Przepisy

Hummus klasyczny – podejście numer 1

Hummus idealny… tak naprawdę ten nie istnieje. Każdy w zależności od preferencji smakowych za taki uzna inną kombinacje proporcji i przypraw poszczególnych składników. Ponadto w zależności od ich jakości (np. stopnia wyprażenia tahini) pasta również będzie smakować inaczej, nawet w takich samych proporcjach co zazwyczaj. Hummus z poniższego przepisu wyszedł smaczny, jednak jeszcze nie mogę nazwać go idealnymHummus 2Składniki
250g ugotowanej ciecierzycy *
2 łyżki tahini (30-40g)
2-3 łyżki soku z cytryny
8-10 łyżek zimnej wody (lub więcej dla odpowiedniej konsystencji)
1 ząbek czosnku

Ciecierzycę namoczyłam przez noc a następnie ugotowałam w świeżej wodzie. Obrałam ze skórek, przełożyłam do kielicha blendera, dodałam sok z cytryny, część wody i miksowałam pulsacyjnie. Kiedy masa była gładka dodałam tahini – zmiksowałam ponownie. Na końcu jeszcze dodawałam wody dla konsystencji. Posypałam czarnuszką. Hummus schłodziłam w lodówce przez noc aby smaki przegryzły się ze sobą.

UWAGI
1. Hummus smakuje zupełnie inaczej po nocy (kilku godzinach) spędzonych w lodówce. Od razu po przygotowaniu wydawało mi się, że jednak dodałam za dużo tahini – następnego dnia, kiedy pasta przegryzła się w lodówce, okazało się, że tahini jest jest aż tak wyczuwalne. Jest w sam raz 🙂
2. Do przygotowania hummusu wykorzystałam produkty z ostatniego Haul’u zakupowego

Do przygotowania hummusu wykorzystałam pastę sezamową tahini Vitline. Po otworzeniu słoiczka poczułam przyjemny aromat prażonego sezamu, bez oznak spalenizny. Zauważyłam, że na powierzchni zebrała się warstwa oleju sezamowego – wystarczy zamieszać aby otrzymać jednolitą konsystencję.
Kolor pasty jest lekko szarawy, konsystencja średnio gęsta – nie tak jak masło orzechowe ale też nie całkiem lejąca.
Smak charakteryzuje się delikatną goryczką z nutą prażenia. Nie jest to intesywna gorycz aż piecze i pali w przełyku a subtelna nuta – wyczuwalna, jednak nie nahalna i nie dominująca, co jest specyficzne dla dobrej jakości tahini. Coś jak chałwa, tylko bez cukru a po dodaniu czegoś słodkiego – chałwa. Z pewnością tahini nie zostało ono przeprażone czy też spalone. Polecam
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

132 myśli w temacie “Hummus klasyczny – podejście numer 1

    1. Rozumiem. Nie jest to Twoja ulubiona pasta/dip. Ja hummus mrożę a gotowców nie wybieram ze względu na skład i miedzy innymi dodatek soli. Jednak kiedy ktoś je sporadycznie, to rzeczywiście wygodnie jest kupić 🙂

      Polubienie

  1. Biorę w ciemno 🙂 Nawet nie trzeba polecać, hummus w tej wersji na pewno by mi smakował bo lubię wszystko co sezamowe. Najlepszy jest ten tradycyjny, bez dodatków papryki czy pomidorów.

    Polubienie

      1. A gdzie tam w domu.. tylko kupny jadłam i raz w restauracji spróbowałam gdy koleżanka zamówiła, wtedy jeszcze nie znałam tego smaku. Później próbowałam go z różnymi dodatkami (kumin mi nie podchodzi) i żaden nie pasował, wersja podstawowa najlepsza 🙂

        Polubienie

      2. I który smakował lepiej – ten ze sklepu czy restauracji? To była jakaś orientalna restauracja? W hummusie fajne jest to, że pasuje do rożnych potraw w i różnych kompozycjach np. na pizzy xD

        Polubienie

      3. Na pizzy jeszcze go nie próbowałam.. jadłam go np dziś do pity w tej restauracji serwującej dania bliskiego wschodu o której wspominałam 🙂 Smakowały mi oba, dobry jest też ten z Lidla który najczęściej kupowałam..

        Polubienie

      4. W picie z falafelem? Dlaczego nie zrobiłaś zdjęcia… chciałabym zobaczyć 😀 Były tam jakieś warzywka? Jak wyglądała ta pita i jak nazywa się restauracja? Oj tyle pytań ale rozbudziłaś moją ciekawość 😀
        W Lidlu słyszałam o hummusie BIO. Może to ten? Który według Ciebie był lepszy? 😉

        Polubienie

    1. Taki hummus lub inna pasta nada się nie tylko na kanapki ale również jako przekąska do warzyw, dip do wegetariańskich kotlecików, krakersów, do nalesników, na placuszki, krokiety.. jest wiele możliwości 🙂
      W lecie chyba człowiek nie ma az takiej ochoty na mięsne potrawy co zimą?

      Polubienie

    1. Tahini jest coraz bardziej popularne i dostępne, jednak jeśli nie uda Ci się kupić, możesz przygotować sama – podprażony sezam należy blendować do uzyskania pasty tahini, czasem wymagany jest dodatek oleju (najlepiej sezamowy lub jakiś inny neutralny), ponadto podczas prażenia sezamu należy uważać aby go nie spalić, ponieważ tahini wyjdzie gorzkie i niesmaczne.
      Powodzenia 🙂

      Polubienie

    1. Również twierdze, że domowy hummus jest smaczniejszy, jednak znajdą się osoby, które twierdzą inaczej i to normalne – mamy rózne kubki smakowe i co innego może nam smakować 🙂 Chciałabym kiedyś spróbowac takiego oryginalnego hummusu, przygotowywanego przez kucharza z kraju z którego hummus pochodzi 🙂

      Polubienie

    1. Z pewnością świetnie smakuje, jednak nie jest dla mnie – suszone pomidory zdecydowanie mają za dużo soli a ja nie solę 😉
      dodajesz do tego hummusu tahini i kumin? 🙂

      Polubienie

    1. Z hummusem jest jak z pierogami i bigosem – co gospodyni to inny smak 🙂 Może kwestia przypraw, może chodzi o tahini, może o ciecierzycę… a może rzeczywiście to nie Twój smak. Lubisz pasty kanapkowe np. z suszonymi pomidorami? 🙂

      Polubienie

  2. Lubię eksperymentować i pomysł na hummus bardzo mi się podoba. Pastę tahini uwielbiam jest to główny składnik chałwy, mogę ją jeść tonami.

    Polubienie

  3. Hummus prezentuje się doskonale. Na pewno kiedyś wypróbuję ten przepis, bo na jakąś imprezę domową świetnie się sprawdzi 🙂

    Polubienie

    1. Na śniadanie, do obiadu, na kolację, jako dip do warzyw, kotlecików, młodych ziemniaków…. do chleba, naleśników, warzyw… możliwości jest wiele. Według mnie to dip uniwersalny… z domowym pieczywem smakowałby wybornie 😉

      Polubienie

    1. Faktycznie lubię eksperymentować w kuchni, ponieważ zawsze może wyjść z tego coś ciekawego, jednak w przypadku tego przepisu nie mówiłabym o eksperymencie, ponieważ nie dodawałam niczego „dziwnego” od siebie. Niemniej cieszę się, że udało mi się wzbudzić Twoją ciekawość 😉

      Polubienie

    1. Hummus jak najbardziej sprawdza się w roli dipu do warzyw i nie tylko – można smarować nim naleśniki i podawać z warzywami, podać z młodymi ziemniakami i surówkami, placków ziemniaczanych, marynaty np. do szaszłyków… w zależy od indywidualnych upodobań kulinarnych oraz inwencji twórczej 🙂

      Polubienie

    1. Znam to z doświadczenia. Sama również dość długo przymierzałam się do przygotowania hummusu w domu, podobnie jak do wykorzystania wędzonej papryki (przyprawa) w kuchni… pamiętam, że kilka miesięcy zastanawiałam się czy kupić, czy nie. Kiedy już kupiłam musiała odczekać swoje aż ją użyłam – czekała dość długo xD Na wszystko musi przyjść odpowiednia pora 🙂

      Polubienie

  4. Rzadko jadam hummus, więc chyba wolę kupić niż przygotować, zwłaszcza, że u mnie w domu nikt inny go nie lubi ;). Ten ostatni, z buraka i fasoli, z Twojego przepisu był smaczny, ale dla mnie go było za dużo i skończyło się tym, że resztka się popsuła.
    Miałam kupić to tahini z biedronki, już je miałam w koszyku, ale stwierdziłam, że jednak sobie daruję, bo nie wykorzystam tego słoika i się też zepsuje. Jakby robili w takich słoiczkach jak koncentrat pomidorowy, to bym wzięła sobie na spróbowanie ;).

    Polubienie

    1. Rozumiem. A nie mogłaś wykorzystać go jako farsz do pasztecików z ciasta francuskiego lub naleśników/krokietów z warzywami – potem takie paszteciki/krokiety mogłabyś zabrać ze sobą do pracy. Hummus sprawdza się dobrze również jako dip do warzyw, placków ziemniaczanych z drugiej jesli to nie do końca Twoje smaki, to możliwe że i w tej postaci by Ci nie posmakowało.
      Odnośnie tahini – w lodówce nie psuje się tak szybko a można przygotować z niego smaczne desery jak i sosy na bazie jogurtu 🙂

      Polubienie

      1. Nie mam aż takiej fantazji ;). A i masz rację, że to nie do końca moje smaki… Lubię sobie od czasu do czasu zjeść nieco hummusu, czy to właśnie z warzywami, czy na kanapce, ale nie za dużo, bo mi się łatwo przejada ;).
        A to tahini to bym tylko ja jadła i też pewnie by mi się przejadło po czasie. Więc darowałam sobie 😉

        Polubienie

      2. Fantazji czy chęci lub czasu? 😉
        A ogólnie pasty kanapkowe, smarowidła.. lubisz? 😉
        A ciasto z tahini lub ciasteczka? Oczywiście nie zachęcam, tylko sugeruje, podsuwam pomysły 🙂

        Polubienie

      3. Dokładnie. Wczoraj jak wróciłam z pracy to trochę czasu spędziłam w kuchni – upiekłam muffiny z jagodami i przygotowałam jedzenie na dziś do pracy, ale po tym gotowaniu już nie miałam na nic siły, tylko się umyłam i poszłam spać…

        Polubienie

      4. Z jednej strony to nie wydaje się wiele ale z drugiej po ciężkim dniu w pracy, człowiek jeszcze bardziej odczuwa ;/ Ja kiedy musze ugotować dwa obiady (dla siebie i dla rodziców, czasem dla rodziców dwu daniowy), plus coś upiec a potem pozmywać, posprzątać, pozamiatać to też nic mi się nie chce. Gotowanie jest męczące ;/

        Polubienie

      5. Dokładnie, gotowanie, wbrew pozorom, jest bardzo męczące. A zwłaszcza jak musisz ugotować dużo różnych rzeczy – tak jak wspomniane przez Ciebie dwa obiady, czy np. jedzenie na jakieś przyjęcie.

        Polubienie

      6. To nie tylko gotowanie i stanie przy garach, kiedy wszystko paruje (w upały katastrofa) ale również sprzątanie, zmywanie…. Męczące – nie ma przyjemności z gotowania i chyba dlatego nie mogłabym być kucharzem – to też gotowanie w pośpiechu. Chociaż nie ukrywam, że kiedyś myślałam o domowej kawiarence „Nie ma jak u Mamy” 🙂

        Polubienie

      7. No tak, to męczące…
        Ooo taka kawiarenka to świetny pomysł! Mało jest teraz takich miejsc, gdzie można zjeść jak u mamy 😉

        Polubienie

    2. Kawiarenkę mogę mieć ale kucharzy bym zatrudniła xD Ciekawe czy w moim mieście to by się sprawdziło… ale ja nie wolałabym mieszkać w Zamościu – nie jest tak ogromne jak Warszawa ale jednak większe i daje większe możliwości i więcej się dzieje… z drugiej naprawdę uwielbiam ciszę spokój, naturę… tak naprawdę to od zawsze myślałam o górach 🙂

      Polubienie

      1. No właśnie znam ten dylemat – z jednej strony miasto to właśnie te większe możliwości, bliskość do wszystkiego, więcej się dzieje, a z drugiej, gdzieś pod miastem jest spokój, cisza, możliwość wypoczynku i obcowania z naturą… A góry też lubię 😉

        Polubienie

      2. Dokładnie… ale można iść na ugodę i zamieszkać na obrzeżach miasta, gdzie nie jest tak tłoczno ale tez nie jest to miasto, tylko trzeba zadbać o dojazdy albo wybrać rower, który bardzo lubię 🙂 Jednak od dziecka marzyłam o górach ale nie jest tam łatwo mieszkać – możliwe, że osobie, które tam się nie urodziła byłoby trudno się przestawić…. i może góry by mi się przejadły? xD Pojechałabym w góry ❤

        Polubienie

      3. Ja mieszkam na obrzeżach stolicy i jeszcze jestem w tych tłocznych klimatach ;). A w takich wiejskich obrzeżach to niestety jest właśnie ten problem z komunikacją, a nie każdy chce kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów pokonywać na rowerze ;).

        Polubienie

      4. Czyli to nie te obrzeża, gdzie są lasy i cisza? Tam w okolicach Warszawy, pod Warszawą są jeszcze lasy, czy powycinali?
        Ruch to zdrowie – siłownia nie potrzebna 😀

        Polubienie

      5. Na takich dalszych obrzeżach to może i są tereny spokojniejsze, ale tam gdzie mieszkam ja to zdecydowanie za mało zieleni i ciszy ;). Za to na działce na wsi mam takie rzeczy, ale tam znowu są problemy z komunikacją miejską i taką codzienną logistyką, więc tam można jeździć żeby odpocząć, ale nie wyobrażam sobie, żeby tam żyć. I codziennie dojeżdżać rowerkiem do stacji, a potem się tłuc w zapchanym pociągu 😉

        Polubienie

    3. To może być uciążliwe w szczególności zimą bo latem to z rowerem jeszcze człowiek jakoś sobie poradzi ale zimą? Czasem zimą można pojechać rowerem ale to nie zawsze…. Tak zapytam… tam mieszkają ludzie, czy to tylko tere typowo działkowy aby odpocząć (człowiek potrzebuje tego) ?

      Polubienie

      1. Dokładnie, latem to jeszcze można na rowerze, a zimą gorzej ;).
        To po prostu wieś, więc mieszkają tam też stali mieszkańcy, a moja rodzina ma domek na odrolnionej działce 😉

        Polubienie

      2. Ja czasem jeżdżę zimą na rowerze – kiedy nie ma śniegu ;P
        Ci co tam mieszkają przyzwyczaili się się, chociaż i oni mogą czasem odczuwać braki tej komunikacji miejskiej ale mają za to spokój 🙂

        Polubienie

  5. Kiedyś robiłam kilka razy i masz rację, czasami z tych samych proporcji potrafi wyjść zupełnie inny smak. Raz zepsułam je w zasadzie na własne życzenie, dodając tahini ze zbyt mocno podprażonych ziaren sezamu 😦 nie wydawały się spalone, więc myślałam, że „ujdzie”, a było zbyt goryczkowe w smaku.

    Polubienie

    1. Ze złych produktów nie wyjdzie smaczna potrawa – nie otrzymamy smacznego efektu końcowego. Wiele zależy od produktu. Raz miałam takie gorzkie tahini – na szczęście nie dodałam jego do hummusu, bo pewnie musiałabym wyrzucić hummus (nie wiem czy takie gorzkie i spalone można uratować) ;/

      Polubienie

  6. Uwielbiam hummus, ale jeszcze nigdy sama go nie robiłam. Chyba mnie zmotywowałaś, bym w końcu się do tego zabrała, bo mam wrażenie, że szukanie w sklepach hummusu z dobrym składem jest bardziej czasochłonne niż przygotowanie własnego. Natomiast jeśli chodzi o samą pastę sezamową to jestem jej wielką fanką. Chętnie spróbuję tej, którą polecasz, bo ostatnio szukam „tahini idealnego”. Jednak obawiam się, że nigdzie w Polsce nie dostanę nic, co mogłoby się równać z obłędnym tahini przywiezionym z Grecji przez moją siostrę.

    Polubienie

    1. Można trafić na hummus z dobrym składem lub „coś” co ma hummus przypominać, jednak nie wiem jak z ich smakiem. Ktoś kiedyś polecał mi Hummus BIO z Lidla, inna osoba hummusy Primavika BIO – kwestia czy posmakuje, czy nie 🙂
      Odnośnie tahini – całkiem nie tak dawno kupiłam w Biedronce tahini produkowane w Grecji, jednak jeszcze go nie używałam. Do czego najczęściej dodajesz tej pasty/sosu? 😉

      Polubienie

      1. Zazwyczaj dodaję tahini do porannych owsianek i jaglanek. Często też smaruję pastą żytni chleb i kładę na to jakieś owoce, chociaż ostatnio przekonałam się, że kanapki posmarowane tahini świetnie smakują również na wytrawnie (z pomidorem lub papryką i pietruszką albo z zielonym ogórkiem i miętą).

        Polubienie

      2. Według mnie tahini idealnie sprawdza się w wielu wariacjach nawet do marynaty. Czytałam, że ludzie mieszają z sokiem z cytryny oraz czosnkiem, czasem jogurtem robiąc taki sos… Ja nie przepadam za słodkim smakiem – wolę wytrawne posiłki i tak też wykorzystuje tahini (z kalafiorem czy marchewką również dobrze smakuje), chociaż kiedyś wymieszałam je z kakao, orzechami i wiśniami z kompotu Mamy (kwaskowato słodkie) i wyszedł mi smaczny deser 🙂 Tahini jest bardzo smaczne o ile nie jest spalone….
        Zaintrygowała mnie kanapka z pomidorem, papryką i pietruszką – chleb, tahini i te dodatki tak? 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz