Ciasta i Wypieki · Książki · Przepisy

Jaglano-bananowe napoleonki vel kremówki z czarną porzeczką i kokosem | „Ture Sventon w Londynie”, Ake Holmberg, wyd. Dwie Siostry

  Kochani…
Rozsiądźcie się wygodnie, najlepiej z filiżanką herbatki, kawy lub innego ulubionego płynu. Dzisiejszy wpis jest obszerniejszy od poprzednich – wszystko ze względu na tematykę, którą poruszyłam. Postanowiłam nie tylko opowiedzieć o ostatnio przeczytanej książce jak również umieścić przepis na „coś” czego tak naprawdę nie przygotowywałam od dawna. To również nieco historii i faktów.

W dniu urodzin duńskiego baśniopisarza Hansa Christiana Andersena świętujmy Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci ^_^

  Wydawnictwo Dwie Siostry o którym jakiś czas temu wspominałam jest znane z literatury klasycznej dla dzieci, która ukazuje się w ramach serii Mistrzowie Ilustracji. Seria liczy sporo tytułów a wśród nich serię o detektywie Ture Sventon. Twórcą postaci detektywa jest Ake Holmberg uznawany za jednego z najsławniejszych szwedzkich autorów książek dla dzieci a także laureat pierwszej edycji Nagrody im. Astrid Lindgren (przyznanej w 1967 roku) – najważniejszego szwedzkiego wyróżnienia w dziedzinie literatury dziecięcej. Największą popularność przyniósł mu cykl książek o przygodach prywatnego detektywa ze Sztokholmu, Ture Sventona, za który pośmiertnie – w 2007 roku – otrzymał Nagrodę im. Ture Sventona, przyznawaną za szczególne osiągnięcia dla kultury. Książki pisane przez 25 lat (1948–1973) zostały sfilmowane w 1972 roku. Nakładem wydawnictwa Dwie Siostry ukazały się cztery tomy cyklu.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  „Ture Sventon w Londynie” to czwarta część z całego cyklu i zarazem pierwsza z którą miałam możliwość przeczytać. Mimo iż wcześniej nie miałam do czynienia ani z książką, ani filmami nie odczułam problemu aby „wgryźć się” w fabułę. Wiedziałam to co najistotniejsze – Ture Sventon jest najsprytniejszym szwedzkim detektywem w mieście. W kolejnej części razem z naszym bohaterem przeniesiemy się do Londynu a dokładnie do posiadłości lorda Hubbarda w której po ostatnich stu lat „nudy” w bibliotece pojawia się tajemnicza postać w błyszczących butach ze spiczastymi czubkami, natomiast angorska kotka ciotki Victorii zaczyna prychać – a robi to tylko na widok nieprzyjemnych obcych typów. Lord postanawia wezwać na pomoc prywatnego detektywa ze Sztokholmu. Rozwiązanie zagadki nie będzie łatwe.OLYMPUS DIGITAL CAMERA  Książka dedykowana jest do młodszego czytelnika, dlatego jej fabuła nie jest skomplikowana. Jednocześnie nie brakuje w niej uroku, humoru jak również powagi – wszakże detektyw musi (a przynajmniej powinien) być poważny. Sventon myśli, analizuje kolejne tropy oraz poszlaki, sprytnie dedukuje i wyciąga wnioski. Jest dokładny i rzetelny w tym co robi – widać, że każdy jego ruch jest dokładnie zaplanowany. W to wszystko wpleciono humorystyczne dialogi i wypowiedzi poszczególnych bohaterów jak również codzienne drobnostki jak słabość kamerdynera do kawy, czy umiłowanie detektywa do ptysi, których w Londynie mu brakuje.OLYMPUS DIGITAL CAMERA Może nie jest idealne ale z pewnością nie nudno i przyjemnie. Młody czytelnik zostaje wprowadzony w szczegóły śledztwa dzięki czemu razem z naszym detektywem może rozwiązywać sprawę. Kto wie? Może komuś uda się zrobić to przed Sventonem? Jednak nie będzie tak łatwo jak mogłoby się wydawać – rozwiązanie pozostaje tajemnicą do samego końca, natomiast wyjaśnienie zagadki okazuje się prostsze niż mogłoby się to wydawać. Taki trochę Hercules Poirot ale w wersji dla dzieci i podróżujący na latającym dywanie. Osobiście czekam na wiecej :)OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tytuł: Ture Sventon w Londynie | Autor: Ake Holmberg | Ilustracje: Sven Hemmel | tłumaczenie: Justyna Czechowska | Wydawnictwo: Dwie Siostry | Stron: 148

  Napoleonka nazywana również kremówką przywędrowała do Polski z Francji i jest kuzynem francuskiego mille-feuille – deseru stworzonego w XVII w. przez cukiernika François Pierre de la Varenne, złożonego z trzech warstw ciasta francuskiego przełożonego kremem lub dżemem. Jedna z legend mówi, że nazwa pochodzi od Neapolu skąd oryginalnie ciastko pochodzi a nie cesarza Francuzów, jak powszechnie się uważa.

  W Polsce jest ciastkiem przygotowanym z dwóch płatów ciasta francuskiego lub kruchego, przełożonych kremem śmietankowym lub budyniowym. Najczęściej posypywana cukrem pudrem, choć bywa również dekorowana kremem lub pokryta warstwą lukru. Do tej pory wiele osób zastanawia się jaka jest prawidłowa nazwa ciastka: „napoleonka” czy „kremówka” i z jakiego kremu powinna się składać.

Według niektórych źródeł w Warszawie określenie „napoleonka” pochodzi od pierwszej cukierni Feliksa Gołaszewskiego, mieszczącej się przy Świętokrzyskiej 26, stojącej frontem do placu Napoleona. Sprzedawane w „Napoleonce” ciastka (z kremem budyniowym) przejęły ponoć od niej nazwę i były jej sztandarowym produktem. Z kolei kremówka to już inne ciastko.
Podobnie jest na południu i Wrocławiu, gdzie znane są zarówno napoleonki (z kremem śmietanowym – z bitej śmietany), jak i kremówki (z kremem waniliowo-budyniowym). W Łodzi zasada ta działa odwrotnie.
W Galicji (tereny Małopolski) funkcjonuje nazwa „kremówki”, a zamawiając „napoleonkę” dostaniemy „napoleona”, czyli ciastko przekładane różowym kremem bezowym.
Nie można zapomnieć o kremówkach, które podczas spotkania z mieszkańcami Wadowic papież Jan Paweł II wspomniał jako osłodzenie szkolnych czasów, nazwanymi „papieskimi” lub „wadowickimi”. Pewne jest, że były przekładane kremem budyniowym, jednak wątpliwości budzi fakt, czy zawierały one alkohol, czy nie.

Zaczerpnęłam źródła i wiem, że u nas na Lubelszczyźnie napoleonka to ciastko składające się z dwóch blatów ciasta francuskiego przełożonych masą budyniową (a właściwie budyniem). Kremówkę natomiast przygotowuje się z ciasta kruchego lub półfrancuskiego z kremem budniowo-śmietanowym lub śmietanowym, czasem z dodatkową warstwą bitej śmietanki
Zwał jak zwał – ciastka nigdy nie jadłam (nawet będąc w Wadowicach) a swoją „napoleonkę” (jak kto woli kremówkę) przygotowałam z budyniem jaglano-bananowym. Ciasto wzbogaciłam o domową konfiturę z czarnej porzeczki a ciasto francuskie zastąpiłam wegańskimi kakaowymi herbatnikami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERASkładniki
opakowanie herbatników (u mnie 250g – 28 sztuk)
szklanka kaszy jaglanej
*ok 2,5 szklanki mleka, wody lub 1 szklanka mleka 1 szklanka wody
2-3 średnie bardzo dojrzałe banany
trochę soku z cytryny
dżem z czarnej porzeczki lub inny kwaskowaty (TO WAŻNE)
100-150g wiórek kokosowych

*roślinne lub krowie

Kasze jaglaną dokładnie przepłukujemy wrzątkiem aby pozbyć się z niej goryczy. Następnie wsypujemy do gotującego się mleka lub mleka z wodą i gotujemy na wolnym ogniu co jakiś czas mieszając aż kasza będzie bardzo miękka ok 20 minut (powinna się nawet lekko rozgotować). Zostawiamy pod przykryciem aby kasza „doszła” i nieco przestygła

Obrane banany rozgniatamy widelcem i skrapiamy sokiem z cytryny. Dodajemy do kaszy jaglanej razem z wiórkami kokosowymi a następnie blendujemy na gładki budyń (gdyby masa była za gęsta można dolać trochę mleka lub wody, jednak ja tego nie robiłam). Odstawiamy żeby się troszkę schłodziło.

Formę na ciasto wykładamy papierem śniadaniowym lub do pieczenia. Układamy pierwszą warstwę herbatników, smarujemy dżemem, aby powstała cienka warstwa a następnie wylewamy budyń jaglany równomiernie rozprowadzając go po powierzchni. Na wierzchu układamy warstwę herbatników. Wkładamy do lodówki aby masa stężała na 2-3 godziny a najlepiej na całą noc
Smacznego

137 myśli w temacie “Jaglano-bananowe napoleonki vel kremówki z czarną porzeczką i kokosem | „Ture Sventon w Londynie”, Ake Holmberg, wyd. Dwie Siostry

  1. ja tam bym chętnie przeczytała tą książkę – wizja detektywa na latającym dywanie bardzo mi się podoba 😀 I rysunki są bardzo fajne 🙂
    A ten tekst o napoleonkach super – uwielbiam takie ciekawostki ! Ale być w Wadowicach i nie zjeść kremówki, nie ładnie :p Twoja napoleonka wygląda bardzo apetycznie – z kaszy jaglanej z chęcią bym spróbowała ❤

    Polubienie

    1. Niespotykane prawda? xD Ponadto detektyw „cierpi” na swego rodzaju „uzależnienie” xD
      Ilustracje należą do kategorii Mistrzów polskiej ilustracji 🙂

      Ja również lubię poznawać historię danej potrawy (nie tylko miejsca). Długo o tym szukałam, czytałam, zastanawiałam się. Taki „spór” był i chyba nadal będzie. Ale czy nazwa jest ważna? Liczy się smak 🙂 Cieszę się, że podoba Ci się moja wersja a jeszcze bardziej, że smakowała rodzince. Moja Ciocia skomentowała „Kaszy jaglanej do gęby bym nie wzięła a tutaj wyszła taka dobra”, z kolei wujek pytał o przepis „Bo jak to masa bez masła lub margaryny?” Nikt nie zgadł, że to kasza – wszyscy czuli banany ale nie wiedzieli z czego została ona przygotowana 😉

      Polubienie

  2. Też bym z przyjemnością sięgnęła po tę książkę, tak po prostu, żeby się zrelaksować czymś łatwym i przyjemnym 🙂

    Za to początkowo czytanie o napoleonce nie było dla mnie przyjemne, bo skojarzenia miałam właśnie z naszym małopolskim napoleonem (nawet nie wiedziałam, że w różnych częściach kraju różnie wygląda i z jest z czegoś innego). Masakrycznie, wściekle słodki, na samą myśl zęby mi wypadają 😉 Za to kremówka… To co innego. Choć i tak wybrałabym wuzetkę albo czarny las, gdyby mi proponowano 😉

    Polubienie

    1. Jak najbardziej przy tej książce to jest możliwe 😉

      Nieprzyjemne było czytanie historii napoleonki, czy skojarzenie? Zanudziłam? xD
      Moja napoleonka vel kremówka nie jest słodka – powiedziałabym, że słodko-winno-kwaskowata dzięki dodatkowi kwaskowatej konfitury. Nie ma w niej cukru z wyjątkiem tego, który jest w ciemnych herbatnikach. Masę posłodziłam bananami 🙂

      Polubienie

      1. Skojarzenie. Dopiero potem, w dalszej części, mi ulżyło, że piszesz o czymś, co dla mnie najbardziej podchodzi pod kremówkę. Bo ten nasz napoleon… uh! Jako małe dziecko bardzo lubiłam takie straszliwie strasznie słodkie słodkości, ale teraz słabo mi na sam widok. I nawet nie chodzi o ograniczanie cukru, to jest dla mnie po prostu za słodkie. Ale Twojej napoleonki bym chętnie spróbowała, zwłaszcza, że piszesz o kwaskowatości 🙂

        Polubienie

      2. Ja nigdy nie lubiłam ciast z masami, kremami i słodkich a to jeszcze bardziej się pogłębiło kiedy spadła tolerancja na cukier, wiec wiem o czym mówisz 😉 Jeśli banan nie jest dla Ciebie za słodki to moja wersja ciacha nie powinna Ciebie zasłodzić 😀

        Polubienie

      3. Nie no, banan zawsze na tak 🙂 Ostatnio nawet dumam nad tym, gdzie iść i jak kombinować, żeby złapać jakąś promocję albo nawet i za darmoszkę takie starsze, brzydkie banany, których nie chce nikt poza weganami zajawionymi na punkcie niemarnowania niczego 😉 Czytam w niektórych grupach, jak polują i widzę ich łupy. Aż zazdrość mnie bierze, że kupują tyle fajnych rzeczy za grosze, niechcianych tylko dlatego, że mają jakieś plamki czy coś. A te niby brzydkie banany mają nieraz fajniejszy smak niż te ładne.

        Polubienie

      4. Takie banany można wykorzystać na wiele różnych sposobów – lody, ciasta, desery… u mnie nie przeceniają, więc nie ma co liczyć na promocje (a tym bardziej nie oddają) ale jeśli jest okazja to jak najbardziej warto skorzystać 🙂

        Polubienie

      5. To ja do dziś nie mogę przeżyć (a P. pewnie żałuje, że mi o tym powiedział), że w naszej Żabce były banany za darmo. Można je było sobie wziąć, a on był w sklepie, usłyszał to od sprzedawcy i stwierdził, że nie ma ochoty, to nie weźmie. Nawet nie pomyślał o mnie, sobek jeden :/

        Polubienie

      6. Rozdają za darmo? Naprawdę? Fajnie, że nie wyrzucają 😉
        Pomyśl o tym inaczej – nie wziął bo bał się, że nikt u Was nie zje i wyrzucicie – nie chciał miec bananów na sumieniu xD

        Polubienie

      7. Tak, można i tak to tłumaczyć 😉 Ale jak sobie przypomnę, za każdym razem stękam o tym głośno i dobitnie 🙂

        Nie wiem czy to był jednorazowy wybryk, czy regularna akcja. Muszę się kiedyś przejść w tych godzinach (późnych) do Żabki i obadać 🙂

        Zamilkłam, bo walczyłam zaciekle o akceptację jednej z klinik. Jeszcze jedna i premia murowana! 🙂

        Polubienie

      8. Chyba to będzie najrozsądniejszy pomysł 🙂

        Po obiedzie padłam jak zmięta stówka. Obudziłam się dopiero po 21. Pięknie :/ To tak a propos efektywności i walki o premię. Jutro nadgonię 😉

        Polubienie

      9. Najgorzej jak przyjdzie w środku nocy – wybudzi ze snu i będzie wiercić dziurę 😛

        Wiesz… ja nigdy nie miałam problemu z przyzwyczajeniem się do zmiany czasu ale w tym roku chodzę jak jakiś zombie… wstaje wcześniej ale taka „zamulona”. Nie wiem – moze to coś z ciśnieniem? A jeśli człowiek zarobiony to jeszcze gorzej – taka drzemka, sen w ciągu dnia jest jak lekarstwo :*

        Polubienie

  3. Kremówkę w każdej postaci poproszę.. z budyniem, jaglanką, bananami, czy co kto tam wymyśli 🙂 Od samego czytania ślinka leci, a tu blokada na słodkości odśrodkowo i osobiście narzucona. Idę zagryźć suszoną żurawiną, eh..

    Polubienie

    1. Jaka nazwa obowiązuje u Ciebie?
      Ciasto nie ma w sobie cukru – jedyny cukier to ten z herbatników. To tak jakbyś jadła kasze jaglaną z bananem – zakaz jest również na banany? 😀 A żurawika bez cukru również smaczna 😉

      Polubienie

      1. Średnio smaczna 😉 ale przynajmniej zdrowa.. U nas się mówi jednak kremówka, do wyboru może być z kremem lub z budyniem (lepsza). Na banany zakazu nie ma, bardziej na te herbatniki 😉

        Polubienie

      2. A moze to kwestia kubków smakowych i przyzwyczajenia? 🙂
        Tych herbatniczków jest niewiele ale można zastąpić czymś innym (domowymi) albo zjeść sam budyń bez herbatniczków 🙂

        Polubienie

  4. Książka to niekoniecznie moje klimaty, wiesz, że nie za bardzo się lubię z książkami dla młodszych czytelników, ale szalenie podobają mi się ilustracje do tej powieści ;).
    To teraz już wiem dlaczego pytałaś mnie o napoleonkę/kremówkę ;). Mieszkam w okolicach Warszawy i u nas to chyba jest to samo ciasto, ale nie jestem pewna, bo go nie lubię ;). Chociaż Twoja wersja wygląda ciekawie, może kiedyś się skuszę na taki wariant…

    Polubienie

    1. Rozumiem i szanuje, chociaż ta została napisana w taki sposób, ze moze wciągnąć również dorosłych ale nie zachęcam 🙂
      Wydało się xD Za dużo masy i za słodkie? Moja nie jest taka słodka jak mogłoby się wydawać – nie dodałam do niej cukru a słodycz bananów przełamuje kwaskowata domowa konfitura – wazne by była winna. Jestem ciekawa czy Ci posmakuje 😉

      Polubienie

  5. Chętnie przeczytałabym książkę i zjadła napoleonkę. Super ta Twoja napoleonka vel kremówka. Raczej jestem za kremem budyniowym, niż śmietanowym.Jak mam ochotę, to czasem robię na krakersach. Ogólnie uwielbiam ciasta z budyniem

    Polubienie

      1. Nie,ale wiem,że takie są w sprzedaży w postaci – „Gorący kubek”.
        Zwróciłam uwagę,że teraz jest chyba moda na czarno- białe ilustracje do książek dla dzieci. Tej , którą teraz polecasz i te dwie, które dostała Kalina.Możesz coś więcej powiedzieć na ten temat?

        Polubienie

      2. Słyszałam o tym ale nie kupowałam i nie zamierzam. Według mnie szkoda nawet tej złotówki a może dwóch złotych bo smak i tak nie będzie taki sam. Przygotowanie takiego budyniu nie jest trudne – gotujemy kasze jaglaną na mleku lub wodzie tak aby wchłonęła płyn (tę sypaną trzeba sparzyć, przepłukać aby pozbyć się goryczki) – chodzi o to aby była ugotowana jak kasza do obiadu. Jak w garnuszku zostaje troszkę płynu to trzeba kasze zostawić pod przykryciem i ona ten płyn wchłonie. Dlatego kiedy ja gotuje kaszę to wolę płyn dolewać – trzeba co jakiś czas mieszać aby nie przepalić. I potem taką kaszę miksuje sie na gładko z bananem i np. kakao plus masłem orzechowym. Gotowe 🙂

        Czy jest moda? Tak na prawdę to nie wiem. Według mnie dużo zależy od wydawcy – jego pomysłu a może i samego autora. Kiedy patrzę na rynek książek dla dzieci to z reguły pojawiają się właśnie te kolorowe – niestety niekiedy pstrokate aż oczy bolą. W przypadku wydawnictwa Dwie Siostry i serii Mistrzowie Ilustracji do której należy opisywana książka historia jest inna. Jest to seria książek oraz książeczek z bajkami dla dzieci, które pierwszy raz zostały opublikowane w Polsce na przełomie lat 60 i 80. Publikacje ilustrowane były przez wybitnych polskich grafików, między innymi przez Jana Marcina Szancera, Marię Orłowską-Gabryś, czy Zbigniewa Rychlickiego. Obecnie wydawnictwo postanowiło wznowić owe tytuły – zarówno przekład jak i ilustracje pochodzą z pierwszych polskich wydań a w tamtych latach ilustracje przeważnie były czarno-białe (przeważnie, ponieważ w książce o której opowiem za jakiś czas trafiają się również z kolorami)

        Polubienie

      3. Wypróbuję ten przepis z kaszą jaglaną, bananem i kakao. Bardzo mnie zaciekawił,a jak pisałam, budyń uwielbiam i to od dziecka.
        Dzięki za informację o ilustracjach!

        Polubienie

      4. Według mnie warto. Jeśli chcesz mozesz dodać również kokos, orzechy, posiekaną czekoladę, masło orzechowe 😉
        Przyjemność po mojej stronie 🙂

        Polubienie

      5. PS Przypomniałam sobie odnośnie tego budyniu – podczas miksowania na gładki budyń, gdyby masa była zbyt gęsta trzeba dolać mleka lub dodać jogurtu 😉

        Polubienie

      6. Tak, powiem Ci,że bardzo. Ten budyń jest syty.Nie udało mi się zrobić kaszy jaglanej na gładko( muszę zainwestować w nowy blender) w pierwszym odruchu posłodziłam cukrem,a mogłam miodem. Dodałam jednego banana i kakao. Nic innego nie miałam pod ręką.Ale będę doskonalić swoje jaglane budynie. Jestem przede wszystkim zadowolona,że przełamałam się i przekonałam do kaszy jaglanej. Sparzyłam ją -według Twojej instrukcji- na sicie i rzeczywiści nie miała goryczy.Chyba tego się najbardziej bałam.
        Co do masła orzechowego, to mówimy o tym z fistaszków?

        Polubienie

      7. Ciesze się, że udało Ci się przekonać do kaszy jaglanej. Pamiętam jak kilka lat temu spróbowałam jej po raz pierwszy i wyrzuciłam bo była gorzka – na opakowaniu nic nie pisali o płukaniu kaszy, dowiedziałam się tego z internetu. Polubiłam tę kasze, chociaż nadal wygrywa gryczana 😉

        Jeśli banan jest wystarczająco dojrzały (najlepsze takie z plamkami) to cukier nie jest konieczny, bo on robi za cukier (chociaż kiedy ktoś lubi bardziej słodkie może dodać suszone owoce). Dla odpowiedniej konsystencji można dolewać mleka lub jogurtu – może wówczas wyjdzie bardziej gładki, chociaż ja mam blender 650 i tym ręcznym również nigdy aż tak całkiem na gładziutko mi się nie udało, jednak to nikomu nie przeszkadzało 🙂 Słyszałam, że z takiego budyniu ludzie robią nawet lody 🙂
        Tak masło orzechowe to te z orzechów – może być z fistaszków ale również migdałów, orzechów włoskich, nerkowców albo z kokosa pod nazwą pasta kokosowa. Najlepsze są te bez dodatku cukru

        Polubienie

      8. Ja już dawno nie jadłam masła orzechowego.Kiedyś kupiłam z ciekawości,żeby zobaczyć czym się ci Amerykanie zajadają. A teraz nie wiem, gdzie mogłabym je kupić.W Rossmannie jest?
        Wczoraj patrzyłam, co tam mają na półkach,ale bez jakiegoś szczegółowego przeglądania. Z innych marketów jest u nas Biedronka, Dino, Netto, Polo i Gram…

        Polubienie

      9. W Biedronce na pewno jest z dodatkiem cukru i soli ale na półce zdrową żywnością może został jeszcze słoiczek tego bez dodatków – Masło orzechowe Natura Food (w google wyskoczy). W Rossmanie powinno być PrimavikaActive https://www.rossmann.pl/Produkt/Masla-orzechowe-i-kremy/Primavika-maslo-orzechowe-z-prazonych-orzeszkow-arachidowych-100-470-g,263959,8756
        oraz takie https://www.rossmann.pl/Produkt/Masla-orzechowe-i-kremy/Ekogram-BIO-organiczna-pasta-z-orzechow-ziemnych-350-g,293283,8756
        i takie https://www.rossmann.pl/Produkt/Masla-orzechowe-i-kremy/Planta-food-to-grow-gladkie-maslo-orzechowe-450-g,281418,8756
        W moim stacjonarnym chyba nie widziałam ale może u Ciebie będzie.

        Dino nie mam – nie powiem. Netto również ale kiedy wpisałam w google to wyskoczyła mi stara ulotka i Masło PrimavikaActive (z pierwszego linku) było na promocji po 9zł z 12zł. Nie wiem jak cena obecnie.
        Trzeba czytać skład – najzdrowsze to takie, które w składzie ma tylko orzeszki i nic więcej – nie potrzeba tłuszczu i cukru a takie masło można wykorzystać do deserów, lodów na bazie banana czy dań wytrawnych 🙂

        Polubienie

  6. Gratka la dużych i małych – czytałabym 🙂
    Twoja napoleonka wygląda wygląda pysznie i zdrowo – nie widać,że jest w niej kasza jaglana 😉

    Polubienie

    1. Książka jest przyjemna a czytając przeróżne opinie zauważyłam, że podoba się również dorosłym – ja miło spędziłam z nią czas 🙂
      Dziękuję. Nikt z mojej rodziny a w szczególności ciocia (która mówiła, że nie cierpi tej kaszy) nie spodziewali się, że jedzą kaszę jaglaną. A tu taka niespodzianka 🙂

      Polubienie

  7. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale bardzo mnie zainteresowała. Z chęcią wraz z detektywem próbowałabym rozwiązać zagadkę. 🙂 Nawet nie wiesz jakiego smaka narobiłaś mi na Napoleonkę. 😀 No cóż, będę musiała koniecznie wypróbować ten przepis. 😀

    Polubienie

    1. To kolejna część z cyklu – nie znam poprzednich części i nie ma ich w mojej bibliotece a szkoda, bo sama z chęcią przeżyłabym kolejne przygody 🙂
      Nawet taką z kaszą jaglaną? 😀

      Polubienie

  8. Znam Ture Sventon w Sztokholmie 🙂 fajne te książki, ale dziś młodzi czytelnicy wola inne klimaty, znamię czasu.
    Kasza jaglana podobno jak żadna nadaje się na desery…

    Polubienie

    1. Mieszane? Dlaczego? Nie masz przekonania do budyniu z kaszy jaglanej? 🙂 Mojej cioci ciastko bardzo smakowało mimo iż jak mówiła „Kaszy jaglanej nie wzięłabym do ust – okropna jest, jednak ciasto jest pyszne” 🙂

      Polubienie

    1. Herbatniki też są kruche, chociaż z czasem mięknął i przypominają bardziej biszkoptowe 🙂 Jak najbardziej można upiec kruche ciasto lub francuskie – trochę więcej pracy ale na pewno pasowałoby 🙂

      Polubienie

    1. Z jakim kremem Twoja ciocia robi kremówkę: budyniowy czy śmietanowy? 🙂 Przepis można zmodyfikować i dać krakersy i jak piszesz inny dżem, chociaż te ze sklepu to chyba wszystkie z reguły są słodkie 😉

      Polubienie

  9. Ciacha z kremem budyniowym? Mój żołądek toleruje tylko bitą śmietanę z takich specjałów, więc klasycznej kremówki nie jadłam od kilku lat. Tak czytam i napoleonka to dla mnie właśnie to „coś” z niedobrą truskawkową pianką 😛
    Twoja wariacja wygląda bardzo apetycznie 🙂

    Polubienie

    1. To „coś” z niedobrą truskawkową pianką w zależności od miasta może być Napoleonem xD Nie jadłam 😛
      Domyślam się, że dla niektórych taki krem na bazie budyniu i masła może być zbyt ciężki, chociaż czytałam, że takie ciacho do głównie budyń, więc powinien być bez tłuszczu. Kiedy mój wujek próbował ciasta podobnie jak inni nie zgadł, że to kasza jaglana ale przede wszystkim nie wierzył, ze masa może być bez tłuszczu („No bo jak”?). To było dla niego zaskakujące ale przede wszystkim wszystkim przypadło połączenie kwaskowato-słodkiego dżemu z naturalnie słodkawą bananową masą. Miło mi, że ta wersja wygląda dla Ciebie apetycznie – może Twój żołądek również by ją zaakceptował (albo chociaż sam budyń z dżemem) :*

      Polubienie

      1. Niezależnie jak się nazywa, zawsze mnie lekko mdliło, a tata uwielbia to ciastko. Rzecz gustu 🙂
        W gotowaniu można zdziałać wiele, nawet bardzo, jeśli się potrafi i chce. Jesteś tego przykładem. Takie zdrowe desery mój żołądek powinien akceptować bez problemu 😀

        Polubienie

      2. Mdliło bo za dużo cukru 🙂 W mojej wersji jedyny cukier jest z herbatników a ich tutaj jest niewiele. Słodycz nadają banany a winna ją konfitura przełamuje tworząc zgrany duet. Tym samym nie wiem, czy dla Taty nie byłoby za mało słodko, chociaż moja rodzinka lubi słodkie i było wystarczająco i nie mdląco – nie przesłodzone. Jednak nie zachęcam, bo jak napisałaś to kwestia gustu 😉
        Czasem wystarczy postawić na kreatywność. Pewne jest, że kiedy przygotowujesz coś dla Kogoś i sercem to na pewno będzie smakować 🙂 Przygotowałam deser dla Cioci (z myślą aby było smacznie i zdrowo, chociaż herbatniki mogą pozostawiać do życzenia ale były od wujka, więc wiesz…) i dla Ciebie również bym przygotowała – wedle Twoich preferencji :*

        Polubienie

  10. Lubimy takie książki – to zdecydowanie coś dla nas!
    Przepis na ciastko też fajny. No i super, że napisałaś co nieco o nazwie kremówka/napoleonka 😉

    Polubienie

    1. Detektywistyczne? Pamiętam, że Młody lubi detektywa Pozytywkę 😉
      Ciesze się, że Ci sie podoba. Lubię poznawać historię powstania danej potrawy/wypieku – uważam to za ciekawe, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy będzie podzielał moje zdanie 😉

      Polubienie

  11. Bardzo fajna ksiązka z ilustracjami. A ciacho mniamm. Bardzo zaciekawił mnie skład kremu, na pewno będę chciała je zrobić.

    Polubienie

    1. Według mnie taka jest 🙂 Nie jestem w stanie stwierdzać, czy tak jest obecnie – trzeba by spytać kogoś innego 🙂 A ilustracje? Coś musiało sprawić, że ich autor otrzymał miano „Mistrza Ilustracji” 😉

      Polubione przez 1 osoba

    1. To tak jak moja ciocia z tą różnicą, że jedząc ciasto nie wiedziała, że je kasze jaglaną – dowiedziała się po fakcie i była w szoku. Skomentowała mniej więcej tak „Kaszy jaglanej do ust nie wezmę bo jest obrzydliwa. Nienawidzę a tutaj zjadłam kaszę i było bardzo smaczne” 🙂 Jej smak nie jest tutaj wyczuwalny – czuć banany przełamywane konfiturą 😉

      Polubienie

  12. Ilustracje w książce genialne!
    Co do słodkości? Nie wątpię, że smaczne, ale….. ja tylko jedną kostkę gorzkiej czekolady, a w porywach, w weekend, drożdżówkę! Tak że ten! Sama rozumiesz!
    Macham!

    Polubienie

      1. Masz rację. Pieniądze to nie wszystko i szczęścia nie dają chociaż ułatwiają życie. Poza tym czasem człowiek może pozwolić sobie na szaleństwo – zrobić/kupić coś dla siebie. Niemniej nie zawsze warto przepłacać. Samo życie w zależności od tego jak je przeżyjemy zależy od nas samych i tego jakie priorytety uznamy za najważniejsze – nie uważam, że są to pieniądze

        Polubienie

  13. Ale bym zjadła kremówkę w takiej wersji! Super pomysł 😀 W ogóle to bardzo dawno nie jadłam kremówki, a czasem najdzie mnie ochota, ale jakoś nigdy jej nie zaspokajam 😀 W Wadowicach byłam raz i kremówkę skosztowałam 😉

    Polubienie

  14. Książka – zachwycająca pomysłem i oprawą. I nawet jeśli idealnie nie jest – BARDZO się cieszę, że takie pozycje powstają. Naprawdę tego typu książki lubię, ostatnio czytałam bardzo dobrego „Nieodgadnionego”, planuję Enolę Holmes (nie pamiętam dokładnego tytułu), uwielbiałam młodemu na dobranoc czytać biuro detektywistyczne Lassego i Mai, więc ten klimat to totalnie mój klimat. No a jak bohater używa latającego dywanu… Ileż to rozwiązałoby problemów każdemu warszawiakowi! ;D
    Co do kremówek – zwykłe aboslutnie nie. Nie lubię ciast z dużą ilością kremu (dwa razy w życiu się strułam nieświeżym kremem i to było… Pamiętne. Nawet bardzo.). Za to ten Twój krem wygląda tak apetycznie…! Gdybym miała zrobić kremówki to TYLKO takie!
    PS ostatnio jestem wielką fanką wszystkiego co jaglane! 😀

    Polubienie

    1. Teraz to już są wznawiane bo książka ma swoje lata 🙂
      Enola Holmes? Taka granatowa okładka z cieniem kobiety na rowerze? Chyba kojarzę, podobnie jak „Biuro…” ale bardziej z tytułu 🙂 No pewnie, że by rozwiązało – zero stania w korkach, chyba że jakiś podniebnych z kaczkami lub wronami xD Pytanie co ze smogiem? 😛
      To tak samo jak ja – dla mnie te kremy i masy to przeważnie tłuszcz i cukier a sama takich nie robię. Nawet urodzinowych tortów nie jadłam mimo iż Mama nie dawała dużo masy a tyle aby zlepić biszkopty ale ona była na maśle roślinnym i ja czułam ten tłuszcz i w ogole nie. A wszyscy wychwalali (nawet mam opinie większej grupy obcych mi osób, że jest lepszy niż z jednej z lepszych cukierni w Lublinie xD)
      Miło mi, że podoba Ci się taka wersja kremówki/napoleonki. Moja mama również polubiła kasze jaglaną (na śniadanie na mleku) a ciocia zjadła mimo iż jej nie znosi ale tylko w postaci takiego ciasta 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ervisha Anuluj pisanie odpowiedzi