Książki

„Magiczne zawody. Kowal, czarodziej, alchemik” Paweł Zych, Witold Vargas | wydawnictwo Bosz

  Na blogu wielokrotnie wspominałam o tym, że od dziecka fascynuje mnie mitologia, baśnie, mity a także legendy. Nie traktuje je ich jak „zło wcielone”, czy „narzędzie szatana”, gdyż z pewnością nie taki był i jest ich zamiar a „źródło” dawnej kultury, tradycji, wierzeń, ludowej mądrości i słów przekazywanych z dziada na pradziada przez kolejne pokolenia. Faktycznie wiele kultur w tym nasza – słowiańska, ma swoje pogańskie korzenie, jednak czy to oznacza, że coś jest złe i nieczyste?.
Wiele kultur czerpało od Starożytnej Grecji, samo chrześcijaństwo i wszystkie tradycje, które uważamy za nasze rodzime i „pobożne” mają swoje źródła z pogańskich tradycji a nawet Starożytnej Grecji. Umowna data Bożego Narodzenia, strojenie choinki (stary zwyczaj germański który miał dodać ludziom otuchy i przypominać że zima kiedyś się skończy a po niej życie), data Świąt Wielkanocy (związana z równonocą pogańską), palmy (Sławianie witali wiosnę tak, że chodzili po swojej okolicy z zielonymi gałązkami, które miały sprowokować jej szybsze nadejście), malowanie pisanek, zajączek… te i wiele więcej swoje korzenie ma właśnie od dawnych Słowian, tylko z czasem ewoluowała – została zmieniona na potrzeby wiary a następnie zaadoptowana.Magiczne zawody III  Od jakiegoś czasu w Polsce wzrosło zainteresowanie mitologią i wierzeniami Słowian – wszystko za sprawą serii książek Bereniki Miszczuk „Szeptucha” a następnie „Bestiaruszem Słowiańskim” Piotra Zycha oraz Pawła Vargasa (szkoda, że nie „Starą baśnią” Ignacego Krasińskiego). Obecnie chyba nie ma osoby, która interesując się tematem, nie znałaby tych pozycji jak również słynnej serii Legendarz, która ma na celu przybliżyć tradycję i kulturę dawnych Słowian z naciskiem na legendy, podania oraz baśnie z nimi związane. Jednym z ostatnich tytułów, który ukazał się w tej serii jest album-leksykon „Magiczne zawody. Kowal, czarodzej, alchemik”, który szybko zdobył uznanie czytelników.Magiczne zawody II  Książkę rozpoczyna wstęp w którym autorzy wyjaśniają skąd wziął się pomysł na kolejną publikację i dlaczego za kolejny temat obrali właśnie zawód kowala, czarodzieja oraz alchemię. Dowiemy się między innymi tego, że „album jest próbą przekazania fragmentu legend z punktu widzenia zawodu kowala na Słowiańszczyźnie, bo jak się okazuje zawód kowala w mitologiach występował bardzo często i takie tekstów można odnaleźć dość wiele. Co ciekawe istnieją dwa wspólne motywy, które łączą je ze sobą a mianowicie wątek transmutacji (obecny również w kulturze japońskiej) a także pakt z diabłem (w Biblii Jezus również był kuszony). Istnieją również historie o niebiańskim pochodzeniu żelaza, bogach-kowalach (mitologia Słowian) a także pierwszych kowalach na ziemi, co z kolei przenosi nas do świata czarów, czarowników a także magii”Magiczne zawody III  W pierwszej kolejności Witolad Vargas wymienia rodzaje żelaza, jego właściwości jak również tego jakie obrzędy oraz historie były z nimi związane. I to właśnie przeróżne legendy, podania, baśnie i przypowieści stanowią trzon tej publikacji i to na nich opiera się ta książka – ich ilość może wzbudzić podziw ale również zaskoczyć tym jak wiele tekstów związanych z tematem zapisało się na kartach historii (nie wspomnę o tym ile trudu należało włożyć aby je wszystkie odnaleźć). Widać, że autorzy postawili na ilość – chcieli przybliżyć jak najwięcej tekstów związanych z omawianym tematem. Jednak to nie znaczy, że zostały one potraktowane poomacoszemu… może w słowach rzeczywiście nie są zbyt wylewne (choć z pewnością nieco dłuższe niż teksty, które znajdziemy we wcześniejszych częściach Legendarza) przez co przypominają krótkie opowiadania lub przypowieści, jednak nie mogę powiedzieć, że są nudne.Magiczne zawody IV  Styl pana Vargasa jest przystępny, lekki i dość ciekawy. Nieco gawędziarski, stylizowany na wzór opowieści snutych wieczorami przez miejskiego bajarza, trubadura, czy szamana. Czuć w nim swobodę a dzięki temu, że został pozbawiony dłużyzn i zbędnego gadania, może wzbudzić ciekawość jak również zachęcić do własnych dalszych poszukiwań, ale i pozostawić uczucie niedosytu. Niestety… Jednak i ten niedosyt można samemu zaspokoić tak by „wilk był syty i owca cała” – przeczuwam, że nie jeden czytelnik spędzając wieczory z tą publikacją, wczuje się tak bardzo iż będzie miał wrażenie, że słucha opowieści bajarki.Magiczne zawody 1  Aby odróżnić baśń, legendę i podanie od pozostałych tekstów zostały one oznaczone symbolem pióra – według mnie to była dobra decyzja, gdyż ze względu na fakt, że wszystkie zostały napisane w tym samym stylu, miejscami trudno jest rozróżnić je od siebie (jednak to nie powinno wpłynąć na odbiór książki). Nie zabrakło również licznych przypisów, które dostarczają dodatkowych informacji a także wyjaśniają niektóre kwestie poruszane w tekście, jednocześnie nie burząc baśniowego stylu opowieści (gdyby zostały wplecione w tekst tak mogłoby się stać).
Tak więc przeczytamy miedzy innymi o rudniku, Szrleju, Dydku, kowalach, którzy odmładzali kobiety bijąc je młotami, pewnym kowalu, który umiejętnie oszukiwał śmierć (nie zdradzę jak), czy tym jak kowale ujarzmiali żelazo. Dowiecie się jakie znaleziska archeologiczne odkryto na terenie Gór Świętokrzyskich, Mazowsza, Mazur, Szczecina… Poznacie egipskie, greckie, skandynawskie, średniowieczne, czy też biblijne nawiązania, wątki oraz motywy – wszystko co przewijało się przez stulecia, epoki a także tradycje i było związane ze zwierzętami. To i znacznie, znacznie więcej….Magiczne zawofy VII  W rozdziale poświęconym czarnoksiężnikom nie mogło zabraknąć chyba wszystkim znanego Twardowskiego. Tej postaci autor poświęcili sporo miejsca jak również uwagi. Czytelnicy przypomną sobie to czego dowiedzieli się ze szkoły podstawowej ale i poznają zupełnie nowe-inne przygody. To nie tylko jego czarcie lustro i księżyc na którym finalnie zawisł ale również inne miejsca jak np. brama Twardowskiego w Złotym Potoku, czy seans spirytystyczny, który pojawia się nie tylko w legendach ale również na kartach historii (istnieje zapis z 1573 roku opisujący ten seans). To znane i mniej znane legendy o tym czarnoksiężniku jak również innych ludziach, którzy zawierali pakt z diabłem (motyw ten bardzo często pojawia się w baśniach oraz legendach) w tym kowalach – bo nie tylko Twardowski miał z nim kontakt.
Ponadto w książce znajdziemy nie tylko nawiązania do Słowian ale również wierzeń greckich, rzymskich, egipskich, czy chrześcijańskich w tym biblijnych ksiąg. Osobiście spodobało mi się to, że autorzy przemycili elementy innych wierzeń, które wzajemnie się przenikają – miały i mają na siebie wpływ.
Jak więc widzicie książka naprawdę jest różnorodna i obszerna, podobnie jak bibliografia umieszczona na samym końcu z której dowiemy się z jakich publikacji korzystali autorzy pracując nad książką.Magiczne zawofy VI  Nieodłączną częścią książki są ilustracje Pawła Zycha oraz Witolda Vargasa – te pierwsze (Pawła Zycha) wydały mi się bardziej mroczne od grafik kolegi, które z kolei sprawiały wrażenie „łagodniejszych” i bardziej szczegółowych, jednak może to tylko moje zdanie. Jakby nie było są one dość charakterystyczne dla stylu autorów (mimo iż stylizowane na wzór typowo fantasy) a dzięki temu również i rozpoznawalne. Mogą podobać się lub nie – to już kwestie indywidualne.Magiczne zawofy V  „Magiczne zawody. Kowal, czarodziej, alchemik” nie jest książką o której powiedziałabym naukowa. Z jednej strony dostarcza informacji o dawnych wierzeniach, legendach i opowieściach związanych ze słowiańskimi kowalami, alchemikami a także czarodziejami, z drugiej nad ich prawdziwością można jedynie gdybać – snuć domysły. Nie nazwałabym jej również pozycją z kategorii „etyki” czy religioznawstwa – nawet mimo tego iż porusza tematy dawnych wierzeń (o tych przeczytamy chociażby w „Starej Baśni”, czy podręcznikach do języka polskiego w szkole podstawowej). W moich oczach to pozycja bardziej rozrywkowa w stylu baśni i legend – zbiór ciekawostek, baśni i legend.
W trakcie lektury miałam wrażenie, że tych tak jak w przypadku „Leksykonu duchów polskich miast i zamków” autorzy chcieli „upchać” ich jak najwięcej.

Czy to odbiło się na jakości?

  Nie chcę i nie będę oceniać – według mnie na to pytanie każdy musi odpowiedzieć indywidualnie. Na pewno wiele zależy od tego, czego czytelnik oczekuje o po tej książce. Jeśli źródła informacji o kowalach, czarodziejach i alchemii, to rzeczywiście może poczuć „zniesmaczenie” Autorzy jako priorytet wybrali zawód kowala oraz żelazo – to im poświęcili pierwsze 50 stron (w tym również legendy jak również naukowe niuanse). Stricie o samej alchemii jedynie 4 strony z ilustracjami, natomiast o czarownikach zaledwie dwie – reszta rozdziału to tekst o Twardowskim. Pozostały tekst stanowią przeróżne podania, baśnie, legendy i inne teksty związane z tematem, tak więc wszyscy Ci, którzy uwielbiają takie tematy nie powinni poczuć zawodu, tym bardziej, że zostały one przedstawione przystępnym-gawędziarskim językiem bez dłużyzn a rzeczowo i treściwie. Niewątpienie książka dla nie jednego czytelnika będzie prawdziwą przygodą.

Tytuł: Magiczne zawody. Kowal, czarodziej, alchemik | Autor: Witold Vargas (tekst i ilustr.) | Ilustracje: Paweł Zych | Wydawnictwo: Bosz | Okładka: twarda | Stron: 208

396 myśli w temacie “„Magiczne zawody. Kowal, czarodziej, alchemik” Paweł Zych, Witold Vargas | wydawnictwo Bosz

      1. Tym sposobem można „dokopać się” do „perełki”, znaleźć książkę, która nas zainteresuje mimo iż wcześniej pomyślelibyśmy, że nie zwrócimy na nią uwagi 🙂

        Proszę napisz co i jak 🙂

        Polubienie

    1. Rzeczywiście mogą wzbudzać takie jak i podobne emocje… sama mam co do nich mieszane uczucia – jedne są dość łagodne i nawet „przyjemne”, natomiast inne mroczne i jak z koszmaru, horroru lub gier fantasty – nie podobają mi się, mimo iż ogólnie sporo osób „zachwyca się” ilustracjami autorów, jednak co człowiek to opinia….

      Polubienie

  1. „odmładzali kobiety bijąc je młotami” – spoko 😉 Przeczytałabym tę książkę, choć szkoda, że nie jest grubsza. Widziałabym ją jako opasłe tomisko w twardej okładce. A te ilustracje są po prostu niesamowite! Bardzo mi się podobają 🙂

    Polubienie

      1. Nasze słowiańskie wierzenia są bardzo ciekawe i bogate, myślę, że byłoby z czego uzbierać materiału na grubo więcej niż 200 stron. Sama nie posiadam aż takiej wiedzy, więc nie wiem, co finalnie mogłoby się tam znaleźć. Chętnie poczytałabym nawet jakąś pracę, powiedzmy, naukową na ten temat 🙂

        Polubienie

      2. Bogate ale tak naprawdę źródeł nie jest tak wiele jak mogłoby się wydawać – przecież Słowianie przekazywali wszystko drogą ustną… nie spisywali a opowiadali, więc nie wiem, czy rzeczywiście jest tak wiele źródeł – tych rodzimych a nie powstałych na potrzeby bo i takie sytuacje miały miejsce. Odnośnie samych ksiązek to w serii Legendarz znajduje się kilka tomów, poruszających różne zagadnienia, jednak w tym samym klimacie 😉
        Praca naukowa? Czy taka jest? 😉

        Polubienie

      3. Opieram się też na doświadczeniach ze studiów, gdzie mieliśmy na jednym z przedmiotów słowiański folklor i było tego sporo. I to skompilowane, więc w oryginale na pewno znalazłoby się jeszcze więcej danych. Nie wiem, czy istnieje taka praca, ale gdyby istniała, czytałabym z zapałem 🙂

        Polubienie

      4. Folklor wraz z legendami, wierzeniami i ludowymi obrzędami? Skomplikowane ale ciekawe? 🙂
        Sama z chęcią zajrzałabym do takiej książki – masz na myśli taką, która nie skupia się na legendach? 😉

        Polubienie

      5. Skompilowane w jeden dział, takie ściaśnione 🙂 Potem poszliśmy dalej, do literatury z XII wieku i późniejszej, nie było czasu, żeby folklorowi poświęcać go więcej.

        Lubię takie klimaty, więc pewnie spodobałoby mi się wszystko. Legendy, nawiązania do nich w literaturze, cokolwiek. Jaka by nie była tak książka, na pewno chciałabym ją przeczytać.

        Polubienie

      6. No to się wysili… widzę, że na studiach ten temat też jest traktowany po omacoszemu 😉

        Byłoby ciekawie. Przeczytałaś kontynuację „Słowika..”? 🙂

        Polubienie

      7. Czy ja wiem… Po prostu przechodziło się przez kolejne działy 🙂

        Nie czytałam kontynuacji ani „Słowika” 🙂

        Polubienie

      8. Bo wtedy muszę oddać książki do biblioteki 🙂

        Uciekam do pracy, żeby na 18 wyrobić się do weta. Miłego dnia i weekendu 🙂

        Polubienie

      9. Myślałam, że kupiłaś lub dostałaś od wydawnictwa 😉

        Rozumiem. Obfitej pracy. Mam nadzieję, że zwierzaczki zdrowe :*

        Polubienie

  2. Na pierwszy rzut oka pomyślałam, że w całej serii wydawnictwa Bosz związanej z mitologią słowiańską i dawnymi wierzeniami, ta książka akurat jest kierowana do najmłodszego czytelnika, ale te ilustracje mogą się wydawać dość straszne 😀

    Polubienie

    1. Z tego co zauważyłam to cała seria Legendarz utrzymana jest w takim klimacie, z ilustracjami, które mogą wzbudzać niepokój – jedynie „Bestiaruszek” ma łagodniejsze i „potulniejsze” grafiki. Niemniej, czytałam wypowiedzi rodziców, którzy pisali, że ich 9-10 letnie dzieci czytają „Bestiarusz słowiański”, czy też „Duchy polskich miast i zamków”, jednak pod względem treści powyższa wydaje się nieco bardziej „poważniejsza” 😉
      Lubisz takie klimaty 😉

      Polubienie

  3. No i powiem Ci, że mnie chyba przekonałaś 😀 I ja jestem fanką „Szeptuchy” i przeczytałam wszystkie jej trzy części 😀 Gdzieś na blogu powinnam mieć nawet recenzje tej trylogii 🙂
    Szeptucha jest dobrym argumentem więc, by przekonać mnie do tego zbioru mitów 😀

    Polubienie

    1. Nie jestem fanką „Szeptuchy” – Gośka wybitnie mnie irytowała xD
      Jeśli lubisz tę serię a powyższa książka wzbudziła Twoje zainteresowanie, spodobać powinien Ci się „Bestiarusz słowiański”. Znasz? 🙂

      Polubienie

  4. Miałam kupić, ale dopiero jak przeczytam Bestariusz x2 i Duchy, póki co tego nie zrobiłam, choć zaczęłam 😛 Ale to nie jest lektura na raz, a jak przerywam to kończy się tak, jak teraz czyli czeka na lepszy czas i dokończenie 😛

    Polubienie

      1. Lubię mitolgię, baśnie i legendy. Interesują mnie dawne wierzenia, więc podoba mi się przedstawiona książka. Jeśli będę miała do niej dostęp, to pewnie się zapoznam. Pozdrawiam.

        Polubienie

    1. Myślisz, że z nudów a może poczuł się jakbyś czytała mu baśń a dzięki czytanej przez Ciebie legendzie przeniósł się do baśniowego świata 😉

      Polubienie

    1. Nie wiem.. na intagramie jedna pani napisała, że mity greckie i rzymskie są bezpieczniejsze, bo dotyczą obcych, dawnych i dalekich kultur. A przecież wiele tradycji rzekomo naszych chrześcijańskich ma swoje korzenie w Starożytności czy od Słowian – została zaadaptowana przez Kościół i zmieniona na jego własne potrzeby… ale i o tym mówi się coraz częściej 🙂

      Polubienie

  5. Zaciekawiłaś mnie – tytuł książki będzie więc dopisany do mojej listy pozycji wartych sprawdzenia prędzej czy później. Co do serii „Szeptucha”, jeszcze jej nie czytałam, ale mam w planach. Kiedy? Nie wiem, a to przez słynny problem „tak dużo książek, tak mało czasu”. 😦

    Polubienie

    1. Znam ten odwieczny problem z którym borykają się czytelnicy 🙂 Tak czy siak na wszystko przychodzi odpowiedni czas. Prawda? 🙂
      Odnośnie książki to cała seria Legendarz może Ciebie zainteresować 🙂

      Polubienie

  6. To na pewno coś dla mnie. Ubóstwiam mity legendy podania. Niezwykle fascynujący temat. Niedawno córka przerabiała temat legend i Twardowski również był. I dla mnie nie ma w tym nic złego.

    Polubienie

    1. Twardowski a szeroko pojęte słowiaństwo to jednak co innego i jestem świadoma, że cały ten temat może wzbudzać kontrowersje, wątpliwości itp. Co człowiek to opinia i inny sposób patrzenia oraz myślenia 😉
      Od dawna lubisz legendy? Znasz serię Legendarz od wydawnictwa BOSZ? 😉

      Polubienie

  7. Starą baśń też bardzo lubię 🙂 A i to dzieło kusi, co już Ci zresztą pisałam. Dla mnie im więcej informacji tym lepiej, a chyba żadna książka nie wyczerpie w pełni tematu hehe. Ale jako przygoda też też jak najbardziej. Przy okazji w najnowszym wpisie znów powtórzyłaś jak bardzo baśnie lubisz ;P nie ma możliwości komentowania a tak Ci chciałam tylko wypomnieć, bo mogę 😛

    Polubienie

    1. Wiesz z jednej strony tak a z drugiej taki podział na kategorie i tematy ułatwia stopniowe zagłębianie tematu i poznawanie świata legend, baśni, dawnej słowiańszczyzny. Prawda? 🙂
      A to źle, że wspomniałam? To tak wyszło samo z siebie 😦

      Polubienie

      1. Tak podział na kategorie też jest ważny oczywiście. Natłok niepoukładanych informacji też niewiele daje bo człowiek się pogubi jak chce coś znaleźć, przypomnieć sobie.
        Nie, nie, nic złego, po prostu mówiłaś, że nie będziesz się powtarzać a w sumie to powtórzyłaś i tak mnie to jakoś rozbawiło 😀 ale to w sumie dobrze 🙂

        Polubienie

      2. Pogubi albo poczuje znużony. Jednocześnie na poszczególnych tomach z serii Legendarz widać w jakim kierunku chce podążać autor. W przypadku „Duchów polskich miast i zamków” miałam wrażenie jakby autorzy do końca nie wiedzieli w którą stronę chcą podążać – naupychali aby jak najwięcej przy czym same opisy są podobne, jakby na zasadzie „kopiuj-wklej” ;P
        To cieszę się, że poprawiłam Ci humor 🙂

        Polubienie

  8. Ładne wydanie, podoba mi się styl ilustracji, tematyka także ciekawa – uważam że legendy i mitologie są fascynujące, cieszy mnie wzrost zainteresowania nimi (Dzięki temu powstaje coraz więcej takich książek)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ervisha Anuluj pisanie odpowiedzi