Ciasta i Wypieki · Przepisy

Wegańskie batoniki musli z czekoladą i powidłami

W marcu jedną z kilku myśli, które pojawiły się w mojej głowie była ta co przygotować dla moich blogowych przyjaciółek i Ich siostry. Chciałam aby było to coś „nowego”, zaskakującego i smacznego zarazem. Myślałam, szukałam po internecie, patrzyłam na to co mam w szafkach oraz lodówce. W ten oto sposób powstały poniższe batoniki. Nieskromnie mówiąc masa przed upieczeniem okazała się bardzo smaczna, nie wspominając o smaku gotowych już batoników. Wszystko dzięki Mamusiowej kwaskowatej konfiturze z czarnej porzeczki, która w połączeniu z kakao oraz ciemną czekoladą stworzyła wprost idealny duet. Całość zwieńczyły chrupiące pestki słonecznika i kasza jaglana, które były niczym wisienka na torcie ^_^BAtonikPrzepis inspirowany jednym z przepisów z bloga TTH
Składniki (ok 12-14 sztuk)

250-300g płatków owsianych (ok 2,5 szklanki)
1/2 szklanki surowej kaszy jaglanej
1/2 szklanki pestek słonecznika
*250g mieszanki bakalii (u mnie rodzinki i suszone śliwki)
** 200g kwaskowatego dżemu najlepiej bez cukru lub powideł śliwkowych (u mnie z czarnej porzeczki)
2 łyżki kakao
*** tabliczka gorzkiej czekolady (u mnie J.D.Gross z Lidla)
2 łyżki mielonego siemienia lnianego
ew. trochę wody
szczypta soli

Do miski wsypujemy płatki owsiane, kakao, słonecznik, kaszę jaglaną, mielone sięmię oraz sól. Mieszamy.
Bakalie zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na ok 30 minut i dokładnie odsączamy. Przekładamy do pojemnika blendera, dodajemy dżem i miksujemy na gładko (nie musi być dokładnie). Powstałą masę przekładamy do miski z suchymi produktami. Dokładnie mieszamy – gdyby masa była zbyt sucha dolewamy odrobinkę wody. Dodajemy posiekaną czekoladę i mieszamy.

Pasę przekładamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia (u mnie 21×21 cm). Dokładnie wyrównujemy. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni (grzanie góra dół bez termoobiegu) przez ok 30 minut.
Wyciągamy z piekarnika i zostawiamy do ostygnięcia na ok 30 minut. Po tym czasie masę tniemy ostrym nożem na batony i bez wyjmowania z foremki pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia (najlepiej włożyć do lodówki).
Batony przekładamy do szczelnego pojemnika i trzymamy w lodówce do tygodnia. Batony można mrozić.

W mojej wersji batoniki są wegańskie, bez glutenu i prawie bez cukru (w czekoladzie, którą użyłam był dodatek cukru)

UWAGI
1. Rodzynki można zastąpić dowolnymi bakaliami – postępujemy z nimi tak samo tj moczymy
2. W przepisie można wykorzystać dowolny dżem, konfiturę lub powidła – nie muszą być one bez cukru.
3. Czekoladę gorzką można zastąpić deserową, mleczną, białą, z orzechami a nawet nadziewaną
4. Do batonów można dodać posiekane orzechy..
5. Bakalie można spróbować zastąpić musem jabłkowym lub gniecionymi bananami w takiej ilości aby uzyskać odpowiednią konsystencję (masa nie może być za sucha), jednak nie próbowałam

Zdjęcie zostało opublikowane dzięki pomocy moich Misiaczków 😉

135 myśli w temacie “Wegańskie batoniki musli z czekoladą i powidłami

  1. Kurcze, wygląda nieźle, ale kwaskowaty dzem i gorzka czekolada to dka mnie zabojcze kombo 😀 ja bym zrobila z nutelli i mlecznej czekolady 😀 myslisz ze nutella zamiast dzemu dalaby rade? 🙂

    Polubienie

    1. Dlaczego? Wysoką słodycz dodają tutaj rodzynki, natomiast dżem winności – nie sprawia, że batony są gorzko-kwaśne 😉 Oczywiście możesz spróbować z nutellą, chociaż to inna konsystencja ale osobiście zachęcam aby jednak wykorzystać dżem, tylko jakiś słodzony np wiśniowy lub truskawkowy – naprawdę dodaje fajnego smaku 🙂 Ciemną czekoladę można zastąpić dowolną ulubioną. 🙂
      Już uzupełniłam przepis 😉

      Polubienie

      1. Ja nie za bardzo lubię rodzynki 🙂 no i wiesz ze ja lubie mocno słodkie rzeczy 😀 ale chętnie sprobowalabym tej konfitury Twojej mamy na przykład z racuszkami, myślę ze tak na pewno by mi smakowala 🙂 bo niestetu gorzką czekolade tak samą w sobie średnio lubie,wole dodatkami np ze slodkim nadzieniem 🙂

        Polubienie

      2. Rodzynki można zastąpić dowolnymi bakaliami np. namoczonymi daktylami, śliwkami, morelami (uzupełnię). Z tymi placuszkami to trafiłaś w sedno xD W moim domu ten dżem to obowiązkowy dodatek do grubych placków sodowych z siadłego mleka (a tata lubi również z drożdżowymi) xD
        Czekoladę tak jak mówiłam można zastąpić dowolną:)

        Polubienie

      3. Jeśli jeszcze jest w naszej spiżarni i podasz adres, to może zajączek przykica do Ciebie ale nie gwarantuje w jakim stanie dotrze xD

        Odnośnie batoników możesz jeszcze spróbować z rozgniecionymi bananami a potem kontrolować gęstość masy dodając właśnie nutelle 🙂

        Polubienie

  2. Wypróbuję ten przepis przy najbliższej okazji. Uważam,że dżem z czarnej porzeczki idealnie się nadaje.
    Kiedyś łączyłam bezę z kremem z dodatkiem czerwonej porzeczki- bardzo dobre połączenie.

    Polubienie

    1. Wiesz, ja kiedyś nie lubiłam świeżych czarnych porzeczek,ale będąc na obozie jednego dnia zabrali nas na zbiór porzeczek.( to była taka akcja w rodzaju czynu społecznego) Spędziliśmy na polu wiele godzin zrywając bardzo dorodne czarne porzeczki. Głód zaczął dokuczać przy robocie,a tu do obiadu daleko. Co było robić? Odpychał mnie wprawdzie zapach świeżych czarnych porzeczek,ale zaczęłam je wtedy na tym polu jeść. I co się okazało? Od tamtej pory uwielbiam czarna porzeczkę pod każdą postacią.

      Polubienie

      1. Ja tak naprawdę świeże porzeczki polubiłam chyba w ubiegłe wakacje – dojrzewały na krzaczku obok malin, zaczęłam je jeść i pomyślałam, że są smaczne. Może nie są to moje ulubione owoce, które mogłabym jeść i jeść ale nie mogę powiedzieć, że są niesmaczne. Z czasem przekonujemy się do niektórych rzeczy, potraw itp 🙂

        Polubienie

      1. Ja jestem leń kulinarny ostatnio. Wiesz, dla dwóch osób gotuje się rzadziej, mniej wymyśla. A może to wiosna tak mnie nastroiła. Teraz myślę o tym, żeby zjeść szybko i lecieć w świat, na rower, na spacer, na hulajnogę. Coś zobaczyć, coś przeżyć!!:)

        Polubienie

      2. Wiosna powinna dodać energii i chęci do działania – pobudzić a nie rozleniwić xD Z drugiej strony rzeczywiście człowiek woli korzystać z życia a nie spędzać czas w kuchni, chociaż przygotowanie takich batoników chyba nie zajmuje zbyt wiele czasu 🙂 No nic – trzeba liczyć, że córka przygotuje i poczęstuje xD

        Polubienie

  3. Jakbym powiedziała mojemu chłopakowi, że zrobiłam coś wegańskiego, to by chyba ze mną zerwał 😀 A tak szczerze to wyglądają pięknie i smakują na pewno wspaniale, ale ja jestem tak skrajnym beztalenciem jeśli chodzi o pieczenie, że się nie podejmę. Nie podejmuję się niczego co ma więcej niż trzy składniki i zajmuje dłużej niż 2 minuty 😛

    Polubienie

    1. Tak bardzo jest uprzedzony do tego co wegańskie? xD Może nie trzeba mu mówić? Spróbuj kiedyś przygotować coś wegańskiego ala mięsnego – nic nie mów i czekaj na reakcję. Może zostać zaskoczony xD
      Dziękuję za miłe słowa :*
      Oj nie wierzę… z pewnością nie jest tak jak mówisz. Przygotowanie tych batoników nie jest trudne – tutaj tylko dodaje i miesza się składniki. Co jest w tym trudnego? Więcej wiary w siebie 🙂

      Polubienie

  4. Na pewno wypróbuję przepis, ponieważ bardzo lubię połączenie czekolady z różnego rodzaju dżemami i powidłami. 😊

    Polubienie

  5. Nie kupuję gotowych batonów musli są pełne szkodliwej chemii, dlatego przygotowuje je sama. Piekłam te z TTH i wyszły smaczne. Ciekawie je zmodyfikowałaś.

    Polubienie

    1. Miło, że tak uważasz – według mnie przepisy są po to aby się nimi inspirować 🙂
      Rzeczywiście skład większości batoników dostępnych na sklepowej półce nie jest najlepszy, jednak można znaleźć również te z krótkim i prostym składem, bez zbędnych dodatków. Poza tym według mnie powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i nie popadać ze skrajności w skrajność – batonik typu Mars, czy Pricnessa zjedzony od czasu do czasu na pewno nie zaszkodzi a może być słodką przyjemnością 🙂

      Polubienie

  6. Wygląda bardzo smakowicie ;). Ja, robiąc takie batoniki dla siebie, bym zastąpiła kwaśny dżem porzeczkowy powidłami śliwkowymi z kakao. Te bakalie bym z kolei wyrzuciła, ale nie wiem, czy nie zmieniłoby to za bardzo konsystencji…

    Polubienie

    1. Jak najbardziej – przepisy są po to aby je modyfikować, zmieniać i zamieniać do własnych upodobań 🙂 A kakao? Musiałam je dodać w szczególności, ze kakao, które miałam w wypiekach i deserach dodaje smaku – można wyczuć taką „głębie” kakaowości i czekoladowości (chociaż w płynach nie do końca się rozpuszcza, najprawdopodobniej dlatego, że jest grubo mielone) 😉
      Bakalie dodają takiej kwaskowatej nuty i tak wpłynęłoby to na konsystencję – aby masa nie była za sucha najprawdopodobniej trzeba by dodać więcej powideł aby jednak było coś mokrego, ewentualnie mus jabłkowy lub gniecione banany 🙂

      Polubienie

      1. Lubię kakao ;).
        Może kiedyś poeksperymentuję i zmienię nieco ten przepis i przygotuję go w domu, bo szukam zdrowszych przekąsek do pracy, a te batoniki wyglądają jak coś, co mogłabym zapakować na drugie śniadanie 😉

        Polubienie

      2. U mnie lubię to mało powiedziane xD
        Według mnie jak najbardziej można – taka mała, słodka i „zdrowa” przekąska a eksperymenty w kuchni zawsze mile widziane 😉

        Polubienie

  7. Przejadły mi się bananowo-owsiane ciasteczka z suszonymi morelami i sliwkami! Zapisałam Twój przepis i tylko musze w sobote na cotygodniowych zakupach pamiętać o kaszy jaglanej, której dotad nie było w mojej kuchni!

    Polubienie

    1. Ciasteczka o których piszesz to z jakiegoś konkretnego przepisu? Brzmią smacznie 🙂
      Kasza jaglana jest chyba najbardziej uniwersalną kaszą z której można przygotować wiele deserów, lody, ciasteczka, masy do ciast jak również wykorzystać do dań wytrawnych. Gotując ją należy pamiętać o przepłukaniu aby pozbyć się goryczki – tutaj nie jest to konieczne. Według mnie warto wprowadzić ją do swojej diety (ciekawy jest również budyń jaglano-bananowy z dodatkiem kakao i orzechów) 🙂

      Polubienie

      1. Nie, Szklanka płatków owsianych, 1 rozciapany widelcem mocno dojrzały banan, garść pokrojonych moreli i sliwek suszonych, a jak na bogato, to mozna rodzynki i żurawinę dorzucić. To wszystko wymieszać łyżką, kłaść na blaszkę i piec około10-15 minut w 180st.C.

        Polubienie

      2. Jakie proste i do tego wegetariańskie a nawet wegańskie 🙂 Dziękuję za przepis – od siebie dodałabym jeszcze kakao 🙂

        Polubienie

  8. Były pyszne 🙂 Zniknęły w tydzień po świętach a i tak to jest niezły wynik zważając na to ile słodkości było w okół 😀

    Polubienie

    1. Bardzo cieszę się, że Wam smakowały. Mam nadzieję, że trzeciej Pandce również. Móc w ten sposób sprawić, że się uśmiechniecie, to przyjemność :*

      Polubienie

      1. Zjeść kawałek, resztą podzielić się z innymi a to co zostanie schować na inną okazję. Jesteśmy ludźmi – pozwólmy sobie na chwile przyjemności, w szczególności tej bez cukrowej 🙂

        Polubienie

    1. Spodziewałabyś się ciasta lub ciasteczek? 🙂 według mnie nie zawsze musimy trzymać się utartych schematów, czasem możemy zrobić/przygotować co innego w szczególności jeśli znamy preferencje osób w których stronę kierujemy daną czynność. Możemy miło i pozytywnie ich zaskoczyć 😉

      Polubienie

  9. ja jestem raczej kiepską kucharką, i również wypieki to moja pięta Achillesowa. A nie ma czegoś bez pieczenia? 😀

    Polubienie

    1. Można przygotować batoniki bez pieczenia na bazie namoczonych i zmiksowanych bakalii z ulubionymi dodatkami np. kakao, cynamonem, orzechami itp 🙂 Ale te batoniki na prawdę są banalnie proste 🙂

      Polubienie

  10. Haha, pomyślałam sobie, że ze składników mam właściwie tylko wodę i sól ;D Ale robiłabym, tylko zapewne w odległej przyszłości. Na razie planuję (w bliższej przyszłości) zrobić jakieś ciasto bez pieczenia. Przemóc się, bo nie lubię „gotować” i spędzam w kuchni tak mało czasu, jak tylko się da.

    Chyba Ci nie pisałam, że strasznie mi się podoba Twój sposób opisywania jedzenia 🙂 Szczególnie kiedy coś testujesz. Ja tu chcę pisać książkę, a nawet w 1/10 nie potrafię zmajstrować takich opisów 🙂 Czegokolwiek.

    Polubienie

    1. Albo zrobisz albo i nie – zależy od tego, czy poczujesz przypływ weny i chęci 🙂
      Ciasto bez pieczenia? Takie są bardzo fajne – mozna znaleźć przepisy na wegetariańskie i wegańskie. Sama u siebie publikowałam jeden – napoleonka vel karpatka. Pamiętasz? 😉 A jeśli nie ciasto to może RAW batoniki? Również proste, smaczne i fajne 🙂

      Nie pisałaś i przyznam, że mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się takiego komentarza – dziękuję, to bardzo miłe :* Nie wiem co w moich opisach i recenzjach jedzenie może się podobać. One wychodzą mi tak samoistnie xP Pisanie książki to już inna bajka do której nie należę ale Ty z pewnością obie poradzisz – widzę i czuje to po Twoich artykułach :*

      Polubienie

      1. Wena i chęć – to składniki absolutnie niezbędne 😉 Pamiętam, pamiętam, tak samo jak przepis na bułeczki. Kupiłam już mąkę 😀 Po Roztoczu jestem bardziej kapryśna, jeśli chodzi o jedzenie. Smutno mi, że nasza miejska woda jest taka beznadziejna, a chleb z pobliskiej Żabki… no jak to chleb z Żabki. Jak zacznę piec własny, pewnie już nie wrócę do kupnego.

        Samoistnie, czyli od serca. Takie są najlepsze, płyną, a nie są tworzone 🙂 Nie wiem dokładnie jak to opisać (no widzisz! :D), ale Twoje opisy są bardzo plastyczne. Można powiedzieć, że jem razem z Tobą 🙂 Co do książki, tworzy się w bólach. Chcę ją skończyć w tym roku. Taki jest plan 🙂 Wiele rzeczy chcę zrobić w tym roku i mam nadzieję, że się uda.

        Polubienie

      2. I czas… a tego czasu może brakować ale „co się odwlecze to nie uciecze” na wszytko przyjdzie odpowiedni czas 🙂 A no właśnie jak tam jedzenie? Podobno początki nie były zbyt dobre. Byliście w Zamościu? Chleb…. teraz ciężko kupić dobry.. np. u mnie jedyny jako tako dobry chleb żytni bez drożdzy i mąki pszennej to te paczkowane, pasteryzowane Oskroba. W piekarni nie sprzedają a te „buły” to z proszkami ;/ Gdzie teraz szukać dobrego chleba? trzeba samemu piec – kiedyś piekłam na drożdżach. Tyle dobrego, że nie jem chleba bo nie mam ochoty, chociaż czasem zjadłabym takiego zakwasowca z pomidorkiem 😀

        Tego nie wiedziałam – otworzyłaś mi oczy. To miłe. Dziękuję. Mam nadzieję, że uda mi się to utrzymać – kontynuować, wówczas nawet jeśli danego np. batonika nie kupisz to jak napisałaś „zjesz go ze mną” xD
        Ksiązka tworzy się powoli ale wkładasz w nią serce – będzie idealna, nie to co wiele książek pisanych na potrzeby rynku lub wydawcy. Będzie idealna :*

        Polubienie

      3. Byliśmy, ale nie kupiłam tego chleba, a planowałam. Kurczę, do dziś żałuję, że nie pobiegłam do tracka, który stał przy samym dworcu busów. Najwyżej chodziłabym z tym chlebem po Zamościu, ale co z tego? 🙂 No ale trudno, nie kupiłam. Sama nie wiem, czy zainwestować w maszynę do pieczenia chleba, czy w zupełności wystarczy zwykły piekarnik. Bo chcę, to wiem na pewno, że chcę zacząć piec sama, odstawić to chlebopodobne „coś” ze sklepu. Póki co, pozostaje wizyta w Awiteksie czy innym Buczku i próba trafienia na w miarę dobry chleb :/

        Tak będę pisać 🙂 Z tym, że zaglądać na takie posty będę po obiedzie, żeby się nie katować widokami ani czytaniem 😉

        Zobaczymy po skończeniu pisania, czy ktoś będzie chciał ją wydać 🙂

        Polubienie

      4. Nie to nie ten chleb w tracku… oj nie ten.. ten kupisz w wielu miastach i wielu sklepach bo to sprzedaje Greala a jak czytałam składy to wiele ma polepszacze. Kiedyś mama kupiła tam bułkę z kaszą i powiedziała, że tak jak nie zje gwoździ i kamieni tak tego nie da się zjeść bo pieczywo nie przypomina pieczywa a jakiś napompowany twór ;/ W eko sklepiku Zielony Koszyk sprzedają prawdziwy chleb na zakwasie – taki prawdziwy 🙂 A jeśli chciałaś coś z Zamościa to cebularz zamojski z certyfikatem… oj szkoda, że Ci nie powiedziałam ;/ Nie pamiętam dokładnie gdzie je sprzedają – wiem, że gdzieś z boku w podcieniach (kto wie czy nie obok sklepiku z miodami) ale o to zawsze można było zapytać w informacji 🙂
        Jak coś z Zamościa to tylko certyfikowane cebularze 😀

        Jeśli chcesz sama piec chleb na drożdżach to wystarczy miska, mieszanka mąk (pszenna 650 i pszenna pełnoziarnista ale nie razowa), ziarna, nasiona, drożdże, sól, ręka i miłość 🙂 Spokojnie wyrobisz ręką i upieczesz w piekarniku. Na starej domenie miałam sporo przepisów na domowe chleby na drożdżach – w tych chlebach nie tylko smak jest świetny ale również to,że możesz pokroić, zamrozić i zawsze masz świeży 🙂 Według mnie maszyna do pieczenia chleba to zbędny wydatek – kiedyś piekło się bez 🙂

        Nigdy nie mów nigdy – czasem po obiedzie najdzie ochota np. na coś słodkiego xD

        Nova Rea pewnie tak ale oni nie mają redaktora i nie dokonują ewentualnych korekt (nie żeby były potrzebne). Tak jak im dasz, tak wydadzą a to jednak nie zawsze jest korzystne, bo jednak czasem można przeoczyć literowkę. Ja jednak jestem dobrej myśli i wierzę, że będzie dobrze – wydasz tę książkę. Tego Ci życzę :*

        Polubienie

      5. O popatrz, to w sumie dobrze się złożyło, że nie miałam przy sobie pieniędzy, w sensie tylko kartę 🙂 Nie sprawdzałam, może dało się w tym tracku płacić kartą, ale nie podchodziłam. Cebularze chyba faktycznie widziałam koło tego sklepiku z miodami, ale finalnie nie kupiłam. I teraz tak patrzę na stronę Zielonego Koszyka i widzę, że trochę po macoszemu go potraktowałam… Trzeba było jednak wolniej oglądać produkty. Z drugiej strony, pewnie skończyłoby się to bankructwem albo wywleczeniem mnie za nogi przez Przemka 😉

        Jak tylko się ogarnę i zrobię pierwszy chleb, na pewno się pochwalę. Zapał jest 🙂

        A nie nie, nie myślę o tych wydawnictwach, gdzie to autor płaci za wydruk książki, a nie jemu płacą. Bardzo nie podoba mi się ich polityka. Mam też kilka „perełek” na czarnej liście, w tym właśnie Novae Res – za atak na blogerkę, która swego czasu napisała im niepochlebną (szczerą, krytyczną, ale nie jakąś strasznie złą) opinię. VasPos – za „niedopatrzenie” z tłumaczeniem baśni braci Grimm. Wyd. Poligraf – za kiepskie okładki i całokształt. Wydadzą wszystko, nieważne jak jest marne, jeśli tylko się im zapłaci. Mam tu przykład autorki, której jest mi zwyczajnie żal: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4875640/zrozumiec-zapomniec-wybaczyc Nie dało się z nią porozmawiać, tak po ludzku doradzić odnośnie okładki, czy choćby jakkolwiek zredagować jej tekst? Z czystej przyzwoitości?

        Polubienie

      6. Tego nie wiem ale z tego co widziałam (jak zerknęłam) ludzie płacili gotówką ale może być różnie 😉
        Tak zalecieliście tam i wyszliście? Może tak miało być? Nie wtedy to innym razem – na wszystko przychodzi odpowiedni czas a jedyne co ogranicza to pojemność portfela i na koncie xD

        Zapał i chęci to już wiele 😀

        Mnie również nie ale co poradzić – właśnie taką politykę mają. Ich sprawa. Czarna lista wstydu – jak można mieć pretensje o to, że książka mi się nie spodobała. To niedorzeczne. Mam prawo mieć swoje zdanie i nikt mi jego nie może narzucać. Nie wszystko wszystkim musi się podobać – różnorodność i poznawanie różnych punktów widzenia jest piękna i świetna. Z tymi baśniami braci Grimm słyszałam – podobno książkę wycofano ze sprzedaży i wydruku ale nie wiem o jakie błędy chodziło.
        Okładka książki, którą mi pokazałaś jest „przerażająca” (nie dosłownie)

        Polubienie

      7. Spłukałabym się tam jak nic. I z Zamościa trzeba by było wracać pieszo, bo nie starczyłoby na busa 🙂

        http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/11253/oswiadczenie-wydawnictwa-waspos-w-sprawie-basni-braci-grimm-oryginalnych Nie wiem kto im to napisał, ale była to „lekko” kulawa próba wyjścia z twarzą z afery. Ten „błąd” to było ordynarne przytulenie cudzej pracy i wydanie jej jako własne, żmudnie opracowane, pierwsze w Polsce tłumaczenie. Ale się przejechali, bo się to wydało, a co gorsza, próbowali zdyskredytować panią profesor, która to odkryła. Dla mnie są skończeni.

        A ta dziewczyna z linku, który Ci podesłałam, opłaciła wydruk kolejnej książki. Niby fajnie, bo spełnia marzenia, ale obawiam się, czy nie jest trochę opóźniona w rozwoju, a przez to bezbronna. Nie wiem, czy faktycznie jest, piszę tak tylko na podstawie analizy obu jej książek. Bo to nie wygląda dobrze, zdecydowanie…

        Polubienie

      8. Haha… zawsze to spacerek i zdrowie dla nóżek xD

        Masz rację nieudane… prawda jest taka, że już tego wizerunku nie da się naprawić w szczególności kiedy ludzie czytają książki wydawane pod ich szyldem i trafiają nie na jednego byka a byk za bykiem i to czasem na pierwszej stronie już nie wspominając o treści… ale są tacy, którzy chwalą, tylko czy to szczere i prawdziwe skoro wydawca oczekuje tylko i wyłącznie pozytywnych opinii? Komu wierzyć? Nie podjęłabym się takiej współpracy bo albo musiałabym kłamać albo kombinować tak by mój tekst wyszedł neutralnie a już nie wspomnę o czasie, który poświęciłabym na lekturę i pisanie.

        Opóźniona w rozwoju? Dlaczego tak uważasz? Bo dalej brnie w to „bagno”? Może jej nie stać na inne wydawnictwo lub inne nie chce wydać jej książki a tak jej zależy. Realizacja marzeń to jedno ale co innego w jaki sposób są realizowane. Czy takie traktowanie autora ze strony wydawcy to rzeczywiście spełnienie marzeń? Nie lepiej poczekać?

        Polubienie

      9. Pewnie co człowiek, to inna motywacja. Nie przeczę, że miło i przyjemnie dostać książkę za darmo, tzn. za czas poświęcony na napisanie recenzji, ale osobiście nie byłabym w stanie opracować jej wbrew sobie. Żeby nie podpaść wydawnictwu, wystawić laurkę czemuś, czego nie uważam za godne polecenia.

        Co do tej dziewczyny, wnioskuję tak po sposobie jej wypowiadania się. Niedługo przed premierą tej książki próbowała ją zareklamować w jednej z grup na FB, pisała w taki sposób… Do tego same opisy, jakie zamieściła na Lubimy Czytać, są dosyć sugestywne. I okładka drugiej książki. Odbieram ją jako niezmiernie ufną, naiwną osobę, której ktoś po prostu coś wmówił i wyciągnął od niej pieniądze. Nie wiem, czy Poligraf jest najtańszym w tych wydawnictw, które wydają książki za pieniądze autorów. W każdym razie taki druk wiąże się w najlepszym razie z paroma tysiącami złotych.

        Polubienie

      10. To jest męczące i trochę przeciw temu co uważa się za słuszne… takie oszukiwanie nie tylko czytelników ale przede wszystkim siebie samego. To odbiera przyjemność z czytania i tego co się robi.

        Przykro czytać to czytać… i to co teraz powiem zabrzmi ostro ale niektórzy nie powinni wydawać książek na większą skalę ew. jeden-dwa egzemplarze dla siebie i kogoś bliskiego.

        Polubienie

  11. Ale superowe batoniki ;D Wyglądają na bardzo pożywne no i pyszne (jak wszystko co ma w sobie kakao :D) I ta kasza jaglana w składzie bardzo mnie zaciekawiła 🙂

    Polubienie

    1. Taka szybka i smaczna metoda na głód a także kiedy mamy ochotę na coś słodkiego – takie małe co nie co 🙂 Mam nadzieję, że batoniki posmakują 😉

      Polubienie

    1. *wygląda
      Ostatnio dużo piekłam, więc w najbliższym czasie ich nie sprawdzę, ale zapisze sobie ten post, by do niego wrócić.

      Polubienie

      1. Widzę, że i Ty odgrzebałaś starszy wpis. Miło, że podobają Ci się batoniki… ciekawe, czy by Ci posmakowały 🙂
        Pozdrawiam

        Polubienie

Dodaj komentarz