Książki · Spożywka

Mikołajek: Jak to się zaczęło | Baton Sztanga Zmiany Zmiany

Dzień dobry
Witam się z Wami poświątecznie. Mam nadzieję, że ten czas spędziliście w miłej, rodzinnej atmosferze z dala od zgiełku mediów, szumu i problemów. Naładowaliście baterie i akumulatory – jesteście pełni energii oraz gotowi do działania.. i tak do majówki. Mam nadzieję, że to był wyjątkowy czas a Wasze serca są szczęśliwe 🙂
Dzisiaj pozostając jeszcze w sielskim klimacie chciałabym opowiedzieć Wam o pewnym albumie. A dla tych, którzy w trakcie lektury czasem lubią coś przekąsić znajdzie się coś do słodkiego, naturalnego i zdrowego – bez wyrzutów 🙂

  Mikołajka chyba nie muszę nikomu przedstawiać – to jedna z najsłynniejszych serii książeczek dla dzieci, która doczekała się licznych wznowień, ekranizacji (bajki, filmy oraz seriale), kolorowanek, malowanek, zabawek a nawet książki kucharskiej. Jeśli nie poznaliście Mikołajka z książeczek to z pewnością albo widzieliście chociaż fragment ekranizacji albo o nim słyszeliście. Jednak czy zdawaliście sobie sprawę z tego, że Mikołajek pierwotnie był kolorowym komiksem?OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Sempe tworzył kolorowe rysunki humorystyczne, których bohaterem był mały i niesforny chłopiec. Pewnego dnia razem ze swoim przyjacielem Goscinnym wpadł na pomysł aby stworzyć komiks. Licząca dwadzieścia osiem plansz seria ukazywała się w belgijskim magazynie „Le Moustiaue” przez osiem miesięcy od 25 września 1995 roku do 20 maja 1956 roku, kiedy to opublikowano ostatnią planszę. Po trzech latach po zakończeniu współpracy z magazynem (zmuszeni do rezygnacji z pracy nad formą komiksu) autorzy wrócili do przygód Mikołajka w formie opowiadań z tekstem Goscinnego oraz kilkoma czarno-białymi ilustracjami Goscinnego. Najpierw publikowane w odcinkach w gazetach a po kilku latach w formie książeczek szybko odniosły sukces. Pierwsza historia o Mikołajku ukazała się 29 marca 1959 roku. „Mikołajek: jak to się zaczęło” to album wydany w twardej oprawie i formacie zbliżonym do A4 liczy 64 strony na których umieszczono 28 plansz komiksu, który przed laty ukazywał się w belgijskim magazynie. Plansze umeiszcozno w kolejności wydania w oryginale, przekładu dokonała Barbara Grzegorzewska znana z opowiadań o Mikołajku, natomiast wydaniem książki zajęło się wydawnictwo Znak emotikon. Papier jest gruby – taki tekturowy, w tekście nie zauważyłam literówek, jednak jeśli już miałabym się do czegoś przyczepić to czcionka w dymkach, która w oryginale jest znacznie grubsza i wyraźniejsza przez co osobom mającym problemy ze wzrokiem może utrudnić czytanie. Chociaż nie koniecznie – sami porównajcie i zdecydujcie.https://i0.wp.com/www.petitnicolas.com/images/galeries/bande-dessinee-petit-nicolas-extrait-2-59774b1ea7206.jpg  Tekst jest przyjazny i z humorem charakterystycznym dla znanego duetu. Historie przypominają pewne sytuacje i epizody wyciągnięte z codziennego życia a następnie przeniesione na papier w formie komiksu. Mimo iż krótkie nie zostały pozbawione sensu, lekcji życia (np. odpowiedzialności) oraz puenty, dzięki czemu nie pozostawiają uczucia braku, czy niedosytu. Według mnie w 100% są dokończone a umiejętność przedstawienia historii w tak prostej i minimalistycznej formie uważam za prawdziwy talent – na rynku można znaleźć wiele wychwalanych i głośno promowanych książek i książeczek dla dzieci, które mimo iż mają wiele stron i ładnych rysunków, tak na prawdę niewiele tej „właściwej” treści.  A Mikołajek? Jak to Mikołajek – jego głowa jest pełna pomysłów a życie pełne szalonych przygód i prześmiesznych wydarzeń. Jakby tego było mało ten niesforny chłopiec ma skłonność do pakowania się w kłopoty, które w połączeniu z wyobraźnią i przeróżnymi pomysłami, które przychodzą mu do głową, najczęściej dają nieoczekiwany efekt. Jak myślicie co może się stać kiedy Mikołajek dostanie w prezencie nowy rower, bębenek lub zabawkowy rewolwer? Albo kiedy odkryje w sobie pasję do malowania lub do czytania?
Oj będzie się działo – najprawdopodobniej mało kto będzie narzekał na nudę, tym bardziej, że czasem to nie Mikołajek a dorośli są źródłem zabawnych sytuacji jak również własnych codziennych problemów 😉

Zresztą…. nie tylko Mikołajek psoci – niekiedy wina leży po stronie dorosłego np. taty i to wówczas on a nie Mikołajek otrzymuję „karę”. Nie brakuje zabawy, humoru ale również lekcji życia zarówno dla dziecka jak i dorosłego (np. lekcja odpowiedzialności czy ponoszenia konsekwencji za swoje „czyny”).mv0tix0l.jpg  Książeczki o Mikołajku to świat widziany oczami dziecka z jego codziennymi problemami, rozterkami, sytuacjami z codziennego życia. Proste z dozą ale czasem również lekkiego strachu i przerażenia związanego z danymi wydarzeniami, taki który mogą odczuwać dzieci (np. przy pierwszej wizycie u dentysty czy fryzjera) jak również dorośli w związku z obawą o swoje dzieci. Mimo iż to krótkie opowiastki jest w nich miejsce na rodzinę, dziecięca szczerość, codzienne problemy, radość, zabawę….

Według mnie tak naprawdę nie powinniśmy porównywać tych jednostronicowych komiksowych opowiadań do tych dłuższych – książkowych a oceniać je według innych kategorii. I jedne i drugie są bardzo dobre stanowiąc kwintesencje „Miłkołajkowatości”

Tytuł: Mikołajek: Jak to się zaczęło | Autor: René Goscinny, Jean-Jacques Sempé | Wydawnictwo: Znak emotikon | Okładka: twarda | Stron: 64

W dziale kuchennym postanowiłam odświeżyć już wcześniej opublikowaną bo 12 lipca 2018 roku recenzję batona proteinowego Sztanga od Zmiany Zmiany – firmy od której rozpoczęła się moja przygoda z RAW batonami 🙂Baton proteinowy (22% białka roślinnego) dla aktywnych!
Naturalny baton bakaliowy(81%) z białkiem z ryżu brązowego (19%).

Skład: daktyle, orzechy ziemne, białko ryżu brązowego (19%)
Opakowanie: 70g
Rodzaje: Kompas, Kosmos, Aloha, Lewy Sierpowy, Petarda, Agent Cooper, Sztanga, Urwis jabłkowy, Urwis bananowy

Wartość odżywcza w 100g:
Białko 22,1g Węglowodany 42.3g w tym cukier: 35,1g Tłuszcz 11,9g Kw. tłuszczowe 1,7g Sól 0g

Wartość odżywcza w porcji 70g:
Białko 15,5g Węglowodany 29,6g w tym cukier 24,6g Tłuszcze 8,3g kw. tłuszczowe 1,2g Sól 0g
Opinia: Baton subtelnie pachnie fistaszkami z nutką słodyczy. Jest prostokątny, twardawy i lekko zbity w kolorze karmelu z widocznymi miejscami kawałkami orzeszków ziemnych a także ciemnymi kropkami w postaci ich skórek.
Jego powierzchnia jest gładka i minimalnie lepka (tak tyci tyci) a kiedy weźmiemy go do rąk nie pozostawia tłustego nalotu.
Ponadto nie odkształca się pod naciskiem palców. Aby go przekroić należy zrobić to z naciskiem, podobnie jest z przełamaniem ale nie jest to nie możliwe. Baton okazał się być również łamliwym ale jednocześnie lepkim (łamie się na kawałki z których z lekkim trudem można ulepić kulki).
   Wgryzienie się w baton nie sprawia żadnych problemów – zęby z łatwością zanurzają się w orzechowo-daktylowej masie. Baton nie jest gumowy i nie lepi się do zębów jak większość daktylowych ulepków. Jest kruchy i łamliwy niczym kruche krówki – rozpuszcza się powoli, piaszczyście, proszkowo.
  W smaku poczułam słodycz, która na myśl przywołała mi kruche krówki – trochę tak jakby daktyle pozbawić całej „daktylowości”.
Po krótkiej chwili doszła do tego fistaszkowość (ale NIE MASŁO ORZECHOWE – po prostu fistaszki) a na samym końcu (kiedy ugryziony kawałek praktycznie rozpuścił się w ustach) lekko gorzkawa nuta – najprawdopodobniej białka ryżowego. Ten ostatni smak utrzymuje się na podniebieniu jeszcze przez jakiś czas po całkowitym zjedzeniu batona.
Dwa, może trzy razy zębami trafiłam na maciupeńkie kawałki nie do końca rozdrobnionych fistaszków, które subtelnie chrupały pod zębami, jednak nie zauważyłam aby wpłynęły na smak batona.
  Wyszło słodko, krówkowo i fistaszkowo. Mimo iż to daktyle stanowią bazę batona (w prawdzie nie wiemy w jakiej ilości), nie poczułam ich smaku. Według mnie pozbawiono je daktylowości, pozostawiając karmelowość. Osoba, która nie jest zaznajomiona z tego typu przekąskami, jedząc baton z zasłoniętymi oczami, mogłaby pomylić go z kruchą krówką – mój tato nie wiedząc co je właśnie tak pomyślał. Nie poczułam również masła orzechowego ale nawet na nie nie liczyłam.  Wyszło słodko (dla mnie za słodko), prosto i trochę monotonnie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu i do tego bardzo przyjemnie. Tutaj potwierdza się powiedzenie „smak tkwi w prostocie” – czasem mniej, znaczy więcej.
Baton Sztanga smakuje lepiej od niejednego batona określonego „smakiem masła orzechowego” (np. Dobrej Kalorii, czy batona Ewy Chodakowskiej), mimo iż masła orzechowego w nim nie uświadczycie. No jest porządny i treściwy (dla tego kto nie zasładzając się jest w stanie zjeść go w całości) a nie jakiś liliput 😉

Wartość energetyczna w 100g – 380 kcal
Wartość energetyczna w batonie 70g – 266 kcal
Ocena – 5/6
Cena – Sklepy ekologiczne ok 7zł

155 myśli w temacie “Mikołajek: Jak to się zaczęło | Baton Sztanga Zmiany Zmiany

  1. Też nie miałam pojęcia, że wcześniej był komiks.. a Mikołajka uwielbiam 🙂 w każdej postaci – książek, bajki i filmu.. Niedługo zapoznam z nim synka, ale trochę czasu upłynie nim załapie płynący z tych historyjek humor 😉 Pozdrawiam poświątecznie 👋

    Polubienie

      1. Ja dostrzegłam w nim humor chyba dopiero jak dorosłam – wówczas zaczęłam inaczej patrzeć na świat i przeróżne sprawy 😉 Na nic nie ma zasady 🙂

        Polubienie

  2. Książeczki o Mikołajku kupiłam na wielkanocnego zajączka dla mojej kuzynki. Gdybym wiedziała o komiksach to przy okazji wrzuciłabym do koszyka również je. Batonika chętnie zjem 🙂

    Polubienie

      1. Czasem właśnie kiedy tyle czekamy doceniamy do co otrzymujemy i czerpiemy z tego więcej przyjemności. Czasem warto tyle czekać. Mam nadzieję, że to na co czekasz przyniesie Ci wiele radości i tego ci życzę ❤

        Polubienie

  3. Słyszałam oczywiście o Mikołajku,ale żadnej książki nie czytałam i muszę to koniecznie nadrobić.
    Kiedy byłam w bibliotece dziecięcej pani bibliotekarka powiedziała mi,że obecnie dzieci wybierają obcych autorów. Trochę to smutne, bo za czasów, gdy pracowałam w przedszkolu bazowaliśmy głownie na utworach z rodzimej literatury.A teraz nie ma kontynuatorów?

    Polubienie

    1. Wydaje mi się, że to wszystko przez fakt, że książki zagranicznych autorów są głośniej i szerzej promowane – mają większą reklamę a my chyba nigdy nie stawialiśmy na to aż tak bardzo wagi.
      O kontynuacji Mikołajka przez innego autora nic mi nie wiadomo – wiem, że są jakieś książeczki z lustracjami z serialu animowanego ale przyznam, że nie wiem czy to na podstawie opowiadań czy tylko nimi inspirowane, podobnie jak ten serial

      Polubienie

      1. Przeglądałam książki, które są najbardziej popularne wśród dzieci. To nie tylko sprawa promocji, ale zawartości. One są śmieszne, bliskie współczesnym oczekiwaniom- mało tekstu, dużo niesamowitej, „odlotowej ” grafiki. Powiedziałaś kiedyś,że młody czytelnik jest bardzo wymagający i to jest najprawdziwsza prawda.

        Polubienie

      2. Jakie to były tytuły?
        Prawda jest taka, że dzieci są wymagające w wielu kwestiach, nie tylko jeśli chodzi o książki. Ponadto niekiedy zwracają uwagę na to na co my dorośli byśmy nie zwrócili

        Polubienie

      3. Mogłam spisać te tytuły,ale tego nie zrobiłam, a dziś już ich nie pamiętam.Tak, każdy z nas- nie tylko dzieci- ma percepcję indywidualnie nastawioną i wyostrzoną na sprawy i problemy, które nas interesują i są dla nas ważne w danym momencie lub ważne w szerszym kontekście. Ile osób tyle spostrzeżeń.

        Polubienie

      4. Nic się nie stało. Czasem i tak bywa – człowiek pomyśli po fakcie. Dokładnie i to nawet nie zasługa spostrzegawczości czy skupienia a naszego mózgu, nastawienia i tego co mamy w głowie. Bardzo często mózg sam segreguje pewne fakty, które mu dostarczamy – jedne rzeczy widzimy, zapamiętujemy (nawet z życia codziennego) a inne nie, tak jakby mózg dał miejcie na te „ważniejsze” rzeczy.

        Polubienie

      5. Bardzo lubię daktyle, mój mąż uwielbia. Jak idziemy na spacer polami to wcześniej kupuje w „Dino” daktyle i ja mu podkradam. Nie powiem, co ja sobie często kupuję w „Dino”, bo to bardzo niezdrowe…

        Polubienie

      6. Oj tam niezdrowe 🙂 Człowiek potrzebuje zjeść Prince Polo, mleczną czekoladę czy cukierka. Nie ma co popadać w paranoje, czy jakieś skrajności. Wszystko jest dla ludzi 🙂 Próbowała Pani przygotować batoniki na bazie daktyli w domu? 🙂

        Polubienie

  4. O „Mikołajku” tylko słyszałam, ale nie czytałam, ani nie oglądałam jego przygód ;). Teraz, jako osoba dorosła, nie mam już ochoty tego nadrabiać… Ale o tym już chyba Ci pisałam ;).
    Batony raw i fit przekąski to zdecydowanie nie moje smaki, próbowałam różnych, ale nie mogę się przekonać do nich, może dlatego, że z reguły zawierają suszone owoce. Piszesz, że nie wyczułaś w tym batonie daktyli, ja bym pewnie od razu wyczuła, bo ich nie cierpię ;).

    Polubienie

    1. Pamiętam, rozumiem i szanuję 🙂 Może kiedyś zmienisz zdanie – jeśli nie w formie książki to takich krótkich komiksów (czyta się szybko), jednak nie będę namawiać 🙂
      Niekoniecznie – nie tylko ja nie poczułam w tym batonie daktyli a krówkę. Tego typu przekąski potrafią zaskoczyć. Jeśli kiedyś będziesz miała okazję spróbować bez konieczności wydawania pieniędzy spróbuj – nic nie stracisz 🙂 Swoją drogą zastanawiam się nad tym, czy gdybym ja przygotowała batonik musli (bez daktyli) lub RAW to uznałabyś go za smaczny 🙂

      Polubienie

      1. Komiksów to w ogóle nie lubię ;). Ale nie wykluczam, że kiedyś poznam bliżej Mikołajka…
        Jak ktoś mnie poczęstuje, to oczywiście spróbuję, ale kupować nie zamierzam ;). Może kiedyś mi taka przekąska zasmakuje, kto wie?
        Haha, to zależy 😉

        Polubienie

      2. Ja nie mogę powiedzieć, że ich nie lubię ale też nie jestem ich ogromną fanką. Wolę powieści pisane, jednak przekonałam się, że komiks nie jest to gatunek z „niższej” półki – bywają komiksy, które niosą ze sobą coś więcej niż błahą historyjkę. Można znaleźć dobre komiksy, tylko trzeba trafić 😉 Podobnie z picturebookami – to nie to samo co powieść pisana ale również niosą ze sobą wiele treści ale trzeba chociaż troszeczkę poczuć zainteresowanie. Niemniej uważam że warto być otwartym (tutaj nie konkretnie do Ciebie Kochana ale ogólnie) i np. będąc w księgarni lub bibliotece chociaż zajrzeć 🙂

        Wszystko jest możliwe 😉 Zależy? Od czego? 😀

        Polubienie

      3. Oczywiście, że komiks nie jest gatunkiem z niższej półki, to tak jak z każdą inną publikacją – są bardziej i mniej wartościowe ;). Ja jednak wolę samo słowo, obrazki są dla mnie miłym dodatkiem, ale nie lubię jak jest więcej obrazu niż słowa ;). To wiadomo, każdy ma swoje preferencje. Czasem przeglądam komiksy w księgarni, bo niektóre są naprawdę ładnie wydane, ale mnie nie kusi żeby cały przeczytać…
        Zależy co dodasz do tego batona ;). I w jaki sposób się nim podzielisz 🙂 😉 🙂

        Polubienie

      4. Niestety niektórzy tak uważają i chyba ogólnie tak się przyjęło a to błąd (o czym wiesz i nigdy nie sądziłam, że twierdzisz inaczej). To takie stereotypy – utarte schematy.
        Zważywszy na fakt, że komiks nie jest Twoim gatunkiem , fakt, że zaglądasz i przeglądasz świadczy, ze jesteś nieco otwarta na ten gatunek 😉

        Co mogłabym dodać? Same zdrowe rzeczy xD
        Jak się podzielić? Chyba tak jak zazwyczaj człowiek dzieli się z innymi 😀

        Polubienie

    2. Stereotypy są niestety krzywdzące…

      A ja faktycznie, wbrew pozorom jestem otwarta na nowości. Tzn. z reguły nie czytam niektórych gatunków, ale czasem, jak ktoś mnie bardziej zachęci to zerknę np. na fantastykę ;). Może nie ze szczególnym entuzjazmem, ale sięgam i po inne, niekoniecznie ulubione gatunki. Stąd to oglądanie komiksów, czy przeglądanie niektórych nowości w empiku ;).

      O nie, same zdrowe rzeczy?! 😉

      Polubienie

      1. Bardzo często 😦

        To miłe i fajne z Twojej strony – dzięki temu możesz „coś” zyskać i sama nie wiesz kiedy zostaniesz pozytywnie zaskoczona 😉

        Na przykład: płatki owsiane, domowe powidła śliwkowe bez cukru (lub inny Twój ulubiony dżem), Twoje ulubione orzechy, kakao lub cynamon, gorzką czekoladę, jakieś pestki, ziarna i nasiona…. 🙂

        Polubienie

  5. Często wole sobie poczytać komiksy od zwykłych książek, jak mam ochotę na coś lekkiego i przyjemnego. Ten Mikołajek brzmi zachęcająco 🙂 sztangi też bym chętnie sprobowala, bo uwielbiam zarowno daktyle, jak i orzechy. Moglby mi posmakowac. Ale ta cena… Az się wszystkiego odechciewa :p wole juz kupić snickersa :p

    Polubienie

    1. Jakie komiksy wówczas czytasz? 🙂
      Sztanga nie smakuje jak snickers ale rozumiem, że cena zniechęca ale i na to są trzy rozwiązania: jedno znasz, drugie zasugerować komuś aby podarował w prezencie (lub czekać aż sam to zrobi) a także co jakiś czas zaglądać do eko sklepików i patrzeć na przeceny 🙂

      Polubienie

      1. Kiedy widziałam reklamę komiksu – wznowienia grafika wydała mi się inna (taka jak w najnowszych Kaczych Opowieściach), jednak nie zaglądałam do środka gazetki, więc mogę się mylić 😉

        Polubienie

      1. Wydaje mi się że gdzieś jest w czelusciach pokoju mojego brata… Ale nie wiem, tam jest tyle tych komiksów ze możemy w nich pływać 😀 to cale nasze dziecinstwo! Uwielbiamy z bratem Donalda 🙂

        Polubienie

      2. Moja Siostra kiedyś zbierała gazetki (bardzo lubiła) dlatego kiedy zobaczyła wersję książkową poprosiła aby Mama jej kupiła. Książeczka kosztowała 10zł i często do niej wracała podobnie jak do gazetek… chyba nawet gdzieś są na strychu ale nie wiem w jakim stanie 😛 Pamiętam, ze sporo miało ponadrywane okładki bo to jednak się zużywa i nawet przypadkiem można naderwać. Dla niektórych Mikołajek to dzieciństwo (nie dla mnie), dla innych Puchatek a dla kolejnych Kaczor Donald xD I tych osób również jest sporo 😀 Nie przeznaczyliście na te komiksy specjalnej gablotki lub pudełka? 🙂

        Polubienie

      3. Prawdziwy kolekcjoner z Ciebie 😀

        Z dzieciństwem? Racuszki drożdżowe, szarlotka, grube placki na sodzie, chleb ze smażoną cebulą… zapach drożdzy, zapach pelargonii i piwonii u babci, wakacje kiedy to całe dnie do późnej nocy spędzało się na dworze na różnych zabawach, siedzenie na płocie i zrywanie czereśni z drzewa, spacery…. 🙂 I jeszcze mogłabym powymieniać 😉

        Polubienie

      4. Taka właśnie byłą moja pierwsza myśl ale przeszłam do czegoś innego xD
        Wielgachna i ciężka encyklopedia z twardą okładką, słowniki języka polskiego, tomik poezji księdza Jana Twardowskiego mojej siostry a z innych: zbiór baśni braci Grimm (jeszcze go mam, wydanie z 1992 lub 1993 roku) a z biblioteki Baśnie ZSRR z przepięknymi ilustracjami 🙂

        Polubienie

  6. Mikołajek – historie mojego dzieciństwa 🙂 Wciąż gdzies mam moje książeczki o Mikołajku. Ale na baton bym się nie skusiła – używam takich czasem jako przekąskę przed treningiem. Jest zdecydowanie za drogi, moje ulubione batony tego typu kosztują 2,49 w lokalnym sklepiku, skład naprawdę niewiele dłuższy a białka i tłuszczy po 10g, co dla mnie jest wartością idealną (zwłaszcza ze zbyt mała ilością tłuszczu mam często problem) 🙂

    Polubienie

    1. Nie miałaś ochoty wrócić do ich treści? 🙂
      Przede wszystkim mój wpis miał na celu pokazania tego typu przekąski jak również opowiedzenia o niej 🙂 Cena wysoka ale i skład naturalny – cena proteinowych RAW batonów mniej więcej tyle wynosi, bo zwykłe są tańsze, jednak można trafić na promocje 🙂
      Oczywiście można kupić proteinowe batony w niższej cenie np. Sante lub Bakkalland (o tych piszesz?) Jednak to nie to samo – zupełnie inny smak 🙂 Oczywiście nie namawiam – mogę się również mylić bo nie jestem zbytnio obeznana w temacie, niemniej jeśli kiedyś ktoś Ciebie poczęstuje takim RAW batonem spróbuj 😉

      Polubienie

  7. Wstyd się przyznać ale nie czytałam przygód Mikołajka. Planuję nadrobić czytając z chrześniakiem, kiedy będzie trochę starszy.:)

    Polubienie

    1. Według mnie to nie wstyd. Na wszystko przychodzi odpowiedni czas (a niekiedy nie). Na rynku jest tyle książek że nie sposób przeczytać i poznać wszystkich. Sama Mikołajka poznałam będąc w gimnazjum a powróciłam do niego jako dorosła osoba a nie każdy wraca. Jednak Mikołajkowe komiksy były dla mnie nowością. Mam nadzieję, że Wasze spotkanie z Mikołajkiem będzie udane 😉

      Polubienie

    1. Książeczka jest nowością wydawniczą, być może dlatego nie słyszałaś o jej wydaniu. Jeśli zobaczysz ją w bibliotece wypożycz a będąc w księgarni z małym „smykiem” daj do przejrzenia. Może taka forma wzbudzi jego ciekawość? 😉

      Polubienie

  8. O ja Cię – jestem ogromną fanką tej serii książek – bardzo lubiłam Mikołajka i jego przygody- mam do nich ogromny senty,ment dlatego tym bardziej pozycja ksiązkowa dzis polecona to moja pozycja obowiązkowa

    Polubienie

    1. Tak jak wspomniałam – fani Mikołajka powinni zwrócić na tę książkę uwagę. Mimo iż nie mogę powiedzieć, że uwielbiam „Mikołajka”, to teraz dostrzegam jego urok i miło spędziłam czas przy jego komiksowej wersji. Szkoda, że tych planszy nie powstało więcej;)

      Polubienie

  9. książkowa wersja jest lekturą, nawet chętnie czytaną, ale nic nie przebije Dziennika Cwaniaczka:-) Co jakiś czas pojawiają sie przeboje literackie, które młodzież uwielbia:-)

    Polubienie

  10. Seria o Mikołajku jeszcze przede mną. Jak już się z nią zapoznam to chętnie sięgnę też po ten album. 🙂 Batony proteinowe lubię, a tego jeszcze nie próbowałam. Z chęcią bym zjadła. ☺️

    Polubienie

    1. Jak to mówią „wszystko w swoim czasie” 🙂
      To nie tylko batonik proteinowy a przede wszystkim RAW – surowy (przygotowany bez pieczenia). Jadłaś już kiedyś takie? Które z batonów proteinowych są Twoimi ulubionymi? 🙂

      Polubienie

    1. Jeśli lubią lub są w stanie polubić Mikołajka jak najbardziej. Zauważyłam również, że niektórzy dorośli sami z przyjemnością czytają przygody Mikołajka – dla wielu to książeczki z dzieciństwa (dla mnie nie), dlatego pierwsze przygody tego „urwisa” również powinny ich zainteresować 😉

      Polubienie

  11. O Mikołajku słyszałam…. kiedyś! Jakoś mi nie zapadł w pamięci! I chyba Progenitura też o nim mało co wie, bo żadne z Wnuków nic o tym nie wspominało! Nie w tych czasach dorastali, czy co? Nie wiem! ;-)))
    Za to jakikolwiek batonik mający karmel jest dla mnie nabardziej pożądanym na świecie! ;-))))

    Polubienie

    1. Przyznam, że nie wiem skąd może to wynikać. Sama o Mikołajku usłyszałam będąc w gimnazjum, kiedy to w pewnej bibliotece zobaczyłam dwa wielgachne tomy. A może jednak z filmów a dopiero potem książek? Jakby nie było będąc dzieckiem Mikołajka nie znałam, moje starsze rodzeństwo również, rodzice też. Zresztą nie tylko my. Czytając opinie tutaj ta blogu jak również w internecie, można zauważyć, że jest więcej osób, które nie znają Mikołajka. Jest nas więcej 🙂

      Batonik nie zawiera karmelu, jednak daktyle dają takie wrażenie a przynajmniej większość tak uważa. W przypadku tego batonika jak wspomniałam miałam wrażenie jakbym jadła kruchą krówkę mimo iż krówką on nie jest 🙂

      Polubienie

    1. Nie przejmuj się. Sama Mikołajka poznałam w II lub III gimnazjum. Nie pamiętam, czy za sprawą filmów a dopiero potem książek, czy odwrotnie. Jakby nie było kiedyś w pewnej bibliotece (jeśli jesteś ciekawa mogę napisać jakiej) znalazłam sporo książek o których wcześniej nie słyszałam i nie widziałam w bibliotece u siebie w mieście (tam przeczytałam chyba wszystkie w moich oczach ciekawe i według opinii bibliotekarki „przeznaczone dla mnie” książki i to po dwa razy). Wśród nich były dwa grube tomy Mikołajka a że miałam nadmiar wolnego czasu, który musiałam sobie czymś zająć, postanowiłam przeczytać i przyznam, że mimo iż kilka razy się uśmiechnęłam, obeszło się bez echa. Dopiero jako osoba dorosła zaczęłam inaczej patrzeć na te książki. Mimo iż nadal nie mogę powiedzieć, że „Mikołajek” mnie zachwyca to doceniam te opowiadania – pisałam o tym na blogu 🙂
      O fakcie, że „Mikołajek” pierwotnie był komiksem dowiedziałam się dopiero w tym roku. Wiele osób nie znało tej ciekawostki. Opisywany Ten jest nowością wydawniczą. A pomijając już ten fakt to wiele osób nie czytało Mikołajka. Możesz być spokojna :*

      Polubienie

  12. Jestem i ja, poświąteczna, jeszcze wypoczęta, a już zaganiana 😉

    O, ten Mikołajek to mniej więcej w wieku naszych rodziców 🙂 Swoją drogą, dziwnie czasem tak, kiedy się pomyśli, że np. Barbie jest taka stara, nie mówiąc o Kubusiu Puchatku czy Piotrusiu Panu. A co do batonika, to podobnego wmusiłam ostatnio w Przemka, kiedy jechaliśmy do jego domu rodzinnego. Nie zgadzam się na jazdę na czczo (pusty żołądek zdecydowanie nie pomaga myśleć), a na stacji z tych słodkich i, powiedzmy, zdrowych rzeczy było tylko coś takiego, ale z Kubicą na opakowaniu. Coś białkowego. Nie wiem czy mu smakowało, ale było maleńkie, a kosztowało 5 złotych. Zgroza! 😉

    Polubienie

      1. I nawet udało mi się wstać dziś o 8, i bez płaczu 😉 Tam, u Przemka, wszyscy wstają skoro świt, więc nie da się zasnąć, do tego dzieci latają i piszczą. Tę jedną rzecz, wczesne wstawanie, chciałabym wdrożyć też u nas.

        O tak, to ten. Widzisz, spojrzałam, patrzę – białkowy baton! I już wielce dumna z siebie piszę, że kupiłam. A kupiłam zupełnie coś innego niż ten, który opisujesz. Tak się znam :/

        Polubienie

      2. Czyli człowiek nie odeśpi ale za to miło spędzi czas:)

        Nie przejmuj się. Przecież nic się nie stało – nie zwróciłaś uwagi i tyle. Baton który opisuje nalezy do batoników RAW – na bazie bakalii i białka roślinnego a nie zwierzęcego 🙂 Z tego typu batonów znam jeszcze Pakuri 🙂

        Polubienie

      3. Widać nie można mieć wszystkiego 😉

        Raczej nie kupuję takich rzeczy (stąd niewiedza), m.in. z powodu skąpstwa, raz na sto lat i przy naglącej potrzebie mi się zdarzy. Będę teraz uważniej oglądać opakowania i skupiać się na składzie.

        I co, pogadałoby się, a muszę uciekać i zrobić to, co napisałam u siebie na blogu, czyli wrócić wieczorem :/ Gonią mnie do pracy, a było tak pięknie. Zmykam, trzymaj się i do napisania 🙂

        Polubienie

      4. I nie powinno się miec bo dobrobyt uderzył by człowiekowi do tyłka 😛

        A masz obok siebie Lidla? Tam przy kasach powinny być RAW batoniki – nie są proteinowe ale z tych zdrowszych. 50g kosztuje 2,49zł podczas gdy ten sam pod marką własną w Rossmanie 7zł. Według mnie jak na batonika RAW nie jest to wysoka cena – warto spróbować (zaspokaja ochotę na słodkie i są dwie wersje z kakao) 🙂

        Ja również popisałabym z Tobą ale rozumiem, że są sprawy ważniejsze. Zbieraj się powoli do pracy – mam nadzieję, że nie wycisną z Ciebie ostatnich soków. Przyjemnego dnia a przede wszystkim spokojnego 🙂
        Dziękuję, że zajrzałaś do mnie :*

        Polubienie

  13. Po pierwsze dziękuję bardzo za życzenia ❤ Zobaczyłam je dopiero po czasie, a wczesniej żyłam w jakimś świątecznym ferworze :p Mam nadzieję, że Tobie też pięknie upłynęły w rodzinnej atmosferze :*
    Oj nie wiedziałam, że też był komiks! Wow, tą pozycję na pewno sprawdzę. Kocham Mikołajka i nawet dzisiaj chętnie po niego sięgam 🙂
    A batoniki od nich średnio niestety mi jakoś pasują :p

    Polubienie

    1. Nic się nie stało – to zrozumiałe. Ten czas rządzi się swoimi prawami 🙂 Cieszę się, że Święta spędziłaś w miłej atmosferze 🙂
      Był, był… to pierwowzór Mikołajka 🙂
      Rozumiem. Wolisz batoniki od DK? 🙂

      Polubienie

  14. Baton bardzo mnie zaciekawił do momentu kiedy napisałaś, że jest bardzo krówkowy. Bardzo lubię krówkę – jedną. Na miesiąc albo i pięć. Całego batona tego typu absolutnie nie dałabym rady zjeść, a wielka szkoda, bo za to uwielbiam smak fistaszków! 😀
    Jeśli chodzi o Mikołajka to jako mała dziewczynka go bardzo lubiłam. Potem „poszłam” w inne rejony literatury, ale chętnie do tych książek bym powróciła… 😉

    Polubienie

    1. Z jednej strony smak batona przypominał mi krówki a z drugiej nie jest powiedziane, że Ty również byś poczuła. Wszystko zależy od kubków smakowych człowieka 😀 Dla mnie krówki jak większość RAW batonów jest za słodka, tylko po ich zjedzeniu odczuwam inny rodzaj zasłodzenia 🙂

      Według mnie warto w szczególności, że to początki Mikołajka – nie opowiadania a krótkie komiksy 🙂

      Polubienie

  15. Odnośnik do Fistaszków zadziałał mi dopiero w laptopie, na telefonie nie działało, Grunt, że komiks czytałam (w podstawówce) 🙂 Potwierdzam, że nie jest to humor dla każdego, ale mimo wszystko miło się oglądało. Obecnie mamy Snoopiego w postaci dwóch małych zabawek dla dziecka. Miłego dnia 🙂

    Polubienie

  16. Ale mnie zaskoczyłaś. Fistaszki od razu kojarzą się z orzechami, które zresztą lubię, a tu proszę, jednak nie. 😉 Ja akurat nie jestem obeznana w komiksach, przeczytałam może jeden czy dwa w szkole podstawowej, trudno więc mi się w jakiś sposób wypowiadać o nich.

    Polubienie

    1. Tak właśnie myślałam 😀
      Fistaszki lubisz ale takie w czekoladzie, soli a może bez dodatków? A krem/masło orzechowe?:)
      Rozumiem – komiksy to nie „Twoja bajka” ale i też nie moja, jednak je doceniam… wiele jest mądrych, z przesłaniem z tych samych gatunków co powieści (historia, horror, baśń, biografia itp.). Dla mnie to przerywnik od powieści, które kocham 😉

      Polubienie

    1. Tak, tak wiem…. sama od zawsze wolę powieści, komiksy doceniłam jako dorosła osoba i traktuje je jako miły przerywnik – od czasu do czasu 😉
      Macie Fistaszki w bibliotece? 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz