Książki

George i tajny klucz do wszechświata – Stephen, Lucy Hawking

Stephen William Hawking –  brytyjski astrofizyk, kosmolog, fizyk teoretyczny, rozpoznawalny nawet bez znajomości tego czym się zajmował, co napisał i nakręcił. Chyba każdemu kiedyś obiło się o uszy jego nazwisko i imię. Człowiek niezwykły – mimo ciężkiej choroby dostrzegał utoki życia i to co w nim piękne. Nie opuszczało go poczucie humoru, na twarzy pojawiał się uśmiech i jak się dowiedziałam miał swoje powiedzonka i anegdotki (przez niektórych cytowane). Zajmował się nauką – to była jego pasja i tą pasją chciał dzielić się ze światem w przystępny i lekki sposób.

  Nie poznałam książkowej twórczości Hawking’a. Filmu, czy serialu również nie widziałam. Marta z bloga w-sercu-książki poleciła mi książkę „Teoria wszystkiego”. Przed tym postanowiłam sięgnąć po coś lżejszego – padło na książkę „George i tajny klucz do wszechświata”, która jest wynikiem duetu Stephen’a oraz jego córki Lucy Hawking.

 Poznajemy George’a – chłopca z bardzo ekologicznej rodziny która żyje według pewnych zasad i nie ma w niej miejsca na telefon. telewizor czy komputer. Razem z nimi mieszka niesforna świnka imieniem Freddy. Pewnego dnia Freddy ucieka a George poznaje swoich sąsiadów, Annie i jej ojca Erica. To wydarzenie jest początkiem wielkiej przygody w której nie zabraknie atomów, planet, gwiazd, galaktyk a nawet czarnej dziury.

  „George i tajny klucz do wszechświata” to typowa powieść dla dzieci z typowymi postaciami wyraźnie podzielonymi na dobrych i złych, przewidywalną fabułą i szczęśliwym zakończeniem. Jak przystało na ten gatunek język jest przystępny mimo iż w całej książce poruszone zostają tematy dotyczące nauki i wszechświata. Autorowi udało się połączyć prostą historię, która może dostarczyć rozrywki z elementami popularnonaukowymi bezpośrednio (swoją drogą REWELACYJNIE) wplecionymi w fabułę. Tym samym lektura książki bawi i uczy jednocześnie. A smaczku dodają osobne plansze zawierające podstawowe informacje odnośnie kosmosu takie jak czym jest niebo, światło i gwiazdy jak wygląda Układ Słoneczny czy też czarna dziura.

  Z jednej strony książka mnie nie zachwyciła (nie nazwałabym jej arcydziełem), z drugiej  „pożarłam” ją w kilka godzin. Na prawdę mnie wciągnęła i zainteresowała i to od samego początku, dzięki czemu miło spędziłam z przy niej czas. Z pewnością jej atutem forma oraz przekaz. Jak już wspomniałam wszystkie popularnonaukowe fakty i informacje zostały przestawione w sposób lekki i bardzo przyjemny – przystępny dla każdego a w szczególności tych, którzy wcześniej nie czytali o kosmosie. Wszystkie wynikają z fabuły – nie stanowią dodatku do książki a jej nieodłączną część.

„Niektórzy twierdzą, że nauka jest nudna, według innych jest groźna. I być może taka jest, jeśli się nią nie zainteresujemy i nie nauczymy się korzystać z niej we właściwy sposób. Ale gdy już spróbujecie ją zrozumieć, przekonacie się, że jest fascynująca i ważna dla nas oraz dla przyszłości naszej planety.”

Zauważyłam w niej również coś „wyjątkowego”. Jest to powieść napisana z pasją i czuć to od pierwszych stron aż po ostatnią. To z jaką dokładnością a zarazem lekkością zostały opisane poszczególne fakty oraz zjawiska występujące w kosmosie a także fakt jak umiejętnie zostały wplecione w fabułę, zasługuje na wyróżnienie. Jedne podstawowe i dobrze znane a inne na prawdę szczegółowe i być może obce. I ten klimat. Coś niesamowitego. Książka napisana sercem i miłości to nauki a nie na potrzeby rynku i pieniędzy.

  Polecam każdemu – małemu, średniakowi, dorosłemu. Interesującym się fizyką oraz kosmosem i tym, którzy zawsze omijali tę dziedzinę nauki. Ta książka to nie nudny i niezrozumiały naukowy bełkot a przygoda, która może okazać się fantastyczną i niezwykłą zarazem – być furtką do odkrywania i poznawania tego co nieznane.

Tytuł: George i tajny klucz do wszechświata | Autor: Stephen, Lucy Hawking | Wydawnictwo: Zysk S-ka | Okładka: twarda z obwolutą | Stron: 30

 

44 myśli w temacie “George i tajny klucz do wszechświata – Stephen, Lucy Hawking

    1. Zachęcam. Książka jest przyjemne napisana – naprawdę może wciągnąć i zainteresować zarówno młodszego jak i dorosłego czytelnika. Z przyjemnością poznam Waszą opinię 🙂

      Polubienie

  1. Nie wiedziałam,że Hawking napisał książkę z córką.Myślę,że to byłaby pozycja w sam raz dla mnie.Fizyką nigdy się specjalnie nie interesowałam,ale mój mąż był zafascynowany „Krótką historią czasu”. Przez ponad miesiąc czytał ją na okrągło, mało nie zapłacił kary za przetrzymywanie książki z biblioteki.
    Wegetariański gulasz- super! Lubię takie połączenia produktów.Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Do niedawna ja również. Ponadto nie wiedziałam, że można tak umiejętnie i z lekkością wszystkie fakty i ciekawostki kosmiczne wpleść w fabułę takiej książki w wyniku czego czytelnik dostaje na prawdę ciekawą pozycję. Jak wspomniałam nigdy jakoś szczególnie nie interesowałam się kosmosem – lubiłam i nadal lubię patrzeć w niebo i na gwiazdy, chciałam potrafić rozpoznawać gwiazdozbiory itp ale nie zagłębiałam się w więcej – nie szukałam dalej. W przypadku tej książki mamy połączenie przygody i zabawy z nauką – czytamy i nieświadomie zdobywamy wiedzę (można zabłysnąć w towarzystwie). Mimo iż jest to książka kierowana do młodszego czytelnika nic nie stoi na przeszkodzie aby sięgnęli po nią również starsi oraz dorośli – nie jedna osoba miło spędzi przy niej czas. Ja spędziłam 🙂
      „Krótką historią czasu” polecała mi koleżanka i za jakiś czas po nią sięgnę – przyznam, że jestem ciekawa 🙂 Pani mąż chyba bardzo lubi kosmos a moze i fizykę. Jeśli książka tak bardzo przypadła mu do gustu nie myślał o zakupie własnego egzemplarza? Mógłby po nią sięgać kiedy tylko zechce bez obawy zapłacenia kary w bibliotece 🙂
      Dziękuję za odwiedziny. Miłego dnia 😉

      Polubienie

      1. Oczywiście najlepiej byłoby kupić własny egzemplarz, tym bardziej,że po śmierci Hawkinga pojawiło się mnóstwo jego książek. Na gwiazdkę kupiłam mu „Kosmiczne Zachwyty” autor: Neil de Grasse Tyson. Jednak widzę,że to nie jest to. Kiedyś kupowałam książki w KDC i Świecie Książki. Był nawet obowiązek kupienia jednej książki z aktualnego katalogu. Wtedy kupiłam mu prawdziwe hiciory- „Co Einstein powiedział swojemu fryzjerowi” Robert L. Wolke i „1001 spotkań z nauką” James Trefil.

        Polubienie

      2. Pamiętam Świat Książki i Klub Książki – jeśli nie zamawiało się samemu książki z katalogu to oni wysyłali od siebie książkę za którą trzeba było zapłacić. Z jednej strony trochę niewygodne ale z drugiej dzięki temu nasza biblioteczka wzbogaciła się o kilka ciekawych tytułów. Ostatnio przeglądałam katalog książek wydawnictwa Zysk S-ka i zauważyłam, że wydało kilka pozycji Hawkinga – opinie również są bardzo dobre. Chyba nawet ostatnio wyszła jakaś nowa – zachęcam aby zajrzeć i przejrzeć 🙂 Tytuły które wymieniłaś są mi zupełnie nieznane – świetnie, że okazały się hitem 🙂 Hawking to chyba również będzie pewniak 😉

        Polubienie

  2. Książka, którą polecasz może być lekturą dla każdego,ale myślę ,że inne pozycje Hawkinga, są dla wybranych, tych, którzy rzeczywiście interesują się tematem.
    Dla przykładu ilu jest ludzi, którzy dogłębnie interesują się filozofią i psychologią?!
    A swego czasu wielkim hitem były dwie pozycje- „Świat Zofii” – Jostein Gaarder( filozofia) i „Bestia” Ragnhild N.Grodal( psychologia) One w bardziej przystępny sposób przybliżały trudne zagadnienia.
    Być może taki był zamysł Hawkinga, gdy zdecydował się napisać książkę ze swoją córką?!

    Polubienie

    1. Jak tak teraz o tym napisałaś i zastanowiłam się to masz rację. Czytałam, że inne pozycje Hawkinga to już książki typowo z danej dziedziny co nie oznacza, że ich fragmenty nie zainteresują, jednak chyba przed przystąpieniem do ich lektury lepiej sięgnąć po coś lżejszego jak np. opisywana książka 🙂 Jestem zdania (przeczuwam), że zamiar tej książki był taki jaki napisałaś – poza tym pasje rodzą się już w dzieciństwie. Niektóre dzieci interesują się kosmosem a inne być może dzięki tej książce dopiero tę miłość w sobie rozbudzą 😉

      Polubienie

      1. Tak, tego typu książka może być dobrym początkiem.
        Zrobię znowu małą dygresję na temat innych książek.
        A zacznę o serialu- Pippi Langstrump wg powieści o Astrid Lindgren. Uwielbiałam go. Moja córka czyta swojej córce powieści Astrid Lindgren, chodzą do teatru na spektakle- ostatnio- „Ronja córka zbójnika”.
        Oczywiście czytałam biografię Astrid, czytam artykuły w sieci.Astrid nie miała łatwego życia, nie opuszczała ją melancholia. A jednak stworzyła ponadczasowe powieści, czytane z przyjemnością nie tylko przez dzieci,ale i przez dorosłych. Co jest w tych powieściach takiego,że one nie tylko bawią,ale przyciągają jak magnes?! Myślę,że Idea.Ona nie tylko pisała,ale walczyła o podmiotowość dzieci, o ich prawa do wolnego i swobodnego wyrażania siebie.
        A wracając do tematu książki Lucy i Stephana Hawkinga, ten dobry początek może ewaluować przez całe życie i zataczać coraz szersze kręgi na podobnej zasadzie jak fascynacja książkami Astrid.

        Polubienie

      2. Masz rację… niektóre książki mają w sobie wartości i idee o których się zapomina a które są ważne i zawsze będą ważne. Dodatkowo dają poczucie bezpieczeństwa – człowiek czyta je i mimo iż bohaterowie mają przeróżne perypetie i nie zawsze dobrze im się układa, to jednak człowiek nie czuje się zagrożony, gnębiony, nie czuje tego jadu, który jest szerzony dookoła. Tak na prawdę niewiele tak cennych książek (odnośnie Pippi to słyszałam, że książkę ocenzurowano ze względu na „Murzyna”)
        Dokładnie, dlatego ważne jest co czytamy już od dziecka 😉

        Polubienie

  3. Tak, racja. Kiedyś był przyjęty kanon książek, które a) trzeba było przeczytać b) warto było przeczytać c) wypadałoby przeczytać. Dziś- moim zdaniem- przydaje się wyrobienie czytelnicze i intuicja.
    Oferta czytelnicza skierowana do dorosłych jest przeogromna i czasem mam poczucie nadmiaru i przesytu,więc wybieram to co mnie interesuje i jeśli jakaś książka rozczarowuje mnie treścią, stylem itp po prostu jej nie kończę. Choć zdarza się,że daję jej potem drugą i trzecią szansę…

    Polubienie

    1. Te listy nadal są aktualne i wiele osób z nich korzysta a ja jestem zdania, że nic na siłę. Zmuszając się człowiek nie wyciągnie z danej książki tego co najlepsze – esencji a poza tym nie będzie czerpać z danej lektury przyjemności. Dobrze zauważyłaś, że oferta jest wielka i jest w czym wybierać z pewnością nie ma co kierować się mianem „bestseller” – sama przekonałam się, że takie książki to często przerost formy nad treścią. Niektóre książki są warte tego aby dać im kolejną szansę – do pewnych książek trzeba „dojrzeć” tak wewnętrznie…. musi przyjśc na nie odpowiedni czas.

      Polubienie

      1. Zgadza się.Często mam podobne odczucia w stosunku do tych wielce okrzyczanych „bestsellerów”. Wspomniałaś o książkach, do których trzeba dojrzeć. Dawno temu tak miałam,że sięgałam po klasykę, której ze względu na wiek często nie rozumiałam. Ale miało to tę dobrą stronę- pamiętam je do dziś, widocznie silnie oddziaływały na wyobraźnię, emocje albo opisywały coś nieznanego,a ciekawego. Próbowałam wrócić do niektórych pozycji,ale to nie takie proste.Wszystko się zmienia, literatura również i dziś potrzebujemy już czegoś innego,niż powiedzmy kilka czy kilkanaście lat temu.
        Tymczasem pomimo tak dużej oferty dziś, mam czasem wrażenie,że często wpadają mi w ręce książki ” niskich lotów” i gdy czytam coś w mojej ocenie naprawdę dobrego, cieszę się jak dziecko.

        Polubienie

      2. Moja Mama mówi, że na te książki nawet nie warto patrzeć bo to bestseller na siłę (albo kupiony).
        Pamiętam, że kiedy byłam mała i jeszcze nie potrafiłam dobrze czytać sięgałam po książki z domowej biblioteczki – było ich bardzo niewiele ale ciekawiło mnie co skrywają zapisane na stronach litery. Kiedy czytać potrafiłam robiłam to samo ale nie rozumiałam „Krzyżaków”, „Chłopów”, „Faraona” za to przemawiała do mnie poezja Jana Twardowskiego – może nie wszystko rozumiałam tak jak rozumie dorosła osoba ale czułam, że to piękne słowa i mądre a miałam gdzieś z 7 lat. I ta „miłość” pozostała do dziś ale np. „Chłopów” nadal nie przeczytałam, mimo iż cenię i lubię klasykę, czytam ją i często po „Chłopów” sięgałam – nie udało się.
        Wspomniałaś o zmianach. Masz rację, jednak nie tylko literatura się zmienia ale my również a wraz z tymi zmianami nasze upodobania. Niektórzy powrócą do klasyki lub zechcą się z nią „zaprzyjaźnić a innych odrzuci. Kolejni zaczną zaczytywac się w poezji lub horrorach. Dlatego potrzeba jest różnorodność. Niestety tak jak zauważyłaś obecnie literatura nie jest na takim poziomie co kiedyś i nawet patrząc na to, że książka powstała ileś tam lat temu i jest trochę przestarzała to niesie ze sobą jakieś wartości lub po prostu bawi. Obecnie jakby powieści były pisane na siłę – nie z serca ale na potrzeby rynku i aby zarobić. Jakiś czas temu zerknęłam na nagrody empiku i nagrody na LC według głosowania czytelników (sama zagłosowałam w jednej kategorii w której z czystym sumieniem mogłam oddać głos, bo przeczytałam kilka nominowanych pozycji i mogłam wybrać). I zastanawiałam się jaki jest fenomen np. książki Nosowskiej.
        Taka na prawdę dobra książka to skarb i nic dziwnego, że człowiek czuje radość

        Polubienie

  4. Lubię Twardowskiego,przeczytałam „Chłopów”. Faraon ” książka mnie nie zachwyciła,ale film z Jerzym Zelnikiem- już tak.Nie czytałam trylogii,ale uwielbiam „Potop”-film i mogłam go kiedyś oglądać na okrągło.Pamiętam,że wokół książki Nosowskiej był potężny szum. Mówiłam- przeczytam,ale myślałam- niekoniecznie. Co do „Chłopów” to mam koleżankę polonistkę, która czyta wszystkie cztery tomy w każde wakacje. Ja z kolei latem dawno dawno temu przeczytałam „Czarodziejską Górę” Manna i byłam pod wielkim wrażeniem. A teraz chcę ją znowu przeczytać i mam ją zamiar czytać powoli i długo.
    Nie znoszę, gdy autor dostrzega tylko brzydotę ludzi, ich zachowań, otoczenia…dlatego pomimo kilku podejść nie udało mi się przeczytać ” Ciemno, prawie noc” Joanny Bator ,ale na film do kina pójdę.

    Polubienie

  5. Ja księdza Twardowskiego bardzo – mam swoją małą „kolekcję” 😉
    Moja Mama mówi, że „Faraon” to trudna politycznie książka ale film rzeczywiście jest bardzo dobry, tak samo jak Potop, czy Pan Wołodyjowski ale Ogniem i mieczem już nie – co innego. Jeśli chodzi o książkę Nosowskiej to nie wiem skąd tyle szumu – przeczytałam na prośbę bibliotekarki i po skończeniu lektury miałam poczucie straconego czasu ;/
    „Czarodziejska Góra”? Nie znam – potem poszukam w google bo jestem ciekawa 🙂 Niektórymi książkami trzeba delektować się – powoli i stopniowo bo wówczas sprawiają największą przyjemność 😉
    NIe brzmi to ciekawie… przecież świat i ludzie nie są tylko źli i beznadziejni – nie powinno patrzeć się ten sposób

    Polubienie

  6. Próbowałam wrócić do „Czarodziejskiej Góry” ze dwa lata temu,ale byłam w wirze różnych spraw,zajęć, nie mogłam się skupić. Zresztą nie jest to książka lekka.”Akcja” toczy się w Davos w Szwajcarii, sanatorium, gdzie zjeżdżali ludzie z całej Europy, by leczyć gruźlicę. Ale jednocześnie coś przecież trzeba było robić oprócz leczenia, czymś żyć.Główny bohater spotykał się w niewielkim gronie gdzie prowadzono ożywione dyskusje. To mnie zafascynowało. Idea Hyde parku jest mi od tamtej pory szczególnie bliska.Np. w sieci oglądam od czasu do czasu konferencje TED.
    Często jedna książka potrafi zapoczątkować coś naprawdę fajnego. Dwa lata temu przeczytałam „Ministerstwo Niezrównanego Szczęścia” Arundhati Roy. Zainteresowała mnie na początku,ale potem „zaczęły się schody” i miałam ochotę przerwać czytanie,ale zawzięłam się- nie, muszę to przeczytać, to jest dobre, tu chodzi o coś ważnego. Zaczęłam na nowo interesować się Indiami, zaczęłam czytać i oglądać wszystko co dotyczy Arundathi Roy. W 2014 r. magazyn „Time” umieścił Roy na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Ale nie o rankingi tu chodzi.To pisarka, aktywistka zajmująca się prawami człowieka i środowiskiem naturalnym. Mieszka w Delhi. Mieszkać w Indiach i mówić otwarcie o tym, co się tam dzieje?! Ona jest niezwykła!!!
    Napisałam o niej, bo dziś Dzień Kobiet. Uświadomiłam sobie,że ja wczoraj świętowałam- w ciągu całego dnia spotykałam się z moimi fantastycznymi koleżankami i znajomymi.
    A dziś ,żeby tradycji stało się zadość powiem mężowi,żeby mi kupił czerwone goździki.
    Wszystkiego Najlepszego w Dniu Kobiet!

    Polubienie

    1. Rzeczywiście istnieją książki, które wymagają skupienia i odpowiedniego nastroju – nie można ich czytać na „już” czy w poczekalni. Wymagają czasu i naszej gotowości.
      Ciekawe jest to co piszesz i tytuły o których wspominasz. Rzeczywiście z niektórymi książkami tak bywa – czytamy je bo czujemy i wiemy, że mówią o czymś ważnym. Ich lektura może iść równie ale na koniec i tak człowiek czuje satysfakcje bo wie ze trafił na coś ważnego. Kobieta o której piszesz robi ważne rzeczy i ważnymi priorytetami kieruje się w życiu – takich ludzi nigdy nie będzie za dużo.. ich nawet brakuje. Robią coś ważnego dla innych a nie dla siebie często musząc walczyć z kłodami rzucanymi pod nogami. Z tego co piszesz zrozumiałam, że to silna kobieta, która pokazuje jak silna kobieta być potrafi.
      Mam nadzieję, że mąż spełni prośbę 🙂
      Dziękuję i wzajemnie 🙂

      Polubienie

      1. Ja też dziękuję! Widziałam Arundhati studio TV, ona podróżuje i była też w Polsce. Wygląda na kruchą, delikatną,ale jednocześnie na zdecydowaną i silną.Pożyczyłam pierwsza jej książkę- „Bóg rzeczy małych”( jeszcze nie czytałam).I zdziwienie okazałam już w bibliotece- to objętościowo nieduża książka- tylko 300 stron, a „Ministerstwo…” to cegła. Była śliczną Hinduską. Teraz ma 60 lat mnóstwo siwych włosów i jest piękna, bo widać w jej postawie tę spójność i słychać prawdę jaką niesie światu.
        Masz rację twierdząc,że” takich ludzi nigdy nie będzie za dużo”.

        Polubienie

  7. Przed chwilą wpisałam tę kobietę w google i kiedy zobaczyłam zdjęcie zaczęłam odnosić wrażenie, że już ją gdzieś kiedyś widziałam… Jakaś znajoma twarz. Nie wiem czy wydaje mi się, czy nie ale jakbym miała de ja vu. Kobieta rzeczywiście mimo iż ma swoje lata jest piękną kobietą – widać, że zdecydowaną i dobrą. Bije od niej pozytywna energia – patrzysz na nią i wiesz, że to dobry człowiek.
    Tytuł sobie zapisałam – jeszcze nie ma jej w mojej bibliotece ale zgłoszę ją na listę proponowanych książek do zakupu. Może rozpatrzą moją propozycję. Mam nadzieję bo wydaje mi się, że to wartościowa lektura.
    Niestety takich osób brakuje

    Polubienie

    1. Dobrze zaopatrzona Biblioteka Publiczna to prawdziwy skarb dla czytelników. Ja w tej chwili rzadko kupuję beletrystykę,bo z reguły znajduję większość tytułów, które mnie interesują.
      Ale zdarza się oczywiście,że szukam tam czegoś, czego u nich nie ma. Np. ostatnio oglądałam dwa razy pod rząd film „Nocny pociąg do Lizbony” z Jaremy Ironsem na podstawie książki Pascala Mercier. Chciałabym przeczytać książkę,ale w bibliotece jej nie ma.Kobietki czytały recenzję, uznały,że warto kupić, powiedziały,że wrzucą do koszyka. Zobaczymy.
      Ewentualnie jak mi nie przejdzie mogę kupić w Arosie.
      Zimą mam „fazę” na reportaże, filmy o Rosji.Swego czasu byłam pod wrażeniem”Wołoki” Mariusza Wilka i chciałam wypożyczyć jego inne książki. Niestety w bibliotece nie ma i raczej nie będzie, bo książki Jacka Hugo- Badera mają większe wzięcie.(Podobno człowiek jest niesamowity i spotkania autorskie z nim są świetne). Ale jeśli chodzi o książki to ja preferuję Wilka,więc tu już raczej jeśli chcę czytać- muszę kupić.

      Polubienie

      1. Potrzeba czasu aby biblioteka posiadała dobre wyposażenie ale też odpowiednich ludzi, którzy ją prowadzą – by wybierali właściwą literaturę. Fajnie, że w Twojej Panie pracujące biorą pod uwagę sugestie – ja mam wrażenie że w naszej głównej jak i poszczególnych filiach kupują co jest „na czasie” a to nie zawsze dobry wybór.Chociaż tutaj zależy od upodobań.
        Podałaś mi tyle interesujących tytułów i nazwisk – jest w czym wybierać… i od czego tu zacząć. Za dużo ksiązek a za mało czasu aby je przeczytać. Pan Wilk… nazwisko również coś mi mówi. Kto wie czy nie czytała go moja mama – muszę zapytać. A Myśliwskiego znasz?

        Polubienie

  8. Tak, ale czytałam tylko „Traktat o łuskaniu fasoli”,a na Twoim blogu recenzję „Ucha igielnego”,ale samej książki nie. Podoba mi się Myśliwski jako człowiek, czytałam kilka z nim wywiadów. Kiedyś powiedział,ze książka musi przede wszystkim dawać nadzieję i myślę,że on się tego trzyma. Dla mnie jest to również ważne. Zaczynał swoją przygodę z pisarstwem w Polsce Ludowej i pamiętam jak wspominał,że początkowo pisał po godzinach czyli chodził do roboty codziennie na 8 godzin,a pisanie było takim hobby.

    Polubienie

    1. Ja czytałam jedynie „Ucho igielne” oraz fragment książki „Widnokrąg” – zauważyłam, że książki skłaniają do refleksji i wymagają tego aby poświęcić im czas. Nie da się ich czytać na szybko – czuć że autor poświęca im czas, zastanawia się nad każdym słowem, przecinkiem i zdaniem. Nie są to książki pisane na kolanie na potrzeby rynku

      Polubienie

      1. Też odniosłam takie wrażenie i spróbuję przeczytać coś jeszcze Myśliwskiego. „Ucho igielne” zostało wydane jakiś czas temu i na pewno mają to w bibliotece. O ile pamiętam, niektóre jego książki to prawdziwe „cegły”.Nie zawsze jest czas i wena na czytanie tak obszernych książek

        Polubienie

      2. Takie książki cegły niekiedy czyta się miesiąc lub dwa co nie oznacza, że jest zła… po prostu człowiek „delektuje” się treścią i chce zrozumieć ją jak najlepiej. Takie książki wymagają czasu i naszej gotowości.

        Polubienie

  9. Zgadzam się w zupełności! Choć, jak czytam cegłę to muszę mieć wewnętrzne przekonanie,że warto. Swego czasu, na na wielu blogach czytelniczych widziałam zachwyty nad serią „Obca” Diany Gabaldon. Pożyczyłam pierwszą cześć czyli własnie „Obcą” Temat wydał mi się ciekawy,ale nagle zaczęłam tracić zainteresowanie i kiedy pomyślałam ,że tych cegieł jest około 10, odpuściłam i oddałam książkę do biblioteki nieprzeczytaną.

    Polubienie

    1. 10 cegieł? No to wyzwanie… ale masz rację nie ma sensu czytać jeśli to nie wzbudza zainteresowania. Literatura i film powinny wnosić coś ze sobą – nie muszą uczyć i skłaniać do refleksji bo potrzebne są również pozycje które po prostu bawią, odstresowują, relaksują. Nie każda musi być ciężka i nie musi to być klasyk ale czytelnik lub widz nie może mieć uczucia straconego czasu lub, że jego poziom intelektualny spada. wtedy to nie ma sensu

      Polubienie

      1. To znaczy może jeszcze nie ma 10,ale autorka zapowiedziała,że na 10 części tego cyklu zakończy. Mam wrażenie,że jest tak , jak wcześniej powiedziałaś. Piszą,ale pod publikę,bo wydawca naciska, bo kasa,a serca w tym brak,a przede wszystkim czuję czasem taką powierzchowność, brak dbałości o szczegóły. Coś się dzieje,ale użyte słowa prześlizgują się zaledwie po powierzchni, byle szybkiej, byle poszło.
        Co mi się jednak dziś podoba to duży i szeroki dostęp do źródeł wszelakich.Są biografie, wywiady, artykuły i łatwiej czasem wydedukować dlaczego autor to napisał i słynne- co autor miał na myśli.
        Latem spędziłam kilka dni u przyjaciółki w domku letniskowym nad jeziorem.Wieczorami albo gadałyśmy bez końca albo oglądałyśmy filmy,albo czytałyśmy. W dużej stercie kolorowych magazynów znalazłam artykuł o charakterze biograficznym, który mnie bardzo zaciekawił.Postanowiłam zrobić eksperyment. Codziennie czytałam go od nowa i codziennie odnajdywałam w nim coś na co poprzedniego dnia nie zwróciłam uwagi.Potem relacjonowałam to przyjaciółce i jak w Klubie Książki miałyśmy dodatkową okazję do dyskusji. Pisarz nazywał się Malcolm Lowry, napisał jedną jedyną powieść, którą latami szlifował, ponoć genialną – „Pod wulkanem”,chciałam pożyczyć, kupić,ale niedostępna. Zresztą to coś w stylu „Pod mocnym Aniołem” Pilcha ,więc może bym nawet nie przeczytała do końca.

        Polubienie

      2. I będzie miała o czym pisać? Tak 10 tomów i to obszernych – przeczuwam, że to na dłuższą metę będzie bez polotu albo wznawianie wątków wcześniej już napisanych. Zero oryginalności. Tak jak mówisz takie książki nie mają serca – „duszy”, tego „czegoś”… są jałowe, nijakie, smutne….
        Zazdroszczę takiej przyjaciółki. Mnie brakuje osoby z którą mogłabym porozmawiać o książkach.
        Internet to co innego. Zupełnie. Przyjemnie porozmawiać z kimś i rozmowa z Tobą sprawia mi ogromną przyjemność, radość, wywołuje uśmiech na twarzy ale w realu to co innego. Moja Mama kiedyś dużo czytała, teraz nie ma do tego nastroju – nie mam jak porozmawiać. Szkoda… Takie rozmowy to świetne przeżycie. Wspominasz o biografiach i powieściach…. pamiętam, że jakoś nigdy specjalnie nie przepadałam za baśniami Andersena mimo iż cenię baśnie… dopiero w dorosłym życiu kiedy sięgnęłam po biografię Andersena jak również przeczytałam baśnie w innym – lepszym przekładzie, zaczęłam inaczej odbierać te baśnie – rozumieć je…. i niekiedy właśnie trzeba zacząć od biografii aby zrozumieć powieść, tekst….
        Sprawdzałam i w mojej bibliotece nie ma powieści „Pod wulkanem” – pewnie trzeba by szukać w antykwariatach

        Polubienie

  10. Bardzo mi miło. Mnie również dobrze się z Tobą rozmawia, wciągnęłam się w te nasze rozmowy i teraz tylko sprawdzam- napisałaś coś czy nie!
    Należę do Dyskusyjnego Klubu Książki przy naszej Bibliotece Publicznej. Raz w miesiącu się spotykamy i omawiamy jedną książkę. Minus jest taki,że książki są narzucone i nie każda mi pasuje( to jest taka pula książek zakupiona specjalnie dla potrzeb DKK), dwa jest w tym coś szkolnego, rodzaj presji. Ale więcej jest plusów. Wiele osób jest od początku czyli kilkanaście lat, czasem przychodzi ktoś nowy i zostaje,choć nie jest to łatwe, bo tworzymy zwartą, zaprzyjaźnioną grupę i niektórzy nie potrafią się w tym odnaleźć.Spotykamy się w kawiarni, pizzeriach, czasem w czytelni biblioteki. Trzon stanowią bibliotekarze. Jak książka jest słaba – dyskusja jest krótka, ale spotkanie toczy się dalej…
    W „Pod wulkanem” Malcolm oczywiście zawarł wątki autobiograficzne( kobiety, alkohol, podróże) ale chętniej przeczytałabym obszerną biografię. Facet żył pełną parą, mimo autodestrukcji, a może właśnie dlatego?!

    Polubienie

    1. Ja tak samo – na szczęście na e-maila otrzymuję wiadomość o kolejnych komentarzach. Czytelnicy również mogą ustawić sobie tę opcje (informuj mnie o komentarzach pod tym wpisem). Mnie również jest bardzo miło. Po przeniesieniu bloga z bloxa, gdzie zostały wszystkie dyskusje, brakowało mi takich dłuższych rozmów, wymiany zdań, poglądów. Teraz, kiedy mam możliwość podyskutować z Panią cieszę się jak dziecko i jest mi bardzo miło 🙂
      Taki klub to fajna sprawa a byłoby jeszcze fajniej gdyby członkowie mogli sami wybierać lekturę – wspólnie. Nikt nie lubi kiedy coś jest im narzucane z góry, to nie jest przyjemne i odbiera radość czy to z książki czy czegokolwiek (czego by to nie dotyczyło). Nie każdy będzie czytał horrory, płytkie romansidła, czy Kinga a nawet Sienkiewicza. Nie każdy podąża za tym co jest „modne” (jak swego rodzaju Grey) a o niektórych ksiązka zapomina się. Jednak lepiej byłoby wspólnie coś wybrać. jestem ciekawa czy w każdym takim klubie od góry narzuca się lekturę. Niemniej fajnie, że mimo tego i tej presji jednocześnie jest i dużo plusów, że zaprzyjaźniliście się i jesteście tacy zgrani – to chyba rekompensuje tę presję. W takim gronie to i dyskusje są przyjemniejsze 🙂
      Nie ma dostępnej takiej książki? Nikt jej nie napisał?

      Polubienie

      1. Nie wiem, czy jest czy nie ma, zaniechałam poszukiwań. Dzięki Tobie sobie o tym przypomniałam…I jeszcze złożyłam zamówienie w Arosie ,ale nie na „Czarodziejską Górę”, bo w tej książce pełno jest opisów zmagań z pełnoobiawową gruźlicą, sztuczna odma itp, więc wolę to pożyczyć z biblioteki. Ale wspomnieniem o baśniach poruszyłaś wrażliwa strunę. W nadchodzącym tygodniu powinnam dostać zamówioną pozycję, a teraz nic więcej nie powiem.
        W sumie te pozycje z klubu nie są złe. Na przykład ostatnio omawialiśmy „Kruchy lód” Anny Wojtachy i wszystkim się podobała ta książka.Często wspólnie z oferty wybieramy książki, które chcemy przeczytać. Chyba,że nasz klubowy szef jest zagoniony, zakręcony itp i zapomni nam tych list pokazać, potem sam musi wybierać,albo wisi na telefonie służbowym i do wszystkich wydzwania.
        Ja na Twój obecny blog wchodzę przez Twój stary blog. (Nie wczytałam się jeszcze jak sprawa będzie przedstawiać się z moim bloggerem. Wiem tylko,że Google + likwiduje indywidualne konta.)
        Dobrze,że się odezwałaś i Jesteś, bo już traciłam zapał do blogowania. Komentarze były pozytywne,ale takie asekuracyjne- krótkie i zdawkowe, nie dawały satysfakcji ani na dłuższą metę nie tworzyły relacji. A przecież chodzi o coś więcej! I to więcej jest dzięki Tobie!
        A dzisiejsza pogoda wpływa niekorzystnie na koncentrację.Wiesz, mnie się często włączają skojarzenia z książką lub filmem, jak o czymś myślę. Silny wiatr – to film :Zazdrość i medycyna.

        Polubienie

      2. Nie wiem czy powinnam czuć się z tego powodu zadowolona – wszakże to kolejny wydatek ale jeśli to miłe wspomnienia i dla Pani „szczęśliwa” decyzja to jest mi miło 🙂
        Wrażliwą? Ale to nic przykrego? Mam nadzieję, ze to miłe wspomnienia, doświadczenia, przeżycia… Wzbudziła Pani moją ciekawość co to za tytuł. Mam pewne przypuszczenia ale jeszcze nie chcę nic pisać. Cierpliwie poczekam 🙂
        Tytuł brzmi poważnie i kiedy wpisałam w google, przeczytałam wnioskuje, że to poważna lektura (nie tylko ze względu na fakt, że to reportaż). To świetnie, że większość książek wpasowuje się w Państwa gust i czerpią Państwo z tego przyjemność i jakieś doświadczenie życiowe.
        Rozumiem. Jeszcze nie zmieniałam przekierowania po kliknięciu w profil – wolę poczekać aż blox zostanie zamknięty. W google nadal wyskakuje blog na bloxie i chciałabym aby odwiedzający wiedzieli, gdzie mnie szukać. Nie wiem jak to będzie po usunięciu bloxa i każdy blogger martwi się o tę kwestię.
        W tej chwili ma zostać zamknięty tylko google+ blogspot zostaje ale na jak dlugo tego nie wiem. Prawda taka, że blogi zostają wypierane przez media społecznościowe – intagram, facebook. Blogi umierają. Szkoda – nie każdy chce zaistnieć w sieci po przez media, nie każdy ma fanpage czy profil na intagramie i nie dla każdego to jest wygodne. Ale media i technologia rządzą się swoimi prawami

        Nie wiem co mam na pisać. Poczułam się zawstydzona i bardzo niezręcznie. Na prawdę.
        Wiem o czym Pani pisze. Na blogach (w tym również u mnie) można zauważyć, że większość komentarzy jest na zasadzie „fajnie” „ładnie” „ciekawie” itp. widać że ktoś wszedł napisał aby napisać a nie przeczytał. Jednak wśród tych komentarzy są również takie w których widać, że osoba przeczytała, wyrazi swoją opinię, ma coś do powiedzenia bo szanuję autora wpisu. Takich komentarzy może nie ma za wiele ale radują serce. Miło mi i cieszę się, że udało mi się sprawić iż odzyskuje Pani zapał do blogowania. Trafiłam do Pani przekierowana z innego bloga, ale już po zerknięciu poczułam klimat a przede wszystkim Pani dusze i serce w tym miejsc – to czuć. Czuć kiedy ktoś wkłada siebie w to co robi. Takie blogi i takie miejsca odwiedza się z przyjemnością, czyta się z przyjemnością i chce się odwiedzać. A fakt, że mam przyjemność wdać się w dyskusję, powymieniać przemyśleniami, spostrzeżeniami a przede wszystkim sprawić nimi Pani radość, bardzo mnie cieszy 🙂 Mam nadzieję, że nie straci Pani zapału do swojego miejsca w sieci 🙂

        Pogoda rzeczywiście nie nastraja – pochmurno, wietrznie, zimno… i chyba coś z ciśnieniem, bo moja mama nie czuje się zbyt dobrze;/
        To ciekawe o czym Pani napisała 🙂 Nigdy nie słyszałam o tym filmie, najprawdopodobniej dlatego, że film jest już dość stary i za mojego żywota nie był emitowany w telewizji. Niektóre takie starsze filmy znam nie tylko ze słyszenia 🙂 Zainteresowalo mnie dlaczego akurat ten film;)

        Polubienie

  11. Zamówiona pozycja wiąże się ze wspomnieniami. Pracowałam z dziećmi i wykorzystywałam literaturę dziecięcą w pracy. Niektóre tytuły poszły dziś w zupełne zapomnienie.
    Kiedyś ucieszyłam się,że te niewielkie opowiadania zostały zebrane w tomy i wydane.A teraz okazało się ,że tych tomów dostępnych w sprzedaży jest już 8. Przejrzałam jakie są tytuły w każdym z nich i wybrałam jeden, w którym jest jedno z moich ulubionych opowiadań.Wydawca gwarantuje,że będą te same ilustracje. Zobaczymy.
    Blogi umierają, bo każdy post wymaga pracy, czy tak?
    Oczywiście ja też jestem wdzięczna za komentarze, w których widzę zaangażowanie moich blogowych koleżanek. Ale kiedy się bloguje wiele lat zdarzają się kryzysy. To temat rzeka…
    Dlaczego akurat ten film? Silny wiatr,a w tym filmie w tle wydarzeń też ciągle wiało przeokropnie.

    Polubienie

    1. Jeszcze bardziej podsyciłaś moją ciekawość. Czekam 🙂 Mam nadzieję, że to będzie oryginał i to czego szukałaś. Jeśli wydawca zapewnia to tak powinno być, chociaż w praktyce niekiedy bywa inaczej ale bądźmy dobrej myśli. Jestem ciekawa co to za tytuł i opowiadanie ale warto cierpliwie czekać 🙂 Wiesz kiedy odbierzesz zamówienie?

      Chyba bardziej chodzi o fakt, ze coraz więcej ludzi „siedzi” w socjal mediach – poza tym łatwiej jest wrzucić na instagram ładną fotkę książki, skopiować opis od wydawcy, oznaczyć i wrzucić w świat. To co ładne oczy biorą – reklama jest, wpada w oko a wielu wydawców i firm na to liczy. Zastanawiam się ile osób w całości czyta recenzje a ile tylko zerknie na okładkę lub pobieżnie rzuci okiem. Oczywiście nie chcę wszystkich pakować do jednego worka ale taka prawda… jakiś czas temu widziałam w internecie o tym kilka artykułów.
      Wiem co to ten kryzys i sama go przeżywałam – blog na bloxie założyłam w 2012 roku i nie raz i nie dwa chciałam go zamknąć, przerwać pisanie…. I tak – to temat rzeka.
      To ma sens 🙂

      Polubienie

      1. Jutro ma iść do realizacji. Jeśli wszystko pójdzie jak należy, środa, góra czwartek będzie do odebrania na poczcie.

        Polubienie

  12. To ja przy tej książce absolutnie MUSZĘ ponownie napisać mój komentarz, nawet jeśli częsciowo skopiowany z poprzedniej strony bloga! ♥ Po pierwsze, dziękuję, że mogłam Cię przekonać do tej książki Bardzo się cieszę, że ją pożarłaś i że dałaś się porwać Hawkingowi! Nie mogę się doczekać żeby ją przeczytać, to takie wspaniałe, że kiedy jesteś prawdziwym znawcą tematu jesteś w stanie go wyjaśnić nawet największym laikom (tak jak Ty mi tajniki kuchni ) i nawet tajemnice wszechświata nie mają tajemnic!

    PS Przeczytałam Twoją odpowiedź i masz świętą rację – gdyby tak pisano podręczniki… 😉

    Polubienie

    1. Nie masz za co dziękować. To ja dziękuję Tobie, że zwróciłam na nią uwagę, troszkę poczytałam i zdecydowałam się ją przeczytać – na prawdę miło spędziłam przy niej czas i jestem zadowolona z lektury (co widać po recenzji). Wierzę, że Tobie również przypadnie do gustu – będę zdziwiona jeśli nie 🙂 Z największą przyjemnością przeczytam Twoją opinię 🙂 Napisać taką książkę to sztuka – trzeba mieć prawdziwy talent 🙂

      PS Możliwe, że człowiek sam chciałby chłonąć wiedzę… i chłonąłby nawet nieświadomie 😉

      Polubienie

      1. Talent i pasję, bo żeby tak rozumieć tak skomplikowany temat, to to musi być coś więcej niż praca, to musi być zamiłowanie i właśnie pasja…

        Dokładnie. A w sumie właśnie takie przyswajanie jest najfajniejsze, „przez przypadek”, „przy okazji”… 😉

        Polubienie

      2. Zgadzam się. Według mnie książki, które powstają przede wszystkim z miłości, czyta się lepiej i są lepiej odbierane przez czytelników 😉

        Dokładnie a potem człowiek może zabłysnąć w towarzystwie i zastanawia się „Skąd ja to wiem?” xD

        Polubienie

Dodaj komentarz