Od czasu do czasu lubię sięgnąć po komiks – jako taki przerywnik od tradycyjnych pisanych powieści. Do komiksu „Wielki, zły lis” francuskiego rysownika Benjamina Rennera zabierałam się dość długo. Z jednej strony moją uwagę zwróciła kreska i żywe kolory – rysunki są rysowane ołówkiem a następnie pomalowane żywymi kolorami, możliwe, że farbami. Z drugiej strony obawiałam się treści – tego, że znajdę w niej fragmenty, które wzbudzą we mnie zmieszanie. A jednak komiks znajduje się w dziale komiksów dla dzieci i młodzieży jednocześnie będąc pozycją uniwersalną – również dla dorosłych. Ponadto jego pierwszy nakład rozszedł się niczym świeże bułeczki a polscy czytelnicy prosili wydawnictwo (Kultura Gniewu) o dodruk. Zastanawiałam się skąd ten szał – nie tylko w Polsce ale i na świecie. Skąd takie zainteresowanie i popularność, że komiks był i jest rozchwytywany a nawet doczekał się swojej animowanej adaptacji. Wpis na jednym z blogów poświęconym komiksom ostatecznie zdecydował, że postanowiłam po niego sięgnąć – w ciemno. Chciałam przekonać się jak smakuje. „Wielki zły lis” to historia o lisie – a jakże by inaczej. Jednak nie był on ani wielki, ani zły jak mogłoby się wydawać i to zarówno w teorii jak i praktyce. Każda jego wyprawa do kurnika kończy się wypadkiem i upokorzeniem… upokorzony jest on i to przez uważane za pozbawione rozumu kury. Wśród zwierząt w lesie i okolicznych wiosek mia opinię: sardelowej mordy, ryżego socjopatę, albo pierdziryjka… nie potrafi polować w celu zdobycia jedzenia dlatego swoją dietę opiera na rzepie (litościwie podarowanej przez prosiaczka i mamę królika) w oczach wszystkich stając życiowym niezdarą i pośmiewiskiem. Wiecznie głodny, nielubiany, wyśmiewany i upokarzany zawiera pakt z wilkiem – zamiast polować na kury (które mogłyby lisa pobić), postanawiają wykraść z kurnika jajka, wysiedzieć je, odchować pisklaki a kiedy stałyby się tłuste zjeść. Obiad podany na tacy i to bez większej pracy. Wydawać by się mogło plan idealny i genialny, tym bardziej, kiedy wszystko idzie po Twojej myśli. Do czasu kiedy z jajek wykluwają się pisklaki i uznają lisa za mamę. W rudzielcu zachodzą nieodwracalne zmiany – jego świat staje na głowie a sprawy obierają nieoczekiwany bieg wydarzeń.
„- Ale chociaż ja nie mogę zbliżyć się do kury, to ty możesz zbliżyć kurę do mnie!
– Ze niby kura będzie gonić mnie aż tu? Zwykle spuszcza mi manto dużo wcześniej.
– Nie mówię, że masz przynieść kurę. Masz przynieść coś zupełnie niegroźnego!”
To oczywiście wstęp do całej masy przeróżnych historyjek i perypetii z bohaterami komiksu w których w zasadzie jest wszystko: akcja, zwroty akcji, trochę strachu, paradoksów, przeciwieństw a przede wszystkim humoru opartego na satyrze oraz absurdzie a także wzruszeń. Autor z jednej strony pokazuje naturę lisa – jest to drapieżnik, który musi polować w celu zdobycia pożywienia i jak to często w bajkach bywa (w życiu również) zakrada się do kurnika w celu „łatwego” zdobycia pożywienia. Jednak tutaj pojawia się coś odwrotnego – lis, który wydawać by się mogło powinien stać „wyżej” od kur i to nie tylko w łańcuchu pokarmowym ale przede wszystkim pod względem sprytu oraz inteligencji, okazuje się być fajtłapą i życiowym niezdarą. To nie on jest oprawcą a kury – to kury stoją ponad nim, okazują się silniejsze i o „mocniejszym” charakterze. Lis musi radzić sobie w inny sposób – kradnie z kurnika to „co jest nie groźne”, czyli jajka, jednak po wykluciu piskląt siłą rzeczy pozwala dojść do głosu emocjom – sercu, które jak się okazuje ma miękkie i dobre… zamiast utuczyć pisklaki, czy od razu je pożreć, mimo głodu zaczyna się nimi opiekować… emocje tłumią w nim instynkty. Tak więc widzimy tutaj nie tylko absurd, wielki kontrast ale również walkę dobra ze złem, gdzie dobro zawsze i zdecydowanie zwycięża. Nie brakuje emocji ale i niespodziewanej przyjaźni, która raz jest potulna i miła a innym razem nieco szorstka. Przyjaźni, która powoli przeistacza się w silniejszą więź… może nawet miłość i to tę najsilniejszą i najpiękniejszą…. rodzicielską. Jak już wspomniałam autor bazuje na humorze a dokładnie jego przeróżnych formach: od satyry poprzez absurd, humoreskę, komedię pomyłek a nawet karykaturę. Jest tego tutaj sporo – taki miszmasz wszystkiego, jednak bez przesady i zbędnego przesytu a tak by każdy czytelnik niezależnie od wieku znalazł coś dla siebie. Barwne, nieco karykaturalne rysunki tworzą serię humorystycznych scenek, które dobrze odzwierciedlają emocje bohaterów: złość, zmęczenie, strach, załamanie, zniechęcenie jak również uroki rodzicielstwa i „macierzyństwa”. Same postacie zostały ciekawie przedstawione i odzwierciedlają przeróżne postawy a także cechy charakteru: nieudolny lis, spokojny wilk, narwana kura, pełne energii pisklaki, które uważają się za lisy, leniwy pies czy duet Królika i Prosiaka. „Wielki, zły lis” to przyjemny komiks. Taki, który ma na celu bawić, śmieszyć a także dostarczać rozrywki i muszę przyznać, że nie raz i nie dwa na mojej twarzy pojawił się uśmiech (a musicie wiedzieć, że jestem poważna osobą i nie łatwo jest mnie rozśmieszyć), jednakże jest to „specyficzny” humor, który trzeba zrozumieć – powiedziałabym, że dla dojrzałego czytelnika, który jest w stanie wyłapać pewne „smaczki” ukryte zarówno w słowach jak i obrazie. Nie oznacza to jednak, że młodsi czytelnicy w tym również dzieci nie będą dobrze bawić się przy tym komiksie. Wręcz przeciwnie… one również mogą i spędzą miło czas i z pewnością nie raz i nie dwa zaśmieją się w głos, bo jest tutaj również sporo żartów, które odnajdziemy w wielu bajkach (np. „Asterix i Obelix”, Kaczor Donald a nawet Disney czy René Goscinny i Jean-Jacques Sempé ze swoim słynnym „Mikołajkiem”) w tym również tych zwierzęcych. Zresztą… album otrzymał nagrodę dla najlepszego albumu dla dzieci na festiwalu w Angoulême (w jury zasiadali czytelnicy w wieku 8-12 lat), a także doczekał się filmowej adaptacji, która została nagrodzona Cezarem, francuski odpowiednik Oscara, dla najlepszej animacji roku – to chyba musi o czymś świadczyć.
O czym?
Może w mojej opinii nie jest idealny i rewelacyjny i nie będę wychwalać go pod niebiosa, jednak nie mogę odmówić mu charakterystycznego-specyficznego humoru i klimatu. Z jednej strony może rozbawić i dostarczyć rozrywki, natomiast z drugiej wzruszyć i poruszyć w szczególności na samym końcu (według mnie komiks jest najmocniejszą strona komiksu – prawdziwa perełka). Pokazuje różne charaktery, różne oblicza zwierząt (tudzież człowieka), to że nie zawsze jest tak jak coś lub kogoś widzimy – bo to tylko otoczka, pozory a te bardzo często lubią mylić. Należy poznać „temat” od środka, zagłębić się w niego doświadczyć a nie od razu oceniać.
Uzmysławia jak pod przeróżnych wydarzeń, bodźców i z biegiem czasu powoli ulega się przemianie – jak do głosu dochodzą inne emocje, niż te, które zostały zapisane w genach.
To również życie, kondycja psychiczna, wady i zalety. Przyjaźń, która przeradza się w miłość, rodzicielstwo, jego uroki ale i ta „ciemniejsza” strona jak obowiązki, paniczny strach i inne wszelkie niepokoje. Wzajemna troska, zaufanie, bycie razem ale i rozstanie… A jeśli potraktujemy go jako bajkę zwierzęcą życie i jego realia… nie zwierzęta a my ludzie.
Tym samym w moich oczach „Wielki zły lis” to komiks (komedia oparta na absurdzie i nie porozumieniu) – alegoria, nie tylko mogący rozbawić ale również skłonić do myślenia i zastanowienia się nad sobą i życiem. Jednakże można traktować go dwojako – to jak odbiorą go czytelnicy: tylko i wyłącznie jako zabawę, przestrogę a może i to i to tak po środku – zależy tylko i wyłącznie od nich. Jakby nie było zakończenie jest mocną stroną komiksu ^_^
UWAGA
1. W książce nie brakuje epitetów typu „pogięło Cię”, „do jasnej cholery” czy nazywanie kogoś (w żartach ) „lis idiota”,”kretyn”, „serdelowa morda”, „kukułsyn”- jednych to rozbawi, natomiast innych niekoniecznie. Ponadto w książce jest sporo żartów, których dzieciaki nie zrozumieją. Wiem, że w związku z tym niektórzy rodzice mogą mieć wątpliwości jak również pewne zastrzeżenia, dlatego uważam, że należy indywidualnie dopasować wiek czytelnika – osobiście nie dałabym książki przedszkolakowi a także 7-8 latkowi (wiem, że dzieci prędzej czy później spotkają się z tego typu słownictwem np. w szkole, jednak nie chce chciałabym aby wyszło to od mnie). Wydaje mi się, że odpowiedni wiek to tak 11-lat chociaż spotkałam się z opinią, kiedy komiks czytały 7 i 8-latki czerpiąc z treści wiele zabawy ^_^
2. W komiksie można odnaleźć motywy znane między innymi z Kaczora Donalda, Astelikxa i Obeliksa a nawet Disney’a czy „Mikołajka” René Goscinny’ego i Jean-Jacques Sempé’go
3. Autor komiksu jest współreżyserem filmów animowanego „Ernest i Celestynka” za który był nominowany do Oscara
4. Zakończenie jest mocną stroną komiksu
Tytuł: Wielki zły lis | Autor: Benjamin Renner | Rysunki: Benjamin Renner | Tłumaczenie: Krzysztof Umiński | Wydawnictwo: Kultura Gniewu (Krótkie Gatki) | Okładka: miękka | Stron: 162
Plansze:Alejakomiksu
Prezentuje się uroczo 😉
PolubieniePolubienie
Znasz przysłowie „pozory mylą” xD Nie zdradzę czy można odnieść je do tego komiksu 😛
PolubieniePolubienie
Czasem czytam komiksy 🙂
PolubieniePolubienie
Od czasu do czasu czy częściej? 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo ładna grafika A to chyba pierwsza rzecz na jaką zwracam uwagę 🙂
PolubieniePolubienie
Najpierw wygląd a potem treść? Chyba wiele osób najczęściej w ten sposób ocenia książki – ładny wygląd zachęca do sięgnięcia po dana książkę lub nie…. wygląd siłą handlu i marketingu 🙂
PolubieniePolubienie
Ilustracje przyjemne i zabawne 😉
PolubieniePolubienie
Jak bardzo i na ile przyjemne? 😉
PolubieniePolubienie
Wyglada przyjemnie 🙂
PolubieniePolubienie
Chciałabyś lub masz ochotę zajrzeć do środka? 😉
PolubieniePolubienie
Z przyjemnością bym przeczytała ten tytuł 🙂
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że będziesz miała ku temu okazję 😉
PolubieniePolubienie
Mam ochotę zajrzeć do środka 😉
PolubieniePolubienie
Obyś miała taką możliwość i nie poczuła zawodu a wręcz przeciwnie 😉
PolubieniePolubienie
Sprawia wrażenie fajnej bajeczki 🙂
PolubieniePolubienie
Nie takiej znów bajeczki xD
PolubieniePolubienie
Powiem tak komiks mnie tak nie przekonał, jak zwiastun filmu. Wydaje mi się, źe ze względu na słownictwo jest to książka dla nieco starszych odbiorców, aczkolwiek może być ciekawa..
PolubieniePolubienie
Zgadzam się, że dla starszych chociaż tak naprawdę wiele zależy od czytelnika – spotkałam się z opinią, gdzie komiks razem z rodzicami jak również sami czytali 7 i 9-latkowie, więc sama wiesz… 🙂
Raczej nie jest to pozycja, którą miałabyś ochotę chociaż nadgryźć? 🙂
PolubieniePolubienie
raczej nie 😉
PolubieniePolubienie
Rozumiem i nie zachęcam 🙂
PolubieniePolubienie
Podobają mi się ilustracje.
PolubieniePolubienie
Tylko ilustracje? 🙂
PolubieniePolubienie
Mam słabość do lisów, więc była ciekawa czy ten komiks jest wart uwagi. I po tym co napisałaś czuję, że dobrze bym się przy nim bawiła, a i ilustracje mi się podobają 🙂 Widzę też, że można z treści wyciągnąć kilka całkiem ważnych lekcji – to zdecydowanie spory atut.
PolubieniePolubienie
Czyżby ten komiks miał wszystko co powinna mieć w sobie dobra książka? Humor, zabawa, rozrywka, kilka waznych lekcji, wzruszające zakończenie, przyjemne ilustracje i lisy… 😀 Jest idealnie? 😀
PolubieniePolubienie
Hah, prezentowane plansze wywołały uśmiech na mojej twarzy, komiks musi być świetny.
PolubieniePolubienie
Bardzo ale to bardzo mi miło 🙂
Chciałabyś przeczytać? 😉
PolubieniePolubienie
Chciałabym, ale znalazłam bajkę, więc tym się poratuję.
PolubieniePolubienie
Znalazłaś? Gdzie?
PolubieniePolubienie
Komiksy, to nie moja „bajka”.
Pozdrawiam za to najserdeczniej:)
PolubieniePolubienie
Rozumiem… A powieści graficzne, książki artystyczne lub picturebooki? 🙂
PolubieniePolubienie
Ale mega ❤ Z komiksów to raczej czytam głównie historyczne skierowane dla dzieci, ale takim bym też nie pogardziła 😀
PolubieniePolubienie
Historyczne dla dzieci? Możesz podać jakieś tytuły 🙂
Jak najbardziej warto sięgać po coś nowego 🙂
PolubieniePolubienie