Kanapki · Przepisy

Hummus z białej fasoli i pieczonego buraka | „Więcej warzyw na talerzu” Magdalena Gembacka

Jakiś czas temu wspominałam o uniwersalności past kanapkowych, kóre można wykorzystać nie tylko na kanapki. Wówczas podałam również przepis na chrzanową pastę z białej fasoli. Dzisiaj chciałabym zaproponować Wam kolejną, którą przygotowałam z książki „Więcej warzyw na talerzu” Magdaleny Gembackiej

Hummus z białej fasoli i pieczonego buraka to ciekawa wariacja na temat tradycyjnego hummusu i praktyczne rozwiązanie, kiedy nie mamy ciecierzycy. Dodatek czerwonego buraczka nie tylko dodaje koloru ale również lekko słodkawego smaku, jednak pasta nie jest słodka. Tahini wprowadza charakterystyczną nutę a także nieco goryczki – jest wyczuwalne, jednak nie przytłaczające. Hummus nie jest również zbyt kwaśny. Powiedziałabym, że dla „delikatnych” podniebień. Ogólnie bardzo smaczny, chociaż osobiście dodałabym odrobinkę więcej tahini, jednak to już kwestia indywidualna. Jakby nie było w wersji, którą proponuje autorka również wypada dobrze i jest godny polecenia ^_^OLYMPUS DIGITAL CAMERASkładniki:
szklanka ugotowanej białej fasoli (z puszki lub słoika)
1 mały mały burak
1 łyżka jasnej tahini
1 mały ząbek czosnku
2-3 łyżki soku z cytryny (dałam 2)
3-4 łyżki lodowatej wody
szczypta mielonego kuminu (opcjonalnie)
sól

Buraka upiec i ostudzić (buraczka można również ugotować).
Wszystkie składniki zmiksować w blendera na gładką masę.
Smacznego

MOJE UWAGI

1. Po przygotowaniu pasty, hummus przekładamy do czystego słoiczka lub pudełeczka i umieszczamy na kilka godzin (najlepiej na całą noc) w lodówce. Ważne aby wszystkie smaki przegryzły się ze sobą – dopiero wówczas hummus nabiera właściwego smaku.
2. Hummus przygotowałam zgodnie z przepisem z pominięciem kuminu. W mojej wersji
wyszedł ciemnoróżowy a nie czerwony jak na fotografii – nie wiem czy to kwestia buraczka, czy „fotoshopa” 🙂
Ocena przepisu: 5/6P6080544.JPG

  Jak już wspomniałam przepis pochodzi z książki, którą dostałam w prezencie a mianowicie „Więcej warzyw na talerzu” Magdaleny Gembackiej mamy, a także autorki bloga A mniam – roślinna kuchnia dla zdrowia, który od lat jest jednym z blogów, które odwiedzam najczęściej. Jej druga książka to nie tylko przepisy ale również zbiór cennych informacji i podpowiedzi. Podzieliłabym ją na część teoretyczną oraz praktyczną. W części pierwszej umieszczono wprowadzenie napisane przez dietetyka i specjalistę medycyny żywienia Małgorzatę Desmond w którym wyjaśniono wpływ diety roślinnej na zdrowie w dzieciństwie i życiu dorosłym. To również porady jak zachęcić dzieci do jedzenia warzyw, ABC gotowania dla całej rodziny, licznik miar a także objaśnienie przeróżnych składników.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Kolejne rozdziały to przepisy z których pierwsze to przepisy podstawowe będące bazą do dań prezentowanych potem np. pieczona papryka, czy puree z dyni. Przepisy uporządkowano według rozdziałów: „Dodatki i przekąski, Śniadania, Do chleba, Zupy, Sałaki i surówki oraz Na słodko.
Każdy zawiera listy składników potrzebną do przyrządzenia potrawy, dokładny opis przygotowania a także kolorowe zdjęcie – dokładnie tak jak w każdej książce kucharskiej. Świetnym pomysłem było umieszczenie informacji dotyczących zamienników niektórych składników i trikami na ich przygotowanie. To co jeszcze można by dodać to wartość odżywczą każdej z potrawy – obecnie coraz więcej osób dbając o zdrowie liczy mikroskładniki a także kalorie i to nie tylko ze względu na wagę. Według mnie to byłoby ciekawe i korzystne uzupełnienie książki.https://natuli.pl/wp-content/uploads/2018/10/WiecejWarzyw_fragment.pdf-5.jpg Przejdźmy do przepisów. Każdy rozdział zawiera ich kilka i są one różnorodne. Znajdziemy zarówno coś na słodko (co niezbyt wzbudziło moje zainteresowanie) jak i wytrawnie. Przepisy są proste, znane, ciekawe ale również te oryginalne a niekiedy na pierwszy rzut oka bardzo odważne. Wśród nich znalazły się miedzy innymi: placuszki owsiano – bananowe ze szpinakiem, karotkowa owsianka, koktajle owocowo – warzywne, twarożek z migdałów, keczup pomidorowo-śliwkowy, pasta z groszku, pora i pistacji, barszcz z soczewicą i pieczonymi ziemniakami, klopsy z soczewicy i warzyw, przeróżne zupy, zielone kulki mocy w czekoladzie. Przepisy proste i nieskomplikowane – łącznie jest ich 80.https://natuli.pl/wp-content/uploads/2018/10/WiecejWarzyw_fragment.pdf-9.jpg  To co trzeba zaznaczyć to fakt, że znajdziecie tutaj dość sporą (ale nie wielką) ilość produktów, które mimo iż są coraz bardziej popularne i chętnie wykorzystywane, niektórym mogą wydać się „egzotyczne”. Natraficie tutaj między innymi na: tahini (znam osoby, które nie wiedzą co to takiego – sama dowiedziałam się kilka lat temu z internetu), syrop klonowy, mleczko kokosowe, sos sojowy, syrop klonowy, czy arkusze nori.
Uwierzcie – znajdą się osoby, które nigdy o nich nie słyszały a także takie miasta i sklepy w których nie są one dostępne i wówczas należy wybrać się na zakupy do większego miasta. Jedni bez problemu poradzą sobie z ich zamianą (tam gdzie nie jest to wspomniane) a inni mogą mieć z tym problem. Jest też druga strona medalu – to może obudzić w nas kreatywność i własne eksperymenty ze składnikami i przyprawami.https://natuli.pl/wp-content/uploads/2018/10/WiecejWarzyw_fragment.pdf-11.jpg  „Więcej warzyw na talerzu” to książka, która jednych zauroczy, natomiast w oczach drugich obejdzie się echem. Niektórzy stwierdzą, że nie ma w niej nic „wyjątkowego”. I właśnie tak na pierwszy rzut oka może się wydawać: nic zaskakującego – taka prostota. Jednak nie od dziś wiadomo, że to co proste i „zwyczajne” często okazuje się bardzo dobre a także wzbudza zainteresowanie i zdobywa uznanie. Sama cenię prostotę a także nisko przetworzone produkty i właśnie na nich opieram swoją kuchnię – „smak tkwi w prostocie” powtarzam. Mimo tego pewna rzecz sprawia, że książki nie mogę uznać za idealną.

Dlaczego?

  Brakuje mi w niej większej liczby naszych polskich produktów i smaków (powiedzmy kuchnia polska ale w wersji roślinnej jednak bez tofu, soi itp) jednak nie jako zamiennik niektórych przepisów tylko dodatkowo. Jednocześnie nie poczułam się oszukana – znam blog autorki i mniej więcej wiedziałam, czego mogę spodziewać się po książce. Nie skłamię jeśli powiem, że cieszę się, że znalazła się na mojej półce. To był udany prezent.
Może kiedyś obok niej będę mogła postawić wcześniejszą publikację pani Magdaleny? Kto wie?https://natuli.pl/wp-content/uploads/2018/10/WiecejWarzyw_fragment.pdf-10.jpg  „Więcej warzyw na talerzu” to przyjemna książka, która może nie tylko odczarować warzywa ale również inspirować i sprawić, że przekonamy się do nowych smaków. Cieszy mnie fakt, że  przepisy w niej umieszczone w zasadzie nie zawierają tofu – na 80 przepisów, tylko jeden go wykorzystuje a i tak spokojnie można go pominąć lub zastąpić. Ponadto nie ma w nich tempehu a także soi z wyjątkiem sosu sojowego, który według mnie również nie jest niezbędny. Jestem z niej zadowolona i marzę o poprzedniej książce pani Magdaleny 🙂https://natuli.pl/wp-content/uploads/2018/10/WiecejWarzyw_fragment.pdf-8.jpg

Tytuł: Więcej warzyw na talerzu | Autor: Magdalena Gembacka | Oprawa: miękka ze skrzydełkami | Liczba stron: 232

126 myśli w temacie “Hummus z białej fasoli i pieczonego buraka | „Więcej warzyw na talerzu” Magdalena Gembacka

  1. Ten hummus może nawet zrobię na spotkanie z przyjaciółkami, które będę miała za tydzień – jedna z nich jest wegetarianką i choruje na celiakię, więc chcę ułożyć jadłospis pod nią, ale też żeby i nam, mięsożercom smakowało. A taki hummus może być fajną przekąską w połączeniu z warzywami, które można w nim maczać. Zastanawiam się tylko, czy nie pominąć tahini, bo nigdy nie jadłam tej pasty, a i za bardzo w sklepach nie widziałam (choć w sumie nie szukałam za specjalnie). Chociaż, z drugiej strony, hummus bez tahini to nie hummus ;). Ale w sumie to samo można powiedzieć o braku ciecierzycy ;). Hmm… A co Ty myślisz o pominięciu tahini?
    Co do książki, to niekoniecznie moje klimaty, bo rzadko korzystam z książek kucharskich, częściej z przepisów z Internetu, albo od znajomych. Albo sama kombinuję :). Kuchnia roślinna też nie jest moją ulubioną ;).

    Polubienie

    1. Miło z Twojej strony, że tak dbasz o przyjaciółkę 😉 Z tym hummusem to masz rację – osobiście nie jadłam go na pieczywie, tylko dodatek do warzyw a wczoraj z gryczanymi pierogami ze szpinakiem w towarzystwie surówki. Bardzo bliskie koleżanki tego typu pasty jedzą z młodymi ziemniaczkami, brokułami lub zielonym groszkiem. To, że coś wygląda jak pasta na kanapki nie oznacza, że musi lądować na pieczywie – zastosowań jest wiele a ogranicza nas tylko nasza kreatywność 🙂
      Według mnie tahini dodaje tutaj smaku a tej łyżki specjalnie nie czuć – ja nie poczułam, tylko ważne aby hummus przez noc przegryzł się w lodówce (dopiszę). Tylko muszę Ciebie ostrzec – nie kupuj tahini w Lidlu bo jest spalone – gorycz aż pali i piecze w przełyku a naturalne tahini tak nie smakuje ;/
      Jeśli nie dodasz tahini to wyjdzie Ci pasta podobna do tej co wrzucałam poprzednio z fasoli. Ja bym tahini jednak dodała, jak już wspomniałam dla mnie było jej za mało – nie poczułam smaku 😉

      To jest jedyna książka kucharska jaką posiadam (roślinna), zazwyczaj tak jak Ty sama kombinuje ale ostatnio zabrakło mi weny xP

      Polubienie

      1. Dziękuję za rady, w takim razie popatrzę gdzieś po sklepach, może znajdę to tahini i dodam, tylko w większej ilości ;). Za to na pewno dodam kumin, bo uwielbiam tę przyprawę.
        Myślałam, żeby ten hummus dać do maczania w nim warzyw, bo przyznam szczerze, że nie widzę go w połączeniu z ziemniakami ;). Na obiad zaplanowałam gazpacho, w końcu szykuje się raczej ciepły dzień i dodatkowo kaszotto meksykańskie, żeby było lekko ale jednak syto ;). I planuję przekąski na wieczór, bo spędzimy w sumie pół dnia i noc, stąd chcę przygotować trochę jedzenia. I wydaje mi się, że taki hummus może być dobry. Planuję jeszcze oczywiście standardowo chipsy czy jakieś paluszki, deskę serów i myślę nad jakąś sałatką.
        Czasem się trzeba podeprzeć czyimś przepisem, zwłaszcza, że piszesz, że książka jest całkiem w porządku 😉

        Polubienie

      2. Radziłabym najpierw dodać łyżkę tak jak jest w przepisie, potem taki hummus włożyć na kilka godzin do lodówki, spróbować i ewentualnie dodać jeszcze jedną. Jak wspomniałaś nigdy nie jadłaś tahini, poza tym jedyni wolą tego typu pasty bardziej sezamowe a inni nie. Nie ma przepisu na idealny hummus – wszystko zależy od własnych upodobań 😉 Odnośnie tahini jeśli trafiłabyś na hummus Basia Basia to zdecydowanie zapakuj go do koszyka. Jadłam go dawno ale zapamiętałam jako jeden z łagodniejszych, tylko unikaj tahini z Lidla 😉 Ja kuminu nie dodałam bo nie miałam i nawet nie wiem czy lubię 😉

        To dobry pomysł ale kiedyś możesz spróbować również z ziemniaczkami. Co zaszkodzi ale to nie na imprezę, tylko dla siebie samej 🙂 To zapowiada się smacznie i z pewnością będzie to udana impreza. Znajomi pewnie również coś przyniosą 🙂 Kaszotto z jakiegoś konkretnego przepisu? Ja dzisiaj będę piekła kalafiora z ciecierzycą i pomidorami w przyprawach, może jeszcze upiekę młode ziemniaczki albo podam z kaszą, bo jednak wolę kasze 😉

        Czasem przepis inspiruje. Tutaj akurat nie zainspirował bo takie połączenie znam od dawna, ale wybrałam akurat ten na potrzeby bloga (a zdjęcia robiłam z godzinę bo nie wychodziło mi takie jak w rzeczywistości :p)

        Polubienie

      3. Dziękuję Ci za te wszystkie rady, zarówno te odnośnie tahini, jak i hummusu ;). Na pewno z nich skorzystam, bo nie czuję się pewnie w takich pastach, więc wolę słuchać osób, które są bardziej w tym temacie, jak Ty 😉

        Takie kaszotto przygotowuję, to znaczy coś w tym stylu, ale już widzę, że zrobię trochę inaczej: https://www.kwestiasmaku.com/przepis/peczak-z-warzywami-po-meksykansku . To znaczy ja to tak nazwałam kaszotto, to po prostu pęczak po meksykańsku ;).

        Ja osobiście wolę ziemniaki niż kasze, ale pieczony kalafior z ciecierzycą brzmi smacznie 😉

        Polubienie

      4. Specjalistą nie jestem ale już spróbowałam kilku tego typu produktów. Z tych łagodnych zapamiętałam jeszcze Terra Sana. Łatwo dostępne jest z Primaviki, tylko tutaj jest loteria – dwa razy trafiło mi się spalone – trzeba patrzeć a by w słoiczku jego kolor nie przypominał koloru masła orzechowego. Podobno w Rossmanie jest jakieś tahini – widziałam na stronie, stacjonarnie u mnie nie ma, więc nie powiem jak może smakować. To z Primaviki w małym słoiczku wydało mi się „intensywniejsze” i bardzo rzadkie a od gęstości również wiele zależy (łyżka gęstego tahini a rzadkiego będzie różniła się wagą) 😉

        I z kurczakiem? 🙂 Kiedyś robiłam z głowy chilli sin carne i jadłam z kaszą – takie kasztto ale przygotowywane oddzielnie od kaszy xD

        I pomidorkami xD Zobaczymy czy wyjdzie smacznie 🙂

        Polubienie

      5. Wiem, wiem, że nie jesteś specjalistką, ale ja widać, próbowałaś już różnych tahini, więc masz porównanie, a ja nie mam ;).

        Nie, bez kurczaka, tak jak wspominałam, chcę zrobić jedzenie pod koleżankę wegetariankę. Miałam w planach coś takiego jak Ty opowiadasz, ale tak sobie myślę, że wygodniej mi będzie jak kasza już będzie w środku, bo przygotuję wcześniej, a potem tylko razem podgrzeję 😉

        Polubienie

      6. Mam i najbardziej w pamięci utkwiło mi tahini Basia Basia oraz Terra Sana, chociaż te drugie wydało mi się zbyt łagodne.Ja jednak lubię te goryczkę sezamu ale ostatnio kupiłam w Lidlu i ono ewidentnie jest spalone a przecież to nawet niezdrowe ;/

        No tak… z taką kaszą to może nawet lepiej bo kasza przesiąknie przyprawami, chociaż z drugiej strony można by i oddzielnie i jako dodatek podać jeszcze tacos, gdyby ktoś wolał zamiast kaszy…. a jednocześnie można z kaszą a takie tacos to do hummusu oprócz warzyw 🙂

        Polubienie

      7. Dokładnie, z ta kasza będzie taka bardziej nasiąknięta sosem, nie sucha. Bo ja suchej to nie lubię ;). Mam właśnie w planach kupienie nachosów, żeby można je maczać w tym hummusie 😉

        Polubienie

      1. Najczęściej kupuję gotowy humus i stosuję do pieczywa. A wiesz, muszę spróbować z placuszkami i naleśnikami.

        Polubienie

      2. Według mnie warto, tylko na wytrawnie a do takich naleśników koniecznie warzywa 🙂 Można też chrupać z paluszkami i waflami – niektórzy w ten sposób jedzą 🙂

        Polubienie

    1. Osobiście nie widzę tutaj niczego niezdrowego (chyba, że trafisz na spalone tahini a nie od dziś wiadomo, że spalenizna nie jest zdrowa). Zachęcam aby spróbować takiej wersji hummusu 🙂

      Polubienie

    1. A jadłaś domowy hummus z ciecierzycy, czy tylko te gotowe? 😉
      Pomysł nie jest mój, tak naprawdę ciężko powiedzieć, że jest również autorki książki…. według mnie jest dość znany, może nie przez wszystkich ale znany 🙂 Przepis na ten hummus pochodzi z książki o której napisałam ale już wcześniej sama przygotowywałam podobną pastę. Tutaj postanowiłam przygotować dokładnie z przepisu z książki aby sprawdzić, czy mi posmakuje a przy okazji podzielić się swoją opinią. A wiesz jaka ona jest 🙂

      Polubienie

      1. Domowy z jakiegoś konkretnego przepisu? Pamiętasz co Ci w nim nie pasowało – za dużo tahini, kuminu, soku z cytryny? Gotowce też bywają różne. Może pamiętasz producenta? Może nichodzi o ciecierzycę a to w jaki sposób zostały te pasty doprawione? 😉

        Polubienie

      2. Rozumiem. A gdybym przygotowała dla Ciebie jakieś danie z dodatkiem ciecierzycy to chociaż byś spróbowała? Bo może chodzi tutaj nie tylko o doprawienie ale również połączenie produktów – w jakiej postaci jest ta ciecierzyca 🙂

        Polubienie

      3. Lukrecji nie jadłam, tofu również nie lubię (i nie mogę)…. a jadłaś ciecierzycę w innej postaci np. w wersji chrupiacej przekąski? 🙂

        Polubienie

      4. Nie namawiam, tylko pytam. Nie jestem z tych co zmuszają innych do jedzenia czego itp. To tylko pytanie. Jeśli zabrzmiało inaczej to przepraszam :*

        Tak w temacie… kiedyś spotkałam się z opinią/wypowiedzią gdzie ktoś zjadł coś czego nie lubił (jadł w innej postaci i mu nie smakowało) z tą różnicą, że nie wiedział, że to je. Ta osoba była w szoku – jednak nie było to związane z wiarą, czy przekonaniami w związku z którymi danego produktu nie jadła… chodziło tylko o smak 😉

        Polubienie

      5. Wiem. Z tymi przekonaniami to miałam na myśli tak ogólnie – niektórzy nie jedzą pewnych produktów w związku z ideologią/tym co uważają za słuszne 😉

        Polubienie

  2. Humus z burakiem smakuje nam bardziej od tego tradycyjnego. Czasem dodaje do niego czarnuszki, co bardzo polecam, bo poprawia smak .Z fasoli jeszcze nie robiłam, chociaż widziałam przepisy. Być może kiedyś przygotuję
    Miłego dnia

    Polubienie

    1. Jakiś czas temu zaprzyjaźniłam się z czarnuszką – posmakowała mi. Rzeczywiście może poprawić smak a z drugiej według mnie należy z nią uważać aby nie przesadzić, bo jej smak jest dość intensywny 🙂

      Polubienie

    1. Tak naprawdę nie jest to mój pomysł – nie nazwałabym również pomysłem autorki książki. Już wcześniej ktoś kiedyś wpadł na połączenie takich produktów, niemniej uważam, że warto spróbować 🙂

      Polubienie

    1. To nie jest taki typowy hummus bo z fasoli niemniej smaczny 🙂 Sama robisz hummus, czy kupujesz gotowe? 🙂

      Wiosna – bogactwo warzyw i to tych co smakują warzywami 🙂

      Polubienie

      1. Dokładnie, nareszcie pyszne i warzywa i owoce.. i w ramach przekąski rzodkiewka, ogórek czy kalarepka zamiast słodyczy 🙂 Mniam.. A hummus do tej pory tylko kupny jadłam, ale myślę że ten z fasoli też by mi bardzo smakował 🙂

        Polubienie

      2. Albo truskawka lub czeresienka, chociaż i kawałek ciasteczka z owocami nie zaszkodzi (jeśli ktoś lubi) 🙂
        Pamiętasz jaki? Warto zrobić samemu -to nic trudnego 🙂

        Polubienie

    1. Zachęcam. Według mnie warto samemu przygotować taką pastę jak również z nimi eksperymentować – dodawać coś do siebie, modyfikować i sprawdzać w jakiej wersji najbardziej nam posmakuje 🙂 Blog pani Magdy bardzo lubię, przede wszystkim ze względu na fakt, że przepisy nie są skomplikowane a produkty, które wykorzystuje z reguły powszechnie dostępne 😉

      Polubienie

  3. Nie ma jak smacznie i zdrowo. Faktycznie wyszukane potrawy, wątpię czy dostane u siebie tahini (co to jest? o.O) ale próbować nowych rzeczy uwielbiam, z przepisu tez chętnie skorzystam, a może i książką się zainteresuję.

    Polubienie

    1. Tahini to pasta z sezamu – mielony sezam, dostępna w większości marketów np. Stokrotce czy Kauflandzie a nawet Rossmanie. Hummus również jest coraz bardziej popularny i znany. Według mnie warto spróbować 🙂

      Polubienie

  4. Wybacz, że nie odzywałam się wcześniej, ale byłam bardzo, bardzo zabiegana 🙂 Na szczęście już jestem! Przyznam szczerze, że jak zobaczyłam wpis (pierwsze wrażenie) to myślałam że to tatar 😀 głodnemu chleb na myśli, chyba mam ochotę na coś surowego. Mniejsza. Pasta wygląda wspaniale, ja jestem fanką takich potraw bo uwielbiam robić różnorakie kanapki. I rano i wieczorem i do pracy. Najlepiej gdy są kolorowe i każda jest z czymś innym 🙂
    Pozdrawiam ciepło ♡

    Polubienie

    1. Nie ma za co przepraszać – przecież nic się nie stało. Dużo u Ciebie się działo – szkoda tracić czas na internet. Korzystasz z życia 🙂
      Lubisz tatara? Moja Mama nigdy by nie zjadła mimo iż lubi mięso – surowe ją przeraża xD
      Jakie jest Twoje ulubione kanapkowe połączenie? 😉

      Polubienie

  5. Lubię proste przepisy, proste potrawy. Nie przepadam za przepisami, w których trzeba mieć jakieś przedziwne składniki (i najczęściej mam z nich aż mąkę ;))

    Przypomniałaś mi tym humusem, że miałam Ci napisać, że z tych trzech past kupionych w Lildu żadna mi nie posmakowała. Ani jedna, wolę najzwyklejszy w świecie humus.

    Polubienie

    1. Wiem co masz na myśli – często tego typu produkty wykorzystuje autorka bloga True Taste Hunters przy czym nie są one takie tanie ale też można znaleźć tam „normalne” składniki 😉

      Dziękuję za informację, czyli tak jak myślałam ;/
      Hummus ale też ze sklepu? Masz swojego ulubionego producenta? 😉

      Polubienie

      1. Normalne odpowiadają mi najbardziej 😉

        Najsmaczniejszy humus kupiłam w Lidlu 🙂 Lubię taki z czarnuszką, z pomidorami i z papryką, chociaż ten ostatni czasem bywa za ostry.

        Polubienie

      2. Teraz pytanie… Co kto rozumie przez słowo „normalne” xD

        To hummus produkowany dla Lidla? Słyszałam, że bardzo octowe a Biedronkowe lepsze w szczególności hummus BIO, chociaż wiadomo, że wszystko zalezy od kubków smakowych 🙂

        Polubienie

      3. Zwykłe, pospolite, łatwo dostępne w sklepie 🙂

        Może i lidlowy, kiedy wpisałam w Google „humus” i „Lidl”, pierwszy wyskoczył właśnie ten, o który mi chodzi. Taki z uśmiechniętym chłopakiem. Najbardziej mi smakuje 🙂

        Polubienie

  6. Ervi, od pewnego czasu najbardziej mamy ochotę na pasty na bazie białego sera. Dodaję co tylko mam akurat pod ręką: cebulka, szczypiorek, czosnek, zielony ogórek itd., plus – oczywiście – przyprawy. I domownicy jedzą ze smakiem. Ewentualnie na ser plasterek pomidora posypany ziołami prowansalskimi. Lubię to 🙂

    Polubienie

  7. Hmm hummus i tak ładnie wygląda, a nie wpadłabym, żeby zrobić z białej fasoli 🙂 Książka zapowiada się nawet interesująco, ale ten niebieski krem mnie trochę przeraża, chyba nie chciałabym go zjeść haha 😀

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do rabe Anuluj pisanie odpowiedzi