Jesień 1943 roku. Jedenastoletnia Annabelle mieszka w wiejskiej Pensylwanii podczas II wojny światowej, gdzie wojna wydaje się być tylko echem. Dziewczyna wiedzie zwyczajne i spokoje życie do dnia kiedy w klasie pojawia się nowa uczennica Betty. Jej brutalność, złość i ciągłe intrygi odbijają się na uczuciach i wnętrzu Annabelle, która wszelkie złośliwości oraz obelgi odczuwa bardzo boleśnie a Betty nie ma dość: z czasem nowym obiektem jej zaczepek staje się bezdomny Toby – weteran I wojny światowej cierpiący na uraz powojenny. Wiele osób uważa go za dziwaka, jednak rodzina Anabell traktuje go z szacunkiem a dziewczynka traktuje jak przyjaciela. Czy to wystarczy aby stanąć do walki w imię prawdy i sprawiedliwości? Według opisu „Rok w którym nauczyłam się kłamać” amerykańskiej pisarki Lauren Wolk to „Wielokrotnie nagradzana poruszająca powieść o złu, fałszywym oskarżeniu i samotnej walce w obronie sprawiedliwości, porównywana ze słynnym „Zabić drozda”. O tym nawiązaniu napiszę na samym końcu. Niemniej po lekturze nowości wiem, że porusza ważne tematy – nie jeden a kilka z których na pierwszy plan wyłania się znęcanie nad innymi. Być może niektórym z Was ten temat jest bliski i to od środka a jeśli nie a macie w sobie chociaż trochę empatii, doskonale rozumiecie jak bardzo jest to bolesne i jak tragiczne może okazać się w skutkach (w szczególności, kiedy jest się jeszcze dzieckiem, któremu dopiero kształtuje się psychika). Betty krzywdzi ludzi opowiadając na ich temat przykre i bolesne kłamstwa i jakby tego było mało zaczyna grozić Annabeth i jej braciom. Nagle w wiosce zaczynają dziać się straszne rzeczy.
Ktoś rzuca kamieniem w niemieckiego farmera.
Ktoś rzuca rykoszetem w przyjaciółkę Annabelle wybijając jej oko i rozciąga na drodze zaostrzony drut aby ranić wracające ze szkoły dzieci.
Ktoś grozi Betty, która niedługo potem znika w tajemniczych okolicznościach.
Wszystkie podejrzenia padają na Tobby’ego – bezdomnego weterana wojennego chodzącego z trzema karabinami na plecach i z urazem powojennym.
Dlaczego?
Bo mężczyzna w oczach społeczeństwa jest „dziwy” nie tylko ze względu na fakt iż trzyma się na uboczu ale również swoją wojenną przeszłość. Ponadto znika wraz z Betty, więc jest łatwym celem – najprościej oskarżać tych, którzy nie mogą się bronić i w których obronie nikt nie chce stanąć. Prawie nikt, bo oto z tłumu wybija się jedna mała osóbka. Jednak wiejska dzielnica pragnie zemsty we wszystkich jej brutalnych formach. W tym momencie z treści wysuwają się kolejne tematy z których jednym jest wojna i to jak wielki ślad pozostawia ona w psychice a także sercu człowieka. Jak bardzo przeszłość mimo iż tak naprawdę dla wielu nieznana, może decydować o opinii społeczeństwa i rodzeniu się stereotypów.
Niesprawiedliwość, uprzedzenia i piętnowanie ludzi ze względu na wykonywany zawód, miejsce w którym był, pracę, którą wykonywał bądź też zachowanie .
Nienawiść, ciągłe kłamstwa, ludzkie wybory ale również walka o prawdę a także sprawiedliwość.
Walka, która jest ciężka, mozolna i wymaga dojrzałości, ogromnej siły oraz odwagi, ale jest potrzebna.
Natura zła i człowieka – człowiek wobec złu i zło wobec człowieka.
Prawda, która musi ujrzeć światło dzienne. Ta niezbyt obszerna bo licząca 264 stron książka mieści w sobie wiele tematów, które sprawią, że czytelnicy z pewnością zwrócą na nią uwagę. Ponadto posiada ona swój klimat: wiejskie położenie Pensylwanii z dala od wojny, daje uczucie błogości i bezpieczeństwa a jednocześnie kolejne wydarzenia sprawiają, że to wszystko powoli zanika – pojawia się niepokój a może nawet lekki strach, by po chwili ponownie ulec zmianie i to o 180 stopni.
Piękna a jednocześnie trochę „nierealna” jest relacja Annabel z rodzicami. Piękna jest wielka i szczera miłość oraz zaufanie: rodzice ufają córce, słuchają i szanują, jednocześnie przekazując cenne prawdy… A jednocześnie traktują córkę zbyt poważnie: włączają w dorosłe rozmowy i obarczają zbyt dużą odpowiedzialnością. Odniosłam wrażenie, że w ich oczach nie jest jeszcze dzieckiem i dorastającą nastolatką a dojrzałą, dorosłą kobietą. Sama Annabel przejawia takie cechy. Jestem świadoma tego, że istnieją dzieci określane mianem „maleńka-stareńka” lub „zbyt poważny jak na swój wiek”, jednak mimo tego i domowych obowiązków nie są one traktowane aż tak poważnie i przejawiają cechy bycia dzieckiem (nawet mimo ciężkiej sytuacji w domu).
Na uwagę zasługuje również więź Annabel z Tobby’m a także przedstawienie i przybliżenie historii weteranów wojennych, tego jak bardzo owe wydarzenia i przeżyta trauma mają wpływ nie tylko na psychikę ale również późniejszą opinię społeczeństwa. Można poczuć się głęboko związanym z tymi ludźmi w szczególności kiedy czyta się o nienawiści i braku współczucia i zrozumienia. Akcja powieści toczy się bardzo powoli. Nie brakuje obszernych opisów, które miejscami były dla mnie zbyt długie i jakby upchane na siłę, niemniej język jest delikatny – „zgrabniejszy” niż w większości współczesnych książek. Sporo tutaj smutku i przeróżnych przykrych emocji jak również tak zwanego „nauczania”, które w niektórych momentach zostało podkreślane zbyt bardzo, najprawdopodobniej po to by wzbudzić jeszcze więcej smutku, żalu i doprowadzić do łez. Jednych może to razić a innych nie koniecznie.
I kiedy przyjrzeć się fabule to rzeczywiście widać w niej wyraźne nawiązania do powieści „Zabić drozda” – plotki, niesprawiedliwe oskarżenia, oszustwa, drwiny i oszczerstwa, mentalność ludzka, nienawiść, zło, które wylewa się z każdej strony, zbyt szybkie dojrzewanie i poczucie straconego dzieciństwa…
Tym samym zastanawiam się, czy książka słusznie znalazła się w dziale książek dla dzieci powyżej 12 roku życia.
Czy to aby nie za wcześnie?
Treść porusza naprawdę poważne i trudne tematy – nie jest lekka i wesoła a naznaczona bólem, smutkiem, cierpieniem ale również nadzieją i wiarą w drugiego człowieka. Według mnie ciężka… dla młodego czytelnika niedoświadczonego w tego typu książkach zbyt trudna do zrozumienia – śmiem stwierdzić, że „brutalna” i mocna a jednocześnie skłaniająca do refleksji i zapadająca w pamięci.
Będąca niczym apel i prośba o opamiętanie.
Potrzebna. Tylko dla odpowiedniego czytelnika i w odpowiednim czasie.
DROBNA UWAGA, KTÓRA NIE WYPŁYWA NA OCENĘ KSIĄŻKI
Zaskoczyło mnie polskie tłumaczenie tytułu powieści, który w oryginale brzmi „Wolf Hollow” i jest ściśle związany z treścią książki a dokładnie pewnym miejscem. Zważywszy na treść książki polski tytuł ma sens – również nawiązuje do treści fabuły, poza tym łatwiej jest go zapamiętać. Mimo tego w ogólnym rozrachunku uważam, że pewnych nazw i tytułów nie powinno się tłumaczyć a pozostawić w oryginale i to dotyczy wszystkich książek a także filmów
A może jednak? Co myślicie?
Tytuł: Rok, w którym nauczyłam się kłamać | Tekst: Lauren Wolk | Tłumaczenie: Sebastian Musielak | Wydawnictwo: Dwie Siostry | Stron: 264 | Okładka: twarda
Przeczytam
PolubieniePolubienie
Według mnie warto
PolubieniePolubienie
Wydaje się mądra ale niełatwa
PolubieniePolubienie
Jak wspomniałam nie jest to łatwa ksiązka – wymaga czasu i odpowiedniej chwili
PolubieniePolubienie
Kolejna ksiązka na liście 🙂
PolubieniePolubienie
Która z kolei? 😉
PolubieniePolubienie
Właśnie czytam:)
PolubieniePolubienie
Jak oceniasz? Jak wrażenia?
PolubieniePolubienie
Ta książka mną wstrząsnęła!
PolubieniePolubienie
Nie dziwi mnie to. Książka zapada w pamięci i skłania do refleksji
PolubieniePolubienie
Podpisuję się pod ostatnią uwagą, to co czasem robią z tytułami książek czy filmów potrafi zaskoczyć i popsuć efekt. Książka niestety nie dla mnie, przynajmniej na ten czas. Porusza ważne tematy ale wolę teraz poczytać coś lżejszego i mniej smutnego.. Za to pierwsze zdjęcie cudne Ci wyszło 🙂
PolubieniePolubienie
Może polskie tłumaczenie tytułu nie zepsuło efektu ale „zaintrygowało”? Nie wiem, dlaczego wydawnictwo postawiło na taki „zabieg”, niemniej ksiązka rzeczywiście nie należy do lekkich – jak wspomniałam jest trudna, wymaga czasu i skłania do refleksji… może nie tylko poruszyć ale również wzruszyć
PolubieniePolubienie
Mnie na pewno, zwłaszcza, że dotyczy dziecięcego świata.. a krzywda dziejąca się dziecku, okrótnie mnie boli..
PolubieniePolubienie
„Okrutnie” – dobrze napisane… okrutnie i boleśnie jak nic innego w szczególności kiedy jest się mamą
PolubieniePolubienie
Biorę w ciemno 🙂
PolubieniePolubienie
Jeśli przeczytałaś ten wpis to nie tak do końca w ciemno 😉
PolubieniePolubienie
Teraz wybieram lżejsze lektury ale w przyszłości książkę będę miała na uwadze. Zapisałam tytuł
PolubieniePolubienie
Rozumiem. Jak wspomniałam na tę książkę musi przyjść odpowiedni moment. Trzeba na niego poczekać
PolubieniePolubienie
Zgadzam się z Tobą w 100% że czasem nie powinno się płynąć z tematem jeśli chodzi o tłumaczenie, a dobitnie go w słowo w słowo podać na tacy. Książka oczywiście mnie zainteresowała więc chętnie się na nią skuszę 🙂
PolubieniePolubienie
Niekiedy warto zostawić oryginał 🙂
Według mnie warto przeczytać tę książkę, jednak nalezy mieć na uwadze, że wymaga ona odpowiedniego czasu i przygotowania (wewnętrznie)
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
W sumie mogę jedynie powtórzyć za Tobą – książka dla odpowiedniego czytelnika, na odpowiedni czas 🙂
PolubieniePolubienie
Nic nie trzeba dodawać 🙂
PolubieniePolubienie
Świetna recenzja
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Dobra recenzja!
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Zapisałam tytuł
PolubieniePolubienie
Według mnie warto mieć tę książkę na uwadze. Podzielisz się swoimi wrażeniami po przeczytanej lekturze?
PolubieniePolubienie
„Zabić drozda” to jedna z najważniejszych i najpiękniej napisanych książek, jakie przeczytałam. Z wielką ciekawością sięgnę po tę publikację. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Według mnie warto. Z przyjemnością poznam Twoja opinię o tej książce
PolubieniePolubienie
Książka wydaje się bardzo ciekawa…
PolubieniePolubienie
Jeśli dasz jej szansę i przeczytasz przekonasz się, czy Twoje przeczucie to prawda 🙂
PolubieniePolubienie
„Zabić drozda” to jedna z najpiękniejszych książek jakie przeczytałam. Chętnie sięgnę po tę publikację
PolubieniePolubienie
Jeżeli spodobała Ci się powieść „Zabić drozda” ta również powinna przypaść do gustu, chociaż wiadomo, że może być różnie. Niemniej warto po nią sięgnąć, bo tylko w ten sposób się o tym przekonasz 🙂
PolubieniePolubienie
Książki poszukam w bibliotece 🙂
PolubieniePolubienie
Możliwe, że już się tam pojawiła 🙂
PolubieniePolubienie
Mądra, poruszająca i refleksyjna historia, to zdecydowanie coś dla mnie. 😊
PolubieniePolubienie
Pamiętam i po Twoich wpisach na blogu zauważyłam, że cenisz takie książki. Wydaje mi się, że ta mogłaby Ci się spodobać 🙂
PolubieniePolubienie
Myślę że nie dałabym rady jej przeczywać bo nie lubię wolnej akcji, obszernych opisow i takich ksiazek o zeyklgm swiecie… Wole fantasy :p ale z tlumaczeniem to ich trochę poniosla wyobraznia 🙂
PolubieniePolubienie
Z tlumaczeniem tytułu oczywiście 😀
PolubieniePolubienie
Plus takich, które skłaniają do przemyśleń?
Poniosła? Dlaczego? 🙂
PolubieniePolubienie
Bo zupełnie inaczej przetlumaczyli niz moznaby sądzić 😀
PolubieniePolubienie
A Ty masz jakiś pomysł na polski tytuł? 🙂 Jak sądzisz? 🙂
PolubieniePolubienie
Najlepiej tak ja mowisz – zostawić oryginalny 🙂
PolubieniePolubienie
Pytanie, czy zapadł by w pamięci polskim czytelnikom i czy by nie mieli problemów z jego wymową? 😉
PolubieniePolubienie
Wedlug mnie lepiej pasuje 🙂
PolubieniePolubienie
Ciekawe co na to inni czytelnicy książki 🙂
PolubieniePolubienie
Po przeczytaniu Twojej recenzji mam ochotę ją przeczytać 🙂
PolubieniePolubienie
Podzielisz się swoimi wrażeniami? 😉
PolubieniePolubienie
Z reguły nie czytam książek dla dzieci i młodzieży, ale muszę przyznać, że ta mnie zainteresowała, zwłaszcza, że piszesz, że jest poważną lekturą. Wygląda na mądrą książkę z przesłaniem, ale nienachalnym, czyli coś co lubię.
Z kolei jeśli chodzi o tytuł, to zauważyłam, że polscy wydawcy lubią nadawać książkom swoje tytuły, szczególnie takie bardziej intrygujące ;). Jakby ta książka pozostała pod oryginalnym tytułem, to być może nie przyciągnęłaby czytelników? Bo jednak Wolf Hollow nam, Polakom się raczej z niczym nie kojarzy, a już „Dzień, w którym nauczyłam się kłamać” brzmi interesująco. Tak próbuję to tłumaczyć, chociaż i tak jestem zdania, że niektóre tytuły powinny zostać w oryginale, zamiast nadawać im polskie odpowiedniki czy w ogóle nowe tytuły. Tak samo z filmami 😉
PolubieniePolubienie
Według mnie nie jest to książka dla dzieci – zbyt mocna. W opisie wydawca sugeruje młodzież i nad tym również można by się zastanowić, bo nie każda młodzież jest tak samo dojrzała i różnie odbiera pewne rzeczy. Według mnie warto dać jej szansę.
Przyznam, że o tym samym pomyślałam, poza tym polską nazwę jednak łatwiej wymówić i zapamiętać a ta jakby nie było jest związana z treścią. Jednocześnie tak samo uważamy, że niektorych rzeczy nie powinno się zmieniać. Dopiero z czasem okaże się, czy tutaj ta zmiana była słuszna 🙂
PolubieniePolubienie
No to skoro nie uważasz, że to jest książka dla dzieci, to tym chętniej się nią zainteresuję ;(.
Dokładnie, polską nazwę łatwiej wymówić, a wydawcy chyba o to chodzi, bo w ten sposób więcej osób ją zapamięta, bo jest po polsku i na dodatek jest intrygująca ;).
Ostatnio czytałam właśnie taką książkę, w której tytuł spolszczono moim zdaniem bez sensu. Chodzi o „Perłę” Caroliny de Robertis. W oryginale to Perla – imię głównej bohaterki. I tak też powinno pozostać, bo perła nie ma znaczenia dla treści, a Perla tak.
Podobnie mam z podtytułami filmów z serii Avengers. Moim zdaniem w oryginale brzmią lepiej, bardziej pasują, mają inne znaczenia. I skoro nie tłumaczy się samej nazwy Avengers, to uważam, że dodatki do tytułów też powinny zostać w oryginale. Ale polscy dystrybutorzy tych filmów chyba mają inne zdanie…
PolubieniePolubienie
Nie wydaje mi się aby np. 7-12 lat było odpowiednim wiekiem. Wydawca mówi o 12+ ale i to mogłabym rozważyć, chociaż tak naprawdę wiele zależy od czytelnika i jego dojrzałości. Spotkałam się z opiniami, że dorośli płakali – mnie poruszyła ale ja jestem chyba aż nadto wrażliwa.
Przecież Perla również jest łatwo zapamiętać, chociaż mózg sam może zmieniać na „Perłę”. A może to jakiś błąd w wydruku? xD
Odnośnie tych filmów to ja zapamiętuje tylko Avengers a potem dodaje sobie „…. część” , chociaż wiem, że jest jakiś „Zimowy żołnierz”. Tutaj musiałabym sprawdzić jak to jest z oryginałem 😉
PolubieniePolubienie
Ja nie jestem wcale wrażliwa, więc płakać nie będę ;). Ale myślę, że może mi się spodobać ta książka.
No właśnie, Perla to proste słowo, nieskomplikowane i pasuje do treści, więc nie wiem czemu wydawca na siłę je spolszczył. Nie, to nie błąd 🙂
Zimowy żołnierz to akurat podtytuł do Kapitana Ameryki, ale uniwersum się zgadza ;). I tu jest właśnie problem, bo w tym uniwersum część tytułów i nazw własnych dystrybutor spalszcza, a część nie. I tak mamy np. film „Ant-man i Wasp” przetłumaczony jako „Ant-man i Osa”, zamiast zostać przy oryginale… Z kolei przy tych Avengersach, to ostatnia część ma podtytuł: Endgame i ja bym to zostawiła, zamiast tłumaczenia: Koniec gry, które niby pasuje do treści, ale brzmi głupio. Tak samo z podtytułem „Infinity war”, który w Polsce tłumaczono jako „Wojna bez granic” – głupio i nie pasuje do filmu, w którym ważną rolę pełnią kamienie nieskończoności (czyli Infinity stones)…. Mogłabym tak prawie o każdym filmie z tej serii opowiadać ;). Przepraszam za tę dygresję, ale mi się to nasunęło w temacie tłumaczeń 😉
PolubieniePolubienie
To możliwe. Chętnie poznam Twój punkt widzenia 🙂
Ja również nie wiem i nie rozumiem. A może by tak napisać do wydawnictwa i o to zapytać? Ciekawe co by odpisali;)
Byłam blisko – można powiedzieć, ze świadomie weszłam do lasu tylko nie do tego do którego myślałam xD Przykład pierwszy „„Ant-man i Wasp”” – Wasp może zabrzmieć tajemniczo, zaskakująco, dla niektórych „O co chodzi?”, z kolei „Osa” w moim odczuciu komicznie – śmiesznie i jakoś nie zachęca do obejrzenia ;P Ostatnia część… Ja gdybym koniecznie miała już spolszczyć to na „Koniec”, bo koniec gry to tak.. sama nie wiem. Nie myślałam ale to słowo „gry” w Polskiej nazwie mi nie pasuje. Sama nie wiem dlaczego. A z tą „Wojną bez granic” rzeczywiście popłynęli… co ma wojna do kamieni – oczywiście jeśli chodzi o tłumaczenie. I nie przepraszaj… na prawdę mnie zaciekawiłaś 🙂 Chętnie poznam więcej, jeśli masz ochotę i czas :*
PolubieniePolubienie
Z reguły nie czytam takich książek ale na tę mam wyjątkową ochotę 🙂
PolubieniePolubienie
Fajnie, że jesteś otwarta i jest mi miło, że udało się wzbudzić Twoje zainteresowanie 🙂
PolubieniePolubienie
Sprawia wrażenie jednej z tych, które warto przeczytać
PolubieniePolubienie
Według mnie warto 🙂
PolubieniePolubienie
Wspaniała recenzja. Już dawno nic mnie tak nie zainteresowało jak omawiana książka. Lubię takie historie. Zwłaszcza że lubię książki skierowane do młodzieży. Raz kupiłam jedną (za 1zł!) i gdy przeczytałam, zakochałam się. Poza tym moją ulubioną książką jest „Złota kula” – czysta powieść dla dzieci. Tak więc myślę, że może to będzie coś dla mnie 🙂
Pozdrawiam ciepło ♡
PolubieniePolubienie
Miło mi :)Jeśli chodzi o tę pozycje i określenie „książka dla młodzieży” jak wspomniałam, zastanawiam się czy to nie jest nad wyrost… to nie jest łatwa lektura i obawiam się, że część młodzieży mogłaby jej nie zrozumieć…
„Złota kula” – pamiętam, że mi o niej wspominałaś a jaką książkę dorwałaś za 1zł? 🙂
PolubieniePolubienie
No tak, w zasadzie nie wiadomo jak książkę oceni młodzież, czasem potrafi być bardzo dorosła 🙂 O złotej kuli często wspominam, bo chodź to książka jeszcze z dzieciństwa mojej mamy (a na odwrocie jest podana cena w starych złotych) to jest warta uwagi i obecnie kosztuje grosze. Raz w takim butiku u mnie w mieście były książki po 1zł, wszystkie takie same ale wzięłam- pomyślałam dobry prezent. Tak mi się spodobała, że została u mnie 🙂 „Zaplątani w miłość” – o blogerce. Romans, szkolne. Było kilka śmiesznych momentów jak i smutnych, naprawdę ciekawa pozycja 🙂
PolubieniePolubienie
A innym razem nieodpowiedzialna 😉
Tak, tak pamiętam… i dlatego ma dla Ciebie jeszcze większą wartość. A ona ma ilustracje? 🙂 Za 1 zł to bym brała bez zastanowienia. W jakim stanie jest książka? 🙂
A to nie mój gatunek niemniej takie książki również są potrzebne 😉
PolubieniePolubienie
Ksiązka jest świetna! Mocna i bolesna.
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście nie jest to łatwa lektura.
PolubieniePolubienie
Czasem piszę, że przeczytam, a może przeczytam (ale specjalnie szukać nie będę), tu jednak zanotowałam sobie tytuł i będę go mieć na uwadze, ponieważ bardzo mnie zainteresował. Co do samego tytułu, uważam, że czasem lepiej zostawić go w spokoju i nie tłumaczyć na siłę. Nie ma to sensu.
Kilka książek i filmów przeleciało mi przez głowę podczas czytania. Prócz wspomnianego „Zabić drozda” również „Sklepik z marzeniami” Kinga, a nawet… Rambo 🙂
Odzywam się, żeby dać znać, że żyję. Widzę, że mam znowu zaległości, ale nadgonię je dopiero w weekend. Albo jestem masakrycznie niezorganizowana albo inni mają więcej czasu. Podejrzewam to pierwsze, zwłaszcza, że ostatnio znów siedzę po nocach i wstaję późno, totalnie nieogarnięta. Nic to, zwalę na deszcz. Podobno od przyszłego tygodnia mają być upały, więc może odżyję 😉
PolubieniePolubienie
Czasem tak jest, że książkę mamy w planach ale o niej zapominamy – to chyba oznacza, ze nie przyszedł na nią czas 🙂
„Rambo”? „Sklepik z marzeniami”? Nie oglądałam – pierwszego na pewno nie obejrzę ale to chyba coś z motywem wojny. tak? 🙂
Domyśliłam się, że praca bez reszty Ciebie wciągnęła, dlatego postanowiłam nie odrywać Ciebie od zajęć abyś na spokojnie sobie z nimi poradziła. Nadrabiać zaległości nie musisz – jeśli ten czas możesz przeznaczyć na odpoczynek i regenerację to tak będzie lepiej ale nie będę mówić co masz robić 🙂 Według mnie masz za dużo pracy – za dużo pracy na Ciebie zwalili i za dużo wzięłaś na siebie. Może czas powiedzieć stop – nieco przystopować. Jesteśmy ludźmi i musimy dbać o swoje zdrowie. Praca potrafi być satysfakcjonująca, dostarcza zarobku ale też potrafi wykończyć. Czy warto? Może trzeba porozmawiać z kim trzeba? 🙂 Mam nadzieję, że odzyjesz ❤
PolubieniePolubienie
„Rambo” może wydawać się zwykłą sensacyjną nawalanką, ale wiele mówi o traktowaniu weteranów wojny w Wietnamie. Kraj naopowiadał im bajek, wyciągnął do wojny, a potem odstawił na margines, niepotrzebnych, często kalekich, a zawsze z wielką traumą. Uważam, że warto go obejrzeć. Ale nic na siłę. „Sklepik z marzeniami” z kolei skojarzył mi się przez to nastawianie jednych na drugich przy pomocy kłamstw i drobnych uczynków. Każdy dołożył mały kawałek do wielkiej tragedii. Świetna książka Kinga 🙂
Nie odpoczęłam. Ale przełożę to na przyszły weekend 😉
PolubieniePolubienie
Kiedy przyjdzie odpowiedni czas to obejrzę te filmy – wszystko w odpowiednim dla siebie czasie, bo tylko wówczas seans przyniesie to co najlepsze – korzyści. I wiem, że trzeba patrzeć głębiej niż to co widoczne na pierwszy rzut oka 😉
Jeśli chodzi o Kinga to nie wiem czy podołam jego stylowi – próbowałam ale jednak to nie to niemniej rzeczywiście wychwyciłaś nawiązanie 🙂
Współczuję…. Oby jednak udało Ci się wypocząć :*
PolubieniePolubienie
Rozumiem, to trzeba lubić. To znaczy nie że się musi 😉 tylko żeby móc się wczytać w jego książki (zazwyczaj konkretne tomiszcza), trzeba być jego fanem. Inaczej można się zamęczyć, choćby samym gawędziarstwem i nagromadzeniem wątków. Ja go biorę w ciemno, nieważne co napisze 🙂
Zwalili na mnie za dużo pracy, ale to zaczyna się mścić. Nie mam siły ani zamiaru się wyrabiać – wtedy to już w ogóle byłby to standard mojej pracy. Skoro daję radę, po co mi kolejny pracownik? I czemu miałabym mieć mniej obowiązków, skoro się wyrabiam? Nie nie nie, ostatnio mamy stały zator, bo odpadła jedna osoba i jeszcze nie ma nowej, a mnie dodali pracy. Więc jest zator. I dobrze 😉
PolubieniePolubienie
Ale zerknąć chce, bo co mi szkodzi ale w swoim czasie 🙂 Odnośnie Kinga to ja nie jestem jego fanką 🙂
Kiedy pracownik pokazuje, że się stara to szef to wykorzysta. Jeśli pracownik robi ponad to co zakresie jego obowiązków, to korzystają ile wlezie… ale Twój mózg chyba podświadomie powiedział „pas” „STOP” i strajkuje abyś nieco odpoczęła – boi się przegrzania neuronów 😀
PolubieniePolubienie
Tak jest, wszystko w swoim czasie 🙂
Dziś, mam nadzieję, w końcu się odrobię z mniejszymi artykułami. Miałam to zrobić przed majówką, ale tak że tego, trochę mi zeszło 😉
PolubieniePolubienie
W takim razie trzymam kciuki i powodzenia :*
PolubieniePolubienie
Dziś zrobiłam tyle, ile w ubiegłym tygodniu… hm… przez pół tygodnia 😉 Na razie biorę się za obiad, potem mała przerwa, a potem wracam do pracy. Machnę choć dwa krótkie artykuły i koniec na dziś.
Oczywiście, nie musiałabym już nic robić po obiedzie, gdyby teksty były napisane. Ale nie są
PolubieniePolubienie
Odpoczynek i regeneracja ważna rzecz – mózg tylko się odwdzięczy 🙂
Powodzenia 🙂
PolubieniePolubienie
Znów padłam jak zmięta stówka po obiedzie, więc z pracy nici. Poobiednie drzemki to zło…
PolubieniePolubienie
Człowiek czuje się jakby walec go rozjechał ;/
PolubieniePolubienie
Zapisałam i przeczytam 🙂
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że się spodoba 🙂
PolubieniePolubienie
Nie ma to jak poleżeć na łonie natury i poczytać ciekawą książkę.
PolubieniePolubienie
Zależy też jaką książkę 😉
PolubieniePolubienie
Nic tak dobrze nie relaksuje jak lekka lektura na świeżym powietrzu 🙂
PolubieniePolubienie
Nie nazwałabym tej książki lekką
PolubieniePolubienie
Czuję, że koniecznie chcę przeczytać tą książkę i jest to coś dla mnie. Może faktycznie nie powinna być w dziale dla dzieci, już z wieloma moim zdaniem zbyt poważnymi pozycjami się w tych działach spotykam. Może często przy ocenie brany jest pod uwagę wiek bohaterów. Jak mówisz, że dziewczyna tez zachowuje się zbyt poważnie i tak jest traktowana przez rodziców to może autorka mogła jej dodać kilka latek 🙂 Ciekawe ile w powieści musiałoby się zmienić przez to :). Co do tytułu fakt nie powinien zostać zmieniony ale z drugiej strony ten jest bardzo chwytliwy, przyciąga uwagę. Sama patrząc tylko na tytuł poczułam ochotę sprawdzenia o czym to jest. Ze strony wydawcy dobry zabieg, w końcu liczy się sprzedaż. Swoją drogą piękne zdjęcia 🙂 Również zwracają uwagę 🙂
PolubieniePolubienie
Z tego co wiem jest w dziale dla młodzieży ale w mojej opinii nie każdy zrozumie jej przesłanie a także treść – młodzież jest różna a ta ksiązka z pewnością nie jest błaha i banalna a dojrzała i tym samym wymaga dojrzałego czytelnika. Tak mi się wydaje ale mogę być w błędzie – co człowiek to opinia i inne refleksje. Zmieniać coś w powieści? To już była by inna historia…
O tym samym pomyślałam – polska nazwa brzmi nieco zagadkowo ale przede wszystkim łatwiej ją zapamiętać co sprawiałoby trudność w przypadku oryginalnego tytułu.
Cieszę się, że podobają Ci się zdjęcia – to miłe co piszesz. Staram się aby były coraz lepsze a tym samym blog wizualnie był „przyjemniejszy”, ale nie wiem jak mi to wychodzi.. 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki, na pewno daje do myślenia i pozostaje w myślach na dłużej 🙂
PolubieniePolubienie
Miło mi. Mam nadzieję, że ksiązka przypadnie Ci do gustu 🙂
PolubieniePolubienie
Opis brzmi zachęcająco, jednak faktycznie, może wiek czytelnika powinien być podwyższony?
Dziś młodzież poszukuje tematów bardziej współczesnych, ale nigdy nie wiadomo…
PolubieniePolubienie
Dużo zależy od indywidualnej jednostki – każdy jest inny i inaczej przeżywa to co widzi, czyta i czego doświadcza. Każdy dojrzewa w swoim tempie i na swój sposób.
PolubieniePolubienie
super książka!
PolubieniePolubienie
Według mnie mocna i warta tego aby ją przeczytac
PolubieniePolubienie
Chętnie przeczytałabym tę książkę i „Zabić drozda”.
PolubieniePolubienie
Według mnie warto
PolubieniePolubienie
Nie jestem fanką adaptowania tytułów do naszego języka. Najczęściej powstają z tego potworki. Choć te obcojęzyczne potrafią zniechęcić
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście nie zawsze to ma byt z kolei te obcojęzyczne trudniej zapamiętać i wymówić 😉
PolubieniePolubienie
O a ja właśnie teraz czytam „Zabić drozda”! 😀 Już kilka lat temu oglądałam film, ale dopiero teraz udało mi się znaleźć czas na lekturę 😉
Opis tej książki mnie zachęca- jak pewnie pamiętasz bardzo lubię powieści gdzie pojawia się temat wojny 😉 Co do tytułów to ja jestem za zostawianiem oryginalnych jeśli nie są one zbyt skomplikowane i po prostu nie da się ich przetłumaczyć z sensem, a jak się da to najlepiej żeby nie odbiegały one za bardzo od tematu :D. Wydaję mi się, że w przypadku tej książki chodziło o to, że skoro jest ona kierowana zwłaszcza dla młodszych czytelników to taki polski tytuł jest prostszy i bardziej „chwytliwy” niż wersja oryginalna ;D
PolubieniePolubienie
I jak Twoje wrażenia na ten czas? 🙂
Pamiętam, pamiętam i zastanawiałam się, czy książka przypadła by Ci do gustu 🙂
Najprawdopodobniej – poza tym taki tytuł łatwiej jest zapamiętać 🙂
PolubieniePolubienie