Książki · Spożywka

O czym szumią wierzby, Kenneth Grahame | SuroVital COCOA czekolada ciemna 70%

 Literatura klasyczna bez względu na to czy kierowana do młodszego, czy straszego czytelnika będzie taką po którą warto sięgać – poznać, przeczytać i zastanowić się co sprawiło, że otrzymała to miano. Może po lekturze coś sprawi, że będziemy mieć zupełnie inne zdanie? A może utwierdzimy się w przekonaniu „Tak to jest klasyka”.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Tytuł „O czym szumią wierzby” kilkukrotnie obił mi się o uszy, jednak nie miałam okazji zapoznać się z jej papierową wersją. Kojarzę jakiś serial, ale pamiętam, że nie wzbudził mojego zainteresowania – nie oglądałam i po książkę również jakoś nie sięgałam. Jednak jak to mówią „do czasu”. Kiedy w zamojskiej księgarni zobaczyłam już kilkuletnie (bo z 2016 roku), barwne wydanie wydawnictwa Zysk i S-ka poczułam się zachęcona aby przyjrzeć się jej bliżej.Znalezione obrazy dla zapytania "Wind in the Willows" by Inga Moore  „O czym szumią wierzby” to powieść dla dzieci autorstwa Kennetha Grahame’a, opublikowana w 1908 roku a zilustrowana przez E.H. Sheparda. Jej treść składa się z 11 opowiastek, których akcja dzieje się się w do prowincjonalnej Anglii z przełomu XIX i XX wieku. Tutaj obok ludzi żyją obdarzone niezwykłymi umiejętnościami zwierzęta prowadzące ludzki tryb życia – te dwa światy przenikają się ze sobą.
Głównymi bohaterami są: łagodny i przyjazny Kret, który rzadko opuszcza swój dom a także jego przyjaciele: odważny i jednocześnie romantyczny Szczur Wodny piszący wiersze, poważny, rozsądny i cieszący się poważaniem Borsuk, będący jednocześnie dobrym strategiem a także zarozumiały i irytujący Ropuch o słomianym zapale, bez przerwy pakujący się w kłopoty, mającym zarazem wiele szczęścia.Znalezione obrazy dla zapytania "Wind in the Willows" by Inga Moore  Zwierzęcy bohaterowie potrafią mówić, myśleć, gniewają się, darzą kogoś sympatią lub anty sympatią, mają swoje przyzwyczajenia, hobby, zainteresowania. Czasem się pokłócą ale są w stanie wybaczać, wspierają siebie w potrzebie, rozumieją, starają się wspólnie rozwiązywać problemy a także kiedy jest taka potrzeba śpieszą z pomocą. Każdy z mich jest inny i przedstawia różne cechy, które mogą służyć za odzwierciedlenie cech ludzkich w wielu sytuacjach świetnie je parodiując.https://i.pinimg.com/474x/76/99/b4/7699b4563e8a68440e2c95f47deed482--vintage-illustrations-wind-in-the-willows-illustrations.jpg?b=t   W swoich krótkich przygodach pokazują i wyjaśniają czym jest prawdziwy dom i rodzina, na czym polega przyjaźń, to czym jest troska o kogoś, jak pomagać i że należy pomagać. O tym jakie konsekwencje niesie ze sobą łamanie prawa a także jak przykre w skutku mogą być niebezpieczne zainteresowania i swego rodzaju uzależnienia (na przykładzie Ropucha, którego fascynowały samochody i szybka jazda). Ponadto w przystępny sposób przedstawia realia minionego wieku, dając możliwość przeniesienia się do świata wolnego od telefonów, komputerów i internetu a także będąc dobrym wyjściem do rozmów na ten temat.Znalezione obrazy dla zapytania "Wind in the Willows" by Inga Moore pinterest  Powieść ma swoje plusy ale również „wstawki”, które w niektórych mogą wzbudzać pewne kontrowersje. Ropuch je mięso (podobnie jak Kaczor Donald kurczaka) a w dialogach pojawiają się takie określenia jak „tłusta baba”, „świnia” czy „kretyn” w stosunku do bohaterów. Niemniej książka posiada przesłanie, morał jak również swój humor chociaż jestem świadoma że sama historia nie każdego zainteresuje. A to czy „wstawki” o których wspomniałam czytelnik uzna za wadę zależy tylko i wyłącznie od niego. Być może ciekawostką będzie dla Was fakt, że Grahame napisał tę powieść specjalnie dla swojego syna. Po tragicznej śmierci dziecka porzucił pisanie, tym samym była to jego ostatnia powieść.https://i.pinimg.com/474x/a6/db/ec/a6dbeced78a49bd8f8a0bc6087c71433--inga-moore-illustration-reality-of-life.jpg Książkę w wydaniu Zysk S-ka zdobią ilustracje Ingi Moore – nie są to oryginalne obrazy E.H. Sheparda pochodzące z pierwszych wydań, ale nie można odmówić im uroku i swoistej „magii”. Malownicze i pełne detali są niczym obrazy, które częściowo odzwierciedlają klimat książki. Z pewnością przyciągną wzrok nie jednej osoby. Artystka wykonała ilustracje do „Tajemniczego Ogrodu” – książki, która również ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk S-ka z rudzikiem a nie gilem w przekładzie jak to jest w oryginale OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tytuł: O czym szumią wierzby | Autor: Grahame Kenneth | Tłumacz: Maria Godlewska | Ilustracje: Inga Moore | Wydawnictwo: Zysk S-ka | Oprawa: twarda z obwolutą | Stron: 272

zdjęcia pinterest oraz surfacefragments

  Dla niezainteresowanych książkami odgrzebałam recenzję, która została opublikowana na starej domenie bloga, jednak nie została przeniesiona na nową. Recenzja „starsza” ale wątpię aby moje wrażenia zmieniły się po ponownym spróbowaniu tej tabliczki – zapamiętałam ją tak jak opisałam 😉Skład: nieprażone ziarno kakaowca*, cukier z kwiatu palmy kokosowej*, tłuszcz kakaowy*, zawartość masy kakaowej min. 70%.
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych, objęte certyfikatem kontroli PL-EKO-09.
Opakowanie: 50g
Rodzaje: gorzka klasyczna 70%, z jagodami goji 60%, wiśnia-acai 60%, cappuccino migdałowe z morwą, 65% z orzechami pekan 70%

Wartość odżywcza w 100g:
Tłuszcz 43g Węglowodany 36g w tym cukry 28g Białko 8g Sól 0.2g

Opinia:  Tabliczka najpierw została umieszczona w folii a następnie tekturowym kartoniku. Waży 50g co przekłada się na 8 grubych kostek z wygrawerowanym napisem COCOA. Posiada ciepły brązowy kolor a także przyjemny i głęboki słodko-kwaśny aromat niczym chleb na zakwasie posypany kakao z nutką wanilii (wanilii nie ma w składzie, najprawdopodobniej to cukier z palmy kokosowej.  Tak jak wspomniałam wcześniej czekolada jest gruba, twarda i ciężko jest ją przełamać, jednak nie jest to niemożliwe. Należy użyć nieco siły i wówczas da się usłyszeć przyjemny i głośny trzask, charakterystyczny dla dobrej jakości ciemnych czekolad.    Kostka położona na języku rozpuszcza się powoli i opornie uwalniając swój smak, przy czym na języku okazała się nieco „szorstka” w swojej strukturze. Pierwsze co poczułam to lekko karmelowa słodycz cukru kwiatu palmy kokosowej do której po chwili doszedł delikatny, charakterystyczny, lekko ziemny smak surowego kakao (łatwo go rozpoznać). Gorycz podobnie jak i surowe kakao, jest bardzo delikatna z nutą łagodności ale wyczuwalna. Pojawia się tutaj również lekka kwaskowatość, która delikatnie muska kubki smakowe. Poczułam także bananową nutę. Specyficzny smak cukru kokosowego wydał mi się intensywniejszy niż samo kakao – kiedy cała kostka już się rozpuściła w ustach pozostała mi jego lekko karmelowa słodycz.   Czekolada jest smaczna ale nic więcej. Zabrakło mi w niej lekkiego pazura, intensywniejszej głębi ziaren surowego kakao, ich smaku… To na co liczyłam zostało przyćmione przez smak cukru kokosowego, który nieco zdominował całość. Czekolada jest smaczna i cieszę się, że mogłam ją spróbować ale mnie nie porwała. Z pewnością jest warta spróbowania.

Wartość energetyczne w 100g – 583 kcal
Ocena – 4/6
Cena – prezent

150 myśli w temacie “O czym szumią wierzby, Kenneth Grahame | SuroVital COCOA czekolada ciemna 70%

    1. Ogólnie jeśli chodzi o czekolady? Ze wszystkich? Tak na prawdę na ten moment ciężko jest mi stwierdzić bo abym mogła ostatecznie podjąć decyzję musiałabym ponownie spróbować przeróżnych czekolad a na te nie mam ochoty. Jednak patrząc na wcześniejsze testy to byłaby tabliczka czekolada J.D.Gross, chociaż mam jeszcze jakąś ponad 90% kakao, której nie próbowałam – czeka na kiedyś 😉

      Polubienie

  1. Pięknie wydana książka i piękne w niej historie. Po tych wszystkich współczesnych bajkowych wymysłach warto sięgać po klasyk. Niedawno skończyliśmy czytać synkowi „Tajemniczy ogród”, teraz pora na tę pozycję.

    Polubienie

    1. „Tajemniczy Ogród” to piękna historia, podobnie jak „Mała księżniczka” tej samej autorki – na uwagę zasługuje również „Mały Lord”, który jest pierwszą powieścią Frances Hodgson (o książce pisałam na blogu). Po literaturę klasyczną warto sięgać. Mam nadzieję, że „O czym szumią wierzby” również Was zauroczy 🙂
      Pozdrawiam

      Polubienie

    1. J.D.Gross czy tę 74% kakao? To inny rodzaj czekolady – jak wiesz nie jest ona RAW ale ta opisywana niczego nie urywa a nawet może zawieść smakiem. Tak na prawdę nic wyjątkowego 😉

      Polubienie

  2. Faktycznie, bardzo ładnie wydana książeczka… A wiesz, że ja też nie miałam jeszcze styczności z tą lekturą? Wiele dziecięcych książek mnie ominęło, bo jak byłam mała to nie lubiłam czytać, a i rodzice mnie do czytania nie zachęcali… Przygodę z czytelnictwem zaczęłam dopiero pod koniec szkoły podstawowej, a i wtedy sięgałam już po młodzieżówki. Stąd nie znam jeszcze wielu książeczek dla dzieci… Ale jako osoba dorosła, nie mam już chęci, żeby je nadrabiać. Może jeśli kiedyś będę miała własne potomstwo, to będę im i sobie czytała ;). Ale na ten moment się nie zanosi :):):).
    Jeśli chodzi o czekoladę, to ja większość lubię (może poza bakaliową ;)), więc podejrzewam, że i ta by mi posmakowała. To, że czuć słodycz cukru, to dla mnie akurat zaleta, bo jednak wolę słodsze rzeczy.

    Polubienie

    1. Ze mną było trochę odwrotnie. Nie wiem, czy już Ci wspominałam (lub na blogu) ale ja zawsze lubiłam czytać i nikt nigdy nie zachęcał mnie do czytania, tylko sięgałam po inne – bardziej „dojrzałe” książki jak encyklopedie, słowniki, książki historyczne itp. Oczywiście sięgałam również po baśnie ze świata aby poznać inne kultury i im podobne ale wielu tytułów nie poznałam przede wszystkim dlatego, że nie było ich w mojej bibliotece. O wielu książkach z serii Mistrzowie Ilustracji wydawanych przez Dwie Siostry dowiedziałam się niedawno – dzięki internetowi a przecież te opowieści ukazały się wiele lat temu – nie zna ich nawet moja mama. Bajeczki umieszczane w książeczkach „Moje pierwsze książeczki” czy też „Poczytaj mi mamo” w większości również są mi nieznane. Dopiero teraz mam możliwość zagłębić się w ten świat co bardzo mnie cieszy – mam na to ochotę (zostało z dzieciństwa) 🙂
      Piszesz, że przygodę z czytelnictwem zaczęłaś pod koniec szkoły podstawowej – jak to mówią lepiej tak niż w ogóle Każdy w swoim czasie 🙂 Zaczęłaś czytać sama z siebie, czy ktoś Ciebie zachęcił lub podsunął jakiś ciekawy tytuł? Może bibliotekarka? Rozumiem, że nie masz ochoty nadrabiać klasyki, czy wracać do książek sprzed lat – nie każdy czuję taką potrzebę, ma na to ochotę i/lub potrafił by ponownie dostrzec urok i nie chodzi o wewnętrzne dziecko a tak po prostu 🙂

      „Większość”… deserowe i gorzkie również? 🙂

      Polubienie

      1. Tak, wspominałaś, że lubiłaś czytać encyklopedie, słowniki i książki historyczne. Ale powiem Ci, że się dziwię, mnie to zawsze nudziły tego typu publikacje, dopiero od niedawna odkrywam różne książki historyczne, z tym, że najczęściej czytam te opowiadające o szczególnych kobietach, albo ogólnie powieści historyczne. Internet ułatwia zdobywanie informacji o ciekawych lekturach, gdyby nie portale książkowe i blogi, nie odkryłabym niektórych dobrych książek ;).
        Przygodę z czytaniem zaczęłam od serii o Harrym Potterze, bo pierwsza książka z tej serii była moją lekturą szkolną. Odkryłam wtedy, że książki to nie smęty tylko napisane „starodawnym” językiem, ale porywające i magiczne opowieści. Potem, w miarę wydawania kolejnych części, poznawałam tę historię do końca, ale muszę przyznać, że już z niej wyrosłam ;). Niemniej, sentyment i miłość do książek pozostały…

        Gorzkie i deserowe też, choć w mniejszych ilościach, niż mleczne 😉

        Polubienie

      2. Mnie to zawsze powtarzano, że jestem zbyt dorosła jak na swój wiek – zbyt poważna. Jako dziewczynka i nastolatka z synem sąsiadów (starszy o 2 lata) bardzo często rozmawialiśmy o historii, nauce, nowinkach – wymienialiśmy się poglądami, wiadomościami, czytaliśmy książki. Oczywiście były też rozmowy o innych sprawach już tych bardziej przyziemnych, głupotach, filmach i nie związanych z historią czy wiedzą – to nie tak, że tylko i wyłącznie rozmawialiśmy i siedzieliśmy z nosem w książkach ale lubiliśmy to 🙂 Taka byłam i taka jestem – nikt mi tego nie pokazywał, nie podsuwał pod nos…. interesowało mnie to a w szczególnosci starożytność (Egipt, Grecja, Mezopotamia….)

        Powieści historyczne mogą być i są ciekawe o ile zostały ciekawie i dobrze napisane – nie zawsze styl autora i powieść, którą nam proponuje przypadnie nam do gustu ale jest w czym przebierać i wybierać:)

        Kiedy ja chodziłam do szkoły HP nie był lekturą a pierwszą część z ciekawości wypożyczyłam chyba będąc w gimnazjum co nie spodobało się mojej mamie ze względu na opinie głoszone przez księży i kościół. Niemniej dobra ksiązka na prawdę potrafi zachęcić do czytania 🙂 Pamiętasz pod jakim kątem analizowaliście jej treść? 🙂

        Czyli te zdrowsze i przez wielu jednak nie lubiane bo często za mało słodkie. Dobra czekolada nie jest zła:)

        Polubienie

      3. Rozumiem, fajnie, że miałaś z kim podzielać swoje zainteresowania ;). Ja dopiero na studiach, a potem jak odkryłam blogosferę i portale książkowe, znalazłam osoby, z którymi mogłam podyskutować o książkach.
        Dokładnie, powieści historyczne mogą być ciekawą lekturą, ale trzeba trochę poszperać ;).
        Nie pamiętam już pod jakim kątem omawialiśmy tego Harrego, to było jakieś 17-18 lat temu (o matko, właśnie zdałam sobie sprawę, jaka stara jestem :)). Chyba mówiliśmy coś o przyjaźni…

        Polubienie

      4. „Miałam” szkoda, że potem wyszło inaczej ale miło wspominam 😉 Teraz dyskutuje tylko na blogach co bardzo mnie cieszy 🙂 Czyli nic o magii ale pewności nie masz? 🙂
        Witam w klubie „starych bab”, które w swojej głowie są stare ale według opinii środowiska nie xD

        Polubienie

      5. Ja czasem czuję się młodziutka, ale momentami bardzo stara. To zależy ;). W maju skończę 28 lat, więc obiektywnie jestem bardzo młoda, ale są takie dni, kiedy czuję się wyjątkowo stara i doświadczona przez los. Zwłaszcza, jak widzę, jak dzieciaki mojego rodzeństwa ciotecznego dorastają… Takie życie. Chociaż rodzina mi zaczyna powoli wypominać mój wiek i „staropanieństwo” XD.
        Nie, na pewno nie omawialiśmy Harrego pod kątem magii :).

        Polubienie

      6. Możliwe, że każdy tak ma – gorzej jak zacznie łupać po kościach 😛 92 rocznik? 😉 Odnośnie ślubu, „staropanieństwa” itp to domyślam się, że to żarty ale tak na poważnie nie każdy musi się wiązać na całe życia a nawet jeśli to przychodzi na to odpowiedni czas – mój brat spotkał swoją drugą połówkę dość późno. Najważniejsze, że są szczęsliwi 🙂
        I pani od religii (lub ksiądz) nic nie mówili? Czyli tak jak tradycyjną lekturę 😉

        Polubienie

      7. 91 rocznik ;). Wiem, że nie każdy musi się wiązać z kimś i mieć dzieci, ja chyba się nie bardzo do tego nadaję, ale kto wie? U jednych to żarty, inni na serio mnie nazywają starą panną, ale mi to nie przeszkadza. Śmieję się, że nie mogę być starą panną, bo nie cierpię kotów ;).
        Jak miałam Harrego jako lekturę, to dopiero wydano w Polsce może dwie, może trzy części tej serii, jeszcze nikt nie grzmiał, że to złe książki ;).

        Polubienie

      8. A to stara panna musi mieć i lubić koty? xD Oczywiście żartuje 🙂 Jestem zdania, ze na wszystko przychodzi odpowiedni czas i niektórych rzeczy nie można przyśpieszyć. Tam na górze jest zapisany los każdego człowieka. Najważniejsze abyś była szczęśliwa i ja wierzę, że będziesz 🙂
        A może mówili tylko po ciuchu? 🙂

        Polubienie

  3. Też jeszcze nie czytałam tej klasyki, ale też raczej nie zamierzam. Jednak czy przeszkadzałyby mi te określenia? Wątpię, we współczesnych bajkach też jest mnóstwo absurdów i brzydkich słów, dzieci i tak to oglądają i rodzice na to przyzwalają (w Sing mama świnka robi przecież zakupy w supermarkecie w dziale z mięsem, w Meridzie przezywa się jednego z lordów szpetnym starym trollem czy zwracają się do siebie „stary capie”).

    Polubienie

    1. Masz rację – współcześnie tego typu okreslenia i absurdy również są obecne – w Kaczorze Donaldzie również zajadali kurczaka (a to ten sam gatunek) i nikt nic nie mówił a przynajmniej nie przypominam sobie. Dopiero po latach zaczęto wyciągać takie smaczki i doszukiwać się podtekstów w znanych bajkach np. Smurfach. A dziecko? Nie wiem czy wszystkie ale część tak jak napisałaś nie zwraca na to uwagi dlatego napisałam „mogą budzić pewne kontrowersje”. Pisząc o książce wolalam o tym wspomnieć 😉

      Polubienie

      1. tak, tak, babcia podarowała mi książkę na 7 urodziny, jeszcze mam jej dedykację 🙂
        mi poprawia zawsze humor, najlepsza jest gorzka, i 90 % mi smakuje. A jak ma całe migdały to bajka 😉

        Polubienie

      2. Ta książka musi być dla Ciebie wyjątkowa podwójnie – prezent, dedykacja, wspomnienia…. to musi być piękny „staruszek”. Aż uśmiechnęłam się kiedy przeczytałam Twoje słowa ❤ Pamiętasz wydawnictwo? Może Nasza Księgarnia?
        Im więcej procentów tym lepiej xD Teraz podobno w Lidlu jest jakaś 95%. Widziałaś? Te od Wawel według mnie nie są warte uwagi, z kolei Surovital ma w swojej ofercie gorzką 70% z orzechami pecan 🙂

        Polubienie

  4. Jakie cudne ilustracje! A książka? Przecież ja ją gdzieś mam i zupełnie o niej zapomniałam.Muszę przeczytać jeszcze raz! Bardzo mnie zachęciłaś!

    Polubienie

    1. Mnie również bardzo się podobają – ilustracje w „Tajemniczym Ogordzie” tej samej artystki również są przepiękne ❤
      Masz tę książkę? Pewnie jakieś starsze wydanie, być może z oryginalnymi ilustracjami, które również są śliczne – książka ma swój klimat 🙂

      Polubienie

      1. Sprawdzałam, na „Arosie” tam mają kilka wydań tej książki, i to jest najdroższe,ale się nie dziwię.Te ilustracje od pierwszego spojrzenia kradną serce.
        Ja mam wydanie „Naszej Księgarni” z 1981 roku, ilustracje takie sobie, czarno- białe.
        Ale książkę sobie przeczytam!

        Polubienie

      2. Jak przeczytam książkę. Właśnie męczę kolejny tom takiej, która mi się jeszcze niedawno podobała, a teraz…chcę się ” dobrać” do innych powieści…

        Polubienie

      3. Nie, ona jest w sumie niezła.Lekka i ciepła, to „Stacja Jagodno” Karoliny Wilczyńskiej. Teraz mam 5 tom, na który czekałam 2 miesiące.Może to dlatego…Już wypadłam trochę z tych klimatów,a teraz czeka w kolejce kilka, które bardzo chcę przeczytać. W bibliotece ta seria( będzie chyba 8 tomów) to prawdziwy hicior. Właściwie już ją kończę…a 5 kobiet czeka na nią w kolejce. Tego bardzo nie lubię- presji, bo inni czekają i dostajesz ją z ustną adnotacją,że szybko, szybko czytać. Ale na dziewczyny z biblioteki bynajmniej nie narzekam. Po tej będę czytać książkę, którą zakupiły do biblioteki po mojej recenzji filmu( nakręconego na podstawie tej powieści.)

        Polubienie

      4. Przyznam, że nie słyszałam, jednak kiedy wpisałam w google okładki książek wydały mi się znajome – być może już gdzieś widziałam. Seria liczy dużo tomów, może też masz jej przesyt i Twój mózg dopomina się czegoś innego – wspominała Pani o ksiązkach czekających w kolejce, które chce Pani przeczytać. Może warto odpocząć od tej serii? Czytanie pod presją nie przynosi przyjemności a takie właśnie powinno być spotkanie z książką – przyjemne.
        Zdradzisz co to za tytuł, czy to tajemnica? 🙂

        Polubienie

      5. Ervisho, a bo to raz? Mam górę zeszytów do zapełnienia, robię bardzo dużo notatek gdy siedzę w internecie. Z przyjaciółką z daleka wymieniamy listy, nie mogę jednak powiedzieć wszystkiego, ale faktycznie masz rację- muszę pomyśleć nad dziennikiem, zadbać o siebie. Bardzo tą metodę poleca Regina Brett i Agnieszka Maciąg. Ty jesteś trzecia. A wiesz,że w Biblii liczba trzy jest bardzo ważna? ! Słowo- które ma dwóch świadków. Dowiedziałam się o tym od tego księdza jezuity.

        Polubienie

      6. Rozumiem i nie wymagam abyś pisała wszystko, bo to prywatne sprawy. Takie notatki, zapiski pomagają uporządkowac myśli, sprawy, zapamiętać ważne rzeczy i chwile. Listy… dawno nie dostałam żadnego – to piękna i niezapomniana sztuka, która bywa zapominana (wypierana przez internet i sms-y). Liczba trzy kojarzy mi się Bogiem w trzech Osobach. Często wspominasz o jezuitach

        Polubienie

    2. Sprawdzałaś również na innych stronach? Mogą mieć taniej.
      Nie kojarzę wydania od NK – jedyne jakie mi wyskoczyło na LC to w zielonej okładce z żabą w różowym samochodzie 😉

      Polubienie

    3. To „Nocny pociąg do Lizbony” Pascala Merciera. Film z Jaremy Ironsem( uwielbiam filmy z tym aktorem) na cda. oglądałam dwa razy pod rząd.Co za klimat i historia?!
      Mam też słabość do książek Katalończyka Jaume Cabre. Tylko dwóch nie czytałam – obydwie mam i też czekają.
      Może masz rację, już mnie trochę zmęczyła ta seria.

      Polubienie

      1. Tytuł znam i kto wie czy nie oglądałam filmu. Musiałabym go sobie włączyć aby zobaczyć, czy mi się przypomni. Chętnie to zrobię w wolny wieczór. Dziekuję 🙂
        Sama Pani widzi – nic na siłę. Czasem trzeba odpuścić i dać sobie odpocząć – relaksować się z czymś innym (lub kimś) 🙂

        Polubienie

      2. Tak, masz rację. I teraz przyszło mi na myśl, ile ja rzeczy robiłam na siłę?! Wiesz, z gatunku takich, które powinny sprawiać przyjemność,a robione na siłę stawały się niepotrzebnym balastem.Mądra z Ciebie Kobieta!

        Polubienie

      3. Według mnie człowiek nie powinien się tym przejmować, bo wielu ludzi tak robiło. I to nie jest bezmyślność ani nic z tych rzeczy – wydaje mi się, że wynika to z faktu, że nie lubimy zostawiać czegoś niedokończonego. Zaczynamy i chcemy już skończyć (jak w przypadku książki, serii lub filmu) lub myślimy, że coś będzie dla nas przyjemne a dopiero w trakcie okazuje się inaczej i juz nie wypada nam nie dokończyć. Myśli „Aj jak zaczełam to dokończę”. Inna sprawa to też poczucie obowiązku, że „musimy”. Jednak czasem warto przystanąć, zastanowić się czy rzeczywiście warto i czy jednak nie możemy z tego zrezygnować, bo to może być dla nas bardziej opłacalne, chociaż zrezygnować może być ciężko 🙂
        Czy jestem mądra? Nie wiem. Piszę to co czuję, jak myślę…. niemniej miło, że tak uważasz. Dziekuję 🙂 :*

        Polubienie

      4. To tak jak z ” Ciemno, prawie noc” , już wcześniej pisałam,że 2 albo 3 razy do niej podchodziłam i nie mogłam skończyć. Chciałam iść do kina na to, bo właśnie u nas grają. Może pójdę…choć nie ma ten film nadzwyczajnych recenzji.
        Nie raz mam tak,że przynoszę z biblioteki kilka książek, a czytam z tego 1,2.
        Albo wpadam w wir pracy i wtedy,żeby w ogóle czytać, czytam czasopisma, bo bez czytania u mnie ani rusz…tak już mam odkąd nauczyłam się czytać.
        Wiesz, ja lubię, jak widzę u kogoś coś dobrego -powiedzieć mu o tym. Takie „głaski” są nam wszystkim potrzebne. Nie lubię tak zwanego słodzenia, kadzenia, ale jeśli coś, lub Kogoś chwalę jestem w tym autentyczna.

        Polubienie

      5. A może lepiej sobie odpuścić? Trzeba posłuchać swojego wnętrza – tego co nam podpowiada i co podpowiada nam umysł.
        Ja również i moja Mama tak samo – w bibliotece sprawiają wrażenie ciekawych a kiedy człowiek zagłębi się w ich treść okazuje się, że nie wciągają. Czytanie wspomaga mózg, który pobudza się do myślenia i pracuje – to takie ćwiczenia 🙂
        Rozumiem. To bardzo miłe i kiedy człowiek słyszy takie słowa może zmienić opinie o sobie w przypadku kiedy sam siebie nie docenia – takie słowa potrafią poprawić humor, spojrzeć na siebie pod innym kątem, ale nie każdy potrafi je przyjmować. Mnie jest miło ale jednocześnie czuje się niezręcznie…. To piękne, że jesteś szczera i godne pochwały – prawda jest potrzebna nawet jeśli nie jest przyjemna. A w kwestii słodzenia – ja również tego nie lubię bo to nie brzmi naturalnie. Jeszcze raz dziękuję za Twoją szczerość :*

        Polubienie

      6. Tak, dobra uwaga! Na pierwszy rzut oka książka sprawia dobre wrażenie, czytam krótki opis i myślę- o to jest to, co mnie zainteresuje.A w domu okazuje się,że niekoniecznie, bo jak człowiek od tak dawna czyta, to ma wyrobiony gust i potrzebuje książek na swoim poziomie. Jedną miłą, ciepła książkę przeczytam, a potem…trochę mnie nudzi. Twoje wskazówki są potwierdzeniem moich spostrzeżeń.
        Myślę,że jestem z gatunku osób, które dużo myślą, przeżuwają sprawy i problemy.Dużo od siebie wymagam,ale staram się też poświęcić czas innym i cały czas pracuję nad tym,żeby to robić najlepiej jak potrafię

        Polubienie

      7. Człowiek ma wyrobiony swój gust – niby wie co lubi czytać a czego nie ale i tak jak to mawia moja mama „zostaje wyprowadzony na manowce”, jednak według mnie to normalne, bo tak jak w zyciu i przy poznawaniu ludzi, trzeba zagłębić się aby dowiedzieć się więcej i mieć pewność.
        Osoba, która chce pomagać i stara się pomagać innym nie patrząc na siebie – skądś to znam. Takie przeżuwanie i myślenie potrafi być (i jest) męczące ale kiedy Komuś pomożemy, wesprzemy odczuwamy radość ze szczęścia innych, chociaż jak mówi moja Mama (ponownie na nia się powołuje) czasem trzeba być samolubem i pomyśleć o sobie, bo nikt tak o nas nie będzie myślał.. trzeba o siebie zadbać. Wiem, że to trudne ale przez całe życie uczymy się i wyrabiamy pewne nawyki – każdy musi pracować nad sobą, uczyć się aby być lepszym. Dla siebie i dla innych. Ja również staram się. Myślała Pani o prowadzeniu dziennika aby „przeżuwać” te wszystkie myśli? 😉

        Polubienie

    4. Myślę o jednym konkretnym, niestety nie mogę podać jego nazwiska.Znam go tylko z mediów.Obecnie jest protestantem. Ożenił się i prowadzi wykłady i konferencje w całej Polsce na temat Biblii, objaśnia ją
      Jedyny mankament tych konferencji jest taki,że każda sesja trwa przeciętnie 3 godziny. To bardzo długo. Ja jeśli słucham, dzielę sobie te 3 godziny na 3 odcinki. Zawsze dużo mówił,a teraz jeszcze więcej, ale do mnie jego przekaz dociera.

      Polubienie

      1. Rozumiem i nie nalegam abyś podawała (nawet na e-maila). Szanuję Twoją decyzję. Z księży, którzy głoszą kazania w mediach słyszałam o kilku (w tym kanale Langusta na palmie) ale żaden z nich nie jest jezuitą.
        3 godziny? Dla mnie to chyba byłoby za długo i również dzieliłabym sobie na odcinki aby przeżyć, zrozumieć, zapisać najważniejsze aspekty, to co mnie interesuje, ciekawi, dociera do serca… to jak dziennik duchowy. Najważniejsze, że słowa, które głosi przemawiają do Twojego serca i czynią silniejszą

        Polubienie

      2. Wiesz, chodzi mi o to,że jak jestem katoliczką,ale słucham protestantów to wystarczy,że ja mam często mały zamęt, dużo wątpliwości co do szczegółów i nie powinnam tego rozpowszechniać. Doktrynalnie protestantyzm różni się od katolicyzmu, krytykuje go. Chociaż ogólnie ludzie poszukują i często wybierają coś, co z Bogiem nie ma nic wspólnego.
        A odejście z zakonu było przemyślane. Zazwyczaj takie odchodzenie nie odbywa się z dnia na dzień. Wcześniej tworzą się różne pęknięcia , wątpliwości.
        A słuchałaś kiedyś Joyce Meyer- „Codzienna radość życia”? Ja zobaczyłam ją najpierw na Religii TV,ale już dawno nie mam tej stacji. Teraz można oglądać filmy na YouTube. Przeciętnie 25-30 minut każdy.

        Polubienie

      3. Nie musi mi się Pani tłumaczyć – ja wszystko rozumiem. Duchowość i te sprawy to delikatny temat, który sama boję się poruszać bo każdy przeżywa i doświadcza to inaczej – wewnętrznie. Najważniejsze aby odnaleźć własną drogę do Boga.
        Z pewnością…. to nie jest decyzja podjęta z dnia na dzień, coś musiało się stać, skłonić do tego, chociaż niekiedy bywają to sekty (ogólnie). Trzeba uważać.
        Nie słyszałam ale wiem, że kontrowersje budzi Sarah Young

        Polubienie

    1. Z biegiem lat zapominamy o książkach, filmach i wydarzeniach, które miały miejsce w dzieciństwie – to normalne. W przypadku książek i filmów możemy to zmienić – oczywiście jeśli mamy ochotę 😉

      Polubienie

  5. Czytałam tą książkę i mi się niezbyt spodobała, ale to klasyk, więc i tak warto 😉 i pamiętam, że mnie też troszkę zszokowały te wstawki typu „kretyn” 😀 A czekolada wygląda zachęcająco, choć dla mnie generalnie czekolady tej firmy lepiej wyglądają niż smakują i nie ma efektu „wow” :p

    Polubienie

    1. I to było kiedyś natomiast obecnie tego typu słownictwo jest stosowane np. w animacjach 😉
      Dokładnie – trochę taki przerost formy nad treścią. Jadłaś inne RAW tabliczki od innego producenta? 😉

      Polubienie

  6. „Dla niezainteresowanych książkami” – o zgrozo! Są tu tacy? 😉 A tak bardziej przy temacie, ciekawa jestem kiedy coś słodkiego, co będziesz testować, zachwyci Cię tak naprawdę mocno. Bo, póki co, testujesz, ale raczej bez zachwytów. Nie kojarzę przynajmniej, żebyś pisała o czymś, co Ci niesamowicie wręcz posmakowało 🙂

    Tytuł kojarzę i to dość pewnie, zakładam, że w dzieciństwie czytałam tę książkę. Bo czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce, więc pewnie i to mi wpadło. Tak pomyślałam sobie o tym niejako kanibalizmie Ropucha (i Kaczora Donalda), ale potem stwierdziłam, że w czasie, kiedy wydawano książkę, takie rozkminki nikomu nie zaprzątały głowy. Dziś jest wielu takich, co by im w życiu do łepetynki nie wpadło, żeby w ogóle o tym pomyśleć, więc…

    Polubienie

    1. Najprawdopodobniej są tacy, którzy jednak wolą coś do zjedzenia niż propozycje książki do przeczytania lub gry do zagrania (poza tym po komentarzach widzę, kto chociaż po części przeczytał wpis a kto nie) 😉
      Musiałabyś wrócić do wcześniejszych recenzji albo ja musiałabym je odgrzebać, bo nie mają zdjęć. Niemniej kiedyś próbowałam czekolad J.D.Gross z Lidla i smakowały mi – nie wiem jak byłoby teraz. Recenzja tej czekolady jak wspomniałam również odbyła się już jakiś czas temu, niemniej wątpię by moje zdanie o niej się zmieniło. Dwa dni temu próbowałam batonika RAW (naszła mnie ochota na słodkie) ale też wypadł średnio, z kolei wcześniej dostałam w prezencie innego i ten smakował mi (bardzo smaczny) – mam taką mini recenzję, która pojawi się w TOP-ce – powinnam ją wrzucić już dawno ale ciągle wypada mi coś innego. Tak w ogóle to nie czuje potrzeby jedzenia słodkiego, jednak mimo tego jeśli już najdzie mnie ochota, to dana słodycz potrafi mi posmakować ale wątpię by „niesamowicie”. Niesamowicie to smakują mi warzywa xD

      Może oglądałaś również animację? 🙂
      Gdyby prześledzić bajki, baśnie i animacje to na przestrzeni lat najprawdopodobniej okazałoby się, że jest tego więcej (chociażby Król Lew), ale jak wspomniałaś kiedyś nikt nie zaprzątał sobie tym głowy. Słowa typu „kretyn”, „stary cap” itp nadal pojawiają się w bajkach (jedna z czytelniczek wspomniała „Meride Waleczną”. Niemniej śledząc opinie o tej książce (czasem czytam dyskusje) zauważyłam, że nie każdemu to odpowiadało. A współcześnie? Czepiają się „Smurfów” i innych bajek a zmiany, które chcą wprowadzić już w przedszkolach zaprzeczają temu czego się czepiają. Jeszcze czekać aż przyczepią się „Kopciuszka” – przecież Wróżka zamieniła myszki w konie a potem ciągnęły one karoce z Kopciuszkiem (podepną pod wykorzystywanie zwierząt). Dzieci potrafią wypalać inne smaczki np. kiedy element ilustracji nie zgadza się z opisem jak to ma miejsce w książce „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” wyd. Buchmann 😉

      Polubienie

      1. Będę musiała pomyszkować w wolnym czasie po Twoim blogu i porządnie wczytać się we wcześniejszego recenzje 🙂

        Właśnie nie pamiętam :/ Taki znany tytuł, że zakładam, że czytałam i oglądałam, ale nie pamiętam. Mam coraz większe dziury w głowie – przyjmuję masę wiedzy, więc stara ucieka 😀 W starych baśniach, bajkach i wielu książkach faktycznie są rzeczy, które warto byłoby dziś nieco podprostować, a z drugiej strony zgadzam się z tym, co piszesz, że niektórzy zaczynają przesadzać z nadinterpretacją. Jak zwykle popada się w skrajności, a one nigdy nie są zdrowe.

        Polubienie

      2. Niestety większość jest bez zdjęć – poznikały a nie wszystkie zdjęcia mam bo spalił mi się pendrive ze zdjęciami (nie tylko blogowymi :() ale też za dużo tego aby uzupełniać, dlatego teraz postanowiłam niektóre odświeżyć. Jednak w przypadku czekolad z Lidla zdjęcia dodałam 😉

        Pamiętam, że był też film 🙂 Co do dziur w pamięci to nasz mózg niektóre rzeczy wypiera aby dać miejsce tym ważniejszym – przynajmniej ja tak uważam. Niemniej pamięć wzmacniają orzechy i mózg warto trenować (co na pewno robisz) aby zwiększać jego pojemność 😀
        Ale też wszystko się zmienia. Kiedyś „Żwirek i Muchomorek” śpiący w jednym łóżku (za czasów naszych babć w niektórych domach tak się spało) nie zbudzało kontrowersji, potem, że to niemoralne a teraz w przedszkolu chcą wprowadzać lekcje seksuologii a mówi się o czymś więcej. Co będzie za kilka lat? Nie wiem ale pewne jest, że świat jest pokręcony… tylko teraz pytanie. W jakim sensie?

        Polubienie

      3. To z pewnością poczytam. Tylko nie teraz, bo zaraz umrę z głodu, mój nieromantyczny krupnik czeka 😉

        Chyba nie ma sensu szukać… sensu w tym pokręceniu. Nie ma go, tak zwyczajnie – choć bez sensu.

        To, co napisałam, też nie ma sensu. Zwalam na pogodę 😉

        Polubienie

      4. Nie ma pośpiechu a nawet jeśli nie przeczytasz to nic się nie stanie 🙂 Ja również uciekłam przygotować sobie coś do zjedzenia a na kolację będą wegańskie sajgonki z warzywami plus surówka – moje pierwsze spotkanie z tą potrawą 😉 Krupnik? Dawno nie jadłam – masz jakiś swój patent 😉

        Nie wszystko musi mieć swój sens – tak jak piszesz czasem nie ma sensu (i znowu :P) jego szukać bo człowiek albo oszaleje albo zapędzi się w kozi róg 😉

        Polubienie

      5. Krupnik był zwykłą mieszanką z mrożonki 🙂 Dodałam tylko do niej trochę pora i jeden serek topiony, ale i tak wyszedł mało treściwy. Smaczny, ale umierałam z głodu po dwóch godzinach, więc trzeba było zrobić sobie obiadokolację 😉

        Nie ma sensu szukać sensu, taka konkluzja 😉

        Polubienie

      6. Czasem można i tak w szczególności kiedy brakuje czasu na gotowanie (chociaż krupnik gotuje się dość szybko). Ten por przesmażony? Na pewno była smaczna – ja również gotując jarzynową z soczewicą i pomidorami korzystam z mrożonych warzyw (mieszanka wiosenna na zupę z Biedry), wcześniej przesmażam cebulkę z przyprawami a pod koniec czasem dodaje czosnek, zalewam wodą, dodaje pomidory, resztę składników i gotuję. Wychodzi smaczna 🙂

        Trochę jak paradoks 😉

        Polubienie

      7. Strasznie nie lubię gotować, więc staram się przyrządzać jak najmniej wymagające dania. Jak zupa z mrożonki, to siup z opakowania do garnka, dorzucamy co wpadnie w ręce i tyle. Niech się samo robi 😊 A w sumie można by dodać do tego „rytuału” podsmażenie warzyw. Na pewno całość by na tym dużo zyskała 😊

        Polubienie

      8. Podsmażona cebulka z przyprawami dodaje smaku i aromatu – zawsze kiedy podgrzewam taką zupę to rodzice pytają co tak ładnie pachnie xD A w kwestii zup – obranie i pokrojenie świeżych do krupniku też nie zajmuje zbyt wiele czasu 😛

        PS Wracając do recenzji – przypomniało mi się, że jedyne co najczęściej chwale na blogu to masła orzechowe bez dodatków ale to nie słodycze xD

        Polubienie

      9. W sumie racja 😉

        Kocham cebulę, ale ostatnio muszę ją ograniczać. P. narzeka, że ma… teges… że z powodu nadmiaru cebuli w naszej diecie musi się bardzo pilnować, żeby nie psuć atmosfery. Więc nie mam wyboru 😉

        Polubienie

      10. Wzdęcia? Mnie osobiście po niej nie wzdyma. Mało tego nawet zauważyłam, że mogę jeść małe ilości czosnku a wcześniej nie mogłam, jednak każdy organizm jest inny (swoją drogą czytałam, że do pewnych produktów można przyzwyczaić organizm). Pamiętam, że jako dziecko lubiłam chleb ze smażoną cebulą – taki smaczek dzieciństwa 😛

        Polubienie

      11. Ale to swoje i swoim domu – lepiej wyzionąć niż trzymać. Żarty żartami ale to na prawde może źle się skończyć 😛
        A co wyziewów i oparów to koperek 😉

        Polubienie

      12. Słyszałam jeszcze o koperku włoskim, mięcie (ale mięta z drugiej strony może zaszkodzić), kminek (to bardziej na straczki), rumianek i melisa a z takich mieszanek to zioła szwedzkie ale to najlepiej samemu zrobić 😉

        Polubienie

    1. Ilustracje rzeczywiście urzekają – mam wrażenie, że nie jedna osoba mogłaby powiesić je u siebie w domu (np. w dziecięcym pokoju) na ścianie 🙂
      Często kupujesz tę czekoladę? 😉

      Polubienie

    1. Szczerze? Według mnie ta czekolada mimo iż RAW, znaczkiem vegan itp. nie smakuje lepiej od gorzkiej J.D.Gross 70% z Lidla (takiej 125g), jednak jej cena jest zdecydowanie wyższa. Z ciekawości można spróbować ale nie licz na fajerwerki czy element zaskoczenia – tutaj go nie ma 😉

      Polubienie

  7. Bajki nie znam, jednak po twojej recenzji jestem pewna, że kiedyś miałam okazję ją poznać. Jak to się mówi, coś mi dzwoni ale nie wiadomo w którym kościele 🙂 a o czekoladzie czytałam! do tej pory nie próbowałam 😀 cóż, trochę kosztuje a ostatnio cierpię ja i mój portfel 🙂
    Pozdrawiam ciepło ♡

    Polubienie

    1. Masz przeczucie? Może kiedy wygooglujesz i zobaczysz kadry z animacji będziesz mogła powiedzieć coś więcej 😉 Odnośnie czekolady to gdybyś np. w Tesco trafiła na przecenę na 1zł lub 2zł to z ciekawości można spróbować (czemu nie), jednak to tylko 50g a czekolada jeśli chodzi o smak nie ma w sobie nic szczególnego 😉

      Polubienie

  8. Jeśli chodzi o wstęp z klasykami – to zgadzam się z Tobą w 100%:) Trzeba się przekonać na własnej skórze, czy książka faktycznie zasługuje na miano „klasyki”.
    Przykra historia związana z autorem książki i jego synem, nie miałam o tym pojęcia, ale to sprawia, że powieść nabiera dodatkowego, hm, nie wiem, jak to dokładnie nazwać, ale patrzy się na nią inaczej, w nieco bardziej emocjonalny sposób. To jest niesamowite, a zarazem tragiczne w tworzeniu czy to obrazu, rzeźby, filmu czy właśnie ksiązki.
    Swoją drogą, urzekł mnie ten żonkil na zdjęciu:)
    Jeśli chodzi o czekoladę, to nie miałam okazji jej jeszcze spróbować, ale gorzka czekolada zawsze mi się kojarzy z moją babcią, bo kiedy widziała, że się czymś stresuje, to mówiła;”Masz, zjedz dużo tej gorzkiej, pomoże Ci”, a ona zawsze miała jej dużo, bo uwielbiała ją – i może nie pomagała, to była smaczna 😉 Pozdrawiam serdecznie, Kochana!

    Polubienie

    1. To, że książka lub film otrzymało nazwę „klasyku” nie oznacza, że wszystkim przypadnie do gustu – zależy od upodobań.
      Bardzo przykra a dla autora w szczególności – musiał doświadczyć ogromnego cierpienia… i masz rację to sprawi, że niektórzy spojrzą na nią „inaczej”. Inaczej ją zrozumieją, przeżyją, doświadczą i co innego wyciągnął. Dzieła tworzone uczuciami nabierają innego znaczenia, mają w sobie głębię, są wyjątkowe…

      Twoja Babcia to mądra kobieta – gorzka czekolada jest jednym ze źródeł magnezu (tak jak kakao, chociaż więcej magnezu ma kasza gryczana, fasola, płatki owsiane i orzechy laskowe) a ten działa relaksująco i właśnie na stres. W 100g gorzkiej czekolady jest jego 150 mg (a np. w gorzkim kakao ponad 400 mg). Chociaż wiadomo, że w silnym stresie trzeba by zjeść jej dość sporo 🙂 Jednak gorzka czekolada ma inne zalety: dodaje energii, pomaga w myśleniu, wzmacnia serce i poprawia humor – hormony szczęścia 🙂
      Dziękuję za odwiedziny. Ja również pozdrawiam :*
      PS Żonkil z ogródka mojej Mamy 😉

      Polubienie

  9. Tytuł ” O czym szumią wierzby” też kilkakrotnie obił mi się o uszy, ale kompletnie nie wiedziałam o czym jest ta książka… no to teraz już wiem! 😀
    Czekolada gorzka u mnie najlepiej sprawdza się jako dodatek do wypieków, na samo bardzo rzadko ją jem 😉
    Pozdrowionka :*

    Polubienie

  10. Ale za to czekolada jest wegańska co jest pewną rzadkością. 😉 WYgląda po składzie na bezglutenową…?
    Co do książki, pięknie wydana (choć jestem ciekawa oryginalnych ilustracji). Kiedyś ją czytałam, słownictwo uszło płazem (żarcik :D) i nie zwróciło wtedy mojej większej uwagi. Przekaz też był przyjemny. Smutna za to była właśnie historia z synkiem autora i w sumie szkoda też literatury, bo może gdyby chłopiec żył to mielibyśmy więcej takich książek. Zawsze jak widzę tę książkę to przypomina mi się „Wodnikowe wzgórze” i książeczki Beatrix Potter (kupiłam sobie jedną maleńką w Londynie, bo jest tak piękna, pełna czaru, cudownie ilustrowana i przeurocza w zawartości…).

    PS Ach ten tajemniczoogrodowy gil… Słyszałam kiedyś, że są dwie szkoły tłumaczeń i w jednej jest gil, a w drugiej rudzik. 😀

    Polubienie

    1. Chyba większość ciemnych czekolad jest wegańska o ile oznaczono, że lecytyna (jeśli występuje) jest sojowa – bo moze być również zwierzęca. Podobnie z glutenem – każda czekolada o ile nie ma ciasteczek, chrupek itp jest bez glutenu. Oryginalne ilustracje? Wystarczy wpisać w google i wyskoczą 😉
      Odnośnie słownictwa jestem ciekawa czy współczesne dzieci wyłapią te smaczki 🙂
      Możliwe ale rozumiem, że autor po prostu przeżył traumę – przykre doświadczenie 😦
      Skojarzenie z „Wodnikowym wzgórzem” i Pottter? Czyżby przez zwierzęta? 🙂 Chętnie zobaczyłabym tę książeczkę 🙂

      PS Dokładnie tak jest, natomiast w oryginale występuje rudzik 🙂

      Polubienie

  11. Jakie te ilustracje są piękne! Pamiętam, że w dzieciństwie uwielbiałam takie książki z pełnymi szczegółów obrazkami, mogłam się gapić na każdy przez długi czas i analizować 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz