Książki

Baśnie braci Grimm… „Baśnie dla dzieci i domu” Czy aby na pewno dla dzieci?

  Baśnie, legendy, podania i mity fascynowały mnie od zawsze. Od kiedy pamiętam między innymi za sprawą baśni lubiłam odkrywać i poznawać kultury innych państw, narodów, społeczności. To opowieści z przesłaniem, nauką, morałem. Takie, które warto znać. Fascynujące jest ile można wyczytać z jednej baśni.
Najbardziej znanymi baśniami najprawdopodobniej są baśnie Braci Grimm oraz Hansa Chrystiana Andersena. I jedne i drugie znajdują się w mojej domowej biblioteczce a te pierwsze darzę szczególnym sentymentem. Na książce czas odcisnął swoje piętno, jednak nadal ona zachwyca. Baśnie w niej opisane są różne: jedne zbliżone do oryginału (np. Kopciuszek – motyw uciętego palca, piety i krwi, która sączyła się z pantofelka), natomiast inne ułagodzone (np. Śnieżka – w oryginale Zła Królowa kazała myśliwemu przynieść serce oraz wątrobę Śnieżki, które potem ugotowała i zjadła, natomiast w ułagodzonej jest to serce).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Nie przypominam sobie abym ja lub moja siostra kiedykolwiek bałyśmy się tych brutalnych opowieści. Dla nas były one zupełnie normalne – śmiem nawet stwierdzić, że podobało nam się to iż nie są cukierkowate i przesłodzone.
Według mnie to upływ czasu i przeróżni tłumacze sprawili, że wydźwięk baśni i ludowych opowieści krążących przez wieki po miastach, wsiach i wioskach praktycznie całkowicie utracił swój pierwotny wydźwięk i sens. Niejednokrotnie baśnie te zostały tak zmienione, że dorosła osoba nie wie o jaką baśń lub bajkę chodzi.
Obecnie rynek zalewają kucyki Ponny, różowe księżniczki, jest słodko, zgrabnie, wesoło i nie realnie. A przecież w życiu nie jest jak w bajcie. Powinniśmy oswajać dzieci z brutalnością świata, pokazywać im, że jest na nim również zło, choroby, kłótnie, zwady, nieporozumienia. Dzieci nie są głupie – nie wystraszą się byle czego a na pewne sytuacje opisane w tego typu historiach w ogóle nie zwrócą uwagi. Oczywiście i takie lektury należy umiejętnie wybierać i dawkować – nie widzę dziecka czytającego Grey’a. Tutaj nadal mówimy i baśniach.https://www.ambelucja.pl/UserFiles/Image/basnie-okladki.gif  Ostatnio w moje ręce trafił pakiet – dwu tomowe wydanie baśni braci Grimm wydawnictwa Media Rodzina. „Baśnie dla dzieci i dla domu t.1/2”  który zawiera 200 baśni w najnowszym przekładzie Elizy Pieciul-Karmińskiej (z zawodu germanista i teoretyk przekładu). Tłumaczenie to zostało oparte na tzw. „Wielkim wydaniu” z 1857 roku” – najprawdopodobniej pochodzi bezpośrednio ze źródła, czyli oryginalnego języka w którym baśnie spisali bracia. Całość została wzbogacona rycinami niemieckiego artysty Ottona Ubbelohde. Przed przystąpieniem do lektury baśni należy  zwrócić uwagę, na posłowie oraz historię przekładu baśni. Autorka przybliża genezę baśni a także przytacza przeróżne „pomysły” tłumaczy, które pojawiły się na przestrzeni lat (można przeżyć wielkie zaskoczenie). Ponadto kilka słów poświęca roli baśni w kształtowaniu psychiki najmłodszych czytelników.Podobny obraz  Pod względem treści opowieści nie zostały ułagodzone aby dostosować ją do „współczesnych” wymagań literatury dziecięcej i wrażliwego czytelnika. Tłumaczka starała się spisać je w sposób jak najbardziej zbliżony pierwotnej wersji. Jest nutka dramatyzmu i rozpaczy, czasem poleje się krew, pojawi śmierć (w tym również jako postać), nienawiść, zło… w niektórych momentach jest nieco brutalnie, ale zawsze ze szczęśliwym zakończenie.
Nie było to dla mnie niczym nowym, bo w podobnej wersji poznawałam świat baśni Braci Grimm – właśnie w nieco „krwawej” wersji i nie były one dla mnie straszne i przerażające, nie śniły mi się po nocy koszmary. Poza tym sama nazwa sugeruje, że są to „baśnie dla dzieci i domów”, więc siłą rzeczy ich treść nie będzie aż tak brutalna jak mogłoby się wydawać – nie są to horrory, drogi nie ścielą się trupami  i nie ma w nich podtekstów seksualnych. Nic z tych rzeczy! W „Śnieżce” Królewna nadal budzi się od pocałunku księcia – po prostu jest w nich mowa o śmierci, pojawia się dramatyzm a przede wszystkim pozbawione zostały Disneyowskiego lukru – coś jak u Perraulta, czy Andersena, gdzie również czasem było nieco bardziej „brutalnie”. Nie zmienia to jednak faktu, że zostały utrzymane w typowym dla Grimmów stylu – mrocznym, strasznym, niepewnym… jak to przystało na od lat przekazywane drogą ustną podania i legendy mające na celu przestrzegać i upominać. Według mnie nie jest to pozycja dla maluchów a starszego czytelnika (czytałam o 12-latkach) i dorosłego. Możliwe, że treścią zostały zbliżone do bardzo starych wydań, które niektórzy z Was mogą pamiętać z dzieciństwa – tych w granatowej/zielonej okładce z żabą i krukiem (KLIK).Podobny obraz  Z jednej strony powinniśmy i chronimy nasze dzieci przed szokiem i złem, którego mogą zaznać. Świat ma różne barwy i odcienie – jest zło ale i też dobro. Czy przeważa zło? Nie wiem. Jestem świadoma, że zewsząd jesteśmy zalewani przemocą – w przeróżnych bajkach, animacjach, grach biją się, zabijają, kłócą, nienawidzą….. człowiek myśli „Po co dostarczać takich emocji jeszcze w literaturze”. I słusznie….  Z drugiej strony świata nie zbawimy, możemy go jednie powoli ulepszać ale nigdy tak naprawdę nie ustrzeżemy naszych bliskich przed całym złem i nienawiścią jaka panuje na świecie. Czy trochę nie jest tak, że nadmiernie chroniąc sprawiamy, że teraz jeszcze młody człowiek nie poradzi sobie w przyszłym życiu? Dziecko wiecznie dzieckiem nie będzie – w końcu dorośnie i ruszy w świat. Co jeśli nie będzie zaznajomione z tym przed czym obecnie chcemy je chronić? Jak sobie poradzi? Czy zamiast chronić nie lepiej oswajać? Oczywiście powoli, odpowiednim dla dziecka momencie i „porcjach.”

  Dlaczego boimy się smutnych, złych zakończeń jakie znajdujemy w Baśniach braci Grimm?
Czy rzeczywiście w trosce o dzieci?
A może ta troska jest przesada?

  Niekiedy to co przeraża dorosłych, dla dzieci jest niezauważalne lub stanowi punkt wyjścia do zadawania pytać „Po co?”, „Dlaczego?”. Prędzej czy później każdy spotka się z tym co smutne, przykre i złe – to nieuniknione.
Czy nie lepiej jest samemu w ten świat kogoś powoli poznawać, niż jeżeli on ma poznać w szkole, życiu, w otoczeniu i wśród rówieśników a co gorsze złym towarzystwie?
W baśniach nie chodzi o promowanie zła, przemocy, nienawiści i zawiści a zupełnie innych wartości. To wszystko co nam dorosłym (i rodzicom) wydaje się przerażające i „zbędne” na przykładzie wspomnianego zła oraz kontrastów, ma na celu mówić o dobru, miłości, szlachetnym sercu, czystym sumieniu. Pokazać, że na świecie jest zarówno dobro jak i zło, że człowiek może popełniać i będzie popełniał błędy ale zawsze może je naprawić – zawsze może zmienić swoje postępowanie i wynagrodzić wyrządzone innym krzywdy. Baśnie mają – powinny promować dobro, dawać poczucie bezpieczeństwa i poczucie bezpieczeństwa potrzebne dziecku.   Bohaterowie baśni są różni – pozytywni, negatywni, tacy którzy zmieniają swoje postępowanie i życie ale też nie są w stanie zrozumieć, że zbłądzili. Raz im się układa a innym razem zmuszeni są pokonywać problemy i kolejne przeciwności losu. Jednak takie jest życie a w baśniach przecież chodzi o lekcję życia i z życia. Wszystkie pokazują często brutalny i srogi jaki od zawsze był i jest świat. Rolą baśni jest miedzy innymi ostrzeganie – nie tylko dzieci ale również nas dorosłych. Tak… bo baśnie powstawały głównie z myślą o nas, bo to my najczęściej postępujemy bez skrupułów – siejemy zło, nienawiść i zniszczenie…. W baśniach zło zawsze zostaje ukarane i tak też jest w prawdziwym życiu.Znalezione obrazy dla zapytania "Baśnie dla dzieci i domu"  Dzisiaj baśnie nie tylko uczą ale są furtką do świata wyobraźni – pewnie dlatego zostały ułagodzone. Choć gdyby tak dobrze się zastanowić świat nadal jest surowy i brutalny. Dookoła nas tyle jest jadu, zła i nienawiści… najprawdopodobniej dlatego wielu nie chce dodatkowo dostarczać ich jeszcze w baśniach. Wszystko zależy zarówno od rodzica jak i dziecka – tego jak dużo rozumie i jak jest wrażliwe. I tutaj pojawia się kolejne pytanie: czy nadmiernie chroniąc zamiast czyniąc dziecko silniejsze, osłabiamy je bo nie jest zaznajomione z tym co smutne i przykre? Może lepiej stopniowo i dostosowując emocje do malucha uodparniać je, zaznajamiać – niech to dzięki nam a nie kolegom w szkole i na własnej skórze poznaje i „doświadcza” emocji, uczuć, przeżyć…
Tak na prawdę to temat rzeka. Opinie będą podzielone. Pewne jest jedno. Baśnie niosą (a przynajmniej powinny nieść) ze sobą przesłanie i morał, który jest aktualny mimo upływu lat.  Niezwykle istotne jest aby dobrze ustosunkować je do odpowiednich czasów i wieku.  bac59bnie.jpg  Jeśli chodzi o zbiór „Baśnie dla dzieci i dla domu” wydawnictwa Media Rodzina uważam, że nie jest to pozycja dla maluchów a starszego czytelnika (czytałam o wieku 12-lat), który rozumie więcej a także dorosłego. Wprawdzie posłowie autorki wiele wyjaśnia (podobnie jak w „Bajarce opowiada” z której dowiadujemy się, że baśnie powstawały z myślą o dorosłych – nie tylko dla zabicia czasu i przyjemności ale również aby stały się lekcją życia), jednak Ci najmłodsi, którzy dopiero poznają świat najprawdopodobniej do końca nie zrozumieją treści wszystkich baśni i ukrytego w nich morału a nawet mogą poczuć lekki strach.

Tytuł: Baśnie dla dzieci i dla domu (bracia Grimm) | Autor: Wilhelm i Jakub Grimm | Tłumacz: Eliza Pieciul-Karmińska | Wydawnictwo: Media Rodzina | Liczba stron: tom I – 496, tom II – 488

Prezentowany pakiet jest dostępny w księgarni Gandalf.plhttps://magicznykociolek.wordpress.com/wp-content/uploads/2020/01/ad36d-gandaf2blogo2b92bcom-05.png

ilustracje Mediarodzina.pl więcej znajdziecie TUTAJ

236 myśli w temacie “Baśnie braci Grimm… „Baśnie dla dzieci i domu” Czy aby na pewno dla dzieci?

  1. Ciekawe wydanie baśni braci Grimm – piszę o tym, którego recenzję opublikowałaś 28 kwietnia 2021 r. Część zaprezentowanych przez Ciebie ilustracji wygląda upiornie, ale taka konwencja pasuje do opowieści z mrocznymi akcentami.

    Polubienie

Dodaj komentarz