantami i polepszaczami – zawsze czytam skład i zwracam uwagę na to co jem. Jem sezonowo, naturalnie, bez wydziwiania ale jeśli mam ochotę np. na kawałek czekolady (to rzadkość), to też sobie nie odmówię kawałka. Nie dajmy się zwariować bo to też przerodzi się w chorobę. Czyż nie?
A chemia w jedzeniu to zło wcielone – najgorsze co może być. Jednak czy tak naprawdę możemy całkowicie jej uniknąć? Wszędzie te opryski, nawozy, wszystko pakowane w plastik, zboża modyfikowane…. chyba nie ale możemy ją ograniczyć i powinniśmy jak najbardziej się da.
PolubieniePolubienie
Lata dawne. Epoka przemiany ustrojowej. Moje zdrowie było delikatnie mówiąc kruche. Jedną z kwestii był dolny odcinek przewodu pokarmowego. Jelita pracowały bardzo powoli i było ociężałe. Lekarze uważali, że to niedojrzałość która minie z czasem. Mijały miesiące, kwartały, lata, a poprawa nie chciała nastąpić. Któryś specjalista dopatrzył się nietolerancji mleka. Nabiał wyleciał z jadłospisu. Poprawa była widoczna po kilku tygodniach.
Nastał czas ogólniaka. W tygodniu mieszkałem w internacie. Dieta była jaka była. Batony, chipsy, kanapki. W stołówce serwowano zupę zagęszczaną maką czy smażone kotlety. Do domu wracałem z okrutnym zaparciem. Lekarz zalecił lewatywę. Po miesiącu czy dwóch stosowania kuracji rodem z antywojennej powieści czeskiego pisarza doczekałem się skierowania na badania. Okazało się, że gluten powoduje stany zapalne w jelicie cienkim.
PolubieniePolubienie